O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Historia

W Klubie im. Gen. Władysława Sikorskiego w Glasgow City 29 stycznia 2022 r. odbyło się spotkanie Klubu Historycznego, poświęcone osobie ppłk. Władysława Czermińskiego ps. „Jastrząb”. Organizatora samoobrony polskiej na Wołyniu, opierającej się zbrodniczej działaności ukraińskich nacjonalistów OUN - UPA oraz oficera 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, wraz z którą przeszedł szlak bojowy zmagając się z przeważającymi siłami okupanta niemieckiego i sowieckiego.

Dziś chcę Wam opowiedzieć o „Pierwszym partyzancie Wołynia”. To zaszczyt móc Was zaprosić do wspaniałej przygody (1,5 godz.) o tym żołnierzu Wołynia, który się kulom nie kłaniał. Był bowiem prawdziwie najlepszym z najlepszych. I gdybym dziś miał usiąść, by napisać książkę „Siedmiu wspaniałych” w wersji polskiej to por. „Jastrząb”, byłyby tam z pewnością.

Władysław Czermiński ur. się 15 sierpnia 1910 r. we wsi Jeżewo, gm. Zawidz, pow. Sierpc w województwie mazowieckim (na płn-wschód od Płocka). Ochrzczony w miejscowym kościele św. Bartłomieja. Ukończył seminarium nauczycielskie w 1929 r. w Wymyślinie (dziś dzielnica Sierpca). W 1932 r. ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Krakowie. Był ambitny, kontynuował naukę jako student na Uniwersytecie Lwowskim. Warunki obiektywne zmusiły go do podjęcia pracy zawodowej. Pierwszą posadę jako pedagog otrzymał w okolicach Kostopola. Ród Czermińskich pochodził z Wołynia, a konkretnie z Dubna nad Ikwą. Jak sam miał mawiać: "Tam leżą kości moich przodków".

Władysław Czermiński po roku zostaje przeniesiony do miasta Kowla (Zachodni Wołyń) do szkoły powszechnej im. Ignacego Mościckiego, w której prowadził lekcje wychowania fizycznego (WF). Po niedługim czasie skierowano go na posadę nauczycielską we wsi Mielnica w pow. kowelskim. W 1936 r. mianowany kierownikiem szkoły powszechnej II stopnia w Drozdniach w pobliżu Kowla. Tu pracuje do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku.

W dniu 15 września do dworu w Zastawiu k. Kowla p. Laudańskich, schronił się gen. Mariusz Zaruski, głośny swego czasu taternik, twórca GOPR-u. Wraz z niim kilku wyższych oficerów. Komuniści ukraińscy szykowali napad i rzeź. Ostrzeżony przez zaprzyjaźnionych Ukrańców Władysław Czermiński wyprowadza wszystkich do Kowla. W kilka dni po wkroczeniu wojsk sowieckich do miasta powołano konspiracyjny Związek Obrońców Wołynia (ZOW), na czele gen. Mariusz Zaruski, a zastępcą por. Władysław Czermiński. Niedługo potem sowiecki patrol zatrzymuje we wsi Drozdnie por. Władysława Czermińskiego. Za kierownikiem szkoły wstawia się jednak b. stanowczo Ukrainiec Karp Klimuk z Drozdeń. To poskutkowało i de facto ratuje życie przyszłemu bohaterowi Wołynia!

W czas okupacji niemieckiej por. Władysław Czermiński aktywnie angażował się w prace konspiracyjne w Kowlu, w Maniewiczach, w dużej wsi polskiej w Budach Ossowskich na Ziemi Swojczowskiej, pomieszkiwał w domu polskiej rodziny Lemińskich. Polscy nauczyciele organizowali komplety tajnego nauczania z zakresu szkoły średniej dla młodzieży. Do grona nauczycielskiego należał i por. Władysław Czemiński ps. „Jastrząb”, zameldowany w Budach Ossowskich.

Banda OUN-UPA ze wsi ukraińskiej Wołczak, dowódcą był Porfiryj Antoniuk ps. „Sosenko”, usiłowała pochywcić i skrytobójczo zamordować na wiosnę 1943 r. por. Władysława Czermińskiego. To się na szczęście nie udało i przyszły legendarny dowódca „Jastrząb”, dość przytomnie, w dość cudownych okolicznościach wymyka się oprawcom i ponownie ucieka do miasta Kowla.

Z chwilą rozpoczęcia banderowskiego ludobójstwa na masową skalę 11 lipca 1943 r. por. Czermiński pozostawał w dyspozycji dowódcy Inspektoratu Rejonowego AK. Widząc co się dzieje w terenie mjr Jan Szatowski ps. „Kowal” 16 lipca skierował "Jastrzębia" do dużej wsi Zasmyki, k. Kowla. Przybył tam zatem z grupą kilku uzbrojonych młodych ludzi z konspiracji i angażując przybyłą wcześniej grupę pod dowództwem ppor. Henryka Nadratowskiego ps. "Znicz" (grupa radowicka), stworzył samoobronę i pierwszy lotny oddział partyzancki AK.

Niedługo potem 29 sierpnia 1943 r. w niedalekiej ukraińskiej wsi Gruszówka zgromadziły się dwie sotnie UPA oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi w liczbie kilkuset osób i szykowali się do morderczego ataku na Zasmyki. Sytuacja była niezwykle groźna i wymagała zdecydowanych działań. Zdecydowano się uprzedzić atak upowców. O zmroku 30 sierpnia oddział partyzancki „Jastrzebia”, liczący ok. 70 żołnierzy, idąc okrężną drogą, wyszedł na tyły zgrupowania OUN-UPA. Nagły atak na uśpione jeszcze sotnie UPA i czerń banderowską, po krótkiej walce skutkował rozgromieniem znacznie silniejszych sił wroga. Zwycięstwo było przygniatające, nadzieja i odwaga wstąpiły na powrót w serca Polaków. W walce zginął szer. Stanisław Romankiewicz ps. "Zając", po stronie ukraińskiej straty były znacznie większe.

Pogrzeb "Zająca" 1 września, pośmiertnie odznaczonego "krzyżem walecznych", był wielką manifestacją patriotyczną podczas której ks. proboszcz z Zasmyk Michał Żukowski, ogłosił powstanie "Rzeczypospolitej Zasmyckiej".

Znacznie więcej o losach tego mężnego dowódcy z Wołynia znajdziecie w dokumencie filmowym pt. „Jastrząb z Wołynia - opowieść o poruczniku Władysławie Czermińskim”, opublikowanym 15 lutego 2022 r. przez Skład Z Filipinkami:

Albowiem za George Santayana: „Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie” (The one who does not remember history is bound to live through it again”.

Spotkanie i wykład poprowadziłem osobiście. Wyrosłem bowiem w rodzinie z żywymi tradycjami kresowymi i patriotycznymi. Temat Wołynia i Kresów był w moim domu obecny. Pamięć o naszych przodkach, o zeimi, która została tam za Bugiem nie gaśnie.

Miłość do Wołynia zaszczepił mi dziadek Bolesław Roch ps. „Jaworski” (1920-2002),, wywodzący się z Zastawia, k. wsi Kohylno na Ziemi Swojczowskiej, żołnierz 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, który walczył na Zachodnim Wołyniu w latach 1943-44 pod rozkazami por. Jana Ochmana ps. „Kozak”. Z kolei pamięć o męczennikach z Podola podtrzymywała babcia Julia Marut z d. Nowak (1922-2017), uboga włościanka ze wsi Chłopówka k. miasteczka Chorostków na Ziemi Tarnopolskiej.

Dziękując raz jeszcze wszystkim, którzy pomagali mi duchowo i organizacyjnie przygotować ten b. ważny wykład historyczny, chcę szczególnie wymienić Kamila Kamińskiego, który wykonał gigantyczną robotę, przygotowując plakat, organizując samo spotkanie i w końcu montując sam powyższy film z wykładu. Chcę także podziękować wielu innym osobom za obecność i ciekawą dyskusję na zakończenie spotkania. Zapraszamy tym samym na kolejne spotkania, najbliższe będzie 27 lutego w niedzielę. Nadto dodam, iż kolaż zdjeć ze spotkania 29 stycznia można zobaczyć pod adresem: ]]>https://www.facebook.com/KlubHistorycznyWGlasgow]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Instytut Pamięci Narodowej (IPN) dla żywej pamięci o płk. Władysławie Czermińskim ps. „Jastrząb”. W 80. rocznicę przekształcenia ZWZ w AK 14 lutego o godz. 12.00 odbyło się uroczyste przekazanie opieki nad grobem płk. Władysława Czermińskiego, dowódcy II Batalionu 27. Dywizji Wołyńskiej AK pedagogom i wychowankom Szkoły Podstawowej 65 w Gdańsku na Cmentarzu Srebrzysko. OBUWiM IPN Gdańsk wykonało wyczyszczenie nagrobka oraz opracowało folder dla uczniów (do pobrania). W folderze takie cenne informacje, niedostępne w innych artykułach, jak: „(...) Jego ojciec Antoni był nauczycielem szkoły powszechnej, Władysław postanowił kontynuować rodzinne tradycje. (...)”. Czy choćby i to że w USA Władysław Czermiński miał pracować w Zakładach Forda. Czytaj więcej: https://gdansk.ipn.gov.pl/pl2/aktualnosci/159004,Plk-Wladyslaw-Czerminski-ps-Jastrzab-Poznaj-sylwetke-dowodcy-II-Batalionu-27-Wol.html

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641225

Dariusz Faszcza w swoim artykule pt. „Komenda Okręgu AK "Wołyń" wobec eksterminacji ludności polskiej w 1943 r.”, (26 stron), opublikowanym w czasopiśmie „Niepodległość i Pamięć” w 2013 r. pisze tak: „(...) Rozwój wydarzeń na Wołyniu, skala mordów popełnionych na ludności polskiej przez ukraińskich nacjonalistów, ich bezwzględność i okrucieństwo niewątpliwie zaskoczyła komendę wołyńskiego Okręgu AK. Mimo nadchodzących alarmistycznych meldunków nie dostrzeżono na czas zbliżającego się zagrożenia, stąd też podjęte działania mające na celu ochronę ludności cywilnej okazały się mocno spóźnione. Stało się to m.in. dlatego, że komendant okręgu oraz jego najbliżsi współpracownicy zostali oddelegowani z Warszawy z jasno sprecyzowanym zadaniem przygotowania sił okręgu do zadań w ramach skierowanej przeciwko Niemcom akcji „Burza”. Jako wojskowi skupili oni swoją aktywność i uwagę początkowo na realizacji tego zadania, częściowo bagatelizując zagrożenie ze strony ukraińskiej. Zawiniło również – na co zwracał uwagę bezpośredni uczestnik tych wydarzeń Józef Figórski – niewłaściwe ukierunkowanie wywiadu. Zgodnie z dyrektywami KG AK zajął się on przede wszystkim Niemcami, co skutkowało niepełną wiedzą o planach nacjonalistów ukraińskich. (...)”. Czytaj więcej: https://bazhum.muzhp.pl/media//files/Niepodleglosc_i_Pamiec/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2013-t20-n3_4_(43_44)/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2013-t20-n3_4_(43_44)-s73-97/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2013-t20-n3_4_(43_44)-s73-97.pdf

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641226

W odpowiedzi na przesłany wpis pt. „O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia”, Pan Romuald Drohomirecki z Olsztyna napisał: „Witam. To co Pan opisuje to prawdziwa, wspaniała historia. Takie fakty historii powinny być publikowana publicznie. Tu muszę powiedzieć, że mój ojciec też należał do jakiejś grupy partyzantów. Mieszkaliśmy w Derażnem pow. Kostopol na Wołyniu. W tym okresie byłem za mały, aby coś wiedzieć na ten temat. Ojciec został zamordowany w lutym 1943 r. przez wrogów. Po zamordowaniu ojca, mama z trojgiem dzieci cudem unikała mordu przez nacjonalistów ukraińskich. Jesienią 1943 r. Niemcy osadzili nas w Niemieckim Niewolniczym Obozie "SOLDAU". Byliśmy w nim do stcznia 1945 r. Tej krzywdy IPN nam nie uznaje, a Gestapo zaswiadczeń nie dawało. To jest podłe draństwo. Zapamiętane przeżycia opisałem w książce wydanej w 2013 r. pt. ‘LOSY Małego Wołyniaka’. Trzeba opisywać naszą historię, bo nowe pokolenia mało o niej wiedzą. Pozdrawiam Romuald Drohomirecki.”. (17 luty 2022)

Do powyższego listu dołączony został ten piękny wiersz pt. „Przyjaźń” Pana Romualda Drohomireckiego z Olsztyna (e-mail : romualddrohomirecki dom@wp.pl), jak rozumiem dedykowany por. Władysławowi Czermińskiemu ps. „Jastrząb”:

 

Przyjaźń

 

Przyjaźń kwiatem lecz pachnie piękniej niż róża

Przyjaźń jest wiatrem, silniejszym niż burza

Przyjaźń jest puchem, delikatnym jak chwila

Przyjaźń jest słońcem, jest lotem motyla

Przyjaźń jest myślą, namiętnym pragnieniem,

Jest gwiazdą kojarzoną z cudownym marzeniem

Jest liściem na wietrze. Jest serca drżeniem i biciem

Przyjaźń jest darem i jest całym życiem

Jest i nie przemija jako coś jedynego,

bo ma w sobie sekret - życia wiecznego.

Przyjaźń to tęsknota, czy jesteś daleko czy blisko.

Przyjaźń jest najważniejsza, PRZYJAŹŃ ponad wszystko.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641227

...dziękuję.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1641245

Dzięki Dariusz i za Twój wpis. Otóż muszą chcieć oddzielić owych Ukraińców Sprawiediwych od piekielnych udobójców.z OUN-UPA z czasów rzezi na Wołyniu i Kresach. Nadto od Tych wszystkich, którzy po II wojnie światowej nie mieli nic wspólnego z rezunowym ludobójstwem (jeśli tacy naturalnie byli), a którzy cierpieli od komunistów i których teraz państwowo i cerkiewnie chcą uczcić. Dosyć już tego bagna zakłamania na współczesnej Ukrainie! Żądamy realnych działań w tych sprawach od Rządu RP! Nie chcemy znowu piekła banderowskich siekier!

Absolutnie nie może być tak, że banderowcy barbarzyńcy z lat 1939-47, ukrywają się obecnie za plecami, Tych którzy byli sprawiedliwi w czasach Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzeickiej. Jedno i drugie nie może być łączone! To nie do zaakcetowania. Domagamy się prawdy! Domagamy się Bożej sprawiedliwości! Żądamy miłosierdzia dla naszych dziadków i babci, ojców, matek, braci i sióstr, rodzin i sąsiadów, naszych rodaków, którzy tam za graniczną rzeką Bug, pozostali już na wieczną wartę, a którzy po dziś dzień nie mają nawet własnej mogiły, ba nawet prostego krzyża. Z Panem Bogiem STRoch

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641282

Kresy Wschodnie - różne tematy
http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/rus.html

Vote up!
2
Vote down!
0
#1641261

Przebieg eksterminacji ludności polskiej Kresów Wschodnich w latach czterdziestych XX wieku.
http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/referat.pdf

„Może w końcu obudzi się sumienie w polskim narodzie, a przede wszystkim w rządzących krajem, w politykach, uczonych, dysponentach mediami, którym z nieznanych do dziś powodów – bliżsi zdają się być sprawcy straszliwych rzezi niż ich bezbronne ofiary. Może przemówią do wyobraźni Polaków
zbiorowe mogiły, rozsiane po całym Wołyniu, a o których tak często wspominają autorzy relacji. Wymazane z map setki polskich wsi, spalonych i wyniszczonych tak dokładnie, by najmniejszy ślad po byłych ich mieszkańcach nie pozostał. Może przemówią krwawe blizny, noszone przez jeszcze żyjących, po ranach doznanych od noży, siekier, żelaznych łomów.”

Leon Karłowicz

***

" (...) Na początku 1943 roku w przywódczych kręgach OUN-Bandery
zapadła decyzja o realizacji „ostatecznego rozwiązania” w stosunku do
ludności polskiej. Odbyło się to prawdopodobnie na III Konferencji OUN
w dniach 17–23 lutego 1943 r. we wsi Terebieże w pobliżu Oleska (pow.
lwowski)

Na pierwszy ogień poszła wieś wołyńska. Przybyli tam agitatorzy i
bojówkarze z Małopolski. Obiecywali Ukraińcom wolną Ukrainę,
bogactwa z polskich domów, polskie ziemie i wzywali otwarcie do
mordowania Polaków..."

Vote up!
2
Vote down!
0
#1641262

Dzięki Piotrx za wpis i za cytowanie Leona Mariańskiego (Karłowicza) ps. "Rydz", rodem ze wsi Zasmyki na Wołyniu, żołnierza por. Władysława Czermińskiego ps. "Jastrząb".

Nie jest mi znany ani jeden fakt historyczny wymiany jeńców pomiędzy Samoobroną Wołyńską, czy Armią Krajową (AK) i OUN-UPA na Wołyniu, podczas Rzezi Wołyńskiej. Dlaczego? Ano dlatego że OUN-UPA to były pospolite bandy leśne (dosłownie) i nawet ich regularne oddziały, znaczy kurenie i sotnie, działay jak zwyczajne bandy. Po prostu przychodzili zwykle w nocy lub nad ranem: gwalcili, po czym b. okrutnie mordowali, zarzynali dosłownie wszystkich i w każdym wieku, bez wyjątku, następnie rabowali wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość, a potem spopielali do ziemi własność Polaków, by nie pozostał żaden ślad po znienawidzonych, przeklętych Lachach. To są ogólnie znane fakty, nagie fakty. Tak zniszczono nie jedną, nie dziesięć wsi polskich, tak wymordowano i zniszczono blisko cztery tysiące polskich wsi, kolonii i chutorów na samym tylko Woyłniu.

Wypuszczenie jakiegokolwiek bandyty z OUN-UPA, złapanego na gorącym uczynku i w tamtych warunkach, musiało łączyć się z b. wysokim ryzykiem, iż już następnej nocy, ten sam bandzior w innym miejscu, w innej wsi znów będzie gwałcił, mordował, rabował i palil, a na to żaden mądry dowódca i żołnierz, podczas Rzezi Wołyńskiej nie mógł sobie pozwolić, gdyż Saomoobrona Wołyńska była w wielkiej mniejszości i nie posiadała właściwie broni. Polacy na Wołyniu podczas Rzezi Wołyńskiej walczyli po prostu wobec ogromnej przewagi liczebnej OUN-UPA, która do tego stosowała batrbarzyńskie, zwierzęce sposoby walki.

Reasymując, na Wołyniu było banderowskie ludobójstwo szczególne, dokonane w niezwykle okrutny sposób przez bandziorów. To nie były regularne armie, stojące i walczące na ubitej ziemi wg ogólnoludzkiech norm, to była po prostu Rzeź Woyłyńska, a wołyńscy Polacy mieli do czynienia z nocnymi wilkami, rzeźnikami spod znaku tryzuba, zwących się OUN-UPA. Taka jest prawda, takie są fakty historyczne! Dlatego właśnie lokalni dowódcy wołyńscy wydawali doraźne wyroki śmierci wobec złapanych na gorącym uczynku banderowcach.

W przeciwnym razie gdzie owi jeńcy banderowscy mieliby być niby przetrzymywani, kto miał ich pilnować, gdy nie było się nawet komu bronić w razie ataku banderowców, kto miał im dać jeść, jak sami Polacy nie mieli co włożyć do ust sobie i swoim rodzinom. Kto nie był na Wołyniu, kto to tego nie widział, kto nie przeżył, ten absolutnie nie wie, jak wygląłdało to piekło czerownych nocy. Tamci ludzie tam byli, oni to widzieli i słyszeli, to oni też walczyli każdej nocy o przetrwanie! Pozdrawiam b. serdecznie STRoch

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641281

Przykład ostrej krytyki w drodze normalnej i potrzebnej dziś b. dyskusji. Jacek Boki z Elbląga pisze dziś 19 lutego 2022 r. na swoim blogu: „(...) Los Polski został przesądzony na przełomie listopada i grudnia 1943 r., w trakcie konferencji przywódców światowych mocarstw w Teheranie. Zanim Józef Stalin zdążył zmarszczyć brwi, Winston Churchill oświadczył, że z powodu Lwowa „serce mu nie pęknie”, a Franklin Delano Roosevelt, który liczył na głosy Polonii amerykańskiej w kolejnych wyborach, prosił jedynie o utajnienie wspólnych postanowień. Dopiero z przemówienia Lwa Albionu, wygłoszonego w Izbie Gmin 22 lutego 1944 r., opinia publiczna dowiedziała się, że Polska zostanie „wyzwolona” przez Armię Czerwoną, a jej wschodnią granicą będzie linia Curzona. Nie okazując zażenowania, Churchill „przypomniał”, że Wielka Brytania nigdy nie gwarantowała Rzeczypospolitej „żadnej szczegółowej linii granicznej”, Nie mogę odnieść wrażenia, aby żądania Rosji zabezpieczenia jej granic zachodnich wykraczały poza obręb tego, co jest rozsądne i sprawiedliwe.” i obiecał Polakom „odszkodowanie kosztem Niemiec zarówno na północy, jak i na zachodzie”. Na koniec podkreślił, że nie odczuwa, aby sowieckie roszczenia terytorialne „wykraczały poza to, co rozsądne lub sprawiedliwe”.

Generał Anders 21 lutego 1945 r. spotkał się z Winstonem Churchillem, który pytał go: Nie jest Pan zadowolony z konferencji jałtańskiej?

Anders odpowiedział: Mało powiedzieć, że nie jestem zadowolony. Uważam że stało się wielkie nieszczęście. Na takie załatwienie sprawy naród polski nie zasłużył i my walczący tutaj nie mogliśmy tego oczekiwać. Polska pierwsza krwawiła w tej wojnie i poniosła ogromne straty. Była sojuszniczką Wielkiej Brytanii od początku i w najcięższych dla niej chwilach. Na obczyźnie zdobyliśmy się na największy wysiłek, na jaki stać było żołnierza, w powietrzu, na morzu i lądzie. W Kraju zorganizowaliśmy największy ruch oporu przeciwko Niemcom. Żołnierz walczył o Polskę, walczył o wolność swojego Narodu. Co dzisiaj, my dowódcy, mamy powiedzieć żołnierzowi?

Rosja sowiecka, która do roku 1941 była w ścisłym sojuszu z Niemcami, zabiera nam obecnie połowę naszego terytorium, a w pozostałej części chce ustanowić swoje rządy. Wiemy z doświadczenia, do czego to zmierza.

Churchill zareagował bardzo gwałtownie: Wy sami jesteście temu winni. Już od dawna namawiałem was do załatwienia sprawy granic z Rosją sowiecką i oddania jej ziem na wschód od linii Curzona. Gdybyście mnie posłuchali, dzisiaj cała sprawa wyglądałaby inaczej. Myśmy wschodnich granic Polski nigdy nie gwarantowali. Mamy dzisiaj dosyć wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może Pan swoje dywizje zabrać. Obejdziemy się bez nich. (...).”.

Czytaj więcej: http://kresywekrwi.blogspot.com/2022/02/sojusz-upa-ukraina-polska-anglia.html

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641267

Znany i b. aktywny kresowiak Piotr Adam Szelągowski z Poznania: „(...) to jest jeden z świadków których znalazłem i TVP nagrała ich dla potrzeb IPN w serii: Dzieci Wołynia. Jest jeszcze dwóch. Szczególnie ciekawy jest Pan Moroz.”. (19 luty 2022)

E-mail: bezprzesady.1@gmail.com

 

Kazimierz Kosarzycki urodził się w 1932 roku we Chwojance, gmina Ludwipol, powiat Kostopol. Jego rodzinna wieś została doszczętnie zniszczona w 1943 roku przez ukraińskich nacjonalistów, mieszkańców sąsiedniej wsi. A było tak iż: "Przyszedł Petryk, Ukrainiec […] Ojciec był krawcem i temu Petrykowi szył. Ponieważ on [Petryk] poczuł się zobowiązany, przyszedł o godzinie czwartej rano i zapukał do drzwi i powiedział, że była narada i na tę noc, co ma przyjść, Chwojanka ma być spalona. Ojciec powiedział „to nie mamy na co czekać […] na dziewiątą godzinę wszyscy mają być gotowi do wyjazdu.". Gorąco polecam ten film dokumentalny opublikowany 26 listopada 2021 r. przez IPNtvPL:

Dzieci Wołynia to cykl przedstawiający świadectwa ostatnich świadków okrutnej zbrodni. Ludzie, którzy cudem uniknęli śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów wspominają tamte wydarzenia, po to by ocalić pamięć o ofiarach dla przyszłych pokoleń Polaków.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641269

Zofia Szwal z domu Polaszczyk, ur. 1930 w Orzeszynie k. Porycka na Wołyniu. Świadek Zbrodni Wołyńskiej. Przeżyła tzw. Krwawą Wołyńską Niedzielę 11 lipca 1943 r., kiedy na jej wieś napadli nacjonaliści z OUN-UPA. Opowiada o swoim ojcu, który poprosił jednego z Ukraińców, by ją wypuścił, ratując jej życie. Wspomina też fakt przeżycia jedynego naocznego świadka, ocalałego z rzezi orzeszyńskiej. Niezwykle cenny dokument filmowy opublikowany 3 stycznia 2019 r. przez Świadkowie Epoki:

Volhynian Bloody Sunday. Witnesses to the Age. Zofia Szwal (née Polaszczyk), born 1930 in Orzeszyn, Volhynia. A witness of Volhynia Massacre. She survived the so-called Volhynian Bloody Sunday on 11 July 1943, when the nationalists from the Ukrainian Insurgent Army attacked her village. She talks about her father who asked one of the Ukrainians to let her go, saving her life. She also recalls the experiences of the sole survivor of the Orzeszyn massacre.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641271

Janina Kalinowska ur. 1935 w Uściługu nad Bugiem na Wołyniu, przeżyła napad ukraińskich nacjonalistów w Krwawą Niedzeilę 11 lipca 1943. Zginęli jej rodzice i młodszy brat, ona sama wydostała się spod ciała matki i dotarła do domu Ukraińca, który ją uratował. Następnie znajomy rodziny wywiózł ją do miasta Włodzimierza Wołyńskiego. "Gdy odzyskałam przytomność, paliło się na mnie ubranko..." - Janina Kalinowska. Po dziś dzień nie jest pewna prawdziwości swojego nazwiska, bo wyginęli wszyscy najbilżsi i sąsiedzi, a takie udało się ustalić urzędowo po wojnie. Niezwykle cenny dokument filmowy opublikowany 3 stycznia 2019 r. przez Świadkowie Epoki:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641279

Jerzy Moroz urodzony w 1936 roku w Brzuchowicach, koło Lwowa. Pierwsze lata życia wraz z rodzicami spędził w Baworowie w majątku Katarzyny hrabiny Baworowskiej. Hrabina była matką chrzestną Jerzego. Lata wojny Jerzy spędził w Pistyniu, w województwie tarnopolskim, gdzie był świadkiem mordowania Żydów przez Niemców, zbrodni popełnianych przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach oraz sowieckich prześladowań. Wspomina szczególnie męczeństwo polskiego kapłana: „Chodziłem do kościoła jako ministrant i był tam ksiądz Grzesiowski, bardzo fajny człowiek. Jak przyjechali do niego Ukraińcy, w biały dzień, na dwóch koniach, wyprowadzili go z plebanii siłą, związali mu liną ręce, przytroczyli do siodła i wio… i tak długo jak zdążył stawiać kroki to stawiał, a jak już nie miał siły i padł to tak długo go ciągnęli… aż skonał.”. Po wojnie wraz z matką i dziadkami zamieszkał w Wielkopolsce. Tam odnalzł go znany i b. aktywny kresowak Piotr Adam Szelągowski z Poznania, który zaprosił TVP, by nagrała jego losy i wspomnienia dla potrzeb IPN w serii: Dzieci Wołynia. I tak się stało! Powstał piękny film dokumentalny (odc. 6), opublikowany 3 grudnia 2021 r. przez IPNtvPL:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641285

Zakasajmy rękawy i do uczciwej, sumiennej, jakże często niewdzięcznej (w oczach ludzkich) roboty! Słabością wielu ludzi i w naszej Ojczyźnie jest niestety wygoda, lenistwo. Czyż nie jest bowiem i tak, iż często boimy się wychylać, bo sądy, bo problemy potem, nasza aktywność kończy się owym ukrytym skrutem myślowym: „A niech inny nadstawi dupy!”. Za tym zaś idzie jeszcze chęć brania łatwych pieniędzy. Niestety chętnie wyciągamy ręce po tzw. łatwe pieniądze, a jeśli jeszcze dodać, że wielu jest łasych na pochlebstwa, to mamy ów nieszczęsny tandem, który zafundował nam niegdyś serię nieszczęść, zakończonych rozbiorami i 123 letnią niewolą plus darmowe wakacje w krainie wiecznej zmarzliny oraz atrakcje, jak witanie się z białymi niedźwiedziami.

Co można było wtedy zrobić, no naturalnie chwycić za broń i chwytano, bo to też lubimy, jak na mięsożernych orłów przystało, choć z b. różnym wynikiem, gdy brak jest ku temu możliwości. Po jednym z takich zrywów (Powstanie Styczniowe 1863), gdy w Polsce zaroiło się od wdów, noszących się na czarno, narodziła się w Polsce myśl daleko inna, pozytywistyczna, mianowicie że pracą sumienną (praca od podstaw) odzyskamy znów wolność. Tak właśnie wyrosło wspaniałe pokolenie Sienkiewicza, Orzeszkowej, Prusa, Konopnickiej, Żeromskiego i wielu, wielu innych. To pokolenie zaś, już w wolnej Polsce 1918-39 zrodziło następne, waleczne Pokolenie Kolumbów...., które choć przesiane przez los, jak kamienie rzucane na szaniec, zrodziło pokolenie ludzi Solidarności, a ta zmieniła oblicze Europy i świata. Teraz zaś nasza kolej Bratankowie na ową właśnie Sztafetę Pokoleń 27 Wołyńskiej DP AK, zatem zakasajmy rękawy i do uczciwej, sumiennej roboty. Bo tak to się kręci... .

Na dobry początek relacja z premiery filmu pt. „Legenda 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.”. Dokument filmowy opublikowany 2 sierpnia 2014 r. przez Krzysztof Fa Con:

 

Czy choćby i ten b. cenny materiał archiwalny pt. „Wolne głosy prof. Władysław Filar - żołnierz 27 Wołyńskiej DP AK.”. Opublikowany 16 lipca 2013 r. przez Telewizja Republika Kalendarz Historyczny:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641292

Genowefa Ziółkowska, z d. Paszkowska, urodzona w 1931 roku we Frankopolu, powiat Kostopol, córka sołtysa wsi Frankopol Franciszka Paszkowskiego. Jako jedyna ocalała z mordu na 6-cio osobowej rodzinie Paszkowskich, którego dokonali w czerwcową noc 1943 roku ukraińscy nacjonaliści. Genowefa Ziółkowska tak opowiada piekielną rzeź, kórą jakimś cudem przeżyła: "Kazali nam wyjść na podwórze, same kobiety, byłam ja, mama i siostra ojca, kazali nam się położyć na ziemię, twarzą do ziemi… i kłuli, mordowali, takimi sztyletami, czy nożami. (…) Prosiłam, żeby mnie zastrzelili, nie cięli tymi nożami. Ja miałam 16 cięć na sobie". Po zakończeniu II Wojny Światowej zamieszkała w Damasławku. Tam odnalzł ją znany i b. aktywny kresowak Piotr Adam Szelągowski z Poznania, który zaprosił TVP, by nagrała jej dramatyczne losy i wspomnienia dla potrzeb IPN w serii: Dzieci Wołynia. I tak się stało! Powstał piękny film dokumentalny (odc. 8), opublikowany 17 grudnia 2021 r. przez IPNtvPL:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641299

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dziś 20 lutego na swojej stronie: „Przez wiele lat prezydenci UA Petro Poroszenko i Wołodymyr Zełenski wraz z prezydentem RP Andrzejem Dudą i premierem RP Mateuszem Morawieckim przyrzekali chrześcijański pochówek Ofiar Ludobójstwa i żołnierzy Wojska Polskiego poległych na Kresach. Niestety ich deklaracje okazały się kłamstwami. Niech żyją wolna Polska i Ukraina! Hańba wiarołomcom!”. Czytaj więcej: http://isakowicz.pl/obietnice-poroszenki-zelenskiego-dudy-i-morawieckiego-ws-pochowku-ofiar-ludobojstwa-i-zolnierzy-wp-okazaly-sie-klamstwem/

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641302

O Tych wszystkich, którzy tam za graniczną rzeką Bug, pozostali już na wieczną wartę! Zbrodnia Wołyńska to symbol ludobójstwa dokonanego na Polakach przez Ukraińców. Mordy te rozpoczęły się już w latach trzydziestych i trwały aż do 1947 r. . Ich kulminacja przypadła na lipiec 1943 roku. Była to zaplanowana i skoordynowana akcja eliminacji Polaków z terenów województw: wołyńskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego, lwowskiego oraz lubelskiego. W filmie zaprezentowano wypowiedzi historyków i badaczy tej zbrodni w kontekście ludobójstwa dokonanego 78 lat temu, nadto przełożenie tej hekatomby Polaków na czasy współczesne. Polecam gorąco niepoprawnym blogerom i naszym sympatykom ten dokument historyczny, opublikowany 26 lipca 2016 r. przez Radio Maryja, a zatem:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641305

Dziś powstaje b. pilna konieczność, by młodzi ludzie w Polsce i na Ukrainie, wszędzie tam w szerokim świecie, gdzie przeczytają, czy jeszcze usłyszą o Męczennikach Wołania i Kresów, by pobrali mądrą naukę. Dziś bowiem nieustannie niemal zarzuca się nas, iż Pan Bóg jest miłosierny, tak to prawda jest b. miłosierny. Gdyby tak nie było, to by wypalił Wołyń, Podole z banderowców do białej ziemi. Jednakowoż, skoro nasz Pan i Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy, po temu owo miłosierdzie zasiada właśnie na tronie sprawiedliwości!

Ta pamięć o ludobójstwie dokonanym przez zdziczałe, demoniczne bandy OUN-UPA, to także owa Boża sprawiedliwość. I jest to tylko jeden z Jej elementów, bo inny to choćby godny pochówek dla ofiar Rzezi Wołyńskiej, których to pochówków Ukraińcy po dziś dzień robić nie chcą. Zatem niech ma Bóg w opiece każdego, ktoby się choćby w myślach ważył zdetronizować miłosierdzie z tronu, na którym dumnie wiecznie zasiada, bo Bóg jest Królem na Niebieskich Przestworzach. Dziękuję, serdecznie pozdrawiam i gorąco polecam wykład Ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego pt. „Ludobójstwo Polaków na Wołyniu". Opublikowany 11 czerwca 2021 r. przez Przywracanie Pamięci:

W sobotę 5 czerwca, w cyklu "Przywracanie Pamięci" mieliśmy przyjemność gościć ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który wygłosił wykład: "Ludobójstwo Polaków na Wołyniu", przypominając historię okrutnych mordów Ukraińców na Polakach w sześciu województwach na dawnych kresach polskich.

 

Czy choćby i ten wykład pt. "Nie o zemstę, lecz o pamięć"! Ks. Isakowicz-Zaleski w mocnych i klarownych słowach o ludobójstwie na Wołyniu! Opublikowany 11 lipca 2021 r. przez wRealu24:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641325

Dziś ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski woła do polskich sumień i ja podpisuję się pod tym dwoma rękoma. Pierwsze wolne wybory w Polsce miały miejsce w roku 1991 i za nami już ponad 30 lat, wyrosło całe nowe pokolenie Polaków. A a jak wygląda nasza rzeczywistość, jak żyje się Polakom z rodzin o rodowdzie solidarnościowym. W pierwsze lata po wojnie komuniści wymordowali resztę myślącej elity naszego Narodu, a wielu stało i patrzyło no bo co mogli zrobić. Nazwano Ich zatem Żołnierze Wyklęci - ginęli bowiem osamotnieni. Po 70 latach jak krew z nosa wydobywają Ich zza światów, ale ile się przy tym trzeba namordować, dość powiedzieć że tak wspaniałych ludzi jak Rotmistrz Witold Pilecki i Generał Emil Fieldorf - Nil nie znaleźli po dziś dzień.

Kresowianie zebrali już tysiące relacji naocznych świadków rzezi wołyńskiej, rzezi na całych Kresach południowo- wschodnich, opublikowano setki książek na ten temat. Wiele z nich to osobiste pamiętniki świadków, tych mrożących krew w żyłach wydarzeń. Tymczasem na Ukrainie ogłoszono najbardziej zwyrodniałych, ohydnych zbrodniarzy zyczajnie bohaterami i nasz Naród, nasz Kościół katolicki się na to przygląda. Cóż, że wielu protestuje i cóż że stukają, pukają do serc wielu, nic nie pomaga. Jedni zwyczajnie rozkładają ręce, a inni tłumaczą że to strategia geopolityczna, jeszcze inni podle atakują rusofilską narracją! Po temu raz jeszcze głośno powtórze, że to dobrze że ks Tadeusz odwołuje się do sumień polskich, do sumień tego Narodu, który nie zasłużył na to, by ponownie stoczyć się do Szeolu......

Gorąco polecam ten wywiad pt. „Kto mordował na Wołyniu?”. A w nim ostre spięcie między ks. Tadeuszm Isakowiczem-Zaleskim a politykiem PiS! Opublikowany dziś 21 lutego 2022 r. przez Media Narodowe:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641326

Henryk Kata urodził się 8 stycznia 1924 r. w Jankach k. Hrubieszowa. Do 1929 r. mieszkał z rodzicami w kolonii Kowalówka na Wołyniu. Ukończył siedem klas szkoły podstawowej. Czas okupacji sowieckiej, a później niemieckiej w okresie od 1939 do 1942 poświęcił na podnoszenie wykształcenia uczestnicząc w tajnych kompletach szkoły średniej. Do walk o niepodległość włączył się w 1942 r. wstępując do Związku Walki Zbrojnej (ZWZ-AK). Własne gospodarstwo i dom opuszcza wraz z całą rodziną w 1943 r. uciekając przed bandami OUN-UPA do Kowla.

W październiku 1943 r. wstępuje do oddziału partyzanckiego por. Władysława Czerwińskiego ps. "Jastrząb", operującego na Ziemi Koweskiej. Walczy w obronie ludności polskiej na Wołyniu. Po reorganizacji oddziału wstępuje do 27 Dywizji Wołyńskiej AK. Ranny w walkach na froncie wschodnim w 1944 r. trafia do szpitala polowego wojsk radzieckich. Aresztowany w 1945 r. siedzi na zamku w Lublinie. Za walkę w szeregach AK i w 27 Dywizji Wołyńskiej zostaje skazany na 6 lat wiezienia. W tym samym roku amnestia dla więźniów politycznych czyni go wolnym. Lata 1949-65 przynoszą rehabilitację i odznaczenia. Dostaje dwa Krzyże Walecznych, Krzyż Partyzancki, Krzyż Armii Krajowej, Medal Armii Krajowej i Odznaczenie Akcji Burza. Od 40 lat jest mieszkańcem Otwocka. Pisze wspomnienia, pracuje w ogrodzie, rzeźbi. Wpis jest dostępny pod adresem: http://archiwum.otwock.pl/gazeta/09_01/09_01_12.htm

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1641335