Szkielet dyskusji

Obrazek użytkownika miarka
Idee

 

„Mamy inny ogląd rzeczywistości”. To słowa które normalnie powinny dyskusję inicjować, a ona sama powinna zmierzać do ujednolicenia tego oglądu wszędzie tam, gdzie spotyka się dwóch uczciwych dyskutantów.

Wczoraj jednak szokująco użył ich mój interlokutor jako argument na potwierdzenie wycofania się z dyskusji:

]]>http://narymunt.neon24.pl/post/129034,niepewna-przyszlosc-grupy-wyszehradzkiej ]]>

Trzeba więc spytać: to po co rozmawiać, jeżeli to nie ma do czegoś dobrego zmierzać, nie ma niczego budować? Po co psuć nerwy sobie, tracić czas i zajmować go innym?

Ujawniło się więc parę problemów: uczciwości i logicznego myślenia dyskutantów – itu chyba niewiele można zrobić, ale i stawiania sobie celów w rozmowie, oraz jakiegoś szkieletu dla sposobu rozmawiania.

Warto więc się skupić na tym, co dla rozmowy jest zupełnie podstawowe, a zarazem dalekosiężne – na samym oglądzie rzeczywistości – czyli o prawdziwym celu rozmowy, celu do którego realizacji przyjęte ustalenia stanowią wytyczenie drogi realizacji.  

Sami rozmówcy też muszą pamiętać o ogólnym szkielecie rozmowy porządkującym tematykę rozmowy od strony punktu spoglądania na rzeczywistość. Niestety może być oglądana od strony przyjętej ideologii, albo co gorzej manipulatorskiej narracji rzeczywistości, swoistej magii, matrixu zamykającego w nim osobę o tej rzeczywistości rozmawiającą, a więc i czyniącego ją skazaną na patrzenie na rzeczywistość oczami wrogiego manipulatora, który jej tą narrację wpoił. Dokąd trwa takie patrzenie widzi on tylko to co ma zasugerowane – jest więc duchowym niewolnikiem.

W przedmiotowej rozmowie próbowałem tłumaczyć i nic.

Przykładowo w kontekście propozycji (którą mój rozmówca popiera) rozmieszczenia na terenie Polski amerykańskiej broni atomowej ja napisałem:

"Gdyby miała mieć sens, musiałaby być w polskich rękach, we władzy ściśle polskiego, narodowego, patriotycznego dowództwa."

... a on na to, że wtedy kody będą „w Moskwie, albo Berlinie!”

Próbuję mu tłumaczyć:

Stosujesz perfidną, zakłamaną manipulację w postaci narracji przez zło.
Przez sprowadzanie relacji dobro-zło do liniowej, w której przeciwieństwem dla dobra jest zło, a dla zła dobro. Kropka. A teraz można podstawiać za to "przeciwieństwo zła" cokolwiek i już na bezczelnego nazywać to dobrem.

Będzie z tego oszustwo, bo relacja zło-dobro nie jest liniowa, a powierzchniowa, a nawet przestrzenna i jeszcze zorientowana co do czasu, życia i ducha oraz ludzkiej wspólnoty.
Dobro jest tylko kropelką w bezmiarze możliwości uczynienia zła w danej sytuacji. Skutkiem tego, jak ktoś podejmuje działanie z pozycji zła, a nie patrzy, żeby z tego było dobro i dobro wspólne. 
Inaczej mówiąc, co by nie zrobił, będzie złe - również dla niego, w bliższej lub dalszej perspektywie. Matrix.

Twój mechanizm manipulacji jest tutaj taki: Niemcy złe i Rosja zła, to Usrael już musi być dobry, bo ich rozdzieli, przez co już ich osłabi. Owszem, osłabi - tylko czy on będzie dobry?

Bo tylko kiedy Usrael będzie dla nas dobry (a więc będzie naszym sojusznikiem w naszych działaniach) sens ma podejrzenie, że nasza suwerenność wobec Moskwy i Berlina będzie fikcją.

Zupełnie nie bierzesz pod uwagę sytuacji, że przez rozdzielenie naszych wrogów odwiecznych: Niemiec i Rosji, wprowadzasz nie tylko między nich, ale i do wewnątrz Państwa wroga trzeciego?
Nie ma najmniejszych podstaw żeby sądzić, że przyjdzie wyrządzić nam przysługę i sobie pójdzie.

Nie bierzesz też pod uwagę, że wróg wewnętrzny jest znacznie groźniejszy od zewnętrznego.
Przed zewnętrznym to można się skutecznie obronić nawet będąc wielekroć słabszym, ale już z wewnętrznym, to się nie obywa bez ruiny Państwa, demoralizacji i niszczenia potencjału ludzkiego.

Reasumując, to Twoja manipulacja zmierza do stawiania nas w sytuacji wyboru między złem, a złem - czyli właśnie zniewolenia przez matrix. 

Zero niezależnego spojrzenia. Zero dobra własnego. Zero odpowiedzialności. Zero zmysłu samozachowawczego. Kompletne odrealnienie.”

Nawet taki ostry wykład go nie ruszył. W odpowiedzi mam niekontaktowe: „A co to jest "prawda"? Czy prawdą można manipulować?”

Odpowiadam: „To tego nie wiesz?????
Nie wystarczy, że jest to zgodność sądu o rzeczywistości z tą rzeczywistością?

"Czy prawdą można manipulować?"

Wszystkim można. Starczy ją przedstawiać z wygodnych sobie punktów widzenia, niedopowiadać, czy nadinterpretować.
Najlepszy przykład:

 Później było jeszcze do mnie:

"I nie posądzaj mnie o manipulacje, bo ja nie jestem z Gazety Wyborczej."

Na co ja znów cierpliwie:

„Znowu manipulujesz i znowu przez narrację przez zło. Skoro GW zła, to jak Ty nie z GW, to dobry?????
Przecież przeciwieństwem dla zła jest inne zło.
Jeżeli nie jesteś z GW, to musisz być z jej bliźniaczego organu.”

Dopiero to go praktycznie rozbroiło, ale i tak się nie poddał.

 

Można by w tym momencie dywagować o trollingu, czy hasbarze, tylko po co? Pisaniem ich nie powstrzyma. Natomiast może to być jeszcze jeden krzepiący przykład dla rozmów zwykłych blogerów. Oczywiście kiedy wyjdą z tego wnioski porządkujące dyskusje.

 

Otóż w naszych ludzkich sprawach mamy zasadniczo dwa podejścia, za którymi idzie i inny ogląd rzeczywistości.  Po stwierdzeniu tego faktu między dyskutantami pojawia się naturalna potrzeba uzgodnień koniecznych do wypracowania podstaw do jakichkolwiek zgodnych wspólnych działań.

Pojawia się więc i potrzeba ich równoważenia tych oglądów rzeczywistości – z jednej strony dla uzyskania ściśle określonego stanu minimum prawdy i dobra, poniżej którego nie może zniżyć się nasze człowieczeństwo, a powyżej którego może trwać nasze życie i rozwijać się nasza wspólnotowa i ludzka kultura, oraz bezpieczeństwo w pokoju wewnętrznym i zewnętrznym, a z drugiej strony poniżej którego nie ma zaspokojonych naszych potrze życiowych jako stanu minimum, a zdolności do przysposabiania sobie bezpieczeństwa, dopływu korzyści i gromadzenia rezerw na czas okresowych niedostatków.

Jeden ogląd jest z pozycji duchowej, drugi z pozycji materialnej. Osiągnięcie zgody może być bardzo trudne, bo reprezentanci strony duchowej nie mogą ustąpić z zasady wyższości ducha nad materią, bo przy jej zaniechaniu przestajemy być ludźmi, a reprezentanci strony materialnej chcą narzucać wyższość materii, bo bez zaspokojenia materialnego potrzeb cielesnych przestajemy żyć w ogóle.

Również stan równowagi nie zadawala stron:

- strony duchowej, bo jednak człowieczeństwo potrzebuje wzrostu kultury duchowej, ciągłego doskonalenia się w swoim człowieczeństwie i zmierza do pokoju jako sposobu najpełniejszego jego przeżywania,

- natomiast strony materialnej też równowaga nie zadowala, bo wciąż potrzebuje wzrostu kultury materialnej i wygód, konsumpcji nadmiaru. To prowadzi do robotyzacji i czynienia małego zapotrzebowania na pracę ludzką, a to powoduje sztuczny nadmiar ludzi i samozatraceńcze patologie. Zarazem zmierza do wojen – tak z motywem depopulacji, jak i dla rabunku słabszym fizycznie ich surowców i przestrzeni życiowej. To w dzisiejszych czasach dochodzi już nie tylko do patologii, ale i do zagrożenia w przetrwaniu ludzkości.

 

Sprawa jest arcypoważna, bo bez nauczenia się jak rozmawiać ze sobą nie będziemy w stanie przetrwać tej zawieruchy, którą szykują nam przekonani o wyższości swojego patrzenia na rzeczywistość od strony materialnej – o wyższości materii nad duchem. Bez zaawansowanej produkcji i konsumpcji będziemy ubodzy, ale przeżyjemy - zaś bez zachowania naszej ludzkiej duchowości, pozostaną tylko podobne do nas zwierzęta.

 Trzeba się więc sprawie przyjrzeć z całą powagą:

- otóż to, z jakiej pozycji patrzymy od razu wyznacza i naszą intencję, opisuje cel, który realizować chcemy. Patrzę z pozycji materialnej, to i będę matarię podciągał do siebie, a ludzkiego ducha „równał w dół”. Patrzę z pozycji duchowej, to będę chciał służyć swoim ludzkim wartościom, wzrastać duchowo, ale i innych „równać w górę”;

- ten, kto patrzy z pozycji materialnej, zawsze będzie swoje chcenia motywował potrzebami niekoniecznie ludzkimi i zmierzał do ich pierwszoplanowego zaspokojenia. Często są to oderwane od realizmu chciejstwa - wtedy zaczyna się dążenie do zaspokajania ich nie tylko wbrew praworządności, ale i wbrew sprawiedliwości, a nawet wbrew prawości i moralności, nawet „za wszelką cenę”, metodami, gwału, zbrodni itd;

- ten, kto będzie patrzył od strony duchowej, najpierw będzie patrzył na ład duchowy, na realizowane ludzie powołania i wartości najpierw stając na gruncie tych wartości wyższego rzędu najpierw dbając o to, by móc chronić świętości swoje, swojej wspólnoty, innych ludzi;

 - - dalej będzie patrzył na jakość swojego człowieczeństwa jako człowieczeństwa dojrzałego, na swoje ludzkie powołania przez Boga;

 - - dalej na moralny ład życia publicznego, gwarantujący przeżycie wspólnocie w jej tożsamości i jednostkom;

 - - dalej na prawość cechującą nasze ludzkie postępowanie, zwłaszcza o rozróżnianie dobra i zła, a zaraz za tym wybór dobra i dobra i dobra wspólnego - wybór jednoznaczny, wolny i świadomy, rozumny i mądry, kierujący się logiką, matematyką i innymi prawami Bożymi, zwłaszcza wpisanymi w naturę świata danego nam do zamieszkania przez Boga;

 - - dalej na sprawiedliwość, tak w relacjach wspólnotowych (w życiu publicznym ta sprawiedliwość oznacza demokrację), a więc na to, by nikt nie był krzywdzony, a z drugiej by mógł realizować swoje ludzkie wartości i powołania;

 - - dalej na praworządność – by prawa stanowione były od razu jako jednakowe dla wszystkich, bez przywilejów czy dyskryminacji pełnoprawnych obywateli – w tym dyskryminacji przez nieposiadanie niepraworządnych przywilejów w randze praw), zaliczając do tych aktów prawodawczych wszelkie umowy tak zawierane w czyimś imieniu przez sprawujących władzę, jak i samych obywateli między sobą (w tym między instytucjami czy firmami a obywatelami)  z jednej strony, ale od razu tak, by  chroniły ludzi dobrych przed tymi, którzy chcą ich krzywdzić lub już krzywdzą, by realnie naprawiali wyrządzone krzywdy. Dalej, by jako takie były respektowane przez władze państwowe, urzędników i obywateli. Dalej, by za czyjeś prawo mogło uchodzić tylko to, co już zostało potwierdzone wykonaniem praworządnego, zrównoważonego obowiązku, by obejmowało wzajemne prawa innych osób wchodzących w daną relację, oraz aby to wszystko było poddane pod osąd sprawiedliwości gwarantujący w szczególności nie krzywdzenie nikogo czy to interpretacjami praw w tym umów, czy zmianami warunków zewnętrznych w których ma się odbywać realizacja aktu prawodawczego, czy umowy, w tym warunków dotyczących samej osoby która się zgodziła z prawem lub umową (typu uzasdniona potrzeba zawarcia aneksu do umowy, czy ogłoszenia upadłości konsumenckiej...)

 W ogóle praworządność ma sens nie tylko jako sposób zorganizowania dbałości o ludzkie interesy, ale i jako sposób gwarantowania społeczności państwowej tego, co jest dla jej członków dobre.

Kiedy się już w dyskusji ustali ogląd rzeczywistości zaczyna się uzgadnianie wniosków i celów z perspektywą działania. Bez tego dyskusja jest albo niedokończona, albo jałowa.

Aby było sprawnie i konstruktywnie zgodnienia na wszystkich poziomach udzkich wartości trzeba  robić nie jakoś chaotycznie, ale zaczynając od potrzeb i korzyści materialnych i praw, przechodząc  oddolnie całą hierarchię dóbr duchowych.

To dobro zawsze musi być postrzegane z ludzkiego, z duchowego punktu widzenia – litera, cyfra, czy symbolika praw stanowionych nie ma tu znaczenia – to wszystko sfera polityki, która podlega służebności ludzkim wartościom, od sprawiedliwości, w tym sprawiedliwości wspólnotowej, czyli demokracji zaczynając. Pisałem już:

„Dobro to nie tylko jakaś konkretna korzyść, nie tylko zaspokojenie potrzeby, ale zwłaszcza niedoceniana przed chrześcijaństwem służba drugiemu człowiekowi i wspólnocie – zawsze wzgląd na ludzkie wartości wyższego rzędu od poziomu, jakiego bezpośrednio dotyczy dane dobro.

Wręcz dobro widziane na pewnym konkretnym poziomie musi ustępować dobru wyższego rzędu.

W przypadku konfliktu wartości, wybieramy to, co chroni dobro ważniejsze dla ducha ludzkiego.

Tak dla zobrazowania – to korzyść musi ustępować prawdzie o wiążących nas uczciwych umowach, o tym, co się komu należy - prawu, czy władzy;

prawo czy władza musi ustępować ich równowadze z prawami czy władzą innych, oraz własnymi obowiązkami i powinnościami – ogólnie praworządności;

praworządność musi ustępować sprawiedliwości dotyczącej ludzkich relacji indywidualnych i wspólnotowych – w tym np miłości, miłosierdziu, deklarowanym cnotom i łaskom, odpowiedzialności wspólnotowej, wolności, równości, braterstwu, czy demokracji jako pełni sprawiedliwości wspólnotowej, a zarazem wartości nadrzędnej dla ładu życia politycznego nakierowanemu na odpowiedzialne gospodarowanie zasobami sił, środków i możliwości działania, na służbę dobru członków wspólnoty i dobru wspólnemu;

to wszystko musi ustępować prawości - całej świadomości rzeczywistości, a więc naturze, prawom w nią wpisanym, prawom Bożym, matematyce, logice – doświadczeniu, umiejętnościom i mądrości (cecha intelektu, w tym tradycji), rozumowi (cecha serca tak dotycząca uczuć świadomych, jak i cech duszy) i wolnej woli wyraziciela władzy ducha ludzkiego – w ogóle rozróżnianiu co dobre, a co złe i wyborowi dobra – co dopiero czyni nas człowiekiem prawym, człowiekiem Bożym;

to wszystko też musi ustępować temu, co stanowi o naszej zdolności przeżycia, a więc trwaniu w naszej świadomości bycia sobą i u siebie, czyli naszej tożsamości ludzkiej i wspólnotowej, naszej godności osobistej z jej ciągłym doskonaleniem i Honorze z typowym dla niego dotrzymywaniem zobowiązań i związanymi z nimi cnotami osobistymi, ich obroną, oraz całym morale wspólnotowym tak z odpowiedzialnością i miłością za rodziców, rodzinę, jak Ojczyznę (w tym bycie ofiarnym, zdolnym do poświęceń w tym nawet oddania życia patriotą), ich cześć i chwałę ale i dobrą przyszłość – na to wszystko sprawy związane z ładem życia publicznego, służącym przetrwaniu i przeżyciu wspólnoty;

z kolei moralność też nie jest wartością samą w sobie – ona też ustępuje temu, co wyraża nasze człowieczeństwo dojrzałe...”

 

Każdy więc akt prawny stanowiący odejście od jego służebności na rzecz rzeczywistego dobra obywateli

- w tym legalizujący jakąkolwiek ludzką krzywdę, nienormalność, wynaturzenie, nieprawość, demoralizację, odczłowieczenie, czy obrazę świętości;

- czy jakiekolwiek zaburzenie hierarchii ludzkich wartości, hierarchii wartości danego narodu wiodącego w danym państwie uznanej za podstawę do stanowienia spójnego ładu życia publicznego, ładu opartego o najwyższe, najbardziej cywilizowane podejście do ludzkiej duchowości,

 ...jest aktem burzącym praworządność, jest aktem bezprawia, aktem, którego sprawiedliwość, w tym sprawiedliwość wspólnotowa, czyli demokracja uznać nie może.

Z drugiej strony egzekwowanie zaspokojenia potrzeby, korzyści, interesu, czy zysku stają się często nienazwanym, ale faktycznym przestępstwem tam, gdzie jest zagrożone ludzkie dobro – nawet gdy prawodawstwo na to zezwala, gdzie ma się po temu tytuł prawny - bo prawodawstwo musi być służebne na rzecz sprawiedliwości, a sprawiedliwość już to musi korygować żeby nie dochodziło do gwałtów i z czasem coraz większych patologii społecznych. Nadto i sprawiedliwość ma swoje służebności.

 

Wszystko to są sprawy dla nas arcyważne, ale sprawy od których od kilkudziesięciu już lat odwodzi nas lewactwo, zniechęca nawet do myślenia o nich, a co dopiero mowa o rozmowach, o systematycznym podejściu dla wykorzystywania ich w naszym życiu publicznym. Chodzi o zasadnicze, destrukcyjne i zdradzieckie cele lewactwa.

Chodzi o sprawy wokół których narastają patologie i demoralizacje, sprawy wokół których dezintegruje się nasze życie wspólnotowe i publiczne, rozpada się i praworządność, i demokracja, i Państwo ... i Naród.

Chodzi o sprawy bez których zatracamy rozumienie naszej rzeczywistości, a jesteśmy wodzeni za nos skupianiem naszej uwagi na sprawach materialnych, w przyspieszonym tempie stajemy się i nieświadomymi rzeczywistości i wolnej woli oraz własnego rozumu niewolnikami.

 

Jestem przekonany, że poznanie zaprezentowanego powyżej duchowego szkieletu dyskusji umożliwi każdemu człowiekowi wychowanemu w cywilizacji łacińskiej sprawne dyskusje i możliwie szybkie osiąganie konstruktywnych wniosków. Również innym osobom, które będą chciały sprawnie poruszać się w przestrzeni życia publicznego kraju z kręgu cywilizacji łacińskiej umożliwi zrozumienie jej systemu wartości. Systemu wartości do którego UE musi pilnie wrócić jeżeli chce przetrwać, bo lewacki jako ideologia samozatraceńcza do niczego się nie nadaje.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (3 głosy)

Komentarze

Korzystając z uprzejmości miarki i mając pewność ,że mnie nie przegoni ze swego bloga pragnę odpowiedzieć na pytanie, które zostało mi zadane na priv a dotyczące p.Mariana Stefaniaka. Ponieważ przy okazji się dowiedziałam, że również możliwość korzystania z prywatnej poczty została mi zablokowana, odpowiem tu. Pytanie dotyczyło możliwości przekazania 1% podatku na konto Mariana. Moim zdaniem nie ma takiej możliwości, ponieważ ten 1% można przekazać tylko gdy dotyczy to statusu użyteczności publicznej. Niezależnie od tego pamiętajmy o naszym współbogerze, który jest w trudnej sytuacji i wspomagajmy go regularnie, w miarę naszych możliwości.

Marian Stefaniak mBank Zielona Góra
PL 48 11 40 2004 0000 3802 6854 6129.
BREXPLPWMBK

Ps. Co do tematu i warunku dyskusji wymagana jest uczciwość dyskutantów. Do tego nikogo nie można przymusić. Dlatego każdy pisze sobie....aby pisać, niewiadomo po co. A do merytorycznej dyskusji raczej nie dochodzi.Inny ogląd rzeczywistości wynika z różnicy definicji dobra i zła. Jeżeli tego nie da się ustalić, przed dyskusją, dalsze dywagacje nie mają sensu. Katolik nigdy się nie dogagada z muzułmaninem ani prawowiernym żydem, nie mówiąc już o protestantach. A ja nigdy się nie dogadam z satyrem czy gawrionem bo nie rozumieją elementarnego pojęcia sprawiedliwości. Nawet jeżeli uważają siebie nawzajem za alfę i omegę NP. Wszak to religia ustala definicję dobra i zła.
Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Verita

#1505283

"Ps. Co do tematu i warunku dyskusji wymagana jest uczciwość dyskutantów. Do tego nikogo nie można przymusić". 

Dlatego i ja w temat nie wchodzę, tylko piszę:

"Ujawniło się więc parę problemów: uczciwości i logicznego myślenia dyskutantów – itu chyba niewiele można zrobić, ale i stawiania sobie celów w rozmowie, oraz jakiegoś szkieletu dla sposobu rozmawiania.

Warto więc się skupić na tym, co dla rozmowy jest zupełnie podstawowe, a zarazem dalekosiężne – na samym oglądzie rzeczywistości – czyli o prawdziwym celu rozmowy, celu do którego realizacji przyjęte ustalenia stanowią wytyczenie drogi realizacji."

 

"Dlatego każdy pisze sobie....aby pisać, niewiadomo po co."

?

 

"A do merytorycznej dyskusji raczej nie dochodzi. Inny ogląd rzeczywistości wynika z różnicy definicji dobra i zła. Jeżeli tego nie da się ustalić, przed dyskusją, dalsze dywagacje nie mają sensu. Katolik nigdy się nie dogagada z muzułmaninem ani prawowiernym żydem, nie mówiąc już o protestantach.".

​Nie. Gdybyśmy mieli jednakowe podejście do dobra i zła, to dyskusje byłyby proste, techniczne, merytoryczne.

Cały tekst jest właśnie o tym, że są inne oglądy rzeczywistości dające inne podejścia  do tematu dobra i zła, a więc jak uzgodnimy ten ogląd, to już i ustalimy wspólny język dla dyskusji, czyli i jednakowe rozumienie dobra i zła.

I nie ma znaczenia z kim rozmawiamy. Dobro jest wartością ponadcywilizacyjną i ponadreligijną (z wyjątkiem chyba tylko ideologii satanistycznej która walczy o uznanie jej za religię - i w jednym ze stanów USA już wywalczyła).

Cała notka jest o szkielecie dyskusji, który ma pozwolić na dyskutowanie każdego z każdym tak wewnątrz cywilizacji łacińskiej, jak i między każdym, kto za bazę dla ładu życia publicznego przyjmie jej język.

 

"A ja nigdy się nie dogadam z satyrem czy gawrionem bo nie rozumieją elementarnego pojęcia sprawiedliwości. Nawet jeżeli uważają siebie nawzajem za alfę i omegę NP".

Jak poważnie potraktują niniejszą notkę, to i przyjmą za oczywistą nadrzędność sprawiedliwości nad praworządnością i ... skończą się wasze problemy komunikacyjne w dyskusjach.

 

"Wszak to religia ustala definicję dobra i zła".

Nie. Te ustalenia są ponadreligijne. Rozróżnianie dobra i zła, oraz wybór dobra to cecha ludzkiej prawości, a więc i uczciwości w podejściu do natury świata danego nam od Boga. 

 

Pozdrawiam

miarka

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1505319

1.Celem większości wpisów jest ...sztuka dla sztuki, aby zabłysnąć,swoją wiedzą, możliwościami, elokwencją.... itd, itp. Jest to często powielanie ogólnie znanych wiadomości.Dlatego nie dochodzi do merytorycznej dyskusji.
2. Co to znaczy ustalić ogląd? Tego w praktyce nie da się zrobić..bo on właśnie opiera się na definicji dobra i zła. Jak chcesz ustalić ogląd z muzułmaninem n/t kobiet..albo z gawrionem n/t punktacji? Sam widzisz,że to niemożliwe.
3.Owszem, to religia ustala co jest dobre a co złe.Gdyby dobro było wartością ponadcywilizacyjną...to skąd by się brały wojny?
Niech to wystarczy.Narazie. Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Verita

#1505327

"Jest to często powielanie ogólnie znanych wiadomości.Dlatego nie dochodzi do merytorycznej dyskusji."

Dobre. Mężczyźni o faktach nie dyskutują.

 

"2. Co to znaczy ustalić ogląd? Tego w praktyce nie da się zrobić..bo on właśnie opiera się na definicji dobra i zła. Jak chcesz ustalić ogląd z muzułmaninem n/t kobiet..albo z gawrionem n/t punktacji? Sam widzisz,że to niemożliwe".

Chyba nie zrozumiałaś. Chodzi o to, że liczą się tylko dwa podstawowe oglądy - od strony materii i od strony ducha. Poza tematyką ściśle techniczną, dyskusja zmierza do ustalenia punktu spotkania tych oglądów - ten już zostaje ustalonym oglądem wspólnym dla rozwiązania problemu. 

 

"3.Owszem, to religia ustala co jest dobre a co złe.Gdyby dobro było wartością ponadcywilizacyjną...to skąd by się brały wojny?

Dobro tak, jak go rozumiesz, to było w raju, a i to tylko dotąd, dokąd Ewy nie było. Dobro mierzy się stosunkiem do drugiego człowieka, a przez niego do Boga. Każdy człowiek, niezależnie od religii może zrobić dla mnie tak coś dobrego, jak i złego. Kiedy będzie patrzył bardziej od strony duchowej, będzie to coś dobrego.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
1
Vote down!
0
#1505339

Otrzymałam informację, że niezależnie od indywidualnych wpłat, istnieje możliwość 1% odpisu z podatku na Fundację AVALON ,której podopiecznym jest p.Marian.
"Pan Marian Stefaniak jest jak najbardziej naszym Podopiecznym i posiada numer subkonta STEFANIAK, 1297. "

Numer KRS fundacji 0000270809

Opis przekazania (za stroną
http://www.fundacjaavalon.pl/jak_nam_pomoc/jeden_procent.html):

1. Wypełnij PIT a następnie

2. Wypełnij rubrykę WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP). W tej rubryce wpisz następujące
dane:

Numer KRS: 0000270809 - w tym roku nie trzeba podawać nazwy Fundacji - wystarczy sam KRS
Wnioskowana kwota - kwota, którą chcemy przekazać na rzecz
organizacji, wnioskowana kwota nie może przekraczać 1% kwoty podatku
należnego, po zaokrągleniu do pełnych dziesiątek groszy w dół.

3. Wypełnij koniecznie rubrykę DODATKOWE INFORMACJE, wpisując w niej "STEFANIAK, 1297"

Serdecznie pozdrawiam wszystkich darczyńców,skąpców też,jednak trochę mniej serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Verita

#1505765