Waffen SS 2.0

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego opracowała i przedstawiła projekt rezolucji Parlamentu dotyczącej zmiany traktatów unijnych. Napisany jest brukselskim bełkotem, ale kto cierpliwy w dochodzeniu jaką pełną szczęśliwości Europę szykują nam eurokraci może polski tekst przeczytać tutaj: ]]>https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/AFCO-PR-746741_PL.pdf]]>

Punkt 21 projektu zatytułowany “Polityka zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony” jest szczególnie interesujący, gdyż za wschodnią granicą mamy wojnę i plwających jadem dyktatorów zaś od południa i wschodu na Europę nacierają tłumy nielegalnych migrantów. Przy takich zagrożeniach eurokraci “wzywają” do powołania i stworzenia “Europejskiej Unii Obrony”. Proponowany twór ma się składać z “dowództwa operacyjnego Unii” oraz “stale stacjonujących wspólnych europejskich jednostek wojskowych” szybkiego reagowania. Wojska Unii Obrony byłyby finansowane wyposażane i uzbrajane drogą ściepy ogłoszonej przez Parlament Europejski, czyli “ze specjalnego budżetu podlegającego współdecyzji i kontroli parlamentarnej”.

Więcej konkretów podaje europoseł sprawozdawca Helmut Scholz, którego światłe propozycje nie zostały wprawdzie umieszczone w tekście projektu rezolucji Komisji Spraw Konstytucyjnych PE, ale dołączono je do uzasadnienia. Helmut Scholz to nie szeregowy eurodeputowany. Od 2009 roku reprezentuje w Parlamencie Europejskim skrajnie lewicową niemiecką partię “demokratycznego socjalizmu” Die Linke. Skłonność do komunistycznej lewicy jest u niego dziedziczna. Jego ojciec, urodzony w Lwówku Śląskim Paul Scholz, był przed wojną działaczem Komunistycznej Partii Niemiec a po wojnie propagandystą Socjalistycznej Partii Jedności (SED) i piastował ministerialne stanowiska w komunistycznych władzach NRD. Helmut szedł drogą ojca. Najpierw Pionierzy imienia Wilhelma Piecka, później Wolna Młodzież Niemiecka (FDJ), komunistyczna młodzieżówka, której działaczką była Angela Merkel. Scholz musiał być zaufanym aktywistą ponieważ wysłano go na studia nie byle gdzie, ale na Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych,  słynne MGIMO, którego wenerowanym absolwentem jest Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych putinowskiej Rosji. W czasach studenckich Scholza, MGIMO uważano za kuźnię “nielegałów” KGB oraz wyróżniających się przyszłych oficerów operacyjnych legalnych rezydentur KGB i GRU. Legalnych to znaczy działających pod przykryciem ambasad Związku Sowieckiego i ochroną immunitetu dyplomatycznego.

Zgodnie z wpojoną w młodości komunistyczną pragmatyką w myśl której “partia kieruje każdą organizacją za pośrednictwem swych członków”, Scholz uważa, że proponowana Unia Obrony będzie wprawdzie oparta na jednomyślności, ale “wymagającej pełnej kontroli parlamentarnej”, przy czym samo się rozumie, że tak jak obecnie, unijny parlament będzie kontrolowany przez partie postępu i demokracji. Najlepiej niemieckiego postępu i niemieckiej demokracji.

W koncepcji Scholza troska o “międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo” nakazuje “zgodnie z prawem międzynarodowym”, aby Europejska Unia Obrony “wspierała aktywnie” rozbrojenie, “w szczególności jeśli chodzi o broń jądrową i inną broń masowego rażenia”. Myśl Scholza to kopia dyrygowanych z Moskwy pacyfistycznych marszy na rzecz jednostronnej likwidacji arsenałów nuklearnych Zachodu, które miały dać Kremlowi dobry przykład do naśladowania. W ostatnich dniach Rosja wycofała się z Traktatu o całkowitym zakazie prób jądrowych, więc pewnie teraz najlepiej byłoby, aby Francja oddała na złom tak hołubioną Force de Frappe, czyli rodzimą atomową siłę uderzeniową. Byłaby to decyzja ze wszech miar słuszna i logiczna, gdyż zdaniem Scholza siły zbrojne Unii Europejskiej “powinny” być strukturami “nie mającymi na celu agresji”, a więc należy podjąć “kroki w kierunku uniezależnienia się od NATO”.  W domyśle agresywnego Sojuszu posuwającego się coraz bliżej Moskwy. Najlepszym początkiem byłoby traktatowe wykluczenie “powielania sił zbrojnych i wydatków budżetowych”, czyli mówiąc po ludzku stopniowy demontaż i zagładzania Sojuszu Atlantyckiego,  powolne pozbawianie NATO jednostek bojowych i funduszy.  Jak pułk przypisano do Europejskiej Unii Obrony, to nie może już być w siłach Sojuszu Atlantyckiego, jak wliczono złotówkę do nakładów na euro-obronę, to nie można jej wydatkować na cele NATO.  Narzędziem wymuszania takiej “praworządności” ma być doktryna “przekształcania” narodowych sił zbrojnych państw członkowskich UE we wspomniane “stale stacjonujące wspólne europejskie jednostki wojskowe” wpisane w strukturę Unii Obrony.

Plan procesu “przekształcania” narodowych sił zbrojnych oraz tworzenia Europejskiej Unii Obrony jest obecnie testowany medialnie. Dla osiągnięcia równowagi sił w planowanej euroarmii „rząd niemiecki chce szybkich zbrojeń dla swojej armii”, pisał minister obrony Mariusz Błaszczak dodając: “w tym samym czasie politycy PO zapowiadają zmniejszenie planów rozbudowy Sił Zbrojnych RP, zerwanie kontraktów i ograniczenie roli NATO”. Równocześnie były ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven, co to ma wielkiego mistrza krzyżackiego w rodzie, przekonywał onegdaj do “ściślejszej integracji Bundeswehry z Siłami Zbrojnymi RP” i zalecał “trwałe przemieszczenie wojsk niemieckich do Polski”.  Niemcy wcale nie tak dawno “przemieszczały” już swoje wojska na polskie ziemie, wtedy nie nazywały się Bundeswehra tylko Wehrmacht. Niemieckie “przemieszczenie” było stosunkowo krótkotrwałe, chociaż zostawiło trwałe ślady, za które Niemcy nie chcą zadośćuczynić. Więcej, jego ekscelencja ambasador Arndt Freytag von Loringhoven,  nie ma “problemu moralnego” aby Niemcy “korzystały” z majątku, który kiedyś zagrabiły. Widać, że krzyżacki przodek szepcze mu do ucha.

Niemcy tworzyły również oddziały odpowiednika Europejskiej Unii Obrony, które miały nazwę - Waffen SS. Sympatycy niemieckiego socjalizmu (wprawdzie narodowego a nie demokratycznego) zgłaszali się z różnych stron, by pod wodzą Reichsführera SS Heinricha Himmlera bronić Europy przed bolszewizmem. Ochotników nie brakowało. Wedle niemieckich źródeł w latach 1940-1945 w formacjach Waffen SS służyło z grubsza licząc: 55.000 Holendrów, 20.000 Francuzów, 23.000 Flamandów, 20.000 Walonów, 6.000 Norwegów. 6.000 Duńczyków, 16.000 Włochów, 31.500 Łotyszów, 20.000 Estończyków, 20.000 Ukraińców, 800 Szwajcarów, 300 Słowaków oraz 80 ochotników z Liechtensteinu. W formacjach SS służyli też Litwini, Szwedzi, a nawet obywatele Stanów Zjednoczonych. Polaków w Waffen SS nie było. I niech tak pozostanie po zmianie szyldu na Europejską Unię Obrony.

Premiera: tysol.pl

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

No, szanowny Autor mnie uprzedził w podjęciu tematu niemieckiej (ojropejskiej) legii cudzoziemskiej. Nowej armii  Waffen SS jaka nie tylko miała  chronić przed zakusami Aliantów obszar Festung Europa III Rzeszy , ale jak i współczesna jej planowana powtórka, Waffen SS  pacyfikowała i eksterminowała nie pokorne wobec niemieckiego zwierzchnictwa, te  okupowane przez niemiecką praworządność europejskie państwa i narody w latach 1939-45. A na koniec III Rzeszy , to nie Wehrmacht (który już zdezerterował w cywilne gacie z pola walki po bitwie około berlińskiej już nie podejmując obrony Berlina  ,ale to renegaci  cudzoziemskich formacji Waffen SS bronili samego Berlina  i jej wodza Adolfa (-ówczesnego Scholza) ,  do 2 maja 1945 r.  Teraz niemiecka legia cudzoziemska Waffen SS , ma w tym samym celu eksterminacyjnym zostać przywrócona przez niemieckich i kominternowskich euronazistów IV Rzeszy !

 

PS. ***** UE !   

Vote up!
6
Vote down!
0

E.Kościesza

#1655999

@ Autor

Ta propozycja musi mieć pieczęć Amerykanów. Trudno wyobrazić sobie nową Mitteleurope i odtworzenie armii europejskiej bez zgody Bidena. Czekamy więc z nadzieją na Trumpa. 

Cenny jest tekst projekt nowej Unii.    

Vote up!
3
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1656001

UE niemieckiemu lewactwu. Oczekiwanie na "kawalerię" czyli Trumpa jest daremne. Następnym ruchem będzie "Europa od Lizbony do Władywostoku", wnioskuję po tym, jak łatwo załatwili głównego sojusznika w Europie czyli nas. Jednym ruchem ręki cała Europa leży na wznak. W zasadzie Niemcy mają potężną armię (setki tysięcy Islamistów), choć jeszcze nie zmobilizowaną, ale po zmobilizowaniu, uzbrojeniu i wzięciu za pysk, islamiści spacyfikują każdy europejski kraj, który podejmie jakiekolwiek działania.

Obym był złym prorokiem.

Vote up!
4
Vote down!
0

Apoloniusz

#1656003

@A

Ok. Pisałem to z przekąsem.

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1656005

   Mnie osobiście interesuje, czy Ukraina dotrwa do powrotu D.Trumpa, czy jednak wpadnie w lepkie niemieckie unijne ręce. To duży tort do podziału między Niemcy i Rosję. Co dalej póżniej z Polską...

Vote up!
5
Vote down!
0

ronin

#1656004

W Unii Europejskiej chodzi tylko o pieniądze i władzę. Wolność, demokracja, godność, tradycja, szacunek i kultura, nigdy nie były częścią filozofii tej organizacji, a jedynie jej frazesami reklamowymi. Im głośniejsza i nachalniejsza reklama, tym produkt gorszy. UE sprzedaje nierealne nadzieje (pie in the sky) po to tylko, by natychmiast inkasować zaplanowany haracz. Niemcy robią hałaśliwą reklamę na rzecz utworzenia zjednoczonej Europy, szwargocą coś o demokracji, a chodzi im tylko o ściąganie haraczu z poddanych, co jest częścią ich zaborczej kultury. Oto dowody zbrodni:

W 1834 roku Prusy przymusiły 17 państw ówczesnego Związku Niemieckiego, do zawarcia Związku Celnego - a więc protoplasty EWG. W 1867 roku, po pokonaniu w wojnie 1866
roku Austrii, Prusy utworzyły z 22 państw Związek Północnoniemiecki - coś w rodzaju UE. Po wygranej wojnie z Francją w 1870 roku, w następnym roku Prusy powołały do życia II Rzeszę obejmującą prawie wszystkie państwa niemieckie.

W tym też duchu Nagroda Karola Wielkiego przyznawana jest zdrajcom za ich rolę w odbieraniu demokratycznej suwerenności państwom narodowym Europy. Podobnie
jak w latach czterdziestych XX wieku, byliśmy obecnie świadkami rozpadu Jugosławii
i Czechosłowacji oraz ponownego utworzenia małych państw; Słowacji, Chorwacji, Bośni i Kosowa. Wszystkie te państwa były sojusznikami nazistów w latach 40. i każde z nich dostarczyło Niemcom pełną dywizję Waffen SS.

Nagroda Karola Wielkiego została pierwotnie ufundowana przez nazistów, ale została ponownie refundowana w 1949 r. dzięki staraniom kupca tekstylnego Kurta Pfeiffera
z Akwizgranu. Pfeiffer, który wcześniej był członkiem partii nazistowskiej i pięciu innych organizacji nazistowskich, utrzymywał, że zawsze był fundamentalnym zwolennikiem Europy. A Towarzystwo Nagrody Karola Wielkiego miało być związane z imperialną ideą (Reichsidee) cesarza Karola Wielkiego. Powojenny wizerunek Karola Wielkiego jako zjednoczyciela chrześcijańskiego Zachodu był poprzedzony jego nazistowskim przedstawieniem jako zjednoczyciela niemieckich plemion. Karola Wielkiego porównywano z Hitlerem, jego Rzeszą i Wielkimi Niemcami. Wyraźnym tego przykładem jest kariera profesora filozofii z Akwizgranu Petera Mennickena, który przejął profesurę zajmowaną wcześniej przez wypędzonego Żyda, a po wojnie miał wpływ na symbolikę Nagrody Karola Wielkiego i liturgię ceremonii jej przyznawania.

Mennicken wstąpił do SA, oddziałów szturmowych, w 1933 roku, a do partii nazistowskiej w 1937 roku. Swoje wykłady w Wyższej Szkole Technicznej w Akwizgranie wykorzystywał w służbie ekspansji jako "zachodnie badania" i pracował dla dwóch tak zwanych "towarzystw na rzecz międzynarodowego porozumienia", które były nieformalnymi odgałęzieniami nazistowskiego Ministerstwa Propagandy wykorzystywanymi do niemieckiej propagandy.

To, że wartości nazistowskiej i faszystowskiej Europy lat 40. są dobrze reprezentowane w dzisiejszej UE, jest jeszcze wyraźniejsze na Bałkanach. Rzeczywiście, w całej Europie widzimy opór wobec hegemonii europaństwa ze strony dokładnie tych samych państw, które w przeszłości opierały się nazizmowi - Serbów, Czechów, Norwegów, Duńczyków, Brytyjczyków, Polaków i Szwajcarów. Z drugiej strony widzimy najbardziej zagorzałych zwolenników współczesnego "Projektu Europejskiego" jako najbardziej przekonanych nazistów z przeszłości - Niemcy, Austrię, Belgię, Chorwację, Bośnię, Słowację, Ukrainę - lub faszyzmu - Hiszpanię i Włochy. Rosja też miała swojego Andrieja Andriejewicza Własowa, rosyjską armię wyzwoleńczą ROA, SS Division „RONA”, XV Kozacki Korpus Kawalerii SS, 1 Rosyjska Armia Narodowa pod dowództwem gen. Borysa Alieksiejewicza Smysłowskiego. W świetle tych faktów nie dziwi wcale, że Rosja i Niemcy mają się nawet dzisiaj tak bardzo ku sobie.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1656020

Brawo! Takie komentarze lubię. Jeśli Autor zezwoli wrzucę do swojego archiwum a jeśli wykorzystam, to z podaniem linka. 

Serdecznie pozdrawiam,

RB

Vote up!
3
Vote down!
0

Rafał Brzeski

#1656021