O macie jedną Polaczkę to rezaty

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Historia

Mój tato miał na imię Aleksander Roch, a mamusia Agnieszka z d. Cichosz. Mieszkaliśmy w pobliżu Tartaku Kohyleńskiego od strony starej, ukraińskiej wsi Kohylno, gm. Werba, powiat Włodzimierz Wołyński. Była to duża wieś licząca ponad sto numerów, zamieszkana jedynie przez kilka rodzin polskich. Moi rodzice mieli już dwoje dzieci: Czesławę lat około 10 i Edwarda lat około 5, a ja urodziłam się w grudniu 1942 r., zaledwie kilka miesięcy przed ucieczką naszej rodziny z Kohylna. Dlatego sama z siebie nic nie pamiętam, ale znam niektóre, b. ważne fakty bowiem w naszym domu powracano do tamtych, tragicznych dni na Wołyniu. Pamiętam, jak moja mama opowiadała o tym wiele razy, jeszcze we wsi Siedliska pod Zamościem tak: „Pewnego dnia wybrałam się z domu do naszego sąsiada Ukraińca, który mieszkał we wsi Kohylno. Chciałam sobie narwać wiśni na pierogi. Gdy już tam przyszłam, zobaczyłam, że w jego domu było właśnie, bardzo dużo ukraińskich chłopów, cała banda ukraińska. Razem z nimi w izbie była jedna staruszka Ukrainka, którą bardzo dobrze znałam i która mnie bardzo lubiła. Poznałyśmy się gdy stawialiśmy nasz dom, wiadomo jak prace to i woda jest potrzebna, a ponieważ nasza studnia stała na miedzy, była wspólna i tam mogłyśmy nie raz porozmawiać. To była naprawdę dobra kobieta, wiele razy dawała nam żywność, jeśli tylko czegoś nam brakowało, zaraz była z pomocą.

Stanęłam więc przez chwilę i nie wiedziałam, co dalej robić, bo nagle wszyscy, oderwali się od jakiejś wspólnej narady i zaczęli patrzeć na mnie. Nieoczekiwanie, mój znajomy Ukrainiec, powiedział do pozostałych głośno tak: ‘O macie jedną Polaczkę to rezaty!’. Po tych słowach Iwana, wszyscy nadal patrzyli na mnie spode łba, ale nikt nie odezwał się ani jednym słowem. Ja tymczasem nie przestraszyłam się bowiem wciąż nie rozumiałam do końca, co się właściwie dzieje. Do tego stopnia byłam tą sytuacją zaskoczona, nie dopuszczając do siebie myśli, że coś takiego może się wydarzyć, że odważnie powiedziałam: ‘Oj Iwan, cholera by cię zarezała, jak by ty mnie zarezał’. I to chyba właściwie, uratowało mi życie bowiem zaraz wyszłam z tej chaty, a nikt nie usiłował mnie nawet zatrzymać. Gdy już byłam na podwórku, tuż obok studni, podeszła do mnie ta staruszka i powiedziała do mnie czule, a nawet z wielką troską w sercu: ‘Oj będzie źle Jaguśka, krew się poleje’! Sądzę, że dobrze wiedziała co mówiła, ostrzegała nas w ten sposób przed tym wielkim złem, które już się zbliżało do naszych progów i to wielkimi krokami. Udałam się prosto do domu bowiem dopiero teraz, zaczęło do mnie docierać, że przecież byłam tam sama, a ich cała granda i poczułam, jak nogi uginają się pode mną. Straciłam ochotę na wiśnie i wszystko, ogarnął mnie straszny lęk o naszą teraźniejszość i przyszłość.

Za niedługi czas, z lasu wrócił mój mąż Aleksander, a ja z miejsca tak mu rzekłam: ‘Źle się dzieje i kto wie, czy nie będą nas bić, czy nie trzeba będzie uciekać’. Od tej chwili, zaczęliśmy czynić gorączkowe przygotowania do ucieczki.”.

Tato Aleksander Roch nawiązał kontakt z Wacławem Szymanek który miał za żonę Michalinę z d. Roch oraz kilkoro dzieci i mieszkali w samej wsi Kohylno oraz z Michałem Roch i z innymi z rodziny Roch z Zastawia – Kohylno, gdzie licznie mieszkała ich rodzina. Osiedle to było posadowione około 300 m od właściwej wsi, za dużym stawem w stronę wsi Smolarnia. Wspólnie opracowali plan ucieczki do miasta Włodzimierz Wołyński. Gdy wszystko właściwie było już przygotowane, pewnego dnia w nocy usłyszeliśmy krzyki Wacława Szymanek: „Oleśko, Oleśko ratuj!”. Mój tato skoczył mu na pomoc i Ukraińcy wycofali się do wsi Kohylno. W tej sytuacji nie czekaliśmy dłużej, ale jeszcze tej samej nocy, uciekliśmy łąkami do miasta. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia, że szczęśliwie wszyscy, cali i zdrowi, dotarliśmy nad ranem do miasta. Opatrzność Boża czuwała nad nami i nie opuściła nas do końca.

Po wojnie niekiedy pytałam o moją chrzestną matkę, a wtedy mamusia mówiła mi tak smutna: „Ty dziecko nie masz już mamy chrzestnej, bo została zabita z całą swoją rodziną przez Ukraińców, podczas ostatniej wojny na Wołyniu.”. Z tego co mówiła jeszcze, dziś wiem, że byłam ochrzczona w Świczowie (Swojczów). Niestety, choć upłynęło już tak dużo lat, ja wciąż nie mogę się zdobyć na to, aby tam pojechać. Nadal słyszę w duszy te słowa mamy: „Pamiętaj dziecko, gdyby kiedyś można było, jeszcze pojechać na Wołyń, tam na nasze ziemie rodzinne, to nigdy nie jedź, bo cię tam Ukraińcy zamordują i już nigdy do Polski nie wrócisz.”. [fragment wspomnień Feliksy Werner z d. Roch ze wsi Kohylno na Wołyniu]

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

rezaty!

 

już małą polską dziewczynkę

banderowcy gotowi są rezaty

drogę do piekła sobie ścielą

diabłu rzucają pod nogi kwiaty 

Vote up!
4
Vote down!
0

jan patmo

#1500826

Te dwa państwa uprawiały ludobójstwo na Polskich obywatelach.

A dziś stawiają pomniki tym barbarzyńcom co mordowali Polaków.

Więc k...a o jakich pojednaniach co nie którzy tutaj na NP mówią, dając przyzwolenie na dalsze plucie na groby, pomordowanym na Wołyniu Polskich obywateli.

Tylko dla tego że Ukraina walczy z Rosją, a ja w imię tego mam udawać że nic się nie stało.

Vote up!
6
Vote down!
0

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1500832

o wybaczenie Polaków - rodziny ponad 150 tysięcy bestialsko pomordowanych.

Vote up!
1
Vote down!
0

Grasja

Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć - tracą życie.

#1500907

150 tysięcy?. Proszę poszperać w pracach Siemaszków, np. "Ludobójstwo...". Wyjdzie tych zapomnianych ofiar, ponad 300 tysięcy. Wymieniacie ciurkiem :Sowieci i Ukraińcy!. Zapominając o roli odegranej na Kresach, przez antenatów Tuska!. Tych, zabijających Polaków w cielęcych rękawiczkach!...

Vote up!
0
Vote down!
0
#1501033

Dzięki Janie za te krótkie, ale jakże treściwe wpisy. Stare polskie porzekadło z tytułu uzmysławia, że jesteśmy zawsze odpowiedzialni za nasze słowa, gdyż one sieją ziarno dobre, lub złe, lecz o ileż bardziej nasze czyny. Po temu dekalog ukraińskiego nacjonalisty napisany w okresie międzywojejnnym, to były jeszcze słowa, lecz gdy w zamachach zginęli pierwsi Polacy, a nawet Ukraińcy, opowiadający się za pojednaniem, już mieliśmy czyny, które potem pociągnęły setki, a nawet tysiące innych i tak zrealizowano w bezwzględny sposób krwawe ludobójstwo na Wołyniu i Kresach.

Dziś znowu mamy słowa, ale dziś mamy także setki pomników, tablic pamiątkowych, skwery, place miejskie i ulice, noszące nieśmiertelne imiona najbardziej odrażających zbrodniarzy, upiorów, takich jak: Bandera, Szuchewycz i inni, a to są już teraz haniebne czyny, zatem co będzie w niedalekiej przyszłości? Czy nie przyjdzie nam czasem patrzeć, jak polscy politycy, urzędnicy różnej maści, harcerze, druchy i inni składają kwiaty na grobach, tych krwawych upiorów przez ich czyny, a to znowu są czyny, które będą rodzić owoce.

Czy oblane niewinną krwią siekiery, to godne akcesoria ukraińskich bohaterów, a co z Tymi którzy zalegają wołyńskie studnie i pola, serce me woła, bo tak trza nam się pytać narodu polskiego? Godności nie da się kupić, godność po prostu się ma, albo godność się utraciło, lecz wtedy żywot człowieka poczciwego, nijak się ma do szczęścia, no może jeszcze do nędznej mamony. Niech Bóg broni.

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1500926

Masy sowietów i Ukraińców zamieszkujące od 1945 na Śląsku wciąż rezają - nie tylko niedobitków Polaków-Ślązaków, lez także przybyłych wraz z nimi niedobitków Polaków-Kresowian !

To działalność tchórzliwego zniemczonego gwałciciela Kazimierza t.zw. "Wielkiego", który oddał Niemcom Śląsk i Gdańsk, nadał Niemcom i Żydom przywileje, zastąpił tradycyjne słowiańskie budownictwo ekologiczne zimnymi niemieckimi murami i zabrał się za podbój Kresów kontynuowany przez Radziwiłłów, ich Żydów-harendowników i Niemców wciąż odbija się czkawką. 

Zgwałcona przez Kazimierza Klara wraz z jej całą rodziną (ostatnią zaporą chroniącą Polskę przed Habsburgami) została brutalnie okaleczona a następnie zamordowana przez nową niemiecką "rodzinę" Kazimierza, a niemowlęta uprowadzone przez terrorystów Joannitów na podbitą kika lat wcześniej przez Niemców grecką wyspę Rodos i sprzedane w niewolę do Syrii. 

Ten sam masowy morderca uzurpator tronu Węgier Karol Robert wraz ze swoją rodziną - Habsburgami - wymordował wcześniej dynastię Arpadów i konspirując z Turkami-Połowcami i swymi Niemieckimi terrorystami z Wenecji doprowadził do upadku Bizancjum i budowanej przez apostołów chrześcijańskiej kultury greckiej i ormiańskiej zastępując ją osmańsko-germańskim terroryzmem. 

Miejmy nadzieję, że powracający z Syrii potomkowie węgiersko-słowiańskich niedobitków wraz z Tatarami, Czerkiesami i Czeczenami zaprowadzą w Europie porządek i sprawiedliwość (tak jak pomagali nam w tym w 1410 roku). 

Módlmy się by nasi rodacy omamieni i ogłupieni przez propagandę (germańską (rzymską) werjsję "chrześcijaństwa") germańsko-sowiecko-żydowskich loż masowych morderców z Watykanu, Wenecji, Wiednia, Konstacji, Bazylei, Brukseli, Paryża, Londynu, Kopnika (Berlina), Petersburga, Kijowa i Moskwy po 1200 latach (od zajęcia sięgającej po Soławę ziemi Dzierżoniów i Kołodziejów) przejżeli na oczy. 

 

http://sbb-music.jimdo.com -> background

Sowieci i Ukraińcy kontrolujący nawet "ofcjalną" historię mieszkańców Śląska (większość osób na zdjęciach to Ukraińcy, ukraińskie dziewczynki-statystki poubierane w stroje "rozbarskie" z Cepelii z okolic Krakowa): 

http://bytom.naszemiasto.pl/artykul/prezydent-bronislaw-komorowski-w-bytomiu-zdjecia-wideo,1870963,artgal,t,id,tm.html

Patrz też: 

http://niepoprawni.pl/blog/krystian-frelichowski/manifestacja-poparcia-dla-prezydenta-a-dudy

http://niepoprawni.pl/blog/marek-ciesielczyk/polski-biegun-korupcji-tarnow

Vote up!
1
Vote down!
0
#1500970