Obama albo polskich władz rozdwojenie jaźni

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Blog

Kiedy kilka dni temu znajoma profesor z Waszyngtonu z wyraźnym sceptycyzmem rzuciła mi pytanie: „- A po co on przyjeżdża do Polski?”, wzruszyłem tylko ramionami. No bo właściwie to po co? Żeby leczyć nasze rzekome kompleksy, jak pisze zachodnia prasa? Wzmocnić więzi, ocieplić relacje, dowartościować partnera, który czuł się opuszczony? Raczej nie, nam te ich psychoanalizy, ani psychoterapie, nie są potrzebne!

Nic właściwie nie wiadomo, a do jedynie ujawnionej sensacji: menu „roboczego dineru”, jak Komorowski nazwał sobie dyplomatyczny obiad „podsumowujący” szczyt szefów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, z perliczką w roli głównej, zastrzeżeń nie mam. Tym razem się udało: Obama, z tego co mi wiadome, choć troszczy się o zwierzęta (ang. animal welfare), to wegetarianinem nie jest. Nie ma jakoś na razie przecieków o wpadkach hrabiego Komorowskiego.

Co więc wiadomo, poza dyplomatycznym ble-ble-ble?

1) Komorowski odżegnuje się od tego, jakoby miały być prowadzone jakieś rozmowy o łupkach gazowych. Mówi dobitnie, że to jest temat dla biznesu, administracji nic do tego. Z kręgów rządowych płyną tymczasem zupełnie odmienne komunikaty, rząd z łupków chce uczynić temat numer 1.

Nota bene, Platformie udało się właśnie przeforsować taką nowelizację prawa geologicznego i górniczego, która firmom eksploatującym ten gaz oddaje za 4,90 zł/1000 m3, czyli według wyliczeń ekspertów opłata ta zaniżona jest około 500 razy. Podobno warunki miały nie odstraszać firm amerykańskich…, a że przestraszą podatnika polskiego, że nic z tego super dilu do naszego budżetu nie trafi, nieważne!

2) Z jednej strony Komorowski zapowiada, że będzie drążył temat zniesienia wiz do USA. Z drugiej zaś twardziele Tusk z Grasiem odgrażają się, że o zniesienie wiz na klęczkach błagać nie będą i nie ma tematu!

A propos, Sikorski w tym samym czasie jakby z innej strony demonstruje jeszcze tę asertywną wobec Obamy, a uległą wobec Putina, postawę, przez żądanie od Komisji Europejskiej zgody na ruch bezwizowy w regionie Kaliningradu. Otwarcie Warmii i Mazur oraz Trójmiasta dla Rosjan ma mieć podobno ekonomicznie bardzo dobrym dla nas interesem. To nowe, nieznane wcześniej wyborcom, niestety, priorytety polityki zagranicznej tego rządu?

No więc, sygnał od rządu poszedł chyba dość mocny:znosić wizy, to my, a nie nam, panowie z Ameryki!

3) Ważnym podczas tej wizyty Obamy miało być zawarcie porozumienia w sprawie „zamiennika” wobec tarczy antyrakietowej, czyli stałej obecności w Polsce jakichś amerykańskich wojsk (ściśle mówiąc, amerykańska oferta to słownie 20 żołnierzy) i choćby rotacyjnej, niewielkiej liczby F16. Jednak Sikorskiemu nie udało się znów doprowadzić do jakiegoś szczęśliwego finału negocjacji w tej sprawie. Minister dał dziwny dość komunikat, że nawet jeśliby nie doszło do podpisania porozumienia, to zostanie ono ogłoszone. Zazwyczaj kolejność jest odwrotna. A co będzie, jeśli jedna strona ogłosi coś,co potem druga zakwestionuje? Czy Sikorski chce Obamę postawić pod ścianą?

Zapowiadanego sukcesu nie da się więc odtrąbić. I chyba nie ma takiej odwagi ze strony naszego rządu. Zza wschodniej granicy słychać znowu groźby o odwetowym rozmieszczeniu przy naszych granicach nuklearnej tarczy antypolskiej. W tej kwestii zaś Komorowski jako zwierzchnik sił zbrojnych w ogóle nabrał wody w usta.

Poza tym miały być jeszcze ponoć rozmowy o Afganistanie, ale co istotnego mogą tu wnieść? Przecież wszystko już zostało dawno uzgodnione, ustalone? Chyba że minister Klich z Sikorskim chcą zakwestionować wcześniejsze umowy? Więc o co chodzi?

4) Bardzo ważnym punktem programu tej wizyty miało być spotkanie Obamy z dowolnie wybranymi ojcami polskiej demokracji, z Wałęsą na czele. Szkoda tylko, że sam Wałęsa o tym pomyśle na zapychanie programu jego osobą dowiedział się ostatni, z piątku na sobotę! Nic dziwnego, że były prezydent, z siwym już włosem na skroni, dał znać, że nie jest na każdy gwizdek. Wywołał burzę! Jakże to tak: jakiś przyboczny Komorowskiego do niego dzwonił, a ten się nie ustawił na baczność?To nic, że Wałęsa dopiero co, w Kuwejcie, dźwigał ciężar „głównego Dalajlamy”na konferencji dla świata arabskiego, właśnie wrócił z Waszyngtonu, gdzie odbierał odznaczenie im. Ronalda Reagana (26 maja, the Ronald Reagan Centennial Freedom Award medal), a dzisiaj, w sobotę, ma być we Włoszech. Kpią z niego różni rozpuszczeni w polityce smarkacze, aż się niedobrze robi! Taki Siwiec, pupil Kwaśniewskiego ze słabszą głową, który wsławił się chamskim parodiowaniem naszego papieża Jana Pawła II, nagle wyrasta na wielkiego arbitra! Z jakąż frajdą sponiewierał wodza „Solidarności”! Teraz się „salonowi” nagle odwidziało, ich bohater przestał się podobać, wynajmują przeciw niemu komuchów na cyngli, do obsmarowywania go za interesowność i wyciągają mu „Bolka”? Rzygać się chce!

A choćby był i dziesięcioma Bolkami, to i takiemu osobnikowi, nawet najgorszemu przestępcy, nie odmawia się praw do godności! Nie odmawia się tego prawa oczywiście w krajach innej kultury politycznej…

Nie wiem już więc, czy Wałęsa jest nadal uznanym autorytetem, czy już nie? Czy teraz pani Krzywonos przestanie być jedynie słusznym źródłem informacji? Czy to zmierza do uznania w końcu jakichś zasług śp. Lecha Kaczyńskiego…?

5) Wszyscy się oszałamiali tą wizytą prezydenta USA, pierwszą wizytą Obamy w Polsce, że Bóg wi co i jaka ona ważna. I znów studzący prysznic z MSZ! Sikorski zakomunikował oficjalnie, że uznaje tę wizytę Obamy w Polsce nie za państwową, ale tylko za roboczą. Myślałem, że ma ona cechy wizyty państwowej, jak rozmowy z głową państwa, przedstawicielami parlamentu, rządu oraz opozycji, podpisywanie umów międzypaństwowych, uroczyste składanie wieńców w miejscach pamięci itd. Jednak dla dyplomaty Sikorskiego najwyraźniej przeważyło wzięcie przez Obamę udziału we wspomnianym „roboczym dinerze”. Chciał się Obama pod nasz szczyt podczepić, żeby zapunktować przed wyborcami w USA, no to mu rangę wizyty Sikorski od razu obniżył. I tak dobrze, że ze względu na plan „prywatnych” spotkań z rodzinami ofiar smoleńskich, a zwłaszcza z tym„strasznym człowiekiem” Jarosławem Kaczyńskim, nie zakwalifikował jej do grupy „prywatnych wizyt prezydenckich”!

No i mam rozterkę, czy to ważna wizyta, czy nieważna w końcu? Czy to będzie głośny sukces rządu, czy raczej wstydliwy trochę, wymuszony jakby przez USA, taki sobie „event”? Czy rząd nam tu nie dostał schizofrenii jakiejś?

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#161531

bolek sie obraził bo jego kumpla jaruzela nie zaprosili, co do menu mam zastrzeżenia, nie podaje się zupy z dyni na wiosnę bo to potrawa jesienna a poza tym kojarzy się z haloween......

Vote up!
0
Vote down!
0

lancet

#161537

To tylko polityczna reklamówka, w której reklamowało się kilka produktów na raz.

Vote up!
0
Vote down!
0

ixi band

#161542

Obama: Tak przyjadę, ale proszę aby był program wizyty taki aby każdemu dać "trochę". A co wy sobie potem z tym zrobicie to już wasza sprawa. Acha, musi być spotkanie z poszkodowanymi w tej waszej katastrofie bo bez tego nie ma politycznej poprawności, wicie rozumicie.

No i teraz ludzie ciągnący za sznurki będą odpowiednio przedstawiać medialnie. W zależności od potrzeby wydobędą a to kontekst taki a to siaki. Tak aby to przedstawić jako sukces. Czy nam się to podoba czy nie. Obama miał dostarczyć amunicji dla stygnącej ofensywy medialno propagandowej. A że była to wizyta prywatno-nioficjalno-państwowa to wiadomo od dziesiątego kwietnia zeszłego roku. Polski rząd ma metodę na określanie charakteru wizyty i nikt mu nie będzie dyktował jak ma być.

A mnie się widzi iż kiedy komoruski mówi że łupki mają być tylko biznesowe to mówi prawdę. Oczywiście jeśłi łupki są biznesem to nikogo nie powinno obchodzić jak ten biznes jest prowadzony bo to prywatny biznes. Więc łapy precz od tematu łupków. W końcu trzeba przestać mieszać politykę i łupki. Czyż nie?

Vote up!
0
Vote down!
0
#161565