PRZEGRANE POKOLENIE "SOLIDARNOŚCI"

Obrazek użytkownika Arnold Parszawin
Kraj

Siedziałem właśnie na ulicznej ławce naprzeciw zaimprowizowanego studia Telewizji REPUBLIKA przy Hotelu Bristol, gdy odezwała się moja komórka. Dzwonił znajomy, który wraz ze mną miał pojawić się w Warszawie na obchodach rocznicy smoleńskiej, ale ostatecznie jako zawodowy kierowca dostał zlecenie na wyjazd do Francji. Chciał wiedzieć jak wygladają obchody.

-   No i jak, co się dzieje? Dużo ludzi?

-   Mniej wiecej tak jak zawsze... Brakuje nie tylko Ciebie, ale jeszcze co najmniej kilku milionów, żeby cokolwiek tu zmienić...

   Darowałem sobie relacjonowanie przez telefon moich obserwacji socjologicznych na temat tych, którzy jednak są, którzy nigdy nie zawodzą. Tych, których można spotkać na każdej miesięcznicy, na odsłanianiu skromnych, ale zawsze stawianych w mękach,  pomników  smoleńskich, czy choćby na imprezach organizowanych przez Jana Pietrzaka. To pokolenie "SOLIDARNOŚCI" - tej prawdziwej z roku 1980, przegranej, sprzedanej pod okrągłym stołem przez Michników, Geremków, Bujaków, Frasyniuków... Bez najmniejszego trudu można ich odróźnić od miejscowych (warszawskich) spacerowiczów przechadzających się Krakowskim Przedmieściem. Zwykle zmęczeni i przygarbieni, kiepsko odziani z wytartymi plecakami i najczęściej z białoczerwonymi flagami. Z wyglądu to popeerelowska inteligencja, za komuny zwana "inteligencją pracującą" - działacze niezależnych samorządnych związków zawodowych szczebla uczelnianego, zakładowego, w  najlepszym razie regionalnego. Prawdziwy polski lud, dla którego to, co wydarzyło się w 2010, było logiczną i oczywistą konsekwencją zdrady "elit" w 1989.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Każda kolejna generacja przekazuje następnej swoje doświadczenie.

W formie opowieści, filmów, nagrań, pamiętników.

Wytarte plecaki, zmęczone twarze, flagi - ja nie widzę tego jako atrybutów przegranej.

Wręcz przeciwnie.

Zapewne ludzie ci mają dobrze wychowane dzieci, dobre płyty i książki na półkach, zapewne uczestniczą w spotkaniach przedwyborczych, zastanawiaja się, jak uniknąć kolejnego wyborczego szwindla, zapewne mają podobnych sobie przyjaciół.

Być może są wierzący i "radiomaryjni", być może nie.

Ale skąd pomysł - że są "przegrani"?

Też chodzę z flagą na manifestacje - i mam wysłużone odzienie, buty, brak makijażu. Włosy nie-ufarbowane.

Ale zdziwiłabym się, gdyby mi ktoś powiedział : "jak się masz, przegrana"???

Nie gram pod zastaw duszy.

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#1473669

Widzę to "przegranie" niekoniecznie w ubiorze, czy zmęczonym wyrazie twarzy. Bolą mnie idee wdeptane w błoto,. Boli mnie, gdy widzę jak dna moralne staja sie autorytetami, jak np. w miejsce zapomnianej juz za życia Walentynowicz lansuje się łamistrajk Henryka. Boli mnie gdy widzę, że nikomu nie przeszkadza poseł, który sprzedał śledczym narzeczoną i brata. Boli mnie też to, że z rozkradzionej Polski wyjeżdżaja kolejne pokolenia młodzieży. Dzieci zaś rodzą się głownie w rodzinach bardzo wierzących, lub mlodym głuptasińskim.

Bolą mnie też wasalne gesty władzy w stosunku do Rosji czy Niemiec, z tego część o wymiarze ekonomicznym.

To tylko przykłady bolesnych i przegranych speaw.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1473688