Trudno. Zero podkładania się.

Przyznam: jestem z tych którzy w czasie gdy trzeba było powiedzieć niein! I walnąć pięścią w stół, ocenił Prezydenta jako podatnego na naciski miękiszona.

I obawiam się, byłem w chórze mających rację.

Bo szwabsko brukselskich mord nic nie nauczy.

Tylko argument siły.

Gdy okazuje się że prez. Żełeński jest reprezentantem megakorporacji? Nie udręczonych rodaków?

I wygląda: naszym Obowiązkiem było przyjąć Ukraińców?

A on ich w istocie się cynicznie pozbył?

Czy poczują się zdradzeni? A może w porywie wdzięczności pójdą na zaciąg do Polskiej Armii? Wątpię widząc jak wielu wieje do Szwabii przed poborem.

Może lepiej od nas wiedzą że mają bronić nie mordowanych ale raju łapówkarzy. Napadniętego przez bardzo podobną krainę. Gdy spadają maski lojalności, nasi okazali to czym powinno się wykazać już dawno: pomoc, nie bezwarunkowa.

W zamian za określone umowy i udziały. Teraz widać że jedynym wygranym mają być gigalatyfundyści. Ci na Ukrainie i ci w Rosji.

Oby nie zbyt późno. Bo obrzydliwy paszkwil pewnej stalinówki ma nas pozostawić samych. I niegodnych uruchomienia art.V

Co się może stać?

Wariant zdrady.

Armia Czerwona przepuszczona przez Żełeńskiego zajmie pozycję do ataku na Polskę/ NATO.

Ale szczekaczki napuszczą opinię publiczną: faszystów nie bronimy.

Pozostaniemy sami z Amerykanami, Szwedami, Norwegami, może i Finami.

Czarny scenariusz?

A może liczenie się z każdym.

Dobrze że tym razem Premier oraz Prezydent walnęli w stół.

Może to ostatni dzwonek.

Produkcję broni długiej, maszynowej czy WKM- ów mamy opanowaną. Od tego są zakłady Łucznik i inne niekoniecznie jawnie je produkujące.

Oby nasze siły były dużo większe niż wynika z oficjałek.

Bo jak na razie obaj pokazali że nie są miękiszonami.

I być może od początku nie ufali nikomu.

Dobroć dobrocią.

Lecz wiadomości z CIA oraz NSA ważniejsze.