Na czym polega nasz prowincjonalizm

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

 

Dłuższa rozmowa z Hiszpanem wyjaśniła wszystko. Gdy zeszliśmy na tematy historyczne, pojawiło się zdanie: Wy mieliście trzy zabory, a my mieliśmy ich dziesięć. Szybko zacząłem liczyć, ale w żaden sposób nie mogłem doliczyć się aż dziesięciu. Wróciłem więc do tematu i zacząłem dopytywać. Okazało się, że mój rozmówca rozumuje kategoriami imperialnymi. Policzył wszystkie te obszary, które Wielka Hiszpania utraciła czasowo lub na stałe: w Ameryce Południowej i Afryce.

I to jest klucz do salonów europejskich… Wszyscy, Anglia, Francja, Holandia, Niemcy, Włochy, łącznie z Rosją i Chinami rozmawiają właśnie takim językiem i rozumieją się bez słów. Ktoś, kto przychodzi do nich z cierpiętniczą lub martyrologiczną narracją, automatycznie staje na straconej pozycji. To tak, jakby owieczka przyszła do wilka i próbowała go nakłonić do wyrwania sobie zębów. Na tym właśnie polega nasz „prowincjonalizm” i nasze „zacofanie”. Ale musimy sobie zdać sprawę, że tego typu prowincjonalizm jest hodowany, płaci się za niego. Na każde polecenie Jasiu musi pokazać paluszek i uśmiechnąć się, bo nie dostanie cukierka. 

Im silniej próbujemy państwa zachodnie przekonywać o tym, że nie mieliśmy Hitlera, Stalina i kolonializmu, tym bardziej stajemy się śmieszni. Dla nich to nie historia, nie kwestia moralności, lecz biznes. Nasza narracja wyśmiana na Zachodzie, trafia na rynek medialny w Polsce. I tu hula na całego, przekonując przekonanych.

Im bardziej próbujemy udowadniać, że coś nam się należy za przegraną II wojnę, tym większy rozniecamy powszechny ogień sprzeciwu, bo przecież mówimy o grzechach ich wszystkich. Im bardziej przekonujemy, tym bardziej przegrywamy; im mocniej się upieramy, tym bardziej przeszkadzamy im w „biznesie” i dlatego tym bardziej zaciekle jesteśmy atakowani. I oczywiście nie chodzi o jakieś regulacje prawne, kulturowe, lecz o to, że stajemy się zawalidrogą w ich celach gospodarczych. Brutalność polityki jest zawsze na usługach gospodarki i dobrobytu dominatora. Kultura przegrywa, bo „biznes”, jako pojęcie, jak dotąd nie został właściwie zinterpretowany.

Politycy ukraińscy ten problem rozumieją dużo lepiej, niż Polacy wychowani na swojej cywilizacji. Ta świadomość daje dużo większy margines manewru, nawet będąc na krawędzi przepaści, niż bezwzględna walka ukierunkowana na niepodległość, na poszanowanie praw człowieka i innych narodów. Polacy muszą więc świadomie podjąć decyzję, albo walczymy o ideały naszej cywilizacji, zbieramy wokół niej siły i sojuszników, albo zdobywamy teren i swoją przestrzeń w obecnych warunkach politycznych po to, aby utrzymać swoje państwo? Stojąc okrakiem można łatwo zostać znokautowanym i przemielonym w kolonialnej maszynce. Opcji zachodniej i polskiej nie sposób pogodzić.

Ale jest też odwrotna strona medalu: przyszliśmy, jak to wcześniej mawiano, do „klubu” i zamiast wypicia powitalnego szampana, dostajemy do pocałowania najpierw rękę, a potem d… I jak się wówczas zachowujemy? Co wygrywa honor, wyuczona bezczynność, czy może prywata? Pochodzimy ze strefy, w której najważniejsze hasło nie brzmiało: „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, lecz dominowało inne: zabij pana, będziesz wolny. Zabijano więc tego pana przez dwa pokolenia. Robiono to tak skutecznie, że w chwili, gdy potrzebny był partner na poziomie „pan”,  pozostało tylko całowanie w d… Oczywiście, w swoim sercu nie akceptujemy polityki, w którą weszliśmy, ale jednocześnie niewiele pozostało w nas z „pana”; więcej, sporo jest takich, którym zaimponował model kolonialny i zaczęli brnąc w tym kierunku myśląc, że zdobędą nobilitację. U „wielkich” są małymi, u „małych” pompują się do monstrualnych rozmiarów. W taki sposób od 2004 r. była budowana Polska.

Ale problem jest jednak nieco inny. Po przesunięciu granicy państwowej w 1945 r. Polska weszła w zupełnie inną geopolitykę. Najkrócej mówiąc – geopolitykę piastowską, w której panują zupełnie inne reguły, niż w położeniu przedwojennym. Nie mamy zaplecza kresowego, a więc musimy dostosować się do reguł, w których dominuje myślenie kolonialne. I teraz zaczyna się problem, bo nasza kultura nie posiada takich mechanizmów – tak samo, jak nie posiadało polskie społeczeństwo po 1989 r. wchodząc w gospodarkę kapitalistyczną. W tym czasie związki zawodowe były atrapą. Nasz prowincjonalizm polega więc na tym, że nie tylko nie jesteśmy w stanie dostosować się do specyfiki myślenia imperialnego UE, ale również na tym, że nie chcemy dostrzec, iż jedynym punktem odniesienia dla naszych dążeń i ambicji może być tylko niepodległa II RP, o której niewiele wiemy. W taki sposób staliśmy się narodem bez przeszłości, łatwym do podporządkowania i manipulacji. Jeżeli nie zatrzymamy tego procesu deklasacji naszej kultury, jeżeli nie podniesiemy swoich głów, staniemy nad garnkiem i w nim zobaczymy cały świat i całą swoją przyszłość.

Na szczęście na Ukrainie wykuwają się zupełnie inne wzory zachowań i myślenia. Tam zabijany jest stary system i wychodzi na to, że właśnie – tam zaczynają się wykuwać nowi ludzie. Nic jednak jeszcze nie zostało przesądzone, piętrzące się wydarzenia jeszcze nie przyporządkowane do poszczególnych stron konfliktu – wszystko jest jeszcze w ruchu i wszystko może przybrać dobry lub zły obrót. Rozwój sytuacji jednak nie zależy od rządu, lecz jak zwykle, od stopnia przygotowania wspólnoty, a więc od narodu.

Tu nasz „prowincjonalizm” zaczyna przybierać zupełnie inną postać i nawiązywać do wspólnej I Rzeczypospolitej. Ale dziś z geopolitycznego punktu widzenia Ukraina jest ważniejsza, niż Polska. Najważniejsze jest jednak to, czy dawni kulturowi „panowie” będą w stanie zaakceptować dominację ukraińską, która ma wprawdzie korzenie w I RP, ale nie ma zamiaru być ani polską, ani rosyjską? Czy w aktualnej sytuacji łatwo nasuwająca się teoria jest w stanie sprostać praktyce dnia jutrzejszego? Ukraińcy mają o wiele więcej spraw do załatwienia, niż my; są narodem i państwem młodym, z ambicjami sięgającymi stuleci, są silniejsi i zdecydowani, ale ich antyliberalny kurs może posiadać zupełnie inne pierwiastki, niż sobie wyobrażamy. Tak samo może być w kwestiach religijnych. Historia wraca, ponownie znaleźliśmy się, jak w wieku XV i XVI jednocześnie; jak za Jagiełły, który zadecydował o kursie na Polskę (Zełenski dziś Europę) i Zygmunta Augusta, który przygotował przyszłą Rzeczpospolitą Obojga Narodów na unię polsko-litewską (dziś - ?). Jak Jagiełło podjął decyzję „fizyczną”, to Zygmunt August był w stanie podjąć „intelektualną” i przygotować obydwie części państwa do wielkości.

Dziś zachodni i wschodni „prowincjonalizm” siedzi w nas jak korzeń. Nad zachodnim nie jesteśmy w stanie zapanować, ale wschodni jest dla nas samych zagadką. Nie mniej jednak bliżej nam do Jagiełły, niż do Zygmunta Augusta – ze względu na brak ciągłości intelektualnej i elitarnej. Jak bardzo dziś przydałaby się świadomość przedwojennego społeczeństwa polskiego, bardziej krzykliwego, ale również bardziej patriotycznego i otwartego na szeroką perspektywę.

I konkluzja końcowa. Jest ona taka, że Rosjanie nie będą swoich posunięć politycznych uzgadniać już z Amerykanami, lecz z Chińczykami. W taki sposób świat azjatycki rozdzielił się od europejskiego, a my ponownie staliśmy się murem obronnym całego Zachodu i USA. To nasza szansa, ale myśląc o europejskiej jedności pozostaje pytanie co zrobić z Niemcami? Globalnie wszystko więc w rękach Amerykanów, ale regionalnie – w polskim „prowincjonalizmie”, wschodnim i zachodnim, jednocześnie. Rozpędzanie Ukraińców po świecie i odbieranie im czarnoziemów musi się zakończyć. Ludzie, którzy kochają swój kraj muszą wrócić do swoich domów. A prezydent Biden swoje przemówienie w Warszawie powinien wygłosić po raz drugi. Inaczej nie mamy czego bronić!!  

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (13 głosów)

Komentarze

Też rozmawiałam na ten temat z Hiszpanami, Włochami, Francuzami, Grekami, Słoweńcami, Czechami, Niemcami itd.. Nie u siebie, a  u nich i to moi rozmówcy wskazywali rok 2007 - rok zjazdu Polski  do zaścianka, Od 2016  r. zaczęli podziwiać Polskę i zazdrościć jej "gigantrycznego skoku na szczyty". Mam taki zawód, że podczas lat aktywności zawodowej w ciągu roku nie raz zasypiałam w Barcelonie, poranną kawę piłam w Mediolanie, a późną kolację jadłam w Stavanger... To oczywiście telegraficzny skrót, ale wszędzie tam gdzie bywałam, do Polski zawsze odnoszono się z wielkim szacunkiem i estymą, z żalem rejestrując fakt, że po 2007 r. straciła należną sobie pozycję. Mało - komentowano, że w Warszawie rządził Berlin. To była opinia moich rozmówców w latach 2007-2015. Oczywiście w rozmowach niemal zawsze wyskakiwał temat Smoleńska choć nigdy go nie prowokowałam. Już tak mam, że umiem słuchać, dać się wygadać rozmówcom i te smoleńskie opinie bardzo się pokrywały z negatywnymi opiniami o rządach w Polsce w latach 2007-15.

Europa zaściankiem,  Bruksela stolicą.... Taka jest tendencja Berlina. Owce milcząc idą na rzeź. tylko Polska wierzga bo nie chce iść pod nóż... To też jest opinia moich rozmówców z różnych zakątków Europy. 

Pozdrawiam. 

Vote up!
7
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1642871

@ contessa

Ciekawy wpis. Też mam kontakt z innymi krajami, nie tak intensywny, jak Pani, ale z aż taką przychylnością dla Polski się nie spotykałem.

Najgorzej jest w Niemczech. Tam jest największy kundlizm i to wśród Polaków. Ludzie co innego mówią do ucha, a zupełnie inną wersję mają na oficjalne wystąpienia. Najbardziej normalni są tam ci, którzy przeszli przez niemiecką ślinę i już niczego się nie boją. W Hiszpanii, Grecji Polską się nie interesują. Kiepsko jest też z Czechami. Dużo miałem z nimi negatywnych przygód.

Natomiast spotkałem się z nadzieją, jaką patrzy się na Polskę, przy kompletnej osobistej bierności. Tam dominowało hasło: ratujcie nas! Tak, jakbyśmy byli w stanie wywalczyć swoją niepodległość i pokonać ich bierność. Wychodzi na to, że ku zaskoczeniu wielu najbardziej niepodlegli są jeszcze Ukraińcy.

Proszę jednak podzielić się swoimi doświadczeniami w bardziej szczodry i szczegółowy sposób. To ważne. 

Pozdrawiam 

Vote up!
4
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1642875

Co będzie jak Ukraina dogada się z Putinem?

Kasy i broni dostali tyle ze Polska może pomarzyć !

Na zachodzie mamy DDR dogadane z Putinem i kasy nie dostaniemy.

Lewak Biden też nam nie pomoże, czas się internistycznie uczyć sowieckiego i germańskiego!

Przykre to i oby się nie sprawdziło!

Vote up!
5
Vote down!
-1

Niepoprawny

#1642878

@Adam 1966

Pytania logiczne. W naszej sytuacji trzeba przewidywać każdą opcję. ale tej chyba rząd nie wziął pod uwagę. 

Mało prawdopodobne jednak, aby doszło do dobrowolnego porozumienia Ukrainy z Rosją. Taki rozwój sytuacji uznany zostałby za zdradę i pociągnął za sobą dziką wojnę domową. Ja przewiduję inną możliwą wersję: dogadanie się USA z Rosją i wstrzymanie zachodniej broni na Ukrainę. To dogadanie byłoby ukłonem nie w stronę Rosji, lecz Chin, które chcąc ochronić Rosję przed zbytnim osłabieniem, mogą Amerykanom coś zaproponować. I wówczas sytuacja zmieni się diametralnie. A my, którzy wyszliśmy przed szereg zostaniemy z niczym. Ot taki amerykański lotniskowiec bez zaplecza - pierwsza ofiara do odstrzału. 

Vote up!
5
Vote down!
-1

Ryszard Surmacz

#1642884

Zdrada? Ile to razy Polska została zdradzona? 

Postawa Polski powinna być jednoznaczna w stosunku do DDR (UE) jak i Amerykanów, mają z Putinem ten sam lewacki Światopogląd!

Vote up!
4
Vote down!
-3

Niepoprawny

#1642889

@Adam 1966

Pan chyba nie bardzo zrozumiał tego, co napisałem.

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1642907

Co by nie pisać, nie wierze w lewackie zapewnienia, rzeź Woli i Wołyń powinien nam dawać do myślenia!

Pomagać trzeba, niestety nie jesteśmy na to przygotowani!

Podziwiam Ukraińców za to jak walczą o swoją ojczyznę, czy u nas młodzi zrobiliby to samo, czy trzeba zacząć rozdawać kredki zamiast broni?

Vote up!
3
Vote down!
0

Niepoprawny

#1642911

Komentarz ukryty i zaszyfrowany

Komentarz użytkownika Subaru został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Mż n mm rcj, l z Pn tkst wynk, ż nlży Pn d nchlbnj grpy "Plków", którzy chętn chwlą wszystk c bc, pdzwją bhtrstw nnych, jdnczśn z pdbnm krytykją wszystk c plsk, z szczgólnym względnnm plskj młdzży... Czytjąc sttn zdn Pn tkst mm wrżn, ż chętn chcłby Pn sę przknć, jk gn plsk młdzż, czy z "bhtrstwm" równym krńcm, czy z krdk w dłn ?
Vote up!
2
Vote down!
-5
#1642920

Za to Pan jest chlubą Polaków, pisałem ze jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i jesteśmy nieprzygotowani.

Proponuję Panu dalszą zabawę kredkami, może Pan obroni Ojczyznę!

Vote up!
3
Vote down!
-1

Niepoprawny

#1642927

Komentarz ukryty i zaszyfrowany

Komentarz użytkownika Subaru został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

...dbrz jst czytć z zrzmnm...
Vote up!
1
Vote down!
-4
#1642940