Nie damy rady? My?!

Obrazek użytkownika jazgdyni
Kraj

 

 

 

Był so­bie pe­wien pan,
na twa­rzy kwa­śny i wklę­sły,
miał por­tek z pięt­na­ście par
(a może szes­na­ście)
i wszyst­kie mu się trzę­sły;

wło­ży sza­re: jak w fe­brze;
wło­ży gra­na­to­we: też;
od ślu­bu: jesz­cze lep­sze!
ma­ren­go: wzdłuż i wszerz.

Krót­ko mó­wiąc, w któ­re­kol­wiek por­t­ki
koń­czy­ny dol­ne wty­kał,
to trzę­sły mu się one
jak nie przy­mie­rza­jąc osi­ka.

W ten spo­sób, przez trzę­sie­nie,
pan ży­wot miał bar­dzo li­chy,
bo wszę­dzie, gdzie wszedł, zdzi­wie­nie,
a po­tem śmi­chy i chi­chy.

W koń­cu bab­cia czy cio­cia,
już nie pa­mię­tam kto,
po­wie­dzia­ła do tego pana:
Chłop­cze, ty uschniesz, bo

nad por­tek spra­wą prze­dziw­ną
wy­la­łeś trzy mo­rza łez,
a zno­wu nie jest tak zim­no,
więc spró­buj cho­dzić bez

 

Konstanty Ildefons Gałczyński 1953

 

 

Jedni uwielbiają straszyć, a drudzy kochają się bać. Dlatego dzisiaj zdecydowana większość plotek nie jest jak zwykle: - kto kogo i kto z kim, tylko jak już, już będzie strasznie. Jak ruskie nie zabiją nas atomówkami, których przecie mają setki i tysiące; i są one skierowane nawet na takie miasteczka jak Pcim Dolny, to Morawiecki, albo Sasin, zagłodzą nas dokumentnie i wepchną w nędzę, jakiej jeszcze nie znamy. A proszę pani, dobrze to u nas będą mieli tylko Ukraińcy. Tak, tak.

 

No dobrze... zastanówmy się, kim są ci, co straszą, a ci co kochają się bać, to widomo – niemal wszyscy pozostali, czyli ci co uwielbiają horrory, ci co nieustannie marudzą, bo taka ich natura, że jest fatalnie, a będzie jeszcze gorzej; oraz dosyć młoda grupa, choć nie tylko, która uzależniła się od codziennej porcji adrenaliny, i którzy z lubością otrą się świadomie o każdą ryzykowną sytuację, jak choćby jazda z dużą szybkością 50 centymetrów za znacznie większym autem, mruganie światłami, a nawet trąbienie, nie biorąc pod uwagę, że mogą tym właśnie obudzić siedzącego za kierownicą seniora i ten instynktownie da po hamulcach.

Zaraz dojdę do tego, kim są ci, co straszą, lecz najpierw wytłumaczę się z tytułu.

 

Nie damy rady? My?!

 

No właśnie. Skąd ta moja pewność. To proste – urodziłem się tuż po wojnie, czyli, jak teraz lubi się nazywać – jestem bumersem, od słowa boom, czyli produktem największego szczytu demograficznego. To typowe: - wojna się skończyła, więc hop do łóżka. Te moje bardzo dawne urodziny dzisiaj powodują, że napatrzyłem się na polskie dzieje najnowsze i mogę z pełnym przekonaniem potwierdzić – zawsze damy sobie radę.

 

Polski kryzys, taki jak dzisiaj nas straszą, trwał nieustannie od wybuchu wojny w 1939, aż do roku 2015, kiedy to prawica wygrała. Uczciwie mówiąc, w tym 15 roku nowego millenium, nie skończyliśmy z kryzysem, lecz, jak to dla wszystkich odczuwalne, zaczęliśmy z niego mozolne wyłazić.

 

Ten polski kryzys w historii najnowszej nie był jednopoziomowy. Raz było troszkę lepiej, innym razem gorzej. Lecz kryzys był. Lecz nie straszny Polakom.

Gdy bolszewicy wymienili niemiecką okupację Polski na swoją, dobrze wiedzieli, że tu nie będzie łatwo. Nie da się krnąbrnej i buntowniczej Polski tak wziąć za pysk, jak można było we wschodnich Niemczech (DDR albo NRD), czy w Czechosłowacji.

Ciągle był problem z żołnierzami niezłomnymi, powszechnie wspieranymi przez naród; sowieci nie próbowali nawet odebrać Polakom religii. To było aż zanadto ryzykowne. Nie próbowano zrobić, jak to nazywano – kułaków, czyli rolników, radzieckimi kołchoźnikami. Wprawdzie powstały PGRy, ale to była patologia.

Jak dobrze z dzieciństwa pamiętam, może trochę oczami dziecka wyidealizowane, ale obywatele w większości nie byli smutni, ani ponurzy, tacy przegrani bez nadziei. Wprost przeciwnie – cieszyli się z życia. Byli uśmiechnięci i radośni.

A co najważniejsze – jak w przyrodzie dosyć popularne zjawisko, jakim jest mimikra, potrafili się przystosować do otoczenia i sytuacji, nauczyli się "kombinować", "załatwiać", "dawać radę".

I nie musieli, jak we wspomnianym NRDówku, czy Czechosłowacji, prawdę szeptać na ucho wyłącznie najbardziej zaufanym. Nie – Polacy nawet bez tradycyjnego "pół litra" przy stole, czy to na weselu, chrzcinach, czy imieninach, rozmawiali swobodnie i bez fałszu, nawet jeżeli dobrze wiedzieli, że między nimi siedzi także ubek.

Po prawdzie całe miasteczko wiedziało, kto jest ubekiem. A ci z kolei też musieli jakoś żyć i "kombinować", by na ciemnej ulicy nie zarobić butelką w głowę, lub kosą pod żebra.

 

Dawaliśmy sobie radę. Żyliśmy oczywiście w obniżonych standardach. Z zazdrością pewną patrzyliśmy na Niemcy Zachodnie – najbliższy nam obszar kapitalizmu – lecz patrzyliśmy z pewną pogardą, bo wiedzieliśmy, że połowa ich dobrobytu, to wszystko co nakradli wszędzie tam, gdzie stanęli w czasie II WŚ.

My swój honor mieliśmy. I mimo pewnej tęsknoty za lepszym życiem, wiedzieliśmy, że w dłuższym okresie "kradzione nie tuczy".

 

A gdy peerelowska bolszewia starała się narodowi przykręcać śrubę, to wychodziliśmy tłumnie na ulice i głośno wołaliśmy – "suche bułki za Gomułki!"

Stawiali naprzeciwko milicję, czy nawet wojsko, ale się bali.

Co parę lat uderzaliśmy w komunistów strajkiem, bo tego bali się najbardziej.

 

Było cienko i siermiężnie za Bieruta i Gomułki. Czy nas to gniotło? Zginaliśmy plecy w ukłonie, ściskając czapkę w garści? Rzucili naród na kolana? O! Takiego wała!

 

Gierek, gdy nastał, nieco pofolgował. Można było nawet zjeść schaboszczaka, bo mięsa i wędliny były wreszcie, nie, żeby bez przerwy, u tak zwanego "rzeźnika".

Cieszyliśmy się z tego. Domów też nabudowano i spółdzielczych mieszkań oddano w takiej ilości, , że jeszcze dzisiaj nie możemy dogonić.

 

Oczywiście bardziej pamiętamy i celebrujemy, takie momenty w historii, jak rok 1956, czy potem równie tragiczny rok 1970.

Lecz między jedną a drugą rewolucją, te 14 lat trzeba było jakoś żyć. Pamiętać, modlić się za tych, co oddali życie, lecz każdego roku organizować Boże Narodzenie i Wielkanoc i przez wiele dni polować, by stół był suto zastawiony, dzieliliśmy się opłatkiem, życząc zawsze lepszego jutra i radośnie celebrować Narodziny Pana.

Ja sam, z moich dziecięcych piosenek, najwięcej pamiętam właśnie kolęd.

 

 

Potem bandzior w ciemnych okularach, zafundował wszystkim Polakom, najbardziej podłe i restrykcyjne doznania. Obawiając się siły narodu, tenże generał ze swoją juntą i nadzorem Kremla, wprowadził stan wojenny. Z wszystkimi atrakcjami: godzina policyjna, telefony na podsłuchach, żywność racjonowana, jak to wtedy nazywano – na kartki.

Było ciężko i ostro. Po parudniowym szoku, zaczęliśmy się adaptować do nowej sytuacji. Było prawie tak, jak za Niemca, lecz my już mieliśmy więcej odporności, nawet wobec takiego bolszewickiego kryzysu.

 

Jednak największe draństwo, potwornie uderzające w cały naród, wymyślił wicepremier i minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego – Leszek Balcerowicz. Nauczyliśmy się wtedy jednego: jeżeli premierem jest łajza, a ministrem od finansów fanatyk, dający sie jeszcze podpuścić "większemu geniuszowi", amerykańskiemu żydowi Jeffreowi Sachsowi, to mieliśmy hiperinflację, rozlewającą jak plama ropy na wodzie nędzę i pierwsze miliony młodych i wykształconych Polaków uciekających na tak zwany "Zachód". A stopa bezrobocia osiągnęła rekordowe 16,4%. Wtedy też w naszym dosyć spokojnym kraju, zaczęły powstawać krwawe gangi i mafijne struktury. Często zasilane funkcjonariuszami komunistycznej agentury, którzy szukali sobie miejsca w kapitalizmie.

 

Wydawało się, że to już czarna rozpacz. Bolszewii się nieudało, a powalony niby kapitalista, omalże nie zniszczył polskiego społeczeństwa.

 

Daliśmy sobie radę. Choć niektóre statystyki pokazują wzrost depresji. Lecz tu zaskoczenie – takich psychicznych kłopotów jest mało wśród bumersów! Natomiast jest to zjawisko obejmujące już tych młodszych, wydelikaconych i wrażliwych.

Tych co nie wołają z przekonaniem: - damy radę! - tylko takich, co w kryzysie wyciągają rączki: - mamusiu!

 

 

Powoli mija trzeci rok takiego światowego kryzysu; takiego głębokiego i rozległego, że trudno przywołać z historii okres do porównania.

A co najgorsze, pewne siły na świecie, które już socjalem zmiękczyły i zdemoralizowali "obywateli zachodu", czy "cywilizację białego człowieka", działają nieustannie tak, aby chaos i zamieszanie trwały nieustannie,

I co?

Wsi spokojna, wsi wesoła! Który głos twej chwale zdoła? Kto twe wczasy, kto pożytki może wspomnieć zaraz wszytki?”

Wielki Jan Kochanowski; przypominam XVI wiek, chyba nawet lepiej od wieszczów znał i rozumiał polski narodowy charakter.

 

Jeżdżąc po tak zwanej prowincji, nie widać odznak paniki, jakichś chęci do buntu. Owszem niepokój jest. Lecz czy umarła nadzieja? Że tym razem nie damy rady i polegniemy?

 

Tymczasem media, czy to te, nazywane "głównego nurtu", jak i te cyfrowe, wprost kipią od napięcia, proroctw najgorszego i nieuchronnie nadchodzącego Armagedonu.

RP nie wygra, gdy z jednej strony Putin, z drugiej Scholtz i Macron i już nawet Orban zdradził.

Proszę wybaczyć, lecz to tylko podnieca pętaków, infantylnych połykaczy wiadomości, podnieconych histeryków i te dziunie z magla, "co się boją myszy".

Naród spokojnie kupi sobie więcej cukru, dogada się jak zawsze ze znajomym "chłopem", co do jajek, mleka i połówki świniaka. Może zapomnieć na jakiś czas o bananach, pomarańczach, czy latte z sojowym mlekiem.

Taka medialna akcja wywoływania sztucznej paniki nazywa się buzz. Robią to zawodowcy od manipulacji i psychologii tłumu. Używają tub, które mogą wzbudzić rezonans – Tusk, Sikorski, Ochojska, Komorowski.

I co najśmieszniejsze – rzeczywiście wzbudzają rezonans. Tylko, że... wśród swoich najbardziej durnych lemingów, co to najwyżej w geście wielkiej odwagi, potrafią rzucić pomidorem, w samochód Kaczyńskiego.

 

To już siedem lat Zjednoczonej Prawicy u władzy. I czy ktoś zaprzeczy, że sondaże regularnie pokazują, że poparcie tylko dla samego PiSu, zmienia się niewiele, w ramach 34 – 41%. To nawet budzi międzynarodowe zdziwienie ekspertów. Taka stabilizacja, wobec potężnego kryzysu i nieustannych ataków wewnętrznych i zewnętrznych wrogów Polski i Polaków?

 

Lecz panika i bliskie załamanie psychiczne jest. Tylko wśród coraz bardziej zdesperowanych lewaków, co tak intensywnie zwalczali Grażyny i Januszów w białych skarpetkach na sopockiej plaży, a były nawet takie, które intensywnie czuły, "jak by im ktoś nasrał na głowę".

Nawet młodzież, te słynne Julki i chłopaki w kolejce do kastracji, już mają dosyć, już się znudziło.

 

 

Może tradycyjna cywilizacja łacińska, kiedyś szkielet potęgi Europy Zachodniej, a potem Stanów Zjednoczonych Ameryki, upadną na kolana. Lecz nie jestem przekonany, że już się nie podniosą.

Na pewno mocno się zmienią. Może nawet zaczną walczyć z wszechobecnym kłamstwem i powrócą do pewnego poziomu uczciwości.

 

Czy my, Rzeczpospolita i Polacy, odegramy jakąś rolę w tym światowym przepoczwarzaniu? Tak mi się wydaje. Bo właśnie lata poniewierki nas uodporniły na durne ideologie, błędy i korupcję władzy i te śmiecie, bo nigdy nie jest dostatecznie czysto, służące obcym za ten papier, który z dumą w czasie stanu wojennego, nosiliśmy w rolkach na szyi.

 

.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Dzięki za słowa otuchy, też już mam dosyć tego krakania. Choć akurat u nas, paskudnym zbiegiem okoliczności jest niełatwo.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1647605

Nie jest łatwo omilko. Ale nie jest tragicznie. Minione lata nas zahartowały.  Może nie tych młodszych, co już żyli we względnym dobrobycie i spokoju.

Problemem są ci, co sieją panikę. Paru blogerów przegląda bez przerwy wiadomości i jak złapie coś paskudnego, coś okrutnego, to natychmiast też musi o tym napisać. Podać dalej. Wzmocnione jeszcze panicznym tytułem, albo wymyślając, co jeszcze gorszego może się stać. Nie cierpię takich.

Serdeczności.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1647610

Wie pan, latwo powiedziec komus kto ma wysoka emeryture z pracy w miedzynarodowych korporacjach na stanowiskach o bajonskich zarobkach. Co ma powiedziec zwykly Kowalski ktory przepracowal w PRL-u wiekszosc swojego zycia na pozycji robotnika, a po transformacji zlikwidowal mu Balcerowicz zaklad? Tacy ludzie sa w Polsce, sa ich miliony. Solidarnosc sie upomina o tych ktorzy byli internowani i im zalatwia podwyzke emerytur, Krzywonos dostala nawet emeryture od prezydenta. Moze byc pan pewien ze czesc Polakow nie da sobie rady w tym kryzysie. To nie jest zaden pesymizm, to jest rzeczywistosc. Taki Tusk zaczal juz jechac na tym koniku. Jako jego flagowym okretem jest Obajtek, ktory dzieki ukladom i hohsztaplerce wspial sie na wyzyny finansowe kosztem spoleczenstwa, bo takie kariery niestety nie swiadcza dobrze o praworzadnosci w panstwie. Tusk tez wykorzystuje inne slabe strony obecnej wladzy, jak chociazby lekcewazenie nieprawidlowosci wykrytych przez NIK. Zima czeka Polske ciezka, tego nie trzeba pisac, to widac. Czy Polska da sobie rade? Oczywiscie ze da, ale dla niektorych co ich nie stac na wysokie koszty opalu i pradu, bedzie to najciezszy okres w zyciu. Ja dawno temu pisalem na tym forum, ze wariactwem jest likwidacja kopaln wegla kamiennego, bo tak unia kaze. Za to bylem tutaj traktowany jako ruski agent ktory chce konfrontacji Polski z unia. Jednak nie trwalo dlugo jak sie okazalo ze mialem racje, no i coz, ten ktory najwiecej o tym pyszczyl wyskoczyl jak Filip z konopii, ze znam Slask z opowiesci, a wegla nie wolno w Polsce wydobywac bo cierpi powierzchnia. Tylko ze ten osobnik nie wie o tym ze caly Slask jest podkopany na glebokosci okolo 50-100 metrow bo na tych glebokosciach bylo srebro i inne wazne metale. Z weglem zalegajacym kilkaset metrow pod ziemia, a nawet ponad kilometr nie ma to nic wspolnego. To pisze tylko tak na marginesie.

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
-3

JanStefanski

#1647611

Przemawia przez pana gorycz i żal człowieka, któremu w życiu nie wyszło. Wtedy to właśnie szuka się winnych od papieża do sąsiada, za swoje nieudacznictwo.

Nie widzę u8 pana autorefleksji. I ciągle pisze pan to samo, jak zdarta płyta, co się zapętliła.

A na dodatek, w tym co pan mówi, nie jest pan uczciwy, więc i wiarygodny.

 

Ps. Proszę mi tu nie odpowiadać, bo dyskusji z panem prowadzić nie będę.

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1647622

"Przemawia przez pana gorycz i żal człowieka, któremu w życiu nie wyszło." Czy na podsawie tego co ja pisze pan wie jak mi sie powodzi? Nawet pan nie wie kim jestem gdzie mieszkam i z czego zyje. Moge pana zapewnic ze nie zamienilbym swojego zycia na panskie. Podobno ten blog to jest dyskusja dla wszystkich, ale tacy jak pan wyrzucili Rebeliantke ktora miala podobne zdanie do mnie w na przyklad sprawie szczepien na plandemie. Mysle ze po czasie bo lepiej pozno nic wcale doszedl pan do wniosku ze Rebeliantka miala racje. Wyrzuciliscie te kobiete bo pisala wam prawde ktorej nie chcieliscie przyjac. Niestety w przeciwienstwie do mnie dala sie sprowokowac i dlatego zostala wyautowana z tego kregu samych swoich. Ja jezeli czasem tutaj cos napisze to tylko dlatego zeby wam pokazac jak bardzo jestescie zadufani w sobie. I coz z tego ze macie wszyscy ten sam punkt widzenia? Skoro tak jest znaczy ze nie zalezy wam na tym by sie rozwijac, lecz by pisac wlasnie to samo. To taki rodzaj totalitaryzmu w ktorym kazdy kto ma inne zdanie niz wasze blogowe jest "parszywa owca". Przy takich ludziach Polska ma marne szanse na cokolwiek. Pilsudski mawial: "kraj wspanialy ale ludzie koorwy". Dobrze mi pan przylozyl z buta, nie spodziewaem sie czegos innego. Zycze zdrowka do walki z nastepnymi wrogami klasowymi, ja sie z tej walki wycofuje, bo zyje w innym swiecie w ktorym sasiad nie kopie sasiada.

 

Vote up!
1
Vote down!
-1

JanStefanski

#1647691

  • Skoro jakiś bolszewicki politruk pisze takie brednie to znaczy, że widocznie bezwarunkowo służy mafiozom Tuska - czyli niczym nie różni się od tych sowieckich zbrodniarzy i postsowieckich mafiozów, którzy przez dziesiątki lat rabowali i Polskę i Polaków.

Atakowanie w ten sposów polskich patriotów znakomicie służących polskiej gospodarce i rozwijających bogactwo polskiego koncernu - tylko dlatego, że dobrze zarabiają, choć nikogo nie rabują jak to było w okresie mafijnych rządów PO-PSL - jest przede wszyskim łgarstwem i prymitywnym chamstwem!

Dlaczego nie piszesz błaźnie, jak zarabiali mafiozi z PO-PSL w zarządach spółek w okresie rządów mafinych PO-PSL? Jak zbrodnicza mafia mieszkaniowa zarabiałą setki milionów wyrzucając 50 tysięcy warszawiaków z ich domów i mieszkań? Albo jak obecnie ustawiają się mafie samorządowe, gdzie dostają dziesiątki tysięcy za parę godzin pracy rocznie?

Vote up!
2
Vote down!
-1

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1647678

Cześć

Niestety, to klasyczny homo sovieticus, z wielkim ego i niewielkim rozumem, który zapewne nie wie kim jest.

A czepianie się Daniela Obajtka, jest właśnie rezonansem leminga na lewackie szczucie, choć wystarczy tylko sobie popatrzeć, ile ten człowiek i jego koncern dają do budżetu państwa. Sam Orlen dostarcza więcej niż był cały budżet państwa za Tuska. Niestety, zakręcony osobnik z kompleksami, który żąda by z nim, pod jego komendą, dyskutować, zachowuje się jak typowy politruk. A myslałem, że już wszyscy tacy wymarli.

Zdrowia

 

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1647693