25 lat na podstawie DNA, którego nie było

Obrazek użytkownika faxe
Kraj

W  prokuraturze  olsztyńskiej i Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Wojewódzkiej Policji  znowu gorąco.  Nie z powodu pięknej warmińskiej wiosny, a doniesienia jakie otrzymała prokuratura o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tymże laboratorium i prokuraturze od obrońcy Artura S. skazanego na 25 lat za zabójstwo.

Aby przybliżyć po krótce okoliczności tej sprawy musimy cofnąć się  do 17 sierpnia 2002 r. W tym dniu w barze „Okoń”  w Mikołajkach trzech nieznanych sprawców zastrzeliło Jacka Klepackiego. ps. "Klepak", a podczas ucieczki zabójcy zastrzelili policjanta  Marka Cekałę. Od początku śledztwa na celowniku osztyńskich śledczych był Andrzej Tyburski, ps. Tyburek, którego podejrzewano o udział w krwawych porachunkach gangsterskich w 1999 roku na warszawskiej Woli. Zastrzelono wtedy ówczesnego bossa wołomińskiej mafii, a ojca zabitego w Mikołajkach Klepaka, oraz czterech jego "żołnierzy". Na późniejszym etapie śledztwa podejrzani byli także Piotr L., Daniela J. i Dariusza M. Wszyscy wyżej wymienieni byli poszukiwani.

Policja zebrała zeznania świadków, niestety niewielu ze świadków widziało lub pamiętało twarze trzech zabójców. Wszyscy świadkowie twierdzili, że sprawcy byli ubrani w dresy, jeden z nich miał na głowie kapelusik wędkarski, jeden z nich miał na którymś z palców duży sygnet i wszyscy nie mieli rękawiczek.

Na miejscu zabójstwa policjanta sprawcy pozostawili ślad –pistolet Colt. Na pistolecie nie znaleziono odcisków palców, jak również nie znaleziono ich na magazynku i nabojach. Natomiast na wewnętrznej powierzchni spustu znaleziono częściowy odcisk palca, niestety zbyt mały, aby nadawał się do identyfikacji. Z tego odcisku pobrano próbkę materiału biologicznego i ustalono profil DNA nieznanego mężczyzny.

 Kilkanaście kilometrów od Mikołajek policja znalazła porzuconą na parkingu skradzioną Tojotę, którą - jak podejrzewano zabójcy przyjechali do Mikołajek. W samochodzie znaleziono rękawiczki na których znaleziono ślady prochu i DNA Piotra L.  Jego odciski palców znaleziono także na atlasie drogowym znalezionym w samochodzie.

Do Klepaka strzelano z Colta i Scorpiona i oddano do niego 11 strzałów. Marek Cękała zginął od kuli Scorpiona.

Sledztwo ślimaczyło się. Minął rok , dwa, trzy, a domniemani zabójcy Tryburski, Piotr L. i inni dalej byli nieuchwytni. Innych poważnych podejrzanych było.  Do czasu. Najprawdopodobniej w zeznaniach świadka koronnego i innych świadków znalazło się nazwisko  Artura S. - jego cioteczny szwagier  był gangsterem skonfliktowanym z mafią wołomińską. Sam Artura S. miał na koncie kolizje z prawem. W 2005 r. policja zatrzymała Artura w Warszawie i bez słowa wyjaśnienia przewieziono go do Olsztyna, gdzie w szpitalu pobrano mu krew. Dopiero kiedy doprowadzono go do prokurator dowiedział się, że jest podejrzany o zabójstwo Klepaka i policjanta w Mikołajkach. Artur S. konsekwentnie do dzisiaj utrzymuje, że nigdy noga jego nie postała w Mikołajkach i nawet nie wiedział  gdzie ta miejscowość się znajduje. Prokurator wiedziała swoje, miał ekspertyzę DNA szefowej Laboratorium Kryminalistycznego w Olsztynie Jolanty Ł-B (dzisiaj Jolanta D.). To ta biegła wykonała w 2002r. ekspertyzę DNA śladu biologicznego znalezionego na spuście Colta. Po zbadaniu profilu DNA Artura S. i porównaniu tegoż z profilem DNA  pozostawionym na Colcie biegła stwierdziła, że jest to ślad pozostawiony przez Artura S.  Sledczy znaleźli też świadka incognito, który zeznał, że widział Artura S. jak strzelał do Klepaka. Prokuratura wniosła akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Olsztynie i maju 2006r rozpoczął się proces.

Miesiąc później policja zatrzymała Piotr L., a także  Daniela J. i Dariusza M. Wkrótce prokuratura olsztyńska sporządziła akt oskarżenia i  rozpoczął się oddzielny proces tych oskarżonych.

Po niemal dwóch latach procesu 4 kwietnia 2008r. Artur S. został uznany winnym zabójstwa Klepaka, a uniewinniono go od zarzutu zabójstwa policjanta Marka Cekały. Dostał 25 lat. Sędzia Agnieszka Śmiecińska, uzasadniała,  że materiał dowodowy dotyczący zabójstwa Klepaka  jest "pełny, jasny i wyczerpujący".

Zdaniem skazanego, jego rodziny i ludzi, którzy obserwowali proces i tych, którzy zapoznali się z faktami i aktami sprawy nic w tej sprawie nie było "pełne, jasne i wyczerpujące." Już podczas procesu Artur S. i jego obrońca podważali dowód z badania DNA i domagali się przedstawienia dokumentacji z tego badania. W aktach sprawy nie było dokumentacji badania DNA ze spustu pistoletu i jedynym dowodem, że takowe wykonano i jaki był wynik tego badania - były zeznania biegłej Jolanty Ł-B (dzisiaj Jolanta D.). Okazało się, że tych zeznań biegłej nie można zweryfikować, bowiem po badaniu  biegła zniszczyła zabezpieczone ślady biologiczne - „zużyła” cały materiał do badania -  zresztą  dowody śladów biologicznych „zwyczajowo niszczy się”.  Niszczyło się chyba tylko w laboratorium, w którym była naczelnikiem. Przepisy dotyczące zabezpieczenia i przechowywania dowodów - śladów biologicznych - są w tej kwestii jasne. Ponadto każdy wynik badania kryminalistycznego DNA, laboratoria policyjne miały obowiązek wprowadzania do centralnego rejestru – badania profilu otrzymanego z materialu na spuście Colta nie ma w tym rejestrze.  Artur S. nie przebierając w słowach, twierdził, że DNA zostało sfałszowane, aby go „wrobić” w zabójstwo.

Trzeba tutaj przypomnieć, że biegłej Jolancie Ł-B (dzisiaj Jolanta D.) kilka lat temu postawiono zarzuty karne za podobne praktyki przy badaniu w 2006r. DNA Krzysztofa Olewnika.  Proces toczy się do dzisiaj w SO w Elblągu. W sprawie K. Olewnika. naczelnik LKKWP w Osztynie poleciła lub zezwoliła (dzisiaj uczestnicy tych wydarzeń mają całkowitą amnezję i nie pamiętają jak, kto i kiedy pobrał próbki mat. biologicznego z ciała)  pobranie DNA  Olewnika przed przeprowadzeniem sekcji zwłok, a przy pobieraniu nie był obecny prokurator. Wynik badania nie był jednoznaczny, ponieważ w jednej z próbek wykryto DNA innego nieznanego mężczyzny, a w drugiej wykryto mieszaninę DNA tego nieznanego mężczyzny i K.Olewnika. Naczelnik ukryła wykrycie 2 profili DNA  i do akt załączyła tylko te wyniki  wskazujące na K. Olewnika, czyli innymi słowy sfałszowała badanie DNA.  Następnie pozostałości badanych próbek (kości) zniknęły. Nikt z zaangażowanych w badanie nie może sobie przypomnieć co z nimi zrobiono!

Wracając do sprawy Artura S. - skazany i inni byli też zadziwieni dlaczego na pistolecie, magazynku i nabojach nie było śladów linii papilarnych czy DNA? Wszyscy świadkowie zabójstwa Klepaka zeznali, że zabójcy nie mieli na rękach rękawiczek, a sam pistolet wg.  ustaleń sądu Artur S. zgubił podczas ucieczki. Trudno przyjąć, że Artur S. podczas ucieczki z miejsca zbrodni wycierał pistolet i magazynek aby pozbyć się na nich śladów przewidując, że za chwilę może go zgubić!

Rewelacje w sprawie Artura S. o jakich poinformowała 30.05.2016r  TVP Info i 5.06 TVN Fakty potwierdzają powyżej przedstawione fakty. Mecenas Jakub Orłowski, obecny adwokat Artura S., ustalił ponadto,  iż  pierwsze 11 tomów akt nie są w ogóle oznaczone – czyli nie posiadają sygnatur śledztwa -  ani prokuratorskich, ani policyjnych . Takie oznaczenia są obowiązującym  standardem. Przepisy nakazywały kategorycznie w 2005r i nakazują dzisiaj, by organy ścigania stosowały odpowiednie oznaczenia i chronologię. Innymi słowy jest to zbiór skserowanych dokumentów, głównie zeznań świadków, które nie wiadomo kiedy, gdzie i w jakiej sprawie zostały wytworzone!

Z doniesień medialnych wynika, że w aktach sprawy nie tylko nie ma dokumentacji przeprowadzenia badania DNA, nie ma próbek pobranego z pistoletu DNA, ale też nie ma dokumentacji w jaki sposób, gdzie i kiedy pobrano materiał biologiczny i jak został on pierwotnie zabezpieczony.

Modus operandi policji i prokuratury w Olsztynie w sprawie Artura S. przypomina jako żywo sprawę Jacka Wacha. Podobne praktyki stosowano i w jego sprawie - w aktach jego sprawy są również  zeznania bez sygnatur, lub z sygnaturami innych śledztw, usunięte dokumenty i w to miejsce wpięte inne wytworzone dużo później, a numery kart zmienione itp, sfałszowana jet opinia identyfikacyjna DNA , identyfikacyjna opinia antropologiczna i inne.

 Jacek Wach twierdzi, że brak reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratur włącznie z Prokuraturą Krajową na jego doniesienia z lat 2001- 2003 o przestępstwach przy gromadzeniu materiału dowodowego w jego sprawie  przez organy ścigania w Olsztynie i Białymstoku dawały zielone światło  do kontynuowania takich praktyk w przyszłości. Stąd te praktyki po  zalegitymizowaniu ich przez sądy – wyrokami skazującymi - po 2003r. były coraz powszechniejsze w organach ścigania w Olsztynie, Białymstoku i Suwałkach. Swiadczą o tym inne kontrowersyjne skazania – również za zabójstwa w okręgu prokuratorskiej i sądowej apelacji białostockiej. Bezprawie niepowstrzymane i niekarane demoralizuje i deprawuje. Łatwiej jest „pójść na skróty”, zmanipulować, spreparować czy  sfałszować, wyprodukować jako tako trzymający się kupy akt oskarżenia  i zbierać laury, niż pogodzić się z porażką, własnymi błędami,  podnosić mozolnie swoje kwalifikacje i wiedzę i rzetelnie i uczciwie szukać sprawców.  

PS. Niespełna trzy miesiące po skazaniu Artura S. (25.06.2008r.) Sąd Okręgowy w Olsztynie uniewinnił  Piotra L., Daniela J. i Dariusza M od zarzutów podwójnego zabójstwa "Klepaka" i policjanta Marka Cekały, zacierania śladów zbrodni i przewożenia broni. Sąd uzasadnił tę decyzję tym, iż proces nie dostarczył dowodów, aby mężczyźni mogli zostać zostali skazani za podwójne zabójstwo. Nie sposób nie zauważyć, iż dowody przeciwko Piotrowi L., Danielowi J. i Dariuszowi M. były takiej samej jakości i mocy jeżeli nie mocnniejsze, jak te przeciwko skazanemu Arturowi S.

W 2009r. policja po 10 latach zatrzymała Andrzeja Tyburskiego, ps. Tyburek. W kwietniu 2010r. główny podejrzany usłyszał w prokuraturze zarzuty zabójstwa Klepaka i policjanta Marka Cekały. Tryburek odmówił zeznań i po 11 minutach zakończono procedurę przesłuchania gąównego podejrzanego. Po niespełna 3 miesiącach prokuratura olsztyńska umorzyła śłedztwo w sprawie Tryburskiego i innych nieznanych sprawców.

Zabójców Marka Cekały nigdy nie znaleziono.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Jak zwykle świetne.

Pytanie o bezkarność biegłych

Vote up!
4
Vote down!
0

#1514585

Biegli...bandytyzm wielu z nich to temat na conajmniej kilkadziesiąt prac doktorskich dla kryminologów

No ale w tym przypadku jest nadzieja...tutaj śmierdzi jak z cieknącego szamba już wdwóch sprawach

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0

faxe

#1514599

Przeczytaliśmy tekst pt.”25 lat na podstawie DNA, którego nie było” i mamy kilka uwag, którymi oczywiście się podzielimy.
Zanim jednak przedstawimy nasze uwagi chcemy zaznaczyć, że jesteśmy dalecy od obrony biegłych (szczególnie tych co do których są podejrzenia, że wykonują swoje obowiązki nierzetelnie), ale także sprzeciwiamy się publikacją, w których przekazywane są informacje nieprawdziwe, wybiórcze lub umyślnie okrojone.
Po zapoznaniu się z tekstem Pani autorstwa i materiałami dotyczącymi badań DNA w sprawie zabójstwa Marka Cekały stwierdzamy, że nie wszystkie informacje przedstawione w artykule są zgodne z prawdą.
Badania DNA ze spustu Colta w ramach ekspertyzy przeprowadzono w 2002 r., a badania materiału porównawczego pobranego od Artura S. w 2005 r. czyli trzy lata po badaniach śladu ze spustu. Badania porównawcze obu profili DNA wykazały, że są zgodne. Taki wynik świadczy o tym, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością materiał biologiczny znajdujący się na spuście Colta pochodził od Artura S.
Pisanie że nie ma dokumentacji badań jest nieuprawnione i w naszej ocenie jest jedynie chęcią budowy niezdrowej sensacji. Oczywiście można twierdzić, że badania były sfałszowane, trzeba jednak zauważyć, że próbka DNA ze spustu była, jak wcześniej pisaliśmy, badana w 2002 r. i żeby je sfałszować, laboratorium musiałoby mieć w tamtym czasie materiał biologiczny Artura S. Jak wiadomo materiał taki trafił do laboratorium dopiero w 2005 r.
Niezrozumieniem metodyki badań DNA można tłumaczyć zamieszczony w tekście zapis, że „po badaniu biegła zniszczyła zabezpieczone ślady biologiczne”. W każdym przypadku gdy materiału biologicznego jest mało, a tak było w przypadku śladu ze spustu, całość przeznacza się do badań, co jest jedynym, właściwym postępowaniem prowadzącym na otrzymanie wyniku. O wykorzystaniu materiału biologicznego w całości biegły informuje w opinii pisząc, że materiał zużyto w całości, zatem nie jest to równoznaczne ze niszczeniem czegokolwiek.
Co zaś się tyczy rejestracji NN śladów to faktem jest, że każdy taki ślad powinien być zarejestrowany najszybciej jak to możliwe z tym, że nie robią tego pracownicy laboratorium, o czym stanowią określone przepisy. Z drugiej zaś strony w omawianym przypadku rejestracja profilu DNA w bazie ze spustu Colta nie „dałaby dopasowania”, chyba że w bazie byłby zarejestrowany profil DNA Artura S.
Kolejna sprawa to korzystanie z doniesień medialnych, które nie zawsze przekazują fakty takimi jakie są. Przekazane przez media informacje, że „nie ma dokumentacji w jaki sposób, gdzie i kiedy pobrano materiał biologiczny” są nieprawdziwe, albowiem te informacje można znaleźć w opinii wydanej do sprawy.
Na koniec jeszcze jedna kwestia aczkolwiek dotycząca sprawy Jacka Wacha. Nie możemy się zgodzić z Pani stwierdzeniem, że sfałszowano opinie DNA dotyczącą Jacka Wacha. Uwagi przedstawiliśmy w naszym poście zamieszczonym pod tekstem pt. „Czy 2+4=7 ? science fiction w badaniach sądowych DNA”. http://niepoprawni.pl/comment/1427448#comment-1427448
Reasumując nie wszystko to co można znaleźć w środkach masowego przekazu jest stuprocentową prawdą, dlatego zanim zacznie się ferować wyroki i obwiniać kogoś np. o fałszowanie wyników, trzeba, powtarzamy trzeba, poznać także materiały źródłowe (w omawianej sprawie co najmniej protokoły oględzin miejsca zdarzenia i opinie z badań DNA). Oczywiście można dyskutować nad doniesieniami medialnymi, ale tylko dyskutować. Nie można natomiast wyciągać wniosków, a także budować atmosferę niezdrowej sensacji.

Pozdrawiamy

Vote up!
1
Vote down!
0

"Nie ma metod doskonałych ani nieomylnych ekspertów" prof. T. Widła

#1516643