To człowiek tworzy materię? (nie mylić z masą)

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

 

 

 

 

Kiedyś już napisałem, że z filozoficznego punktu widzenia i pojmowania rzeczywistości jestem tomistą. A może nawet neotomistą. Jeszcze nie jestem pewny. To, że najwyżej cenię umysł i przemyślenia św. Tomasza z Akwinu, nie znaczy, że pomniejszam Arystotelesa, czy św. Augustyna. Wcale nie. Lecz to właśnie św. stworzył najważniejszą w całej filozofii teorię bytu.

 

 

Pryncypialnym założeniem jest, że wszystkie byty zostały stworzone przez Boga.

I Bóg nasz tworzył wyłączne rzeczy dobre.

Taki przykład: - d o b r o jest stworzonym przez Pana Naszego bytem. Lecz zgodnie z teorią bytów z ł o bytem nie jest. Czym więc jest zło? To proste: - jest tylko nieistnieniem, brakiem dobra.

I tak to wygląda w filozofii. W nauce natomiast nie można sobie pozwolić na takie rozważania. Dlatego nauka jest taka trywialna i przyziemna. Rozumiał to dobrze Albert Einstein, stwierdzając, że nie wiedza, tylko wyobraźnia jest najważniejsza i to ona powoduje rozwój i postęp. (bardzo istotne byty dla dobra ludzkości)

 

Czy to możliwe, że zostaliśmy obdarzeni wyjątkowym darem, z czego na razie nie zdajemy sobie sprawy, że cały materialny wszechświat – od powietrza, wody, światła, bakterii, po gwiazdy i galaktyki, są naszym ludzkim wytworem?

Wielki Kreator jakim Bóg jest, właśnie tak zaprojektował, byśmy to właśnie my, rozwijając się i doskonaląc, kolejno odkrywali coś zupełnie nowego.

Po prawdzie, to nie odkrywali, tylko tworzyli. Czy kolejna reguła, albo wzór matematyczny jest odkryciem, czy tworem, wymysłem człowieka?

Czy najważniejsza w nauce, stała Plancka, ten podstawowy, już niepodzielny kwant działania

h = 626070040)81) x 10^-34 kg x m^2 x s^-1

została "odkryta' przy badaniu ciała doskonale czarnego, czy stworzona przez nas, konkretnie – Maxa Plancka i wtedy od końca XIX wieku już istnieje jako nowy byt.

 

Do tych dziwacznych rozmyślań skłonił mnie wywołujący, szczególnie w mechanice kwantowej problem obserwatora.

 

Dotychczas dobrze rozpoznane są dwa obiekty kwantowe - foton i elektron.

Szczególnie ten mały cwaniaczek elektron przykuł uwagę naukowców, jak pokazał, że w tej samej chwili potrafi przelecieć przez dwie osobne dziurki.

Co się potem zaczęło dziać w nauce! My, prostaczki odnosimy się do tego z szacunkiem i podziwem, bo w większości nic z tego nie rozumiemy; naukowcy również nie pojmują, tylko nigdy się do tego nie przyznają.

Zaczęto wymyślać coraz to nowe dziwactwa, podobne do teorii Wielkiego Wybuchu, gdzie wszystko powstało z niczego. Także czas i cała przestrzeń. Hmm...

Tak więc takie mikroskopijne byty, jak foton i elektron, co do których mamy stuprocentową pewność, że bytami są, spowodowały w świecie nauki potworne zamieszanie.

Francuski naukowiec de Broglie wymyślił sobie fale materii, co oznacza, że nie tylko te miniaturowe elektrony, czy fotony mogą być raz falami, a innym razem czymś namacalnym, tylko cała materia wszechświata, w tym również ty i ja, jak zechcemy, to zaczniemy sobie falować i rozpływać się. Ciekawe...

No więc stworzono teorię korpuskularno falową, (coś zawsze raz jest falą, albo materią). Potem wszyscy zdjęli czapki z głów jak wielki Austriak pokazał swe ]]>równania Schrödingera]]>, aż wreszcie rozwinięto i uporządkowano temat tworząc nowy dział fizyki – mechanikę kwantową.

Powstało nowe wielkie pole do badań. Lecz także pole do popisu i grubej kasy.

Takie nowe zagadnienia, jak teoria strun, funkcja falowa i kolaps tej funkcji, splątanie kwantowe, supersymetria, itd, itp. W ulubionym zapisie równań matematyków i fizyków – greckim alfabecie – już wkrótce zabraknie kolejnych liter (dużych i małych).

 

Niestety – mało się wyjaśnia. Za to ciągle tworzy się mnóstwo nowych problemów, zagadek i niewiadomych. A na dodatek, żeby było jeszcze trudniej, całość tych nowych teorii operuje na polu prawdopodobieństwa. Czyli nic nie jest pewne na 100 procent.

 

Lecz naukowców najbardziej gryzie problem obserwatora.

Głupia sprawa – każdy badany kwant, niech to będzie ten nasz cwany elektron, jak akurat się go nie bada, nie obserwuje, nie "patrzy się na niego", to nie wiadomo gdzie jest, co porabia i dokładnie jak wygląda. Wystarczy jednak tylko na niego spojrzeć i on nagle się ujawnia, widzimy go w konkretnym miejscu x,y,z przestrzeni. Jest "grzeczny" i możemy go dokładnie opisać.

 

Czyli co? Nasze zainteresowanie, nawet tylko pomyślenie o nim powoduje, że staje się on materią? Konkretnym bytem?

Czyżbyśmy mieli tak potężną moc sprawczą, że potrafimy z dosyć enigmatycznej fali, różnych drgań, wibracji stworzyć materię?

 

Może tak, może nie. Już naukowcy coś wymyślą. Choć jak Einstein powiedział – Pan Bóg nie gra w kości.

 

Ja wiem, że wielu pomyśli, a nawet w komentarzach napisze – Co za bzdura!!!

Bardzo proszę takich kochanych czytelników, by mi pomogli i postarali się uzasadnić – dlaczego bzdura?

 

Dziękuję

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (7 głosów)

Komentarze

To na dzień dobry. Nie bzdura.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1648118

Cześć

 

od dziesięcioleci dręczą mnie słowa św. Jana w Ewangelii - Na początku było słowo.

Jeżeli weźmie się moment, kiedy to utrwalono, to od kogo ta myśl pochodzi?

 

 

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. (…) Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,1-5.9-12).

https://deon.pl/wiara/na-poczatku-bylo-slowo,91524

Co o tym myślisz? Zastanawiało Ciebie to kiedyś?

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1648121

Wszystko jest słowem Bożym, wszystko co istnieje nadal jest mową Boga. Nasz problem zaczyna się wtedy, gdy próbujemy zrozumieć Jego mowę. Nigdy nie rozumiemy dosłownie słów tej mowy, Dostępne są co najwyżej tworzone przez nas interpretacje tego co widzimy i czego doświadczamy oraz budowane przez nas hipotezy i teorie, a przede wszystkim wytworzone przez nas wyobrażenia i modele tej rzeczywistości, która jest mową Boga. 

Jest to szalenie trudny intelektualnie problem, który rzeczywiście przez tysiąclecia nurtuje umysły najtęższych filozofów, chyba od pojawienia się pierwszej iskierki ludzkiego rozumu. Potrzeba przenikania tajemnicy słowa Bożego jest poważnym zadaniem, wręcz obowiązkiem każdego myślącego człowieka - a nie zrozumienie tego obowiązku jest bardzo złym znakiem dla współczesności. Jest świadectwem wyłączania naszej ludzkiej obecności w cywilizacji homo sapiens. Najświeższym przykładem wyłączenia ludzkiego rozumu jest reakcja pani redaktor Kolendy-Zaleskiej na słowa JK o problemie dzietności w Polsce. Po jednej stronie jest krótka mowa JK o bardzo złożonym problemie, a po drugiej prymitywny brak nawet tej iskierki. Tej totalnej społeczności brakuje nawet świadomości istnienia tego problemu. Pozostaje tylko gadanie bez kontaktu z sensem tego co jest.

Na czym polega ten problem rozumienia tego jak jest?
Mój świętej pamięci tato zaprezentował mi to zjawisko przy pomocy anegdoty o zdarzeniu w kolonii karnej gdzieś na Syberii, z której zbiegł styczniowy powstaniec i schował się gdzieś tam w stogu siana. Wpadł kozacki podjazd w podwórko i Kozacy przeszukiwali zabudowania, zaglądali wszędzie. Dopadli i tego stogu i dokładnie nakłuwali ostrzami bagnetów. Kilkanaście sztychów, a trafili uciekiniera tylko raz, między żebra. Ten zacisnął zęby i nawet nie skiełknął. Kozacy go nie znaleźli i z pustymi łapami pognali gdzieś dalej.

A mój tata komentował to tak:
Widzisz synu rzeczywistość była oczywista. Uciekinier w sianie schowany był, istniał konkretnie. Pomysł Kozaków był całkiem dobry. Ze dwadzieścia nakłuć powinno zagwarantować przynajmniej jedno trafienie, a wtedy jeśli ten przeklęty Polak będzie w stogu siedział będzie znaleziony. I cóż się stało?
Człowiek w stogu był, został trafiony między żebra i nie został odkryty. Kozacy zastosowali dobrą metodę badawczą, zrealizowali ją z należytą starannością i ustalili w zgodzie ze swoją metodą badawczą, że tam nikogo nie ma. A przecież był.

Co ciekawsze, wystarczyłoby rozrzucenie tego stogu, by uciekinier był odkryty. Widzisz synu, rzeczywistość w tym konkretnym przypadku była bardzo prosta, ale wynik pracy badawczej tak bardzo zależy od metody. Pomyśl więc jak wiele trzeba użyć rozumu, by w miarę trafnie dowiadywać się jak jest a potem jeszcze rozumieć jak jest.

A SŁOWO BOŻE jest wszystkim co jest. A jak jest, możemy dowiedzieć się tylko tyle ile możemy i to w mocnej zależności od tego co wiemy i rozumiemy. Na przykład kiedyś bardzo dobry fizyk Lord Kelvin w XIX wieku nie miał pojęcia o atomach ani o mechanice kwantowej, a był przekonanie o tym, że światowa fizyka wie już wszystko. A teraz, w środku pierwszej połowy XXI wieku światowa nauka dopiero zaczyna się orientować, że "tera Hz" częstotliwości fal elektromagnetycznych, czyli te pomiędzy falami telefonii komórkowej a podczerwienią są nośnikiem nie tylko języków komunikacji biologicznej organizmów żywych ale także narzędziem mechanizmów splątania kwantowego. Ludzie całkiem niedawno nic o tym nie wiedzieli, chociażby dlatego, że nie potrafili skonstruować ani urządzeń nadawczych ani odbiorczych ani badawczych działających tym zakresie częstotliwości. A teraz szok - odkrywamy zupełnie nowy świat, nowy język przyrody, który od początku Bożego Stworzenia jest Słowem, które było na początku i jest teraz.

A do tej pory najbardziej uczeni z uczonych używali do opisu tych zjawisk albo modelu korpuskularnej albo falowej teorii światła. Jakie jest światło, czym jest promieniowanie elektromagnetyczne tylko Bóg wie. To jest Jego Słowo. Jest jak jest. A my w próbach zrozumienia i wykorzystania tego jak jest, posługujemy się tylko modelami tego jak jest. Albo fotony, albo fale. Ale to tylko modele, tylko hipotezy albo praktyczne opisy, które pozwalają na przewidywanie wyników naszych działań.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1648141

Jest ciągle wiele braków interpretacyjnych. Śpiewamy przecież co roku: A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.

Nie tylko w teizmie, ale we wielu koncepcjach filozoficznych, słowa materia ciało, znaczą dokładnie to samo (np. używa się często ciała niebieskie).

Praktycznie tylko Jezus Chrystus miał odpowiedni aparat intelektualny, a także program - co powiedzieć, a co nie.

Apostołowie spisywali wszystko, ale często bez należytego zrozumienia.

Czy istnieje jakiekolwiek spisane źródłowe słowo Boże? Nie słyszałem o takim. A potem jeszcze były kłopoty z tłumaczeniami z greki, więc my możemy mieć wątpliwości o wierności przekazu.

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1648149

Wielką tajemnicą z Bożej Woli udostępnianą za pośrednictwem ludzkich umysłów, zawsze za ludzkim pośrednictwem w miarę naszych możliwości, naszego języka i naszej wiedzy. w środowisku naszej kultury i tradycji. SLOWO BOŻE chyba nigdy nie jest dla nas dostępne w mowie bezpośredniej, choć nieustannie tkwimy w cudzie boskiego stworzenia. Do nas dociera tyle z tego przekazu, ile jesteśmy w stanie przyjąć i zrozumieć. Nawet Jezus Chrystus w swoim przekazie musiał posłużyć się naszym ludzkim językiem, przekazując tyle ile mogli zrozumieć Jego apostołowie, tyle ile mogło dotrzeć do tych, którzy byli Jego słuchaczami. 

Nawet bezpośredni słuchacze Chrystusa mogli usłyszeć tyle, co było możliwe w warunkach ich kultury, tradycji i ich doświadczenia i mogli zapisać tylko tyle ile mogli zrozumieć i i uwierzyć w to co usłyszeli.

Wielkość Chrystusa polega nie na tym, że był Synem Bożym, lecz na tym, że potrafił przekazać tak ogromnie wiele z treści Boskiego przekazu. Bez wątpienia był człowiekiem bardzo dobrze wybranym do powierzonej misji.

Sumując:
Nieustanny strumień SŁOWA BOŻEGO dociera do naszych umysłów tylko w takim zakresie, w jakim nasze umysły mogą przyjąć i uwierzyć. Nasza wiara jest przestrzenią kontaktu.

Vote up!
1
Vote down!
0

michael

#1648158

Naprzód powstaje zamysł, który potem przyobleka się w materię.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1648144

@ Humpty

Tak jest, najpierw zamysł, potem Słowo, a dopiero na końcu materia. Ale wychodzi na to, że dla człowieka początkiem było słowo, bo zamysł plasuje się na poziomie boskim - dla nas nieosiągalnym.

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1648156

Tak,, to zawsze było ciekawe. Tomasz zsyntetyzował myśl do XIII w. natomiast Pierre T. de Chardin - jezuita od XIII do XiX wieku. Tak przynajmniej jest postrzegany. I to jest chyba prawdą. Ale problem leży gdzie indziej. Problem leży w odpowiedzi na pytanie kim jest Bóg? U Tomasza Bóg jest stałym, osobowym niezmiennym dobrem, u Chardina nie wiadomo, czy "punkt Omega", którym ma być czysta świadomość, a więc Bóg,  do którego ewuluuje świat , jest również zmienną jak wszystko u niego, czy też nie? Był jezuita, więc nie mógł się sprzeniewierzyć nauczaniu Kościoła, ale co myślał naprawdę? Bardzo dużo też pisze na temat materii.

Jednym słowem, weszliśmy w świat, w którym właśnie zmienność dyktuje warunki i na ten moment Kościół, jak się  wydaje, nie jest przygotowany. Pomocny jest tu bardziej Chardin, niż Tomasz z Akwinu. Ale nie mnie rozstrzygać tego typu problemy.

Chardina można uznać za szarlatana, ale rzeczywistości za pomocą widzimisię nie zmienimy. To ona zweryfikuje nasze myślenie i nasz ogląd. Oczywiście wartości cywilizacyjne nie podlegają zmianom.  

Temat bardzo ważny, bo to właśnie wynik tego sporu rozstrzygnie o naszej przyszłości. Kultura w końcu opanuje to szaleństwo technologiczne, tylko pytanie jakim kosztem? Bo jeżeli nie opanuje, a więc człowiek zatraci miarę przyzwoitości i prawdy, nie przeżyje własnych pomysłów.  

   

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1648123

Cześć

 

Sprawa nie jest jednoznacznie prosta.

Słowo boże mówi: stworzyłem was na podobieństwo swoje. No dobrze, lecz może być podobieństwo fizyczne, albo podobieństwo funkcjonowania umysłu.

Sądzę, że powoli będziemy posuwać się do przodu. Era guru Dawkinsa i jego atekistów powoli odchodzi w niebyt. Taka wykładnia zresztą była bardziej polityczno - ideologiczna, niż naukowa.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1648148

Oto jest pytanie...

Vote up!
0
Vote down!
0
#1648143

A czy my już wiemy na pewno, jakie są prawa mikroświata? No nie wiemy. Usiłujemy coś sklecić ale droga jeszcze daleka.

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1648147

Wykład opisuje wyniki zmodyfikowanego eksperymentu Younga, dowodzące, że nasza świadomość wpływa na załamanie funkcji falowej nawet zdalnie, przez samo myślenie, telepatię. Obejrzyj i daj znać co o tym sądzisz. Znasz ten eksperyment?

Vote up!
3
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1648215

Z kolei rozwiązuje wszystkie problemy wynikające z "upakowania" trójwymiarowej materii w przestrzeni.

Być może dawna, mająca dziś bajkowy charakter koncepcja płaskiej Ziemi, co za tym idzie, płaskiego Wszechświata ma proste wyjaśnienia.

Naukowcy nie od dziś biją się choćby o to co może trzymać " w kupie" materię. Taki powiedzmy"durny"atom wodoru powinien się sam w sobie rozlecieć.

Ale w dwuwymiarowej przestrzeni odległości już nie są tak wielkie. Zaś sama percepcja Tworzy materię.

Tak jak w tytule. Całość jest jak cieniutka pajęczyna której trójwymiarowość powstaje w umyśle obserwatora.

A jeśli jest on obdarzony wielokrotnie większą od naszej inteligencją? To ile wymiarów stworzy?

Nawet wobec trójwymiaru- hologramu w umyśle obserwatora, brak potrzeby istnienia jakichś mega energii aby przemieszczać się z punktu do punktu, stworzyć tzw. most Einsteina-  Rosena.

Lub przeniknąć do równoległych Wszechświatów.

Jest jeszcze jedna alternatywna teoria- dla dzisiejszych fizyków obrazoburcza, autorstwa Georgija Stankova. Wyjaśniająca skąd wzięła się koncepcja Ciemnej Materii oraz w ogóle jej braki przy próbach jakichkolwiek przeliczeń czy podsumowań.

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1648233