Komu potrzebny jest rozwój techniczny?

Obrazek użytkownika Jacek Trzaska
Blog

Jacek Trzaska - 24 Lipca, 2021 - 19:45

Komu potrzebny jest postęp techniczny?

Wygląda na to, że w Polsce nikomu.

Zwykle beneficjentami postępu technicznego są niezamożni, chociaż to zamożni kupują, jako pierwsi, najnowsze gadżety. Niemniej jednak, to biedni korzystają z postępu w stopniu najwyższym. To oni zawdzięczają ośmiogodzinny dzień pracy właśnie zmianom technologicznym, jak również polepszenie życia codziennego poprzez przeróżne sprzęty: lodówki, pralki, odkurzacze i wiele innych. Bogaci, od tego, aby ich codzienne życie było bardziej znośne, mieli i mają służbę.

Maszyny w przemyśle umożliwiają ogromną wydajność jak i jakość produkcji na poziomie, o którym nasi przodkowie mogli tylko pomarzyć. Jeśli biedni mają lepiej żyć, to tylko dzięki rozwojowi technicznemu.

W naszym kraju sposób postępowania ze strony rządzących na różnych szczeblach, zarówno tych rządowych jak i samorządowych jest taki, jakbyśmy już wszystko osiągnęli i potrzebujemy tylko parków rozrywki i ścieżek rowerowych.

Wygląda na to, że rządzący nie mają motywacji do działań na rzecz prawdziwego postępu. Najwyraźniej osiągnęli sukces, i to im wystarcza.

Tymczasem biedni, jak czas pokazał, nie są zdolni do działań w tym zakresie i tylko zamożni i wpływowi mogą podjąć decyzje o tym, czy rozwój będzie czy nie. Zresztą tak budowano zasobność krajów wysoko rozwiniętych. Żadne związki zawodowe ani strajki nie decydowały o strategicznych posunięciach rozwojowych.

 

Postawa wpływowych ludzi w Polsce przypomina trochę dawną szlachtę, która nie widziała potrzeby budowania twierdz obronnych ani posiadania silnej armii, a wszystko to oparte o samozachwyt. Tymczasem rozwój – albo jest, albo go nie ma.

 

Owszem: fajne mamy montownie, hulajnogi, kupujemy coraz lepsze samochody ze szrotów niemieckich i wiele innych… słowem, jakiś postęp jest.

Czy aby na tym to ma polegać?

 

Owszem, Słowianie już tysiąc lat temu wiedzieli, że najlepiej się żyje z cudzej pracy, toteż niewolnictwo miało się tutaj dobrze, tak za Mieszka I jak i później, w okresie szlacheckiej dominacji, kiedy zapędzono w niewolę wszystkich kiepsko urodzonych.

 

Okres PRL-u i następne lata dowodzą, że to, kto na kogo musi pracować, i to jeszcze z wielką łaską, jest najważniejsze. No to po co komu jakiś tam techniczny postęp?

 

W Jaworznie niedawno wybudowano autostradę dla rowerów za 20 milionów zł.

Kto podejmuje takie decyzje?

Fachowo nazywa się to Velostrada,

 

]]>https://inzynieria.com/drogi/wiadomosci/53749,jaworzno-pierwsza-autostrada-rowerowa-w-polsce-jest-na-slasku]]>

 

Pochwał i zachwytów nie ma końca. Oczywiście Unia dopłaciła jakieś 8 milionów, (a niech Polacy mają coś z tego życia). Można i na rowerze, i na hulajnodze, i na rolkach, i pieszo. Autostrada dla młodzieży i tych, co im w życiu nie wyszło.

A podobno ma się ten projekt jeszcze rozwijać!

Skąd ten upór w ładowaniu pieniędzy w rekreacje?

 

Mamy przez tę politykę imponującą ilość siłowni (w końcu rozum trzeba rozwijać, a o szachach w telewizji, to tylko przy okazji jakiegoś skandalu).

 

Wiara, że rynek załatwi pewne sprawy jest iluzoryczna. Wszystkie podwyżki płacy minimalnej zawdzięczamy rządowi, a nie prawom rynku. Gdyby to zależało od pracodawców, ludzie w znacznej części pracowaliby za miskę zupy.

 

Tyle się mówi i pisze o niemieckim rozwoju, a zapomina o tym, że państwo niemieckie traktuje zupełnie inaczej sprawę płatnych autostrad, zarobków i wielu innych. No tak, ale oni zrabowali tyle, że ich stać. No a kogo zrabowali Amerykanie, od których się to wszystko zaczęło, to znaczy wzrost zarobków i rozwój gospodarczy? Wiadomo, zrabowali Indian i wykorzystali Murzynów. Na a kogo zrabowali Finowie? Pewnie Finlandię. A Islandczycy?

 

Według doktryny z PRL-u trzeba kogoś zrabować, żeby mieć. Niech inni produkują, wynajdują…

Ta doktryna pokutuje u nas po dziś dzień. Żeby komuś dać, to trzeba komuś zabrać. Byle nie wypracować. W socjalizmie to nawet nie wypada.

 

Nikt nie chce rozwoju: bo albo jest bogaty i ryzyko zmian jest zbędne, albo jest biedny i nie ma nic do powiedzenia, a jeszcze go zastraszą, gdyby coś mu się wydawało, że pracę straci – tę za niską krajową.

Więc jak się wkur… to może, dla własnego dobra, skorzystać z siłowni, która jest w każdej miejscowości, albo na deskorolce velostradą się pocieszyć.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Nie byłbym jednak pewien czy - jak sugeruje to Autor - sprawa dotyczy tylko Polski. I tylko "technicznego" postępu (choć argumentacja wyraźnie w tym idzie kierunku). To jakieś szaleństwo, które przypomina dyskusję ludożercy ze swoją ofiarą z "Przygód Sindbada". Ale grunt, że orkiestra gra.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1630429

Witam

 

Może kolega jeszcze nie zdaje sobie sprawy, ale własnie powoli, krok po kroku, zbliżamy się do potężnej rewolucji technologicznej. Iście przewrót kopernikański.

Pierwszą zajawką trendu,są wszystkie urządzenia opisane jako SMART. Wbudowane algorytmy dokonują personifikacji i od samochodu, poprzez lodówkę, odkurzacz, klimatyzację, telewizor, komputer i telefon przywiążą sprzęt do ciebie, jak psa do pana. Będziesz mógł tak ustawić, że wszystko będzie słuchać tylko Ciebie i będzie się starać działać tak, jak najbardziej lubisz i preferujesz. To jest przejście od jednostronnego wydawania rozkazów, czy poleceń, do formy dialogu, by ustalić optimum.

Przekonany jestem, że teraz wszystko podąży w tym kierunku.

 

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1630439