Furia babuni

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

Oj, dostało się minioną nocą poniektórym blogerom na niepoprawnych. Pomijam już moją skromną osobę, która w oczach pewnej mocno już starszawej pani wyrasta na czołowego demona portalu (najwyraźniej mam szansę na prześcignięcie „demona” kontriksa), ale wyzywanie innych od „żydowskich bolszewików” to faktycznie nowa jakość „konfederackiej” erystyki.

 

Na bok żarty. Rebeliantka znowu zaatakowała mnie personalnie, miotając inwektywy. Co zresztą czyni prawie nieprzerwanie od momentu, gdy zwróciłem jej uwagę, iż nie powinna pisać o rzeczach, o których zielonego pojęcia nie ma. Babunia jednak nie zamierza ograniczyć się do pasjonującego tematu funkcjonowania PGR-ów w czasach późnego Gomułki. ;)

Dlatego zostałem oszczercą, agentem GWna, litwakiem ze Lwowa (szczególnie to ostatnie określenie świadczy o stanie umysłu starszej pani) i forumowym Bolkiem. A, no i donosicielem, bowiem doniosłem na forum, jaką tępą i zajadłą swołoczą jest hołubiony przez nią jej znacznie młodszy braciszek. Cytuję z pamięci, bo nie mam czasu na śledzenie wszystkich epitetów, jaki „Rebeliantce” podsuwa coraz bardziej pobudzony umysł.

Przyznam, że po latach pisania, po jeszcze większej ilości lat walki przed sądami spływa to po mnie bez śladu. Znam swoją wartość i nawet najgłośniej wywrzaskiwane brednie nie są w stanie zachwiać stanu mojego ego.

Są jednak zarzuty, które traktuję poważnie. Najpoważniejszy z nich to zarzut nierzetelności.

 

Myślę, że nie tylko mnie dotyczy, choć bezpośrednio wyartykułowany jest pod moim adresem.

Przyjrzyjmy się zatem faktom.

 

Gazeta Wyborcza (śląska) 17 lutego 2010 r. publikuje tekst Krzyczała: W więzieniu chcą zabić mojego brata.

Bielscy policjanci zatrzymali 47-latka poszukiwanego listem gończym. W czasie interwencji mężczyzna udawał, że ma zawał serca, a jego siostra próbowała popełnić samobójstwo.

Poszukiwany przez sąd listem gończym od 2006 roku 47-letni mężczyzna podejrzany o oszustwa i znieważenie policjantów ukrywa się w jednym z czechowickich domów. - Kiedy policjanci zapukali do drzwi mieszkania, na ich drodze stanęła 56-letnia siostra poszukiwanego - mówi Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji.


Policjanci pokazali legitymacje służbowe oraz postanowienie sądu o przeszukaniu mieszkania, ale to nie pomogło. Kobieta zaczęła krzyczeć, że postanowienie jest bezprawne, a policjanci i prokuratorzy są przestępcami, którzy w więzieniu chcą zabić jej brata.

Policjanci znaleźli 47-latka w specjalnej skrytce na strychu. Mężczyzna i jego siostra nie mieli zamiaru się poddać. Szarpali policjantów za ubrania. 47-latek w czasie sprowadzania ze strychu zaczął udawać, że ma zawał serca.


- Jego siostra uderzyła interweniującą policjantkę dwukrotnie w twarz, próbowała ją też dusić. Po chwili, chcąc udaremnić zatrzymanie brata, chwyciła nóż, który przyłożyła sobie do ręki grożąc, że się zabije - mówi Jurasz.


Kobieta została obezwładniona i zakuta w kajdanki. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia. 56-latka została przewieziona do szpitala, gdzie otoczono ją specjalistyczną opieką. Usłyszy wkrótce zarzuty znieważenia policjantów i naruszenia ich nietykalności cielesnej, grożą jej 3 lata więzienia. Jej brat - zgodnie z decyzją sądu - trafi do aresztu.

]]>https://bielskobiala.wyborcza.pl/bielskobiala/1,88025,7572761,Krzyczala__W_wiezieniu_chca_zabic_mojego_brata.html]]>

 

Tekst ciągle dostępny jest pod ww. adresem internetowym.

Kolejny wymaga niestety więcej starań i dojścia do papierowego wydania. Urbanowskie NIE w numerze 13(1017) z 25 marca 2010 zawiera tekst Mateusza Cieślaka Leżeć babciu!

 

Policja niepokornym staruszkom ordynuje pobyt w psychiatryku.


Świtem bladym 17 lutego br. oddział policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej wyruszył na akcję. Ich zadaniem było zatrzymanie poszukiwanego listem gończym. Już raz policjanci bezskutecznie usiłowali go przyskrzynić. Było to przed czterema laty. Natknęli się wówczas na silny opór i musieli się wycofać. Przewidując problemy, wyruszyli na akcję w osiem osób. Zabrali także kamerę, by udokumentować czynności. Słusznie obawiali się, że dojdzie do walki wręcz, być może będą musieli użyć gazu, paralizatorów bądź broni palnej. A nuż poleje się krew. Celem akcji był domek pań Górzyńskich w Czechowicach-Dziedzicach. Siostry Elżbieta i Krystyna zamieszkują w nim wraz ze swoją mamusią Felą. Siostry liczą sobie około sześćdziesięciu wiosen, mamusi stuknęła osiemdziesiątka. Policjanci nie pomylili się, sądząc, że panie te stawią czynny opór podczas próby zatrzymania ukrywającego się w ich domu brata, poszukiwanego listem gończym przez Sąd Rejonowy w Gostyniu. Janusz Górzyński miał powody, by ukrywać się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Już raz był kiedyś aresztowany i spędził za kratami 4 miesiące. Wówczas sąd orzekł, że popełniono pomyłkę, i zasądzono mu odszkodowanie w wysokości 16 tys. zł, które jednak nie przywróciło mu wiary w praworządność. Dlatego, gdy usłyszał zarzut, jakoby miał kupić komputer za 4 tys. zł i nie zapłacić, nie czekał, aż prokurator sprawę wyjaśni. Postanowił się ukryć i z Wielkopolski prysnął do sióstr na Śląsk. Jak się okazało, uczynił słusznie. Gostyński sąd otrzymał opinię biegłego, który stwierdził, że podpis Janusza sfałszowano, mimo to do wszystkich jednostek policji w kraju trafił list gończy za uciekinierem.


Bitwa z siostrami


Uciekiniera policjanci zauważyli, zaglądając przez okno do domu sióstr Górzyńskich i ich mamusi. Natychmiast więc przystąpili do jego zatrzymania. Nie mogli zaczaić się w ogródku i zgarnąć Janusza, gdy wyjdzie z domu, ponieważ oprócz nakazu jego zatrzymania mieli także nakaz przeszukania pomieszczeń, w których przebywał. Podjęli więc próby wkroczenia do domu. Zakończyły się one powodzeniem dopiero po kilkudziesięciu minutach, gdyż siostry oraz mamusia stawiały czynny opór. Ośmioosobowy oddział policyjny przez dłuższy czas nie potrafił poradzić sobie z dwiema niemłodymi już kobietami, które postanowiły bronić brata. Bardziej zadziorna Krystyna trzy razy została rzucona na glebę, wreszcie skuta. Wcześniej dała się we znaki policjantce uczestniczącej w działaniach. Wedle policyjnej relacji funkcjonariuszka miała zostać dwukrotnie uderzona w twarz i duszona. Co było do przewidzenia, najstarsza pani Felicja nie dotrwała do końca interwencji. Karetka odwiozła ją w stanie przedzawałowym na oddział kardiologii szpitala w Bielsku-Białej. Podczas gdy jedna grupa policjantów toczyła bitwę z siostrami, druga przeczesywała dom w poszukiwaniu brata. Przyczaił się na strychu. Nie reagował na wezwania do zejścia. Trzeba go było ściągać siłą. Policjanci żalą się dziś, że okienko prowadzące na strych było ciasne, a drabina diabelnie wąska. Za chwałę więc sobie poczytują, że nie użyli gazu. Ciągnęli za nogi, a Janusz wydzierał się, żeby dzwonić po posłów. Gdy już udało się ściągnąć go na podłogę, pojawił się kolejny problem. Chłopisko miało wielgachne nadgarstki i kajdanki nie chciały się na nich zapiąć. Ale gdy się policjanci do tego solidnie przyłożyli, to zapięli. Na wszelki wypadek należy tu dodać, że powyższy opis odpowiada policyjnej relacji z przebiegu zdarzeń. Relacja sióstr jest bardziej drastyczna.


Dama w majtkach


Ktoś, kto czynnie występuje w obronie bliskiej sobie osoby, z pewnością jest wariatem. Jednak durne przepisy mówią, że wariata może odwieźć do wariatkowa tylko karetka, co więcej po decyzji i pod opieką lekarza. Skuta Krystyna leżała więc na podłodze, a policjanci wezwali pogotowie, które miało wariatkę odwieźć do psychiatryka. Lekarz przyjechał, zbadał Krystynę, stwierdził, że nie jest żadną wariatką. Uznał, że w jej sytuacji każdy normalny człowiek mógłby się zdenerwować. Zlecił rozkucie Krystyny. Gdy policjanci to uczynili, odjechał. Z posiniaczonym i krwawiącym Januszem policjanci opuścili dom sióstr Górzyńskich. Przypomnieli sobie, że protokół nie został podpisany. Zawrócili. Policjantka ze spisanym, acz niepodpisanym protokołem w ręce zażądała od Krystyny złożenia podpisu. Wówczas Krystyna złapała za nóż kuchenny. Przyłożyła sobie do ręki i postawiła ultimatum: albo zwracają jej brata, albo ona odbiera sobie życie. W chwilę później Krystyna znów leżała na ziemi, a na rękach miała kajdanki. Nim się obejrzała siedziała w radiowozie

Tym razem wyglądała jak rasowa schizofreniczka z filmów mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka. Ze zmierzwioną fryzurą, w majtkach, koszuli nocnej i narzuconym na to wszystko płaszczem (jest zima) jechała do Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Wedle informacji przekazanych przez podkomisarz Elwirę Jurasz, rzecznika prasowego bielskiej policji: Krystynę przewieziono na komendę dla jej dobra. Ponieważ zachowywała się agresywnie, biła policjantów i wyzywała ich od przestępców, została zatrzymana. Postawiono jej zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy policji oraz znieważenia. Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach wyjaśnia szczegóły zatrzymania Krystyny. Bada, dlaczego w pomieszczeniu, w którym trzymano Krystynę, leżały na widocznym miejscu nożyczki (według Krystyny był tam nóż).


Dynamicznie chora


Po kilku godzinach dręczenia (to wersja Krystyny), uspokajania jej (to wersja policjantów) kobieta rzuciła się po nożyczki (czy też nóż) z zamiarem samookaleczenia. Wtedy znowu poleciała na glebę. Znowu zadzwoniono po lekarza, który orzekł, że kobieta nie wymaga hospitalizacji, i odjechał. Mimo to policjanci wrzucili kobietę do radiowozu i zawieźli do szpitala psychiatrycznego. Działali wbrew przepisom, ale podobno dlatego, że sytuacja była cholernie dynamiczna, oni zaś bardzo przejęci i zatroskani o zdrowie oraz życie Krystyny. Wkrótce po wywiezieniu Krystyny na komendzie pojawiła się grupka jej znajomych oraz działaczy Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu. Przyjął ich oficer dyżurny, którym był niezwykle miły pan. Działacze stowarzyszenia wspominają, że martwił się wraz z nimi o stan Krystyny. Pytał, czy oni byliby tak dobrzy, by ją odebrać z komendy. Wziął od nich numery telefonów i obiecał zadzwonić, gdy przyjdzie czas. Ponieważ czas nie nadchodził, więc zatelefonowano do niego. Wówczas oświadczył, iż dla dobra Krystyny dostarczono ją do Subrejonowego Ośrodka Leczenia Psychiatrycznego w Bielsku-Białej. Albo cywile poszukujący Krystyny zmyślają, albo niezwykle miły pan w mundurze oficera poliq'i robił ich w balona.


Normalna wariatka


W psychiatryku zajęto się Krystyną nad wyraz troskliwie. Była poszarpana i posiniaczona. Domagała się obdukcji lekarskiej i odnotowania, jakie odniosła obrażenia. Zamiast obdukcji zafundowano jej jakiś zastrzyk, po którym odechciało jej się dalszych żądań. Potem na wszelki wypadek przywiązano ją do łóżka. Diagnoza: ostra reakcja na stres. Po południu w szpitalu pojawili się członkowie Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu. Powiedzieli, że przyjechali po Krystynę. Dowiedzieli się, że tego dnia ona szpitala już nie opuści. Dlaczego? Usłyszeli, że decyzję o zwolnieniu może podjąć wyłącznie ordynator. A jego już nie ma i dzisiaj nie będzie. Oczywiście wszystko to działo się wyłącznie dla dobra Krystyny. Tak bardzo się o nią troskano, że nazajutrz eskortowana przez pielęgniarzy została zawieziona do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Tam zbadano, czy aby nie ma tętniaka. Nie miała. Tego dnia także nie wyszła na wolność - ponownie zamknięto ją na oddziale Subrejonowego Ośrodka Leczenia Psychiatrycznego. Przez cały czas pobytu w SOLP nie przyjmowała szpitalnych posiłków w obawie, że dosypią jej czegoś,

Podkreślenia moje.

Niech nas nie zmyli tekst dziennikarski. Opis traktowania Krystyny w szpitalu pochodzi wyłącznie od niej.

Tak samo wersja kolportowana gorliwie w Internecie, że aż stała się już niemal prawdą dla niektórych – oparta jest na wyjaśnieniach Krystyny oraz w żaden sposób nie mogącej uchodzić za obiektywnego świadka jej siostry Elżbiety Górzyńskiej – Tomanek.

Czy jednak wyjaśnienia Rebeliantki można uznać za wiarygodne?

Po zdarzeniu z 17 lutego 2010 roku pisała na swoim blogu w Salon24:

W opisie przeszukania i zatrzymywania mojego brata mogę polegać tylko na relacji mojej siostry. Z wydarzeń tych pamiętam tylko: zakrwawioną nogę brata, ranę na jego czole, rozmowę z senatorem Ryszką, o którą prosił mnie brat, i to, że w pewnym momencie znalazłam się na ziemi. Nic więcej nie pamiętam.

]]>https://www.salon24.pl/u/konserwatysta100/159471,zatrzymanie-i-psychiatr...]]>

Opisując zatem wydarzenia Rebeliantka opiera się wyłącznie na również mocno biorącej udział w wydarzeniach wyjaśnieniach swojej siostry Elżbiety Górzyńskiej-Tomanek.

Jak mawiają jednak Anglicy – jeden świadek to żaden świadek.

Bardziej dociekliwi przypomną, że to nic innego, jak kalka rzymskiej paremii -

testis unus testis nullus.

 

Powróćmy na chwilę do cytowanego już komunikatu z GazWyb. Rzeczniczka prasowa Komendy Policji w Bielsku Elwira Jurasz wyraźnie powiedziała:

- Jego siostra uderzyła interweniującą policjantkę dwukrotnie w twarz, próbowała ją też dusić. Po chwili, chcąc udaremnić zatrzymanie brata, chwyciła nóż, który przyłożyła sobie do ręki grożąc, że się zabije.

A to oznacza, ze wobec wyjątkowego nasilenia złej woli starsza pani z Czechowic mogła by trafić do więzienia nawet na 3 lata.

I tu doszła do głosu mądrość rodu Górzyńskich. Pomstująca na psychuszki Rebeliantka cynicznie wykorzystała pobyt w szpitalu psychiatrycznym dla uniknięcia odpowiedzialności.

W cytowanym już blogu w Salon24 pisała:

Policja twierdzi, że byłam agresywna wobec policjantki z ich zespołu. W karcie informacyjnej z pobytu w szpitalu jest następujący cytat:

"Pacjentka przywieziona na tutejszy oddział z powodu (jak wynikało z wywiadu od policji) agresywnego zachowania w stosunku do funkcjonariuszy ........"

Nie pamiętam takiego wydarzenia. Jako dorosły człowiek nigdy nikogo nie uderzyłam. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, abym mogła kogoś uderzyć. Chyba tylko w obronie własnej lub krzywdzonego człowieka.

Wydarzenia w domu siostry były filmowane. Niech film rozstrzygnie wątpliwości.

Istotne w tym miejscu jest, iż jedną z cech zaburzeń pod nazwą "Ostra reakcja na stres" może być częściowa lub całkowita niepamięć epizodu.

]]>https://www.salon24.pl/u/konserwatysta100/159471,zatrzymanie-i-psychiatr...]]>

 

Porównajcie powyższe z wpisem zamieszczonym przez nią dzisiaj na gadaczce:

Nie wyłam, ani nie rzucałam się na policjantkę, tylko ją spoliczkowałam za podłe zachowanie, gdyż ta durna baba nie potrafiła powstrzymać bandyckich policjantów, którzy nie mieli nic do szukania w naszym domu, a urządzili tam jatkę. Nie usiłowałam podciąć sobie żył, tylko żądałam zapisu w protokole ran mojego brata, który krwawił po rzucaniu na gruz i narzędzia budowlane.

Jednak zaraz po zdarzeniu z 17 lutego Rebeliantka pisała zupełnie inaczej:

Po upływie około 30-40 minut, gdy nie mogłam doprosić się żadnych informacji ani obdukcji medycznej, zauważyłam, iż na jednej z szafek leży nóż. Pochwyciłam go i przecięłam naskórek na lewym nadgarstku. Nie uszkodziłam żyły. Nie zdążyłam. Policjanci obezwładnili mnie.

]]>https://www.salon24.pl/u/konserwatysta100/159471,zatrzymanie-i-psychiatr...]]>

Tak więc policjanci uratowali Rebeliantkę jeśli nie przed utratą życia, to przed kalectwem – mogła wszak przeciąć sobie ścięgno, co skutkowałoby niedowładem.

Po latach starsza pani zaczyna zaprzeczać opisywanym przez siebie faktom.

To jednak nie powoduje, że nie zaistniały.

 

Rebeliantka przyciśnięta do muru mataczy, licząc jedynie na to, że poprzez wieloletnie uprawianie pisaniny na forach znajdzie poklask u części bezkrytycznych osób.

Zamiast argumentów wyzwiska i straszenie sądami za rzekomy stalking, sralkind i pewnie jeszcze obrazę majestatu dwojga chronicznie bezrobotnych osób, od 10 z górą lat zatruwających Internet swoimi urojonymi pretensjami.

 

Nie chce mi się ponownie pisać o „stygmatach” Janusza, rzekomo powstałych w wyniku pobicia przez Policję, bo to już zupełna hucpa Rebeliantki. Jak ktoś nie wierzy niech zrzuci zdjęcia umieszczone w necie przez ww. i pokaże swojemu lekarzowi. Usłyszy to samo, co ode mnie.

 

I tyle w temacie rzetelności.

 

Ps. Cytowane teksty na wszelki wypadek skopiowałem.

 

17.01 2020

Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (15 głosów)

Komentarze

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

Verita

#1615364

indziej?

Vote up!
8
Vote down!
-6
#1615368

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika Kolejorz został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

Kolejorz

#1615426

Ja piernicze, kompletna żenua HD.

Sam pisze, że Pana Górzyńskiego oskarżyli bezprawnie, a potem go uniewinnili ale czepił się, że tak bezprawnie oskarżonego człowieka, broniła jego siostra - toć to kurna normalne pustaku! Jak widziała, że chcą zrobić znów krzywdę jej bratu, to miała moralne prawo stawić opór usłużnym gliniarzom (którzy często są gorsi od kryminalistów, co tu udowodnili wbrew prawu wioząc Rebeliantkę do psychuszki) - czego ty tu HD jeszcze nie kumasz? Nie kumasz, że poturbowali takzę jej brata, a potem pierniczyli, ze dobrze, ze gazu nie wpuścili??? To mi przypomina, jak kiedyś Grzegorza Brauna 8 gliniarzy napadło, wyłamali mu palce, a potem powiedzieli, że on ich 8 napadł, co oczywiście sąd podchwycił, bo nie miał świadków a oni mieli 8 świadków (kryminalistów/gliniarzy). Życzę, ci HD abyś kiedyś doczekał na sobie takiej "interwencji" glin i zobaczymy jak bedziesz wtedy śpiewał...

Ps. kolejny raz dzieki za wpis (po tym o Dudzie), bo kolejny raz ukazałeś mi nowe fakty, utwierdzajace mnie we wcześniejszym zdaniu.

Vote up!
6
Vote down!
-5

Dziękuję za uwagę,
Twój komentarz wezmę pod rozwagę ;)

#1615410

cyt:"To mi przypomina, jak kiedyś Grzegorza Brauna 8 gliniarzy napadło"
Brauna? A nie przypadkiem Zawiszę w parku i po tym jak mu włomotali to powiedzieli że to on ich napadł?

Poza tym ja trochę inaczej odczytuję ta notatkę a w zasadzie zbiór cytatów
Pzdr

Vote up!
4
Vote down!
-3
#1615456

Bo to nie policja tylko dalej MO które sabotuje naród polski. Polska wtedy będzie normalnym państwem gdy ludzie przestaną się zwracać do policjanta "panie władzo". Zapamiętajcie to!
O tym - jak poniżej - nie powie Państwu nawet pan Michalkiewicz.
A tak naprawdę to pies jest pogrzebany gdzie indziej. Jest tej policji 3-5x za dużo i szuka sobie zajęcia podobnie jak GL/AL w czasie okupacji niemieckiej rabowała chłopów i dwory z pościeli i majtek jak to pokazuje z dokumentów pan Leszek Żebrowski.

Podaję szczegółowy trop. Stan etatowy Policji Państwowej według preliminarza budżetowego na rok 1920 wynosił 29511 policjantów w tym 723 oficerów. W 1937 roku przewidziano etaty dla 28 716 policjantów zaś stan etatowy Policji Państwowej w roku 1938 liczył 29 936 szeregowych i 850 oficerów … i był porządek.

Dzisiaj jest to 103309 etatów (cztery razy więcej) i jest tak jak widać. Patrz sprawa Olewnika i jej podobne, choć może mniej drastyczne.

Dodam, że w 1938 nie było indywidualnych środków łączności, samochodów, komputerów i temu podobnych bardzo pomocnych i użytecznych policji akcesoriów a terytorium RP było około o 25% większe. Liczbie ludności w tym czasie jest podobna a więc wniosek taki, że dzisiaj powinno wystarczyć 15 000 – 20 000 etatów. Co zatem robi te dodatkowe 90 000 policjantów? Niektórzy odczuli to na własnej skórze.

Druga zasadnicza różnica to taka, że przed 1939r. każdy z funkcjonariuszy rozpoczynający służbę składał następującą przysięgę: „Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na powierzonym mi stanowisku pożytek Państwa Polskiego oraz dobro publiczne mieć zawsze przed oczyma; Władzy zwierzchniej Państwa Polskiego wierności dochować; wszystkich obywateli kraju w równym mając zachowaniu, przepisów prawa strzec pilnie, obowiązki swoje spełniać gorliwie i sumiennie, rozkazy przełożonych wykonywać dokładnie, tajemnicy urzędowej dochować. Tak mi Panie Boże dopomóż” … i może w tym cała tajemnica tej różnicy i odpowiedź czemu tak jest.

Polska ma obecnie 35 mln. mieszkańców (reszta wyjechał za granice w celach zarobkowych z powodu bezrobocia) i ma 120 tys. policjantów.
Niemcy z 87 mln. mieszkańców - w tym 200 tys. imigrantów, zagrożenie terroryzmem 10 razy większe i 2 razy tyle autostrad i dróg, 2 razy tyle samochodów - i ma tylko 60 tys policjantów czyli podobnie na ilość mieszkańców jak II Rzeczpospolita przed 1939 rokiem.
Jaśniej już o co chodzi?

____________________________________________
I pamiętaj PiS-owszcziku o małym "minusiku"
I pamiętaj zboku, o swej onucy w rozkroku.

_____________________________________________
Wiara w PiS zobowiązuje. Nie zapomnij o "minusiku".

Vote up!
4
Vote down!
-5

panMarek

#1615444

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Ostry (niezweryfikowany) nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

1- Ja nigdy nie mówię "Panie władzo" bo to żadna władza tylko taki sam człowiek jak ja wykonujący inny zawód - jest w pracy jak piekarz czy tokarz tyle że będąc w tej pracy ma pewne przywileje

2- co do ilości Policji w pełni się zgadzam i zawsze podaję ten sam przykład:
- po jaką cholerą jeżdżą sukami we dwójkę?
Ekonomicznie i logistycznie nie ma to najmniejszego sensu
Jedynie są stare nawyki: kumoterstwo, kolesiostwo, we dwójkę weselej, łatwiej udupić kierowcę bo na ogół jest jego JEDNO słowo przeciwko DWÓM słowom mundurowych (przerabiałem nie raz)
Nawet w takim syfie gdzie zebrała się między innymi masa różnej maści szumowin i marginesu czyli USA w wielu przypadkach jeżdżą na patrolu same gliniary - i tam gdzie większość ma giwery i ostro nałomotane pod deklami się jakoś nie boją a u nas boją się w pojedynkę podejść od zaplecza w Statoilu po kawę?

Ile to kasy idzie w błoto - miesięcznie za jednego mundurowego od podatnika z kieszeni jakieś bite 6 tysięcy - a później po 25 latach prze kolejne 30-ci z hakiem po jakieś 4-ry

Albo "dublerów" z patroli mobilnych przenieść gdzie indziej albo zwolnić - tylko najpierw zrobić porządek z ich L-4

Vote up!
2
Vote down!
-4
#1615458

Odpowiadam: nawzajem donoszą na siebie do przełożonych. Organizacja jest taka jak w MO. "0" zaufania.
Co cwańsi (jak mają do siebie zaufanie) to uzgodnionym w parze tekstem wypełniają swoje notesiki żeby było tak samo.

____________________________________________
I pamiętaj PiS-owszcziku o małym "minusiku"
I pamiętaj zboku, o swej onucy w rozkroku.
Wszak Dobra Zmian kasuje tego pana (Marka)
Prawda w oczy kole PiSowski matole?
Dalej przygłupie, daj mu po d....

Vote up!
4
Vote down!
-5

panMarek

#1615495

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika panMarek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

cyt. za:
„TAB. 41. UPOSAŻENIE MIESIĘCZNE FYNKCJONARIUSZÓW PAŃSTWOWYCH, WOJSKOWYCH ZAWODOWYCH ORAZ PRACOWNIKÓW PRZEDSIĘBIORSTW PAŃSTWOWYCH.” przed 1939 było tak:
B. Sędziowie i prokuratorzy
Grupy uposażenia – uposażenie zasadnicze w złotych / liczba etatów:
I 1100 złotych / 207
II 800 złotych / 486
III 575 złotych / 1570
IV 425 złotych / 1382
Co w sumie daje 3645 sędziów i prokuratorów.
Obecnie w III okrągłosołowej PR jest 10 322 sędziów i 6 442 prokuratorów to jest 4,6 raza więcej niż za Sanacji.

W Polsce prokurator ma średnio 178 spraw, a we Francji – tylko 2700.
Tak więc jest to kolejny teatrzyk piątej klepki dla ciemnego ludu.

____________________________________________
I pamiętaj PiS-owszcziku o małym "minusiku"
I pamiętaj zboku, o swej onucy w rozkroku.
Wszak Dobra Zmian kasuje tego pana (Marka)
Prawda w oczy kole PiSowski matole?
Dalej przygłupie, daj mu po d....

Vote up!
1
Vote down!
-3

panMarek

#1615650