Co oni na Niego mają?

Obrazek użytkownika Traczew
Świat

Premier Ukrainy Denys Szmyhal w ostatni weekend był w Berlinie i po raz kolejny zwrócił się do Niemiec z prośbą o dostawy ciężkiej broni. Dziś Spiegel doniósł, że Scholz odrzucił tą prośbę i oświadczył, że Ukraińcy nie otrzymają Leopardów o które chodziło. W połowie sierpnia prasa niemiecka donosiła, że niemiecki przemysł zbrojeniowy zgłosił gotowość do wyprodukowania dla Ukrainy nowych Leopardów za 3 mld euro. Już od kwietnia zbrojeniówka niemiecka informowała o możliwości dostarczenia starszego ciężkiego sprzętu, po wcześniejszych remontach i modernizacji. O dostarczenie haubic i czołgów Ukrainie apelował w prasie gen. Bundeswehry Wittmann. I co? I nic. Kanclerz RFN, o fizjonomi pracownika urzędu podatkowego niższego szczebla, oświadczył, że RFN ciężkiego sprzętu Ukrainie nie przekaże. Schluss. Oczywiście negatywne decyzje kanclerza, przeplatane są jego oświadczeniami, że jednak sprzęt niemiecki na Ukrainę jest przekazywany, że już wcześniej została dostarczona podobno broń, amunicja itd. Owszem coś tam posłano, ale to minimum tego co Niemcy mogą. Dlaczego więc mamy obietnice dostaw broni dla Ukraińców, a gdy przychodzi do decyzji szefa rządu, jest ona negatywna.

Stanowisko Scholza jest sprzeczne z oczekiwaniami dużej części niemieckiej opinii publicznej, prasy (która nawet posuwa się do ostrej krytyki kanclerza - co w Niemczech jest ewenementem), partii koalicyjnej (Zieloni),  firm przemysłu zbrojeniowego, wojskowych, większości ekspertów itp. Dlaczego Scholz obiecuje, wygłasza mowy popierające Ukrainę, zapowiada dostawy, ale nic z tego nie wynika. 

Trudno rozstrzygnąć ten rebus i zachowanie polityka kierującego najsilniejszym państwem w UE, ale narzuca się prosta, żeby nie powiedzieć najbardziej prostacka, interpretacja. Coś na Niego mają w Moskwie. W młodych latach Scholz jako lider "młodych socjaldemokratów " (Jusos), ściśle współpracował z NDR-owską FDJ (młodzieżówką komunistycznej Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec Honeckera).  Młody Olaf często bywał w NRD, na spotkaniach z członkami z FDJ, na szkoleniach, imprezach wspólnych itp. Czy trudno było nakręcić ucieszny filmik, jak Olaf zabawia się w saunie z koleżanką z FDJ, a w istocie agentką Stasi? Czy trudno było nagrać wypowiedź Olafa o Jankesach? Czy nakręcić materiał o rozmowach o organizacji protestów przeciw broni nuklearnej, którą instalowano w krajach NATO w latach 80-tych? Albo odbierania instrukcji w celu organizacji tzw. marszów wielkanocnych w RFN żądających jednostronnego rozbrojenia zachodu? Możliwości było wiele i można podejrzewać, że materiały na Scholza w Moskwie są mocne. Bo jak inaczej wytłumaczyć dziwaczną taktykę kluczenia, obiecywania bez realizacji, bombastycznych przemówień, że RFN "jest gotowa przejąć odpowiedzialność za Europę i świat" i zapewnień, że Niemcy są "w czołówce państw zbrojących Ukrainę" (he, he), a wcześniej były telefony do Putina, tłumaczenie prasie, że utrzymywanie kontaktów tym arcyłotrem jest konieczne itp. Trudno się dziwić, że w sondażach SPD i Scholza lecą na łeb. Gdyby otwarcie stwierdził, że dostaw na Ukrainę nie będzie, to zyskałby, gdyż jest w Niemczech niemała grupa zwolenników zakończenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego (oczywiście na koszt Kijowa). A tak jak jest, ani nie zadawala przeciwników angażowania się za Ukrainą, ani tych, którzy żądają bardziej antyrosyjskiej polityki. Przedziwna postawa budząca podejrzenia, że jest "coś" co kanclerza skłania właśnie do takich działań, czy raczej do braku jakichkolwiek działań, poza gadaniem. O tym jakoby istniejącym "coś" spekulowano już w prasie niemieckiej, ściślej spekulowali internauci pod tekstami krytycznymi wobec polityki Kanzleramtu. Obojętnie jak jest naprawdę, ale polityka Scholza dyskredytuje RFN, obniża prestiż Berlina zarówno w UE i w NATO, a to zawsze dla nas jest korzystne. Szkoda tylko Ukraińców, że płacą za upadek prestiżu Niemiec. A płacą drogo.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

    I Merkel i nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz są sowieckimi agentami i robią wszystko co mogą by nie zaszkodzić Rosji...

    Problem jest w tym, że zarówno Niemcy jak i UE są rządzeni przez rosyjskich agentów. Spora część część lewactwa w Niemczech oraz tzw. europosłów - to albo pseudo ekolodzy czy zieloni sowicie opłacani przez rosyjskich zbrodniarzy, albo wręcz rosyjska agentura.

    Z kolei tzw. parlament europejski jest opanowany przez odmóżdżone i zdegenerowane lewactwo z krajów Europy nienawidzące polskiego patriotyzmu - w tym także i z Polski tacy jak degenerat Biedroń czy psychicznie chora Spurek oraz związany z KGB Leszek Miller.

Vote up!
6
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1646822