Jak odróżnić dobro od zła w dzisiejszym, zmąconym świecie?

Obrazek użytkownika Romek M
Idee

Nie ma chyba człowieka, przez którego umysł nie przemknęło by kiedyś pytanie o to, jaki sens ma jego życie. Może odpowiedział już sobie na nie, a może - zwykle dzieje się to w zetknięciu z jakąś tragedią - pyta czasem: po co to moje zabieganie, czemu służy ta gonitwa?  

Czasem wręcz nie chce się tego pytania w ogóle słyszeć. Na pewno niejedna z osób, która przeczytała pierwsze dwa zdania napisane przeze mnie, wzruszyła z irytacją ramionami, pędząc dalej w poszukiwaniu „bardziej istotnych” tematów. To pytanie zadane bowiem w niewłaściwym czasie może - zwłaszcza kiedy ktoś jest podekscytowany bieżącymi problemami - irytować. I wywoływać odpowiedzi w stylu: „żyję po to żeby żyć”.

Nie zmienia to jednak faktu, że ta przebiegająca od czasu do czasu, przez głowę myśl, jest jedyną, dostrzegalną rzeczą, która odróżnia nas od zwierząt. Te żyją przecież tylko bieżącymi sprawami. Podobnie jak ci, którzy nie zawracają sobie głowy tego typu kwestiami. Istnieją, aby być. Ich celem zaś jest - tak sądzę - jak najbardziej komfortowa egzystencja.

A jednak to, że ktoś dzisiaj nie chce zastanawiać się nad tą sprawą, wcale nie oznacza, że tak będzie zawsze. Choć przyznaję, bez tej myśli żyje się prościej i wygodniej. Właśnie tak jak żyją zwierzęta - zaspokajając swoje (czasem nawet bardzo wyrafinowane, ale jednak tylko) potrzeby. Paradoksalnie jednak człowiek nie zadający sobie tego rodzaju pytań wcale nie czuje się zwierzęciem, ale wręcz kimś lepszym (bo wyzwolonym) niż - na przykład - członkowie religijnych wspólnot. Zwykle nie zdając sobie sprawy, że sam taką wspólnotę tworzy, solidaryzując się z ateistami, bądź osobami kwestionującymi prawo naturalne.

 

Dla mnie fascynujące jest najbardziej to, że na pytanie o sens życia nie ma jednej, właściwej odpowiedzi. I że każdy musi znaleźć ją sobie sam. 

Po co właściwie żyję? Instrumentaliści, materialiści, czy hedoniści odpowiedzą, że po to,  aby mieć w życiu jak najwięcej przyjemności, jak najmniej zmartwień i ewentualnie by spłodzić następców.  Dla nich sens istnienia sprowadza się do kwestii seksu władzy i pieniędzy. A więc nie chodzi im wcale o sens całego życia, lecz bycia tu i teraz. Gdybym ja szedł tą drogą, trapiłby mnie ciągły niepokój. To nie byłoby życie, o które mi chodzi. Szukałbym czegoś więcej. Podświadomie działałbym tak, by władza czy sława nigdy nie stały się moim udziałem, a pieniądze nie trzymały się mnie długo. Najogólniej bowiem sensem, który akceptuję, jest pragnienie naprawiania świata, poprzez wciąż ponawiane próby stawania się lepszym (a poprzez to, lepsi powinni się stawać - tak chciałbym -  stykający się ze mną ludzie), a nie przez naprawę rządzących światem mechanizmów (na które nota bene nie mam żadnego wpływu). 

Nie tylko mnie - również ateistę i pragmatyka - dręczy przecież czasem metafizyczny niepokój. Jest to naturalne, ponieważ każdy, aby zachować psychiczną równowagę chce mieć poczucie celu. Ponieważ jednak taki człowiek czuje się panem świata (sądząc, że nie ma nad nim nikogo), uzurpuje sobie, na przykład, prawo do obrony Gai przed innymi, niszczącymi ją: węglem, spalinami, czy tworzywem, istotami. Właściwie jednak, moim zdaniem, tworzy on wówczas pogańską religię, której wyznawcy stają w obronie bóstwa Matki- Ziemi, aby ją chronić. Różni się on tylko tym od poganina marksisty-leninisty, że tamten bronił bóstwa zwanego „klasą robotniczą”. Chce poprawnością zachowania, a więc wymuszeniem określonych działań i słów, zastąpić wewnętrze poczucie harmonii. Wymyśla  idee, noszące znamiona szlachetności (takie jak eko-obrona Ziemi, przygarnianie uchodźców, prawa homoseksualistów, czy obrona ludzi pracy) aby stać się kimś ważnym - orędownikiem, nową klasą rycerską, a w rzeczywistości chodzi mu tylko o panowanie nad innymi. W tym celu tego typu ludzie tworzą quasi religie, w których w miejscu Boga jest jakieś stworzone przez nich bóstwo, a tak naprawdę… oni sami. 

Czy można więc powiedzieć, że różnimy się tym, iż jedni chcą naprawiać świat poczynając od siebie, a drudzy od innych? Że jedni sensu życia szukają w porządkowaniu swojego wnętrza, a inni próbują podporządkować sobie świat?  

Chris Lowney nazywa to konfliktem cywilizacji „ego” z cywilizacją miłości. Dodałby tylko, że odwiecznym konfliktem. Jeśli tak się na to spojrzy, to czy nie łatwiej jest odpowiedzieć dzisiaj sobie, gdzie odnaleźć dobro, a gdzie znajduje się zło w naszym skomplikowanym i zagubionym świecie?  

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

...właściwą odpowiedź  Zbawienie.

Dalej autor pisze..."Najogólniej bowiem sensem, który akceptuję, jest pragnienie naprawiania świata,"...

Naprawianie świata jest tylko środkiem do w/w celu.

Dobro i zło ...to narzędzia, którymi można świat naprawiać lub niszczyć.

Rozróżnieniu dobra od zła służy katechizm. To wszystko jest bardzo proste.

https://krolestwonmp.wordpress.com/2016/01/01/pdf-kard-gasparri-katechizm-katolicki-warszawa-1941/

Vote up!
2
Vote down!
-2

Verita

#1597413

Pojęcia dobra i zła są pojęciami z zakresu etyki a etyka jest elementem cywilizacji, których na świecie było i jest wiele.

Skoro tak, to pojęcia dobra i zła należy rozpatrywać w ramach zasad konkretnej cywilizacji.

Pańskie rozważania na ten temat dotyczą pojęcia dobra i zła w naszej cywilizacji łacińskiej, której fundamentem jest etyka chrześcijańska.

Jak dowodził w swych pracach prof. Feliks Koneczny, nie istnieje na świecie jedna uniwersalna etyka i jak pisał, gdy w danym państwie/społeczeństwie są przedstawiciele rożnych cywilizacji, to musi dochodzić do ich harmideru i wojny etyk, co w świecie i w Polsce możemy obserwować.

Profesor twierdzi, że do konsensusu różnych etyk dojść nie może i musi w końcu zwyciężyć jedna etyka a inne przegrane muszą zejść na boczny tor.

Taki proces obserwujemy w świecie Zachodu, który zbudowany był na fundamencie etyki chrześcijańskiej a obecnie cofa się pod naporem etyki Talmudu, czyli etyki plemiennej i  rasistowskiej.

Przedstawiciele tej cywilizacji zdobyli w dzisiejszym świecie przewagę za pomocą pieniądza pochodzącego z handlu(np. niewolnikami) a zwłaszcza ze stosowania lichwy, w czym wydatnie im pomógł KRK zakazując chrześcijanom jej uprawiania.

Do tego doszły olbrzymie zyski ich bankierów z finansowania wojen i to finansowania obu stron, przez co zawsze byli oni zwycięzcami(dostawali procenty od zwycięzców i przegranych).

Takie postępowanie z punktu widzenia naszej chrześcijańskiej etyki jest czystym złem, ale wg zasad Talmudu jest to jak najbardziej zasługujące na pochwałę(działanie wszelkimi dostępnymi metodami dla dobra swego plemienia, jest zgodnie z zadami etyki Talmudu).

Talmud uznaje za etyczne poświecenie członka swego plemienia o niższym statusie społecznym, dla ratowania życia członka o statusie wyższym, co było praktykowane przez Żydów podczas II WŚ i co zostało usankcjonowanie prawnie zaraz po powstaniu Izraela.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1597552

Jak odróżnić dobro od zła w dzisiejszym, zmąconym świecie? Zapytałeś Romku M.

więc odpowiadam cytatem z Księgi Ksiąg. Krótki cytat, ale daje perfekcyjną odpowiedź na wszystkie Twoje pytania i wąpliwości, które wyżej Opisałeś. Ten cytat:

PO OWOCACH ICH POZNACIE. NIE MOŻE BOWIEM DOBRE DRZEWO RODZIĆ ZŁYCH OWOCÓW,  A ZŁE DRZEWO DOBRYCH. TAK WIĘC PO OWOCACH ICH POZNACIE........

Początek człowieka, ludzi, ludzkości, zaczął się Boskim Aktem Stwórczym w Edenie. Księga Ksiąg Autorstwa Samego Boga, Który Był inspiracją dla wszystkich skrybów, pisarzy biblijnych, autorów poszczególnych Ksiąg, którzy nigdy nie pisali swojego widzimisię, ale zawsze spisywali wszystko będąc pod Bożym Natchnieniem. Biblia opisuje wszystko bardzo wiernie. Czytamy TAM jak było, jak jest, i jak w przyszłości będzie. Dokąd zmierzamy.

TO jest, TO powinno być dla nas ludzi, Stworzonych Przez Najwyższego - jedyne ŹRÓDŁO Wiedzy PRAWDZIWEJ. Wszystko co piszą ludzie, wszystkie księgi, książki ich autorstwa są tylko ich widzimisię. 

Inny cytat biblijny, chyba z Księgi Przypowieści Salomona mówi - PISANIU MĄDRYCH KSIĄG NIE MA KOŃCA, LECZ TY CZŁOWIECZE  - dalej nie pamiętam.......

Zachęcam do lektury Księgi Ksiąg. TO Niezwykła jest Księga, i jest ONA dla nas ludzi jakby Kodeksem Drogowym, Elementarzem mówiącym do nas jak iść, dokąd, i jak postępować by dojść do celu. A co jest tym celem??? Tutaj Pozwólcie Kochani Niepoprawni, że zakończę, podsumuję ten mój długi wywód także cytatem biblijnym, na temat tej naszej wędrówki po tym łez padołku, gdzie tyle zła dookoła. A my idziemy. Ten cytat, TO są słowa z Ew. Św Jana rozdz. XVII wers chyba 3

:

A TO JEST ŻYCIE WIECZNE - ICH NABYWANIE WIEDZY O TOBIE, JEDYNYM PRAWDZIWYM BOGU, I O TYM KTÓREGOŚ POSŁAŁ, JEZUSIE CHRYSTUSIE.......

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0
#1597952