BEZSENSOWNA ROZPIERDUCHA* Cz.2 Kto tu rządzi?

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

 

Lubimy o wszystko oskarżać będących u władzy polityków: Kaczyński wszystkich trzyma za mordę. Nie – Kaczyński nie panuje nad sytuacją... TO WINA TUSKA! A Orban jest zdrajcą. Kagiebista Putin – car i zbrodniarz. Angela Merkel na smyczy u Putina. Biden... no cóż.

Ten taki, tamten owaki. NIE MA JUŻ DOBRYCH RZĄDÓW! WSZYSTKIE SĄ DZIADOWSKIE.

W pewnym sensie to racja. Nie ma. Tylko wylewamy kubły pomyj już nie na prezydentów, premierów, kanclerzy, czy innych nominalnych, demokratycznych przywódców, tylko na zwykłych kierowników, czy dyrektorów, bo tymi faktycznie dziś są, których szefostwo w każdej chwili może zwolnić.

O! Właśnie przyjeżdża do Warszawy pewien Hiszpan, by rozeznać, jak i czy już można zwolnić Kaczyńskiego i jego Morawieckiego.

Pytanie do wyjaśnienia – kto wydaje rozkazy?

 

 

Mądrość ludowa – rządzi ten, kto ma kasę. Więc kto ma kasę?

 

Rewolucje, przynajmniej te nowożytnie, to zaplanowane operacje wymagające ogromnych pieniędzy.

I takich pieniędzy, jak to ma teraz miejsce, nigdy jeszcze w historii świata nie było.

https://niepoprawni.pl/blog/jazgdyni/bezsensowna-rozpierducha

 

 

_______________________________________________________________________

 

 

3% ludzkości posiada połowę wszystkich światowych pieniędzy.

 

Miliardy, przekraczające budżety niektórych państw, wspierają światowe lewactwo, dzisiaj chowające się pod nazwą neoliberalizmu, a będące niczym innym, jak neobolszewizmem, choć ostrożniejsi dziennikarze nie lewicowi nazywają to "tylko" neomarksizmem. Ci, czując dużą kasę i kompletną bezkarność już bez żenady i z dużą pompą ponownie stawiają pomniki Karolowi Marksowi, czy Altiero Spinneli'emu – temu, który precyzyjnie, krok po kroku, przedstawił, jak rewolucję należy przeprowadzić w etapach rozłożonych na lata.

 

Trudno jest dzisiaj precyzyjnie ustalić, kiedy rozpoczęto wdrażać diaboliczny zamysł zniszczenia światowego porządku, a w tym wymazania Polski z map świata. Można spekulować, że już za PRLu komuniści zaczęli w sposób przewrotny egzekwować rozłożony na dziesięciolecia plan, choćby poprzez wzbudzanie w narodzie fascynacji tak zwanym Zachodem. To dla każdego przeciętnego Polaka był obszar państw dobrobytu. I to tam komuna wysyłała przodujących, przyszłych aktywistów, by pilnie studiowali nauki już zaszczepionego tam neobolszewizmu, pod pozorem, że jeżdzą wysłuchiwać podziwianych emigrantów, jak Jerzy Gedroyć, zubożały książę, twórca paryskiej Kultury, gdy w rzeczywistości wchłaniali oni fundamenty szkoły frankfurckiej, z ich Teorią Krytyczną i takich ugryzionych przez komunizm teoretyków, którzy dzisiaj obok Spinelli'ego są wysoko na piedestale, jak Herbert Marcuse, Erich Fromm, czy pisarze i filozofowie Jean-Paul Sartre, lub Jacques Derrida,

To na nich wykształcono Adama Michnika, który wówczas, gdy obywatele nie mieli prawa trzymać swoich paszportów w domu i na każdy wyjazd za granicę musiała być zgoda Służby Bezpieczeństwa, wyjeżdżał do Paryża bez problemów ile tylko chciał.

 

To bodajże w roku 1987 w polskiej prasie opublikowano plany Klubu Rzymskiego co o przyszłości Polski. Żadnego rozwoju i dobrobytu nie przewidywano dla nas, Wprost przeciwnie – liczba Polaków miała sukcesywnie maleć, by osiągnąć docelowe 15 milionów słabo wykształconej siły roboczej. Co jest straszne – ten projekt obowiązuje do dzisiaj.

W dużym stopniu przyczynił się do tego nawiedzony ekonomista Leszek Balcerowicz, moim zdaniem krypto-komunista posłuszny neobolszewii Zachodu, którego zadaniem było niedopuszczenie do powstawania w Rzeczpospolitej klasy średniej i "czystego" wolnego rynku, gdyż plan nowych marksistów wymagał kraju z państwowym interwencjonizmem, oligarchami i biedą na drugim biegunie. Przewidywanym i pożądanym przez lewactwo efektem było również "wyeksportowanie" około 3 milionów wykształconych i przedsiębiorczych młodych Polaków za granicę, by zasilić gospodarki "państw dobrobytu".

 

Cofnę się nieco i popuszczę wodze fantazji w kierunku teorii spiskowych, które mają to do siebie, że czasami zawierają ziarno prawdy.

Może ta cała nasza transformacja, Magdalenka i Okrągły Stół, a potem Mur Berliński, Budapeszt i Praga, to była ściema dla maluczkich podnieconych Solidarnością?

Michaił Gorbaczow wykonał swój plan rozpadu ZSRR, oddał władzę na ruinach wielkiego mocarstwa, Borysowi Jelcynowi, uwolnił Układ Warszawski, bo był już tylko balastem i przekazał Zachodowi kierownictwo, gdyż uznano, że ten już jest gotowy, by realizować plan Nowego Porządku Świata.

No dobrze... ale kto tak uznał?

Popatrzmy więc, jak wyglądało przywództwo państw zaliczanych do Zachodu – mitycznego obszaru dobrobytu.

We Francji, ostatnim prawdziwym mężem stanu, autentycznym przywódcą, był Charles de Gaulle. Czy dlatego usiłowano go kilkakrotnie zgładzić, bo nie podobał się skażonej lewactwem paryskiej elicie i komunistom z CGT (Confédération générale du travail ) - największej we Francji konfederacji związków zawodowych – marksistowskich, na pasku Moskwy)?

We Wielkiej Brytanii takim odpowiednikiem francuskiego premiera – generała była Margaret Thatcher, słusznie nazwana "Żelazną Damą". Była prawdziwym postrachem brytyjskich marksistów. I bolącym wrzodem na d. lewaków.

De Gaulle stracił władzę w 1969. Wkrótce potem zmarł (przeżył 80 lat). Thatcher odeszła ze stanowiska premiera w przełomowym dla świata roku 1990 (koincydencja?). Ponieważ jednak królowa Elżbietą II obdarzyła ją tytułem baronowej, przez co mogła zasiadać w Izbie Lordów, to jeszcze w 1992 roku ostro wystąpiła przeciwko Traktatowi z Maastricht, czyli formalnemu utworzeniu Unii Europejskiej. Pojmowała już wtedy, do czego to może doprowadzić.

Natomiast w najważniejszym państwie świata, faktycznym hegemonie, Stanach Zjednoczonych Ameryki, ostatnim z wielkich był Ronald Reagan. Drugą prezydencką kadencję zakończył w 1989 (znowu koincydencja?) To on głośno i publicznie stwierdził, że "Rosja to imperium zła". I jego też usiłowano parokrotnie zamordować

Tu zwrócę uwagę na jego bardzo znaczącą decyzję: - był to ostatni prezydent USA, który zdołał się przeciwstawić wielkim korporacjom, konkretnie telekomunikacyjnemu gigantowi AT&T Corporation, nie dopuszczając do stworzenia monopolu. Dlaczego to jest istotne – o tym później.

 

I tak oto, gdy my Polacy, byliśmy zaangażowani nauką kapitalizmu, rozstawiając łóżka polowe na ulicach, albo wyjeżdżając "za chlebem" za granicę, gdzie profesora botaniki szkolono w zbieraniu truskawek w Szwecji, lub delikatnym zbiorze szparagów, ulubionego przysmaku Niemców, to umykało nam, coś znacznie poważniejszego z aktualnych dziejów świata.

Gdy już pozbyto się twardych i niestety mądrych oraz przenikliwych polityków, zainstalowano w rządowych i innych centralnych instytucjach polityków, którzy albo byli marionetkami, bezwolnymi pacynkami, i które wykonywały ruchy, gdy pociągnięto za sznurki, albo byli dobrze wyszkolonymi agentami.

Popatrzmy tylko na ostatnie lata i oceńmy. Kanada – premier Justin Trudeau; Francja – prezydent Emmanuel Macron; Austria – do niedawna kanclerz Sebastian Kurtz. A Niemcy? Czy kanclerz Angela Merkel była osobą niezależną od wpływów?

Wreszcie w końcu zmanipulowano wybory w USA tak, że prezydentem został bezwolny, popadający w starczą demencję, Joe Biden. Tu twórcy tego człowieka na najważniejszym stanowisku świata, byli nieco ostrożni, więc dołożyli na wiceprezydenta panią Kamalę Harris, neomarksistowską bojowniczkę, o dziwnych hindusko-jamajskich korzeniach (warto sobie przypomnieć korzenie byłego prezydenta Baraka Obamy).

Tacy właśnie ludzie są dzisiaj potrzebni na kluczowych stanowiskach. Potrzebni, by stwarzać pozory praworządności, ładu i "demokratycznego porządku".

OK... komu i po co są potrzebni?

 

Jak to komu? Faktycznym Władcom Świata, którzy nadal wolą pozostawać w cieniu.

 

W latach dziewięćdziesiątych równolegle i nieco niezależnie rozwijała się druga ważna rewolucja – rewolucja technologiczna.

M.in. spowodowała ona tworzenie się nowych, gigantycznych majątków, które szybko przebiły te tradycyjne – czy to produkcyjne, wytwórcze, czy czysto finansowe. Ten iście kopernikański przewrót to komputery osobiste – początkowo stacjonarne, lecz już wkrótce lekkie, przenośne laptopy i tablety; powiązana z tym światowa, ogólnodostępna sieć informatyczna – Internet; a także powszechna, ciągle udoskonalana telefonia komórkowa – dzisiaj, niemalże równe komputerom, smartfony. Właściwie coraz więcej jest urządzeń typu smart – samochody, domy, ogrzewanie, lodówki, a nawet odkurzacze.

I oto, na dzień dzisiejszy, na tradycyjnej liście Forbes'a [**] – 10 najbogatszych ludzi świata, aż siedmiu to nowobogaccy miliarderzy z branż opisanych powyżej i popularnie nazywanych Big Tech. Ludzie, a za nimi przepotężne firmy i korporacje, o których jeszcze 20 lat temu mało kto słyszał.Oto paru z nich:

  • Jeff Bezos - Amazon;

  • Bill Gates – Microsoft;

  • Lary Page - Google;

  • Mark Zukerberg – Facebook;

  • Sergey Brin – Google;

  • Larry Ellison – software (Oracle, Tesla);

  • Steve Ballmer – Microsoft.

 

Żeby być w pełni precyzyjnym, to istnieją jeszcze o dobry szczebel wyżej dziesięciokrotnie bogatsze instytucje dysponujące bilionowym majątkiem takie jak The Vanguard Group Inc. oraz Black Rock Inc. Lecz o tym innym razem.

 

Więc dzisiaj mamy taką sytuację, że to właśnie te olbrzymie korporacje decydują i rządzą, a poszczególne władze państwowe mają tylko grzecznie współpracować. Ku obopólnej korzyści.

 

To pewnego rodzaju symbioza – wzajemnie jedni potrzebują drugich.

 

A kto nad kim stoi i to on decyduje? Globalne korporacje, czy jakiekolwiek rządy państw? Nietrudno się domyśleć...

 

Ważna uwaga Rafała Ziemkiewicza na koniec:

"Korporacje powstały i zawsze istniały jako organizmy  wyspecjalizowane w jednym celu: maksymalizowanie zysków."

Oni mają gdzieś ideologie, durnych fanatyków, sprzedajnych naukowców i dziennikarzy. To ślepe narzędzia. Tak samo gdzieś mają ocieplenie klimatu, CO2, gender i LGBT+, wirusa SARS-CoV-2 i ruskie zabawy zapałkami. To też tylko potrzebne w danej chwili narzędzia, by pospólstwo trzymać w strachu i stresie.

Niestety, narzędziami są już bezsilne rządy państwowe. Przecież oni już żadnej władzy nie potrzebują. Miliardy czynią, że władza jest automatycznie.

 

 

________________________________________________________________________

Posłowie

 

Zwykle posłowie jest na końcu książki. Znając wytrzymałość internetowych czytelników i erę tłiteru, podzieliłem tekst na kila części. Więc umieszczam moje Posłowie na końcu każdej części.

 

Moje rozważania dokonałem po przestudiowaniu znakomitej książki redaktora i pisarza Rafała Ziemkiewicza, Na ten moment jest to dzieło unikalne, dociekające w kompleksowy sposób obecną, pandemiczną sytuacje na świecie. Tak jest, że całkowicie się z nią zgadzam.

 

W literaturze anglosaskiej jest ładny zwyczaj: autor, zazwyczaj na końcu, zamieszcza "Podziękowania" swoim współpracownikom i wszystkim tym, którzy przyłożyli się do powstania książki. U nas niestety pozostają bezimienni. O ile dobrze pamiętam, jedynie Melchior Wańkowicz miał taki zwyczaj. Dobrze by więc było, gdyby właśnie Rafał Ziemkiewicz wprowadził ten szczytny zwyczaj u nas. Przytoczona książka zawiera tyle faktów, tyle cytatów, że fizycznie niemożliwym jest wykonania tego przez jedną osobę – autora. Mimo ogromnej erudycji jaką autor posiada. Ponieważ nie jest to dzieło naukowe, a nawet popularno–naukowe, nie zawiera ono przypisów dolnych na stronach, przypisów końcowych, lub listy użytych źródeł. Sami więc, jak to jest zawsze w publicystyce, musimy konfirmować fakty.

Książka już w tej chwili jest bestsellerem i nie wątpię, że powstanie drugie wydanie. Bylibyśmy wdzięczni, by autor uwzględnił uwagi życzliwych mu czytelników.

Przecież przechodzi do historii.

 

 

 

[*] Wszystkie przytoczone fakty (łącznie z tytułem) pochodzą z książki Rafała Ziemkiewicza "Strollowana rewolucja", wydawnictwo "fabryka słów".

Wykorzystałem Prawo autorskie, Rozdz. 3; Art. 29. Prawo cytatu.

 

[**] ]]>https://www.forbes.com/real-time-billionaires/#185361d23d78]]>

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (12 głosów)

Komentarze

Witajcie

Dla tych, co cierpliwie wytrwali, krzepiąca informacja. W 3 części spróbuję wyjaśnić, co się dzieje teraz na świecie. Jak ja to widzę w rozmiarze globalnym, a nie w poszczególnych składowych elementach. I nie jest to wizja Ziemkiewicza, tylko moje przemyślenia.

Tak więc do zobaczenia i usłyszenia.

Pozdrawiam wszystkich, co się trzymają i jeszcze nie zwariowali.

Aha, wygląda na to, że się nie damy. Właśnie my, Polacy. Choć pewnie, jak już mówią, że to MY wywołaliśmy drugą wojnę światową, to teraz obwinią nas za klimat, pandemię i śmierć milionów.

Janusz

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640907

@ Autor

Takich szerokich ujęć powinno być więcej. Nie zawsze się z nimi musimy zgadzać, ale jeżeli mamy do czynienia z jakąś alternatywą, dyskusją, nasz percepcja zaczyna się wzbogacać. Kilka małych uwag:

1. W pierwszych dwóch akapitach pokazałeś mentlik, jaki buszuje nam w głowach. Wszystko na ludowo, żadnej racjonalizacji, tylko odruch i budowanie na nim dalszych opinii, komentarzy i nam nadzieję, że nie planów strategicznych. 

2. Do wywołania rewolucji nigdy nie wystarczyły pieniądze, nawet całego świata. Każda rewolucja musi bazować na jakimś fermencie, jakimś konflikcie i poczucie krzywdy. Dopiero potem szmal może zamieszać i prowokować do podpalania, niszczenia, mordowania.

3. Fascynacja Zachodem, w szerszym ujęciu, rozpowszechniła się po upadku państwowości, a właściwie po klęsce Napoleona, kiedy zaczęto szukać przyczyn upadku państwa. Tak, wg Targalskiego komuniści ten mit wykorzystali.

4. Jak na razie się trzymamy, ale pewności nie ma żadnej, że ponownie nas nie zdradzą. Jak Ukrainy nie zdradzą, nie zdradza i nas. Niemcy występują p. Amerykanom, ale czy tak będzie do końca? I kiedy ten koniec?  

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1640920

Cześć Ryszardzie

Mętlik jest świadomie wywoływany. Im więcej niezrozumienia - chaosu, stresu i właściwie histerii, tym trudniej się skupić i zachować racjonalność. To staram się wyjaśnić w części trzeciej.

Tu nie mamy jakiejś światowej zmowy typu masoni, Opus Dei, Bildenbergi, czy jeszcze jakaś durna komisja. To tylko prosta, zimna i odwieczna wspólnota interesów. Kluczowym słowem, który to wiąże jest SYNDYKAT.

Z powodów naszej historii i geopolitycznej lokalizacji spoczywa na nas ogromny obowiązek zatrzymania tej światowej destrukcji. Jeszcze jesteśmy nad progiem ulegnięcia orwellowskiemu przeznaczeniu. Nie wolno przegrać.

Czasami taki drobny polski kamyczek powoduje, że drzwi nie mogą się domknąć.

Lecz o tym już wkrótce.

Serdeczności

 

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640934

Tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha. Ki diabeł? Czy ona jest elektryczna czy spalinowa? A może parowa? Nowoczesna czy zabytkowa? A kogo to obchodzi! Grunt, że ciągnie? A dokąd to? Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!... Od wielu lat gapię się wnikliwie w to tak to to, tak to to, tak to to! i widzę, że jest to bardzo złożony ciągły proces, trwający przez co najmniej kilkaset, a może nawet kilka tysięcy lat.

Przecież nie można odrzucić wpływu cywilizacji łacińskiej, tradycji chrześcijańskiej albo instytucji Kościoła Katolickiego na naszą przyszłość. Jednym z kanonów porządkujących ten świat, jest intelektualne środowisko, które jest jak torowisko, jak szyny, po których pędzi ten świat. 

To torowisko to przestrzeń narzędzi pracy umysłowej, to jest intelektualny świat konstrukcji aksjologicznych, to są wszelkie procedury rozwiązujące dylematy wyboru, to są szyny nauki, wychowania i komunikacji społecznej. To wszystko jest rzeczywistą i konkretną przestrzenią, po której buszują uczniowie czarnoksiężnika albo małpy z lusterkiem z ksiąg Johanna Wolfganga von Goethego, Aleksandra Fredry czy nawet Sigmunda Freuda.

Dość powiedzieć, że wystarczy małe zaburzenie, trącenie patyczkiem, czy wręcz uderzenie skrzydełkiem motyla, by wywołać rewolucyjną zawieruchę. Tak jest od tysięcy lat. Na przykład. Była kiedyś bardzo poważna inwestycja, do której zaangażowano mnóstwo ludzi. Wieża Babel. I ktoś poplątał tym ludziom języki. I to wystarczyło. Wielka inwestycja o historycznym znaczeniu nie doszła do skutku.

Wiele z tych procesów w historii to zjawiska stochastyczne w przestrzeni probabilistycznej. Trzeba te procesy rozumieć w całej ich złożoności. I tyle!  

A wszelkie dyskusje o tym czy na nasz los wpływa jakaś teoria spiskowa czy nie - jest jałowym gadaniem. Żadna teoria nie wpływa na nic. Jest tylko jednym z możliwych opisów rzeczywistości, które może być kryterium naszych wyborów, może wpływać na jakość naszych decyzji. Nasze decyzje tworzą fakty i tylko fakty decydują o naszej przyszłości. Tak działa sprzężenie zwrotne historii. 

A wiec pytajmy o fakty i próbujmy zrozumieć ich faktyczny udział w rozwoju zdarzeń.  A więc czy spiskowa wizja świata?
Podam przykład:
Weźmy taki fakt: Pakt Ribbentrop - Mołotow. Czy to był fakt?
Tak. To był i jest niewątpliwy fakt!
Czy to był spisek?
Oczywiście! Ten spisek także był faktem!
Czy to jest jedyny znany w historii spisek?
Ależ oczywiście, że nie! Od starożytności, począwszy od spisku na życie Cezara, przez Rewolucję Francuską do Open Society Georga Sorosa, czy businessowej polityki Black Rock Inc mamy bez przerwy jakieś spiskowe knucia w różnej skali i jakości. Od poziomu Elona Muska do skrajnej padaczki Borysa Budki czy Marcina Matczaka.

Ale już z tego krótkiego przykładu jasno widać, że na to aby z opisu cywilizowanego świata wyłączyć spiskowe teorie trzeba być albo idiotą, albo patentowanym łotrem. Ale nie tylko spiski i przeróżne knucia mają wpływ na rzeczywistość. W gruncie rzeczy nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy spiskowaniem, a na przykład planowaniem lub programowaniem gospodarczym albo politycznym a nawet strategicznym. 

Rozsądnym wnioskiem jest więc ujawnienie konieczności zabrania się za rozumienie rzeczywistości skutkujące tworzeniem faktów, w tej cholernej przestrzeni probabilistycznej zwanej rzeczywistością.

À propos przestrzeni probabilistycznej. Ja także jestem pro. Bez bab nie ma życia.

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1640942

Rozsądnym wnioskiem jest więc ujawnienie konieczności zabrania się za rozumienie rzeczywistości skutkujące tworzeniem faktów„ (DOKONANYCH przyp. mój)

Właśnie owo tworzenie faktów jest tu kluczem. Kluczem do pozyskiwania porządanych rezultatów.

 Rezultatów które spełniają kryteria określone na przykład w porządku konstytucyjnym, albo programie partii rządzącej by podać tylko dwa istotne z punktu widzenia funkcjonowania państwa polskiego, jako elementy SUWERENNOŚCI.

Skupiam tu uwagę na owych faktach, które jeśli pojawią się w naszej rzeczywistości, stają się FAKTAMI DOKONANYMI.

Czym zaś są owe fakty dokonane w naszej rzeczywistości i co oznaczają? Oznaczają że rządzący realizują interes POLSKI. Interes POLAKÓW. Obok i niezależnie od interesów innych państw i narodów. W wielkim uproszczeniu ujmując.

Przynajmniej tego powinni oczekiwać obywatele, Polacy od swoich wybrańców. Czy tego w swojej większości konsekwentnie oczekują to, już inna sprawa.

Tymczasem obecny rząd pokazuje że najważniejsze interesy Polaków nie są absolutnym priorytetem i bywają spychane lub podporządkowane innym interesom.

Zamiast takich rządów oczekiwalibyśmy realizacji metodą wskazaną w postulacie, którym w istocie  jest cytowane zdanie z komentarza michael-abakus.

Ten PROBLEM umyka(?) wszystkim mediom mieniącym się mniej albo więcej patriotycznymi. A jest to problem (jeden z wielu) leżący u podstaw funkcjonowania państwa.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640978

Witam

skutkujące tworzeniem faktów„ (DOKONANYCH przyp. mój)...

Czy nie jest to pewne zawężenie pola widzenia? Fakty dokonane należą już do przeszłości.

W prawidłowej ocenie dynamiki przemian i działania, ważne jest przyglądanie się i wyciąganie wniosków, z tego co się dzieje TU I TERAZ. A to ocena teraźniejszości.

Dynamika przemian społecznych jest nieliniowa (co rusz bifurkacje), więc ważne jak w komputerach i sieciach jest on line & real time obserwacja.

Tak mi się przynajmniej wydaje.

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640980

Witaj

À propos przestrzeni probabilistycznej. Ja także jestem pro. Bez bab nie ma życia.  Dobre ;-), :-)))

W większości analiz i opisów dynamiki przemian społecznych, kultury i cywilizacji, większość zapomina o ważnych kanonach starożytnych greckich myślicieli, których dzisiaj nazywa się niepoprawnie filozofami. To jest dobro, piękno, porządek, stabilność, mądrość, a także złoty podział , koło, harmonia, symetria. Długo by tak można. To coraz bardziej zaczyna przenikać do współczesnej matematyki i fizyki. Jeżeli kolejny geniusz odkrywa autentycznie wielkie i ważne prawo, to równanie nie zajmuje całej linijki. Lecz wyrobnicy nauki dzisiejszej, aby udowodnić, że 2+2=4 dają dowód na 400 stronach drobnym drukiem (patrz Polski Ład, czy jakoś tak).

Ale zachłanna entropia ma swoją moc i nawet matematyczny deterministyczny chaos usiłuje połknąć, bazując na naszej (jeszcze) niedoskonałości.

 

By na prawdę starać się zrozumieć, należy rozmyślac jak najbardziej szeroko, lecz jednak bazując na logice i fundamentalnych prawach. I zdawać sobie sprawę, że jeżeli ktoś do ważnego rzeczownika przypnie jako nobilitujący wyznacznik, przymiotnik, to łże jak pies. Jak ekonomia socjalistyczna, lub liberalna demokracja.

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640979