Akademickie grzybobranie

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Domena akademicka jest chyba największym beneficjentem tzw. transformacji ustrojowej, choć jej ustrój pozostaje w ciągłości prawnej i personalnej z PRL. Rzecz jasna jeśli ten postęp liczyć ilościowym wzrostem szkół o nazwie wyższych, które szczególnie w latach 90. rosły jak grzyby po deszczu.

Transformacja umożliwiła tworzenie szkół niepublicznych, co dało szanse, szczególnie nomenklaturze akademickiej, na zakładanie takich szkół głównie o profilu humanistycznym i społecznym, bo to kosztowało najmniej. Wymagania kadrowe, głównie tytularne, można było spełnić, wybierając kandydatów spośród pracowników publicznych szkół wyższych na kolejnych etatach. Wymagania merytoryczne dla takich szkół były tak niskie, że w krótkim czasie osiągnięto imponujący postęp udyplomowienia polskiego społeczeństwa – od kilku procent w PRL do około 50 procent później, osiągając tym samym poziom europejski. Także szkoły publiczne nie pozostawały w tyle i polski sejm pracował w pocie czoła nad zmianami nazw uczelni – z wyższych szkół zawodowych na akademickie, a nawet uniwersytety.

Ta zmiana nazw nie spowodowała jednak podniesienia ani poziomu uczelni, ani wykształcenia polskiego społeczeństwa, a nawet obserwuje się postępującą analfabetyzację, i to nie tylko nauczanych, lecz także nauczających. Rozumienie nawet prostych tekstów/wypowiedzi jest coraz rzadsze, większość koncentruje się na obrazkach, i to niezbyt skomplikowanych.

 Można mówić, że akademickie grzybobranie było obfite, ale mimo pewnych ograniczeń etatowych i walki z produkcją lipnych dyplomów warunki dla uczelni nadal są niezłe i jakoś nie myślą one, aby pokrywać swoje koszty ze sprzedaży płodów intelektualnych. Ostatnia ustawa skłania do zmiany nazw szkół w akademie stosowane, co brzmi bardziej naukowo, choć prowadzenie badań w takich akademiach raczej nie będzie wymogiem. Nie wiadomo, czy wyniesiona wiedza będzie miała jakiekolwiek zastosowanie.

Może być tak, że zamiast rydzów w koszyku będą co najwyżej marne kurki lub panienki.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Problem ksztalcenia na poziomie wyzszym jest nie tylko polski. Owsze w Polsce nastapilo przegiecie z ta iloscia tzw uczelni. Jednak mlode pokolenie tez w innych krajach ksztalci sie tylko po to by sie legitynowac dyplomem ukonczenia studiow, ktore pozniej nie daja odpowiednich kwalifikacji by mogly gwarantowac prace. Na to sie sklada kilka przyczyn. Po pierwsze wyzsze uczelnie nie sa na tyle elastyczne by byly w stanie reagowac na zapotrzebowanie rynku pracy. Po drugie coraz bardziej upraszczana technologia nie wymaga juz dzisiaj takich kwalifikacji jak wczesniej gddy raczkowaly komputery personalne.Prace biurowe sa maksymalnie uproszczone, mozna je wykonywac po paro tygodniowym kursie. Produkcja prostych komponentow dla niemieckiego przemyslu nie wymaga wysokich kwalifikacji, a osrodki badawcze dla firm zamawiajacych czesci sa zawsze poza Polska. Humanistow natomiast rynek potrzebuje niewielu, jedynie na uzupelnienie tych co przechodza na emaryture. Moim zdaniem powinno sie co roku robic w ministerstwie szkolnictwa wyzszego analize zapotrzebowania rynku na absolwentow i od tego uzalezniac finansowanie ksztalcenia. W dobie komputerow to jest bardzo proste zadanie. Niestety rozwiazanie takie z cala pewnoscia napotkaloby duzy opor srodowiska akademickiego, bo etaty by zredukowalo i znaczna czesc kadry bylaby bez pracy. Jednak w systemie rynkowym nie powinno byc swietych krow. Wszyscy maja ten sam problem, czyli niepewnosc zatrudnienia. Ale coz, my tu mozemy sobie popisac, a to i tak jest pisanie na Bedryczow, bo zaden minister nie wezmie sobie na glowe tego problemu, dlatego ze jego partia bedzie miala mniej glosow wyborczych. Niepopularne decyzje wymagaja konsultacji ze spoleczenstwem i tlumaczenia ze kraju po prostu nie stac na takie marnotrawstwo. Wyliczenie jego skali daloby tragiczny obraz ktory trudno widziec gdy media go nie pokazuja. Przyszlosc narodu zalezy od wlasciwego ksztalcenia nowych pokolen. Gdy jest ono sztuka dla sztuki jest strata dla wszystkich, zarowno dla rozczarowanych absolwentow, jak tez slabych wynikow gospodarczych, ktore zaleza od wlasciwego przygotowania wchodzacych w zycie dorosle nowych pokolen. Mam nadzieje ze ktos wreszcie to zrobi o czym pisze, bo ilez mozna tracic czasu i pieniedzy na bezsensowne niby ksztalcenie?

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
-1

JanStefanski

#1634416

   Tak komuniści starają się tworzyć przyszłe swoje elyty. To już pod płaszczykiem ideologii neokomuny LGBT. Czyli elity bez moralnego kręgosłupa, zadaniowych piewców itopijnych wartości .A, wiedza obligująca z wykształceniem, spychana jest na boczny tor. Czyli podsumowując, mamy przykłady hodowli młodych janczarów neokomuny.

Vote up!
9
Vote down!
0

ronin

#1634458

A potem wszyscy śmieją się, kiedy takie tuzy umysłowe jak Sfetru, czy inna Joanka gadają głupoty na poziomie 6 klasy. Tu się nie ma co śmiać, to dzisiaj norma. Portal dla profesjonalistow. LinkedIn, zalany jest wpisami idiotów i bolszewików, którym się wydaje, że coś wiedzą... O tym, to zresztą napiszę wkrótce, bo to tragedia. Rozlała nam się zupa z zidioceniem... Z tego śmiesznego folkloru zrobił nam się mainstream. 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1634544

"Z tego śmiesznego folkloru zrobił nam się mainstream." Z tym się zgadzam . Ale nie wiem czy jest to - jak zdaje się Pan sugerować - wyłącznie (jeśli źle przecztałem to przepraszam) rezultat jakichś "ideologii" w tzw. nauce. Naukę - praktycnie w całym świecie - utrzymuje jakiś "suweren".

 

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1634563