Jak poznać prawdziwego męża stanu?

Obrazek użytkownika maciej1965
Świat

Dwa dni temu do Kijowa wyruszyła grupa silnych i odważnych ludzi. Premierzy Polski, Czech i Słowenii - Mateusz Morawiecki, Peter Fiala i  Janez Jansza, oraz wicepremier Jarosław Kaczyński. Pojechali wesprzeć przyjaciela i sojusznika, Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Na środek lokomocji wybrali kolej, zapewne bezpieczniejszą obecnie od samolotów, ale jakże wolniejszą - jechali w końcu 11 godzin przez kraj ogarnięty wojną, w której barbarzyński najeźdźca nie waha się przed ostrzeliwaniem obiektów cywilnych. Jednak pojechali. 

Gest? Owszem, gest. Podobny gest zmusił już raz Puttlera do zatrzymania swoich wojsk, kiedy to w 2008 roku Prezydent Lech Kaczyński zabrawszy ze sobą Prezydentów Ukrainy, Litwy, Łotwy oraz Estonii poleciał do Tibilisi i poparł walczących z rosyjskim najeźdźcą Gruzinów. Tam też wypowiedział prorocze niestety słowa o kolejnych planach podboju rosyjskiego satrapy. 

Wtedy się udało zatrzymać najeźdźców. Jak będzie teraz? Skala agresji jest o wiele większa. Skala zbrodni niestety też. Ale ten gest powinien wzmocnić morale Ukraińców. Fakt, że europejscy politycy zdecydowali się wybrać w oko wojennego cyklonu mówi im, że są zdolni do osobistych poświęceń i osobistego ryzyka za ich sprawę. Są naprawdę osobiście w nią zaangażowani. Moralne wsparcie wiele znaczy, tym bardziej, jeśli wiąże się z nim wsparcie humanitarne, ekonomiczne i polityczne, oraz (o czym zapewne najmniej się mówi) wsparcie w sprzęcie wojskowym. 

Wizyta ta ma też duże znaczenie ze względu na nasze własne podwórko. Pozwala zobaczyć, kto jest prawdziwym mężem stanu. Bo nie sztuka udawać przyjaciela siedząc w eleganckim garniturze w wygodnym fotelu zacisznego gabinetu lub brylując na jasno oświetlonych salonach. Nie sztuka wygłaszać gładkie frazesy o niedopuszczalności agresji i zbrodni, szczególnie, jeśli po cichu robi się pod stołem interesy z agresorem i zbrodniarzem. Prawda o człowieku objawia się w jego czynach, a nie słowach. W tym, że jedzie się na rozmowy do schronu w ostrzeliwanym mieście. Do tego trzeba mieć odwagę. I jak słyszymy w licznych komentarzach płynących z całego świata, ludzie to doceniają. A decyzja czterech polityków, którzy podjęli takie ryzyko wyróżnia ich spośród tłumu sztucznie uśmiechniętych hipokrytów. 

Ale też ważne jest, żeby oprócz podziwu, społeczeństwo międzynarodowe ich słuchało. Bo nie słuchali Lecha Kaczyńskiego 14 lat temu. Gdyby wtedy świat przestał wspierać Puttlera, dziś nie było by wojny na Ukrainie.

Wyjazd ten pokazał również, że niebezpieczeństwo, na jakie premierzy się narazili jest bardzo realne. Słowa byłego wicepremiera Rosji, Rogozina, skierowane po nim do wicepremiera Kaczyńskiego były wręcz jawną groźbą. Cyniczne zaproszenie do Smoleńska, żeby "porozmawiać" z jednej strony stanowiło wręcz przyznanie się Rosji do zorganizowania zamachu smoleńskiego. W końcu zapewne była to zemsta Kremla na naszym Prezydencie za jego zablokowanie agresji na Gruzję. Z drugiej strony była to groźba, podobnej zemście na bracie Prezydenta. Rossyjscy mafiozi grożą dintojrą...

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Vote up!
8
Vote down!
0
#1642370