Tusk po "zadymie" w Bydgoszczy: nie ma meczy, nie ma kiboli

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Blog

Z konferencji prasowej premiera Tuska na temat reakcji rządu na wczorajsze głośne rozróby kiboli i zdewastowanie stadionu "Zawiszy" w Bydgoszczy wynika, że:

1) Premier zaznacza, że takie stadionowe burdy są dość rzadkie w ostatnim czasie. Było jakieś tam Kowno, ale nie przejmujmy się. Będzie jakieś tam EURO 2012, ale to dopiero daleko przed nami! Premier wielokrotnie podkreśla problem skandowania niecenzuralnych wyrazów, czyli - jak można wnioskować - największym problemem dla niego jest "bluzganie na stadionach". To mnie dziwi, bo widziałbym w ostatnich zdarzeniach objawy większych problemów: przede wszystkim słabość państwa, nieprzygotowanie administracji do działania, zaniechania w zakresie regulacji prawnych. To kolejny poważny symptom chorego państwa, skutek psucia państwa przez ten rząd. Jednak znów problemy są marginalizowane, umniejszana ich waga, a odpowiedzialnych nie widać.

2) Remedium ma być karanie, karanie i jeszcze raz karanie. Karanie za zakrywanie twarzy? OK, ale premier jest sceptyczny. Premier nie jest naiwny, nie wierzy w przepisy! Naszą wiarę podkopuje stwierdzeniem, że przepisy są, są satysfakcjonujące, ale cóż z tego, kiedy i tak nie są egzekwowane, czyli, że to, proszę Państwa, i tak, i tak, nic nie pomoże! No więc, to nie lekarstwo, a iluzoryczne panaceum?

3) Premier ostro zapowiada, że od tego momentu policja ma mieć stuprocentową pewność możliwości zapewnienia bezpieczeństwa podczas danej imprezy masowej, inaczej zgody na takową nie będzie! W ten tok zamordystycznego myślenia wpisują się zapowiedzi zamknięcia stadionów w Warszawie i Poznaniu. Pozamykajmy stadiony, tak będzie najłatwiej! Skoro to policja ma decydować o tym, czy mecz się odbędzie, czy nie, to idę o zakład, że to koniec: meczy nie będzie! Nie będzie w interesie policji dokładać sobie roboty i to ciężkiej, rzeczywistej walki z prawdziwymi bandytami! Policja będzie więc rozstrzygać negatywnie, pod pozorem niemożności zapewnienia bezpieczeństwa. Tak to widzę, niestety!

4) O projekcie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, przedłożonym przez posła PIS Arkadiusza Mularczyka, który Platforma prowadziła do kosza, chciała odrzucić, Tusk za bardzo mówić nie chciał. Jest bowiem gotowy projekt rozwiązań, które zmierzały do naprawienia sytuacji, który powinien być debatowany, nad którym powinno się pracować, głosować, ale z przyczyny totalnej wojny z PIS-em został z góry "ścięty". Premier próbuje teraz jakoś rakiem z tego wyjść, odcinać się od negatywnej oceny Platform. Ale nie przestał być jej liderem, bo może coś się zmieniło ostatnio i nie wiem? Wyraża więc jakieś mgliste wątpliwości w sprawie projektu ustawy i postulatu wprowadzenia kategorycznego zakazu posiadania ostrych, niebezpiecznych narzędzi podczas imprez masowych. Tym razem rolę falbanek u spódnicy pełni Trybunał Konstytucyjny, który chociaż się jeszcze nie wypowiedział, ale już jest posądzany o blokowanie tego rozwiązania. Czyżby sędziowie TK nagle przestali się kierować również - poza literą prawa - dobrze rozumianym interesem społecznym? Widocznie Tusk ich postrzega jako całkowicie antyspołeczne jednostki!

5) Premier zamierza przeprowadzić "przykrą rozmowę" z wojewodą kujawsko-pomorską. Wydawało by się to dobrym początkiem do dymisji. W końcu to od tej zgody, podjętej pomimo negatywnej oopinii policji, zależało, czy mecz się odbędzie, czy nie. Jednak już po przecinku sam Tusk usprawiedliwia ją, jako taki ludzki błąd, zrozumiały, bo to nowo powołana osoba. Tusk zdaje się prosić o kolejną szansę dla niej, no, nie bądźcie świnie!

6) Dlaczego z kolei krytykowany prezydent Bydgoszczy broni się tym, że dostał opinię policji (negatywną) za późno, bo w dniu wydawani decyzji i w czasie, gdy bilety były już sprzedawane? Jak to możliwe, że bilety były sprzedawane, a zgody nie było? Tego się z konferencji, ani kolejnych "niusów", dowiedzieć nie można. Widać nikt nie ma sobie nic do zarzucenia. Jeden zgodnie z trybem wydawał decyzję, inny sprzedawał bilety, bo to do niego należy. Do nikogo nie należy zaś powiązanie tych działań, skoordynowanie jakieś.

7) Premier zapowiada wyciągnięcie surowych konsekwencji nie tylko wobec podpadniętego naczelnika stołecznego wydziału policji, ale i wobec jego przełożonych. Tylko patrzeć jak wszyscy polecą na pysk! Słyszę Tuska, a pojawia się obraz Putina. Puste gesty i słowa. Przypominam, że policjant ten dopuścił się w pewien sposób poświadczenia nieprawdy, gdy wydał pozytywne rekomendacje wobec stadionowego przestępcy, niejakiego "Starucha", wobec którego toczy się sprawa o uderzenie piłkarza. To jest kryminał! Krótko mówiąc, premier powinien złożyć zawiadomiwnie do prokuratora, a nie bawić się w grożenie paluchem przed kamerami.

8) Premier tłumaczy swą bezsilność długotrwałością konsultacji. Rzecz jasna, projekty prawne powinny być poddawane konsultowaniu, ale nie "długotrwale", nie w nieskończoność, a w określonych terminach, by nie paraliżowało to procesu legislacyjnego. Jeśli premier się tak tłumaczy, to wydaje się, że tu przysłowiowy ogon kręci psem.

9) Premier wskazuje na winę jakichś mas urzędników, na ich "gnuśność", i skarży się do nas, że podobnie jak w sprawie dopalaczy, tak i teraz, czuje się on osamotniony. Nie wzbudza on jednak mojego współczucia w ten sposób, ale głęboki niepokój o państwo, w którym premier jest tak słaby, że nie ma żadnego oddziaływania na urzędników, a ci robią sobie, co chcą. Głównie się lenią i gnuśnieją. To słowa premiera. Ja nie odważyłbym się na takie uogólnienia, pewnie krzywdzące wobec wielu.

10) Tusk mówi również o "niemocy" i "szamotaniu się instytucji publicznych". To już jest publiczne denuncjowanie totalnej słabości tego państwa. Premier tego rządu to robi, a świat słucha. A gdzie racja stanu? I dzieje się to w szczególnym momencie wzrostu zagrożenia terrorystycznego. Że to nieodpowiedzialne? To mało powiedziane! To jest jak zdrada własnego narodu.

11) Jeśli były jakieś złe zachowania ze strony "jego urzędników", czyli tych pochodzących z "jego ugrupowania", to zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje. Zupełnie jakby ten rząd nie był rządem Platformy, a osadzeni przez nią decydenci stanowili jakieś wyjątki!

Mamy nieoczekiwanie więc potwierdzenie, że premier ma w tym rządzie "swoich" i "nieswoich". Premier przyznaje się do klientelizmu, kumoterstwa, korupcji? Niesłychane! Jest przy tym jak surowy "ojciec chrzestny": tych "nieswoich" ruszać nie zamierza, a surowo ukarze tylko i wyłącznie tych "swoich". Czekamy zatem na kolejny pokaz, jak Tusk ścina głowy swych najbliższych kumpli! Im słabszy, tym bardziej chce pokazać władzę silnej ręki!

12) Premier prosi nas o wsparcie. Prosi o więcej naszej wyrozumiałości wobec tego rządu, który wciąż nam obiecuje, że "jutro będzie lepiej". Czy jednak po tych wszystkich enuncjacjach ktokolwiek może jeszcze w to uwierzyć?

Brak głosów

Komentarze

tuskowych wynurzeń. Wielkie dzięki za tę garść przykładów, namacalnych przykładów totalnej miernoty tego osobnika. W czasie odwiedzin powodzian w ubiegłym roku tusk nawoływał żeby zapamiętać co kto spieprzył. Otóż powyższe wylicznie doskonale odpowiada na taki apel. Tusku, będziemy pamiętać co spieprzyłeś!

A sowją drogą można z pewnym zadowoleniem obserwować jak z pewnego siebie i swoich racji zamienia się w już tylko groźnie pohukującego. Następnym aktem będzie podkulony ogon?????  Czy wie że to już koniec zabawy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#156388

Premierowi przeszkadza skandowanie na trybunach.
Prezydentowi "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie".
Co prawda zestawienie moje jest mocno obrazoburcze, ale chodzi im o to samo!, abyśmy byli grzeczni!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#156426