ZYGMUNT KORUS

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ZYGMUNT KORUS

 

14 marca br (2022) odszedł do Pana po ciężkiej chorobie ś.p. Zygmunt Korus

Zygmunt Korus (r. 1948) pochodził spod Dęba Bartka, z Zagnańska na Kielecczyźnie.

Absolwent LO im. St. Żeromskiego w Kielcach. Studia: AGH (inżynieria ekonomiczna) oraz UJ (historia sztuki) w Krakowie. Dziennikarz, krytyk sztuki. Organizator wystaw,

plenerów, sympozjów literackich. Współpracownik radia (felietony, słuchowiska) i telewizji (audycje o plastyce). Pomysłodawca i współzałożyciel miesięcznika „Integracje” (1978) i redaktor prowadzący pismo „Sound&Vision” (2001). Opozycjonista, podczas protestów marcowych w 1968 r. przywódcza rola w Międzyuczelnianym Komitecie Strajkowym, więziony i skazany wyrokiem sądu, później z tzw. wilczym biletem dziennikarz represjonowany za przekonania (areszt 1982). Organizator niezależnych mityngów poetyckich „Pomówmy o wartościach” (Chorzów 1980, 81, 82). Rzecznik prasowy śląskiej „Solidarności”, z jej ramienia kurator spektaklu „Tragedia Romantyczna Dziady- Kordian” (Katowice, Spodek 1981). Członek byłego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich do chwili jego rozwiązania

w stanie wojennym. Od grudnia 1982 r. marszand, właściciel Galerii "Sztuki PLUS" w Chorzowie, a także biura podróży (1995); pilot wycieczek, organizator plenerów krajowych i zagranicznych.

Tłumacz, kozer władający kilkoma językami. Dotychczas wydał tom wierszy pt. „Niestety dobrze” (KAW 1976). Współredagował antologię śląskiej poezji „Jak smagnięcie gałązką” (Chorzów 2002). Tomik poetycki pt. „Wiele po pierwsze” (z ilustracjami Zdzisława Beksińskiego), to owoc pobytu autora w Kanadzie (Anagram,

Warszawa 2003). Zbiór krytyczny pt. „Symbole Dalego” ("Galeria

PLUS", Chorzów 2004) jest ilustrowanym opracowaniem posiadanej

kolekcji grafik Salvadora Dalego, z początkiem 2007 r. udostępnionej

dla zwiedzających. W 2008 r. powołał chorzowski klub tygodnika „Gazeta Polska”. W 40. rocznicę Marca 1968 odznaczony, z rekomendacji prezesa IPN-u, śp. Janusza Kurtyki, przez Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego - Krzyżem Kawalerskim

Orderu Odrodzenia Polski.

Aktywny bloger na znanych portalach społecznościowych,

w latach. 2011-15 publicysta „Warszawskiej Gazety” i współkreator tygodnika

„Śląska Gazeta” w okresie jej istnienia (2011-13). Od wielu lat współpracujący także z naszym tygodnikiem “Głos”, znany z cyklu powieści w odcinkach pt. “Tego nie zobaczysz w filiżance kawy”.

Pozostawił w żalu żonę Magdę oraz synów Jasia i Filipa.

Małżonce i Synom składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Spoczywaj w pokoju Zygmuncie!

                                                     Redakcja “Głosu” i przyjaciele

 

UWAGI WŁASNE ALEKSANDRA SZUMAŃSKIEGO

 

Z Zygmuntem byłem zaprzyjaźniony od 2012 roku." Pacyfikacja Michniowa" -mój tekst pomieszczony w "Warszawskiej Gazecie" w 2012 roku stał się punktem wy6jścia naszej przyjaźni.

W "Warszawskiej Gazecie" pracowaliśmy, a więc byliśmy kolegami redakcyjnymi.

Reakcją Zygmunta Korusa na tę gehennę polskich mieszkańców wsi Michniów był jego tekst w "Warszawskiej Gazecie" w którym nawiązując do tej okrutnej pacyfikacji

opisanej przeze mnie, nazwał autora tekstu, czyli mnie "profesorem Aleksandrem Szumańskim".

Redaktor naczelny "Warszawskiej Gazety" Piotr Bachurski zorganizował w Warszawie spotkanie opłatkowe, w czasie którego poznaliśmy się osobiście z Zygmuntem, któremu wyjaśniłem, że nie jestem żadnym profesorem, a najwyższą rangą mojej osoby będzie nasza przyjaźń. I tak się też się stało. Nasz kolega redakcyjny Andrzej Leja przekazał mi jego patriotyczną sylwetkę.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (11 głosów)

Komentarze

A ja poznałem Pana śp. Pana Zbigniewa na zjeździe Klubów Gazety Polskiej w Kościerzynie w 2009. Był też chyba na zjeździe w Łodzi w 2010.

Vote up!
6
Vote down!
-1

Romuald Kałwa

#1647888

1. Podstawowe pytanie, jakie zadawano sobie w latach 1970-tych, dotyczyło udziału (wbrew późniejszym pieniom niewielkiego) studenta pierwszego roku AGH ZK w zamieszkach Marcowych oraz późniejszego umożliwienia studiowania mu na kierunku prestiżowym, gdzie na jedno miejsce kandydowało ponad 30 osób.

2. Drugie pytanie - dlaczego zarówno ZK jak i jego późniejsi apologeci przemilczają jego etatowe zatrudnienie w organie Socjalistycznego Związku Studentów Polskich? Aż do stanu wojennego był kierownikiem śląskiego oddziału redakcji dwutygodnika Student, organu SZSP.

3. Działalność gospodarcza, rozpoczęta w stanie wojennym. Wtedy o tym, co i kto może robić decydowano na szczeblu partyjnym. Wolność gospodarcza, taki jaruzelski NEP, miał miejsce 7 lat później. A ZK pozwolono na złamanie monopolu komuszej DESY. O innych podobnych nie słyszałem, przynajmniej przed 1989 r.

4. I wreszcie skąd polskojęzyczny Żyd Aleksander wziął bajeczkę o uwięzieniu ZK po stanie wojennym? Facet wystąpił do sądu o zadośćuczynienie i otrzymał, ale tylko za tydzień aresztu w 1968 roku.

5. Owszem, ZK jakiś czas figurował nawet jako szef klubu Gazety Polskiej w Chorzowie. I nawet chodził z transparentem na sprawy Adama Słomki. Ale jeszcze przed wybuchem pandemii coś mu się stało w głowę i zaczął przechodzić na proputinowskie pozycje. Wtedy m.in stał się "przyjacielem" niejakiego Jarusia Ruszkiewicza, a sam planował marsz gwiaździsty na Wawę, aresztowanie członków rządy, parlamentu oraz Prezydenta, i ustanowienie nowej "demokracji". 

6. Osobną sprawą jest "Głos" z Toronto. To najprawdopodobniej wspólne dzieło rosyjskich i izraelskich służb powstałe tylko po to, by móc oskarżać Polaków o zoologiczny antysemityzm. Swoją drogą naczelny tego tworu to były krakowski esbek.

https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/glos-z-toronto-czy-spod-tater-kolejna-sciema

Vote up!
4
Vote down!
0
#1647900

R.I.P. Zygmuncie.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1647906

Ale w ostatnim okresie uprawiał na naszym portalu ruską propagandę. Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie, ale nie bardzo mi się to podobało.

Vote up!
5
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1647908

Myślę, że jednak trzeba mówić. Twórca Instytutu Katyńskiego Adam Macedoński oskarżył ZK o współpracę z SB. Korus podawał się za opozycjonistę i często się kontaktował  z Macedońskim, ale AM zorientował się (i ponoć miał dowody), że jest po prostu inwigilowany. 

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1647910

laurkę użytecznemu idiocie Putina. O współpracy ZK z SB słyszałem. IMO świadczą o tym jego "sankcje", jakich doznał w stanie wojennym.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1647911

jako już jedyna z mojej Komisji Zakładowej "Solidarności" /duzej ,nieistniejącej już firmy na Sląsku/

nie przypominam sobie tego Pana ,niestety zapytać o niego nie mam już kogo, bo moi Przyjaciele od lat spią spokojnie na katowickich cmentarzach,a ów pan stoi już przed innym sądem,

no cóż drodzy dawni Przyjaciele z Solidarności,

trudne mamy za sobą lata ,ale jeszcze chyba trudniejsze przed nami a WAS /nas/co RAZ mniej

ukłony ze śląsko-dąbrowskiej Ziemi

Vote up!
5
Vote down!
0

gość z drogi

#1647916

Rzymski oryginał: 

O Zmarłych Prawda.

Lub wcale.

Poza tym mogło najmniej częściowo sprawdzić się jedno powiedzenie. O krowie.

Oraz napoleońskie o tym, kto się nie myli.

Vote up!
5
Vote down!
-1

Dr.brian

#1647919

Zaraz, zaraz.... Panowie!

Postawione powyższe pytania domagają się odpowiedzi. Rzutują one na całe życie człowieka i jego dobre imię. Na takie pytania powinno się odpowiadać. Nie wolno pozostawiać je w zawieszeniu - bo w taki sposób można załatwić każdego. Każdego. A co to znaczy "ja też słyszałem". Co słyszałem, od kogo? Długo pracowałem w IPN-nie, aby pozostawać na takie postawienie sprawy obojętnie. Sprawdziłem w inwentarzu IPN, na dostępnych powszechnie stronach, Zygmunt Korus tam nie figuruje. Ponadto zmarł w połowie marca br.

Zygmunta Korusa nie znałem osobiście. nigdy nie spotkaliśmy się z sobą. Poznałem go na którymś z blogów. Uważałem go za człowieka utalentowanego i trochę samotnika. Owszem dziwiło mnie jego skrajnie endeckie nastawienia, ale nie on jeden. Też zauważyłem jego zmianę zapatrywań w pewnym momencie życia, ale porównując ze średnią krajową, nie było to w tamtym czasie niczym nadzwyczajnym. Dzisiaj też. 

Chciałem na koniec zwrócić uwagę na okoliczności jego śmierci, które raczej nie wskazują na agenturalność, chyba, że miał kłopoty ze zdrowiem psychicznym. Otóż był przekonany, że lekarze nie leczą, lecz zabijają, że jesteśmy ustawicznie podtruwani przez samoloty. Walczył więc, jak Don Kichot ze wszystkim i wszystkimi - zapewne także z lekarzami. 

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1647938

dochodzeniowy. Trudni zatem prowadzić proces dowodowy w każdym wpisie. Powtarzam, że różne negatywne głosy krążyły wówczas w środowisku studentów, do 13 grudnia aktywnych w NZS. Natomiast co do kompletności akt IPN-u to jakiś żart? Np. rezydent SB w Gliwicach, niejaki Wiesław S., aktualnie sądzony za udział w gorlickiej aferze śmieciowej, wcześniej zaś mafiozo paliwowy, nie figuruje tam. Przynajmniej w części dostępnej dla zwykłych ludzi. Natomiast bezdyskusyjnie pewne rzeczy wymagają wyjaśnienia. Bo znam mnóstwo osób, zaangażowanych czy to w Solidarność, czy to w NZS, czy też tylko odważnych dziennikarzy, których władza ludowa po 13 grudnia zwyczajnie kopnęła w d... A tu firma łamiąca monopol Desy, i idące w ślad za tym spore pieniądze...

Vote up!
2
Vote down!
0
#1647942

@Humpty

Oczywiście, IPN nie ma kompletu, bo go mieć nie może - z czysto politycznych względów. Ba, do dziś odbierane są akta, które powinny być przekazane w 2000 r. I to jest kwestia konsekwencji państwa, nie IPN.

Ale może Pan złożyć wniosek naukowy lub dziennikarski i zobaczyć kto zacz.

Chodziło mi jednak o to, że nie wolno siać wokoło pomówień, bez podania źródeł lub odwołania się do dokumentów, które  dają poważne podejrzenie. Chyba to jest jasne? Co to by było, gdyby tak każdy na każdego zaczął rzucać podejrzenia? Sami zagryźlibyśmy się na śmierć - dość już zamętu w tych sprawach. Nawet posiadanie statusu TW jeszcze nie oznacza woli kapowania. Może, gdy IPN opracuje posiadany zasób, uda się oddzielić tych statystycznych od prawdziwych i określić ich procent. Teczka pracy, jeżeli się zachowała, wyjaśnia wszystko.

O śmierci ZK dowiedziałem się około miesiąca później. W rozmowie telefonicznej z jego żoną dowiedziałem się o okolicznościach śmieci. Moim zdaniem nie był żadnym współpracownikiem. Zachowywałby się inaczej. 

   

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1647956