Łopatologia na czasie

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Należę do pokolenia, które zaczynało życie na poziomie szkoły średniej w 1945 r. Pierwsze wybory przeżyłem w 1947 r. Owszem, roznosiliśmy karty wyborcze z numerami 1, 2, 4 lub 5. Ja osobiście rozdawałem czwórkę. Wyborcy dowiadywali się od nas młokosów, jak wybierać. Byliśmy ganiani przez ORMO i tzw. aktyw robotniczy. PSL Mikołajczyka (nie mylić z obecnym) wygrało z wynikiem około 70 %, ale oficjalnie na Blok Demokratyczny, czyli sowiecki (PPS, PPR i Stronnictwo Demokratyczne podporządkowane PPR) rzekomo miano oddać 80,1% głosów, na PSL – 10,3%, reszta przypadła stronnictwom satelitarnym. Już nazajutrz po ogłoszeniu wyników wyborów wiadomo było, że je sfałszowano, bo ludzie wiedzieli na kogo głosowali. Odnoszę to do małego miasta, ale gdzie indziej było podobnie.

Otóż, dziwne to ale prawdziwe, bo ponad 30 lat, odkąd już wyników wyborów nie ustala się Białym Domu, lud polski zgoła nie wie, przynajmniej duża jego część, czego ta Polska potrzebuje i podczas gdy w 1947 r. niewiele ponad 20 % oddało głosy na partie utrwalające władzę Stalina w Polsce, to dziś na rękodajnych Merkel i Putina może tych głosów oddać o 10 % więcej niż wtedy na komunę. Przywykliśmy w ciągu tych 76 lat, jakie upłynęły od tamtych wyborów, do łazienek, wygódki w domu, do elektryczności, ale z myśleniem, nawet z tym samozachowczym jesteśmy w tyle i to jak?!

Dlatego nasz Episkopat sięgnął po rozum do głosy, rzecz jasna, w bardziej technicznie dojrzały sposób niż w 1947 r. harcerze. Oto ukazało się Vademecum wyborcze. Genialne. Bo teraz nikt umiejący czytać, a chyba analfabetów, przynajmniej literowych, już u nas nie ma, może sobie uświadomić, jak głosować, by było dla dobra Polski i nas wszystkich. Wskazania są jasne i zawierają tylko te elementy, które w oczywisty sposób kwalifikują wybór pod kątem moralnym. Episkopat ma nie tylko prawo ale obowiązek na to wskazać. I gdyby jakiś Nitras czy ktokolwiek chciał się wziąć za piłowanie, to nie zacznie od siebie..

Zatem, co biskupi zalecają?

1. prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci;

2. prawa rodziny opartej na monogamicznym małżeństwie osób przeciwnej płci;

3. prymat rodziców w wychowaniu dzieci;

4. wolność sumienia i wolność religijną;

5. sprzeciwianie się budowaniu świata "tak, jakby Boga nie było";

6. wewnętrzny i zewnętrzny pokój oraz "etyczny kształt procesów gospodarczych

Te 6 punktów, to minimum, jakiego można wymagać od chrześcijanina, a nawet od przyzwoitego ateisty. Ponieważ Tusk już zaatakował najważniejsze wskazanie, dotyczące obrony życia, dobrze by było, gdyby jednak stanął do publicznej debaty, miast szermować zmyśleniami i inwektywami pod otaczającą go publiczkę i udawać obrażonego każdym stawianym pytaniem. Chyba się jednak tego nie doczekamy, bo tu trzeba by mieć coś do powiedzenia, co brzmiałoby wiarygodnie nie tylko dla przeciwników, ale także dla zwolenników. A, jak mawiał Gomułka: z pustego i Salamon (sic)nie naleje.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Jeśli trochę poskrobać, okaże się, że typ mentalności, „szkielet” tożsamości, jaką usiłuje Platforma narzucić swojemu elektoratowi, jest zadziwiająco podobny, mimo że wypełniany zupełnie innymi ideami, do prania mózgów, które ma miejsce w Rosji. Że wielbicielowi Putina bardzo blisko jest, w sposobie postrzegania świata, do wyznawcy Donalda Tuska. Że homo tuskus w wielu sprawach z homo putinus błyskawicznie się dogada. (...)

Nieważny jego los, jego praktyczne życie, liczy się tylko ta fantomowa, nierealna wspólnota, która, karmiona jego kompleksami, staje się najważniejsza, przesłania wszystko inne. I na tym najgłębszym poziomie okazuje się, że wyznawcy Putina zadziwiająco blisko jest do wyznawcy Donalda Tuska.

Jeśli bowiem przebić się przez skorupę deklarowanych idei, odsunąć na bok patetyczne odezwy i wartości, którymi członkowie kolejnych KOD-ów, Obywateli RP czy innych tego typu organizacji regularnie wycierają sobie usta, okaże się, że typowy leming bardzo tego typowego Rosjanina przypomina. W obu wypadkach następuje bowiem to samo przesunięcie refleksji politycznej z poziomu praktyki na poziom misji. (...)

Leming wybiera tych, którzy, jego zdaniem, są silniejsi. Dokładnie jak wyznawca Putina, chce być po stronie tych, którzy zwyciężą, tych, którzy właściwie rozpoznali współczesność, z dala o tych reprezentujących to, co anachroniczne, oderwane od bieżącej historii. Nie chce mieć nic wspólnego z PiS-em, który (stały element lemingowej retoryki) „podskakuje” do silniejszych z Unii. Prowokuje ich. Sposób widzenia świata leminga i zwolennika Putina okazuje się zadziwiająco zbliżony. (...)

Leming już nie musi martwić się losem tych, których tak nienawidzi za 500 plus czy inne prospołeczne działania PiS-u. Więcej, może nawet głosować tak, żeby im zaszkodzić, właśnie w imię tego imperium, którego czuje się częścią. Analogiczna anomia społeczna cechuje też społeczeństwo rosyjskie, jego „obywateli”, dla których ważniejszy jest „imperialny” status państwa niż los rodaka.

Tutaj reprezentant Europy i wieków jej triumfów, tam prymitywny Polaczek, uczestniczący  w papieskich mszach.

Tym, co ich wypełnia, jest infantylne marzenie, żeby być częścią czegoś większego i budowana na tej podstawie pogarda do innego człowieka. Rosyjski wyznawca Putina patrzy w ten sposób na tych, którzy są poza granicami jego państwa. Homo tuskus na własnego rodaka, na tego, którego spotka na poczcie, w kawiarni, jadąc autobusem czy pociągiem. Ale spojrzenie jest to samo i tyle samo w nim nienawiści.

Za: https://niezalezna.pl/457824-dawid-wildstein-w-gazecie-polskiej-homo-tuskus-homo-putinus

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1654600

Ja jestem "trochę" młodszy (ur. 1959), więc brałem udział wyborach dopiero po "rewolucji" 1989 roku (wcześniej komuna, potem stan wojenny, olewka etc.). Babcie (obie) mimo że innych charakterów,  trzymały wnuków (mnie i brata) ostro na swój sposób - często "ganiały" nas ze szmatą za nasze psoty. Dziadkowie zmarli w moim podrastaniu - jeden był w Kijowie pod Piłsudskim, drugi był zawiadowcą stacji kolejowej na Wołyniu przed wojną. Obaj pod "pantoflem" ale jak przychodziło do poważnych kwestii, to oni zabierali głos - wtedy zapadała cisza i nie było żadnej dyskusji w rodzinie.

To odnośnik do wyborów - albo damy się zgnoić "pięknej i demokratycznej" UE i wielkiemu kapitałowi albo zachowamy tożsamość, tradycję i dbanie o nasze interesy. Tradycja to nasza piękna historia, piękna kultura i piękna religia miłująca bliźnich. Ja jestem niewierzący ale odwiedzam kościoły (w Polsce i za granicą) aby spokojnie się zadumać i odetchnąć - może to dziwnie brzmi ale tak jest.

Pozdro,

Piter1

Vote up!
2
Vote down!
0

Piter1

#1654602

Proszę księdza, i tego musimy się trzymać by przetrwać inaczej nas zmiela na papkę internacjonalistyczna. Ale czy to młodzież wie?

Vote up!
2
Vote down!
0
#1654610