"Resortowe dzieci". To nieprawda, że pierwszy milion trzeba było ukraść. Wystarczyło być wytypowanym przez służby specjalne PRL

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Artykuł

W czwartym tomie bestsellerowej serii autorzy badają korzenie biznesu III RP. Czy przedsiębiorcy zajmujący czołowe pozycje w rankingach budowali swój biznes na zdrowych podstawach czy wykorzystywali kontakty ze służbami specjalnymi?

Już we wtorek 25 czerwca odbędzie się debata wokół książki „Resortowe Dzieci. Biznes.” z udziałem autorów - Macieja Marosza, Doroty Kani i Jerzego Tagalskiego.

Po mediach, służbach i politykach autorzy bestsellerowej serii "Resortowych dzieci" postanowili przyjrzeć się środowisku polskiego biznesu. Poznamy błyskotliwych wizjonerów wolnego rynku, budowniczych finansowych potęg i rodzinnych korporacji biznesowych. Tylko niektórzy z nich ujawnili swoją współpracę ze służbami specjalnymi i przyznają się do niej otwarcie w Wikipedii. Niektórzy z bohaterów książki znaleźli się w niej ze względu na współpracę swoich rodziców z SB. Stawiamy pytanie, na ile ten fakt wpłynął na ich sukcesy finansowe? 

W publikacji opisani zostali Krzysztof Krowacki, Wiktor Kubiak, Ireneusz Sekuła, Aleksander Gawronik, Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz-Żak, Jerzy Mazgaj Zbigniew Niemczycki, Leszek Czarnecki, Jerzy Starak, Kazimierz Pazgan, Zbigniew Grycan, Mieczysław Skołożyński, Teresa Mokrysz i Janusz Filipiak.

(...)

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Trzecie pokolenie resortowych dzieci nadal ma sie dobrze w III RP....

Vote up!
1
Vote down!
0

Yagon 12

#1595088