W mydlanym bagnie dezinformacji

Obrazek użytkownika igorczajka
Kraj

W piękny wiosenny słoneczny dzień młody ojciec cieszy się swoją młodą latoroślą. Nowy człowiek pojawił się w jego życiu niedawno, a teraz na dziesiątym piętrze mieszkalnego wieżowca

młody ojciec pokazuje świat swojemu ukochanemu synowi. Dziecko też jest zadowolone i radośnie się uśmiecha. Zachęcony tym uśmiechem ojciec zaczyna kołysać dzieckiem i delikatnie je podrzucać, jak to często robią rodzice bawiąc się ze swoimi pociechami. Rzecz jednak dzieje się na balkonie dziesiątego piętra. Podrzucone nieporadnie dziecko wysunęło się z rąk rodzica i wyleciało na zewnątrz balkonu. Młody ojciec bez chwili wahania wyskoczył za nim. Obaj zginęli na miejscu.

Ta drastyczna lecz autentyczna historia opowiadana jest na pewnym warszawskim osiedlu jako przestroga przed lekkomyślnymi zabawami. Przytoczyłem ją tutaj bo mam coraz silniejsze wrażenie, że Polska jest tym dzieckiem, którym się lekkomyślnie bawimy. Wszyscy.

Być może też, to smoleńska katastrofa była takim właśnie wypadkiem, po którym premier polskiego rządu, w tym właśnie rodzaju urazowego szoku wyskoczył z balkonu oddając resztkę polskich plenipotencji na łaskę i niełaskę Rosjan. Budowana przez dwadzieścia lat pozycja Polski jako w miarę poważnego rozwijającego się kraju legła z dnia na dzień w gruzach. Nic już nie będzie takie samo. Rządzący naszym krajem rzucili się w przepaść sądząc, że złapią w locie Polskę i zapobiegną nadchodzącej z przyspieszeniem ziemskim nieuchronnej tragedii, a nam pozostałym przy życiu pozostało już tylko kiwać głową z politowaniem zmieszanym z przerażeniem.

Innym znanym traumatycznym zjawiskiem jest ratowanie spanikowanego tonącego. Istnieją setki opowieści o tym, jak ktoś rzuca się na pomoc i toną razem topielec i jego ratownik. Tonący miotając się w odbierającej rozum panice, zagarnia wszystko co nawinie się pod rękę. Zagarnia wodę, zagarnia ubranie, włosy ratownika, w ostatnim szale krępuje jego ręce i dusi próbując wydostać się na powierzchnię jeziora, które przy spokojnym poddaniu się mu na pewno by ze swych objęć wypuściło.

My wszyscy odbierając atakujące nas przekazy zachowujemy się jak ten topielec. Łapiemy RAŚ, stadionowych kiboli, czy antypolskich oszczerców albo z drugiej strony próbujemy uchwycić reformę wojska, OFE, czy służby zdrowia. Otoczeni informacyjnym szumem w jakimś rozpaczliwym szale powielamy go i wzmacniamy, zajmując ostatnie resztki wolnego czasu utyskiwaniem na całą podłość tego świata. Mijają cenne sekundy życia, które moglibyśmy poświęcić na zastanowienie nad metodami skutecznego dopłynięcia do brzegu, ale miotamy się wyłapując kolejne powody do oburzenia na następny lapsus Migalskiego, Nałęcza, czy Komorowskiego. Naszym zainteresowaniem nadajemy znaczenie nieistotnej mętnej wodzie, czynnikom wciągającym nas w wir frustracji, paniki i na koniec zniechęcenia. Żeby wyjść z bagna trzeba uchwycić podaną gałąź i powolutku, bez zbędnych ruchów wyciągać się na powierzchnię. Żeby nie utonąć w jeziorze wystarczy nabrać powietrza w płuca i po prostu się nie ruszać. Rozproszenie uwagi może kosztować życie. Trudno jest też planować budowę domu, gdy zapadając się w bagnie, wolne mamy już tylko jedno ramię.

Czy w obecnej sytuacji jest jakakolwiek gałąź? Co jest taką sprawą, której załatwienie pozwoliłoby nam zatrzymać ten proces tonięcia? Nie jestem pewien, ale może warto, zamiast szukać całościowych recept albo wytykać pojedyncze potknięcia, spróbować poszukać tego pierwszego kamyczka, od którego rozpoczyna się przenoszenie góry? Może warto skupić intelektualne wysiłki na kompletne opracowanie jednej pełnej reformy, wraz z analizą kosztów i potencjalnych korzyści? Następnym krokiem mogłoby być zobowiązanie do realizacji tego kroku przez kandydatów na przedstawicieli. Łatwiej wymagać jednej konkretnej sprawy, niż rozliczać z obietnicy, że „będzie nam wszystkim dobrze”.

  • Czy taką gałęzią pozwalającą na rozpoczęcie wychodzenia z bagna jest zmiana ordynacji?
  • Czy taką gałęzią jest napisanie od podstaw sensownego prawa dotyczącego małych i średnich przedsiębiorców?
  • Czy taką gałęzią jest reforma sądownictwa?


Nie wiem. Ja skłaniam się ku ostatniej propozycji, co jeszcze rozwinę w niedalekiej przyszłości, ale przecież jakakolwiek gałąź nie byłaby rzucona, to musi być ona solidna i spełniająca odpowiednie warunki. Nie może być spróchniała, nie może być za krótka, a znalezienie odpowiedniej jakiś czas potrwa. Ale jeśli zamiast jej szukać będziemy na siebie nawzajem krzyczeć i dywagować, kto wepchnął Polskę w to bagno, jeśli zamiast szukać rozwiązania będziemy deliberować nad zbiorem najlepszych gałęzi do ratowania, to zanim cokolwiek znajdziemy – Polska dawno utonie.

Brak głosów

Komentarze

 Nie podoba mi sie Panski tekst w ktorym sugeruje Pan, ze nalezy dzialac reformatorsko, przy obecnym stanie wladzy, laczyc sie w wysilku poprawy panstwa nie baczac na bagno w ktorym nas topia? Bo my nie wskoczylismy do bagna, nas wciagaja do bagna, tlumaczyc, ze to dla naszego dobry i ze innej drogi nie ma! Bez zmiany ukladu wladzy, kazda z tzw reform, jest poglebianiem bagna! A zgoda na dezinformacje i jej propagowanie, jest rezygnacja z wlasnego rozumu. Panska sugestja, ze nasz Plemier stracil glowe i wyskoczyl do bagna, jest tez niewlasciwe! On stoi na brzegu i patrzy jak my toniemy, radzac nam,zebysmy sie nie ruszyli i nie oddychyli... 

Vote up!
0
Vote down!
0
#149774

Proponuję, aby przeczytał Pan tekst jeszcze raz na spokojnie i bez uprzedzeń. Nie napisałem, że należy zgadzać sie na dezinformację, czy jak należy działać. Irytuje mnie po prostu to nieustanne międlenie debilizmu Tuska, szczucie na Kaczyńskiego, komentowanie wymiotów Niesiołowskiego czy Palikota. Zamiast podbijac bebenek zastanówmy sie co zmienic, by zacząć demontowac ten układ = zacząć wychodzic z bagna w które nas wepchnięto. Nie zmienimy wszystkiego na raz. Oczekiwanie na rewolucję to jak żydowskie oczekiwanie na Mesjasza - nawet jak przyjdzie można Go przegapić.

Ale oczywiście może Pan zżymać sie na mnie, podobnie jak na bezmyslność Tuska, podobnie jak na nieskuteczność Kaczyńskiego, podobnie jak na zaprzaństwo RAŚ itd. itp. Tylko co z tego wyniknie? Jeszcze jeden topielec.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

http://wiktorinoc.blogspot.com

#149791

Glos "igorczajki" choc mozliwe, ze racjonalny niestety nielatwo przeklada sie na praktyczne dzialanie. Z historycznego punktu widzenia nasza biezaca sytuacja nie jest jakos szczegolnie wyjatkowa. Polska byla juz w niej nie raz w przeszlosci, a i inne narody rowniez. Problem sprowadza sie do pytania starego jak ten swiat caly, tj. jak efektywnie walczyc z tyrania. Mimo ogromnego postepu nauk scislych i humanistycznych, niemal eksponencjalnego wzrostu takich dziedzin jak psychologia czy socjologia, ciagle jestesmy bezradni jak dzieci gdy przychodzi do wypracowania skutecznych metod walki z tyranem. Wielu probuje, wsrod nich sa i odwazni, i madrzy, rzadziej jedno i drugie, ale kazdy improwizuje na swoj sposob. Bo tak naprawde to jest to wiedza bardzo empiryczna i do tego skapa. Prywatnie mam czasem wrazenie, ze aby pokonac tyrana trzeba walczyc uzywajac jego metod, tzn. stworzyc struktury i sluzby bedace odzwierciedleniem tych pierwszych i ich przeciwwaga. Tylko, ze tutaj powstaje dysonans rzeklbym psychologicznej natury. Bo przeciez tak naprawde chcemy pokazac sobie i otoczeniu, ze jestesmy z gruntu inni .... I mozliwe, ze wlasnie ta konstatacja czyni nas bezbronnymi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#149816