Wspomnienie Naczelnej Higenistki teoretycznego państwa: Bliźniak i Saba

Ja, jako Naczelna Higenistka teoretycznego państwa, udałam się na cotygodniowy objazd naszego europejskiego zadupia. Tem razem celem posiedzenia naszy Naczelnej Rady Higenicznej, która już prawie wszystko wyczyściła – byli ogródki działkowe. Tam znów znalazła się ja bliży ludzi, to się znaczy bliży naszych dzielnych działkowców, dzięki którym tak pięknie rozrasta szczaw i mirabelki, a dzieci bynamniej nie chodzą na zadupiu głodne.

Tematyką obrad naszy Naczelnej Rady Higenicznej byli przygotowania do wojny z Pisem i co oczywista – także wojna naszy partii z Narodem o lepsze jutro. Dlatego ja, jako Naczelna Higenistka naszego teoretycznego państwa, przygotowała listę najlepszych członków, których rzucam w ten bój nasz ostatni. Gdy ja te listy już przedstawiła, cała rada była rada, że trafili w nasze szeregi długo oczekiwani spadachroniarze, co się nam przydadzą na pierwszą linie wojny z człowiekiem, co rządzi z ukrycia. A jakie intencje ma ten człowiek ? Wiadomo - jeżeli ktoś ma czyste intencje, nie musi się przecież ukrywać !

Spadachroniarze są nam potrzebni także dlatego, że większość naszych starych członków została już obrażona, odsądzona od czci i wiary za to in vitro, opluta i w dodatku nagrana przez gang przestępczych kelnerów, posługujących się cyrulicą ! Teraz mogą sobie kelnerzy nadal nagrywać, ale już spadachroniarzy, a nie naszych starych członków ! Dlatego zmuszoną ja była rzucić do naszego ostatniego boju o lepsze jutro i oczywista z Pisem wszystkich tych, których wyrzucili z innych partii. Bo po primo ich kelnerzy jeszcze nie nagrali, a po drugie primo – niech teraz oni będą opluwani i odsądzani od czci i wiary, gdy ja na ten przykład zechcę zrobić na rękę pederastom i lesbijkom ! Dlatego wzięła ja głównie niewierzących, jak ten Napierniczak, co go sekretarz PZPR ze swojej partii wyrzucił. Tak ja to sobie wymyśliła, co się spotkało z aplauzem, ale i grozą, gdy ja im powiedziała co to będzie, jak ten człowiek wyjdzie z ukrycia !

To będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów, jak ten człowiek zacznie nasze teoretyczne państwo z naszy partii czyścić ! Gdzie ja się wtedy schowam z mojemi psiapsiółkami, jak moja kancelaria będzie już zajęta ? Gdzie Mucha poleci, jak jej skrzydełka przypali Macierewicz, co urzędować będzie na Szucha ? Dlatego ja zaapelowała do tego człowieka z ukrycia i Macierewicza, żeby się zaczęli uśmiechać, tak ja się uśmiecham do ludzi w czasie moich cotygodniowych objazdów po naszem teoretycznem państwie ! A ja się przecież uśmiecham nawet wtedy, gdy nasi wrogowie pytają z czego się ja, jak ta głupia śmieję ! Ale czy oni mnie w ogóle posłuchali, jak ja mówiła na tych działkach ?

Gdy ja już skończyła swoją przemowę, podleciał do mnie piesek i zaczął mi lizać moje ręce spracowane. Tak to była ta sama Saba, która nie chciała wyjść, razem ze swoim panem ! Gdy ta Saba zaczęła mnie jeszcze bardziej lizać po innych częściach ciała mego, usłyszała ja nagle,  jak świst bata rozkazujący okrzyk: „Saba siad !”…

Ten okrzyk zmroził mnie, gdyż przypomniał mi się mroczny czas, gdy o szóstej rano siepacze tego człowieka z ukrycia, zaczęli się włamywać do tej Blidy, co się łazience ukryła. Przypomniała ja sobie natychmiast te męki Beaty, co miała dla nas lody kręcić na szpitalach. Gdy ja tak siedziała zamrożona jak te lody, a przede mną siedziała ta Saba, co mnie przed chwilą jeszcze lizała – zobaczyła ja podchodzącego Bliźniaka, co mnie za chodzącą nicość uważał…

Ale o dziwo ! Ten Bliźniak, a był to ten Bliźniak trzeci  - podszedł do mnie i zamiast Saby, zaczął moje spracowane ręce oblizywać ! I to przy ludziach ! To co ja mogła zrobić, jako kobieta w tej sytuacji ? Dałam mu się wciągnąć na członka naszy partyjnej listy ! A niech sobie ten trzeci Bliźniak zobaczy, jak go teraz będą w tefałenie obrażać, odsądzać od czci i wiary, szukać haki i prześwietlać rodzinę !

Wprawdzie ten trzeci Bliźniak to nie jest Koń, który pociągnie nas do ostatniego boju z Pisem i do wojny z Narodem o lepsze jutro. Ale, kto wie - może się nam przydać, gdy trzeba będzie negocjować po przegranej wojnie z Pisem, rządzonym przez człowieka, który wyjdzie z ukrycia i zacznie się uśmiechać do ludzi ?

Tak ja to sobie wszystko wymyśliła, jako Naczelna Higenistka teoretycznego państwa na objazdowym posiedzeniu na działkach. Gdzieś, na europejskim zadupiu, pośród mirabelek i bujnego szczawiu…