Bezsens naszych politycznych emocji i dokonywanych wyborów?

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

Trochę smutno, refleksyjnie i nieco prowokacyjnie...

 

Mamy początek roku 2015, roku politycznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.

 

I chyba my wszyscy - choć trochę zaangażowani politycznie - podsycani przez media i polityków, cały czas ekscytować będziemy się polską walką polityczną pomiędzy PO i PiS oraz innymi ugrupowaniami politycznymi. Jak zwykle oceniać będziemy, w większości z wielkim zaangażowaniem i emocjami, fatalne rządy Platformy Obywatelskiej i PSL. Emocje zapewne będą ogromne, podobne do tych, które rozpalały nas do czerwoności podczas ostatnich wyborów samorządowych i tuż po nich, kiedy okazało się, że w dużej mierze zostały one sfałszowane...

 

Nam wszystkim wydaje się, że takie emocje są ze wszech miar naturalne i nawet konieczne do trwania demokracji, ale przecież demokracji tak naprawdę nie mamy a nasz wybór jest w sumie nieistotny i bezsensowny.

 

Nasze zaangażowanie polityczne jest niczym "bicie piany" i z zewnątrz wygląda jak zabawa dzieci w piaskownicy... piaskownicy, którą kontrolują i pilnują wyznaczeni "dorośli" mający swoje siedziby raczej poza granicami Polski.

 

Tak naprawdę bowiem przecież nie ma znaczenia kto wygra wybory prezydenckie! Czy B. Komorowski, czy A. Duda czy też jakaś nowa "zjawa" polityczna! Nie ma też większego znaczenia kto wygra wybory parlamentarne! Czy PO, czy PiS czy Polska Partia Miłośników Zorzy Polarnej...

 

...bo tak naprawdę Polska dzisiaj nie ma nic istotnego i strategicznego do powiedzenia na temat wyboru swojej polityki wewnętrznej i międzynarodowej...

 

...realizuje i będzie realizować wszystko to, co UE i mocarstwa światowe sobie wymyślą i rozkażą!

 

Mam wrażenie, że my cały czas żyjemy czasem przeszłym. Żyjemy złudzeniami, że mamy wpływ na Polskę dzięki naszym decyzjom wyborczym. Żyjemy w jakimś politycznym matrixie...

 

W momencie jednak podpisania Traktatu Lizbońskiego już niemal nic przecież od nas w sensie globalnym (w tym: makroekonomicznym) nie zależy a przyszłość - jeżeli dalej będziemy pozwalali na dyktat UE - jawi się jeszcze gorzej...

 

Zwróćmy przeto uwagę, że prawie 80% naszego prawa powstaje w Unii Europejskiej a nami rządzi tak naprawdę Komisja Europejska i Parlament Europejski a nasza Konstytucja jest (ma być?) wedle ustaleń prawnych UE aktem niższego rzędu niż Traktat Lizboński (Konstytucja Europejska).

 

Więc jakie znaczenie ma nasz Prezydent skoro nadrzędnym nad nim i tak będzie tzw. Prezydent Europy? Więc jakie znaczenie ma nasz Parlament RP skoro jego rola obecnie ogranicza się w większości jedynie do tłumaczenia wytycznych z Unii Europejskiej oraz dostosowywaniu polskiego prawa do unijnego? (na marginesie: tak naprawdę Polski Parlament powinien w 80% składać się z Biura Legislacyjnego ze specjalistami-tłumaczami i prawnikami). Więc jakie znaczenie ma nasz rząd i jego Premier skoro podlega Komisji Europejskiej i jej szefowi?

 

Czy nietrudno zauważyć, że - z perspektywy brukselskiej i szerzej międzynarodowej - nasze emocjonalne ekscytacje wewnętrznymi wyborami wyglądać będą nieco śmiesznie?

 

Czy - z perspektywy czasu i obserwując dokąd teraz zmierza UE - nie dociera do nas, że tak naprawdę najważniejszego i najgorszego dla Polski wyboru dokonaliśmy przystępując do takiej a nie innej UE a już ostatecznie przekreśliliśmy swoją tożsamość narodową podpisując Traktat Lizboński!

 

Polska powoli przestaje istnieć a stajemy się regionem państwa Europa i dzieje się tak na nasze własne życzenie...

 

Choć może nie tylko nasze, ale przede wszystkim na życzenie "mędrców świata" marzących o mitycznym, jednym, centralnym rządzie światowym.  Ci ludzie są w stanie zrobić wszystko, aby zrealizować swoje cele i niestety je osiągają nawet poprzez odpowiednie manipulowanie społeczeństwami w taki sposób, aby one wierzyły, że mają na coś wpływ i coś od nich zależy, że żyją w demokratycznym świecie a ich emocje polityczne mają jakikolwiek sens...

 

Czy jest jeszcze wobec tego nadzieja, że my-Polacy będziemy mieli w przyszłości jeszcze jakiś wpływ na swój los? O to samo chyba moglibyśmy zapytać i inne narody zrzeszone w różnych uniach (]]>Co nas czeka? Jeden rząd światowy?]]> - ]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/02/co-nas-czeka-jeden-rzad-swiatowy.html]]>).

 

W takim smutnym nastroju pozdrawiam noworocznie...

 

P.S.

A może się mylę i nasze emocje, i wybory polityczne mają jednak sens? Może - mimo wszystko a nawet wbrew wszystkim - rok 2015 stanie się w naszym kraju przełomem polityczno-ekonomiczno-społecznym, który uwolni Polskę od zdradliwego układu magdalenkowo-okrągłostołowego oraz od bezrefleksyjnych apologetów niewolniczego charakteru naszej obecności w zniemczonej UE  i  ponadto sprawi, iż w Polsce zaczną rządzić ludzie, którym zależy na naszej Ojczyźnie, na jej wolności, niepodległości i suwerenności? Może jednak nie wszystko stracone? Oby!

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/]]>

kjahog@gmail.com

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (18 głosów)

Komentarze

Jak miło przeczytać komentarz człowieka myślącego racjonalnie z realistycznym spojrzeniem na rzeczywistość. Tylko przemiana wewnętrzna jest jeszcze możliwa. Okupanci dobrze to wszystko przemyśleli.

Vote up!
3
Vote down!
-1

ah posłuchajmy:
https://www.youtube.com/watch?v=hG7gVNYAwJA

#1458802

Dziękuję za miłe słwa i zgadzam się, że podstawą obecnie jakiejkolwiek zmiany jest przemiana wewnętrzna zmanipulowanych społeczeństw. Trzeba oddolnego ruchu buntu. Tylko on może udaremnić cele międzynarodowych okupantów.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1458860

rozwazaniach pominiemy UE to czy w kolejnych wyborach nie zobaczymy tych samych, zadowolonych z siebie polityków?  Będą dalej startować być może z innych okręgów, ale z głębokim przekonaniem o swej nieomylności i bezkarności, a koncesjonowani opozycjoniści  zmienią barwy partyjne?

Vote up!
4
Vote down!
0

hobo

#1458810

Oczywiście, że te same "elyty" będą w kolejnych wyborach startowały. To jest kwintesencja polskiego problemu: brak prawdziwie propolskich i wartościowych moralnie elit. Te, które mamy są wykreowane przez zdradę magdalenkowo-okrągłostołową i są na usługach możnych tego swiata: zniemczonej UE, Rosji, USA, Izraela. Przez lata pozbywaliśmy się (a raczej Oni pozbywali się ) polskich elit, czy to przez fizyczną ich eliminację, czy też zmuszanie ich do emigracji. Tak się dzieje w sumie od 1939 roku i trwa do dzisiaj. Odbudowa prawdziwie polskich elit musi niestety trwać dość długo i w sumie nie ma pewności, że kiedykolwiek je wykreujemy i wykształcimy (kto ma to robić?). Stąd mój pesymizm.

Pozdrawiam mimo wszystko

Vote up!
5
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1458868

Cieszy mnie bardzo, że nie jestem osamotniony w czarnowidztwie, z roku na rok jest nas coraz więcej...

A tak poważniej, ciągle i coraz bardziej aktualna jest kilka razy napomykana przeze mnie nieśmiało koncepcja zrezygnowania z usług obecnej administracji (nie dość że nie robi tego, za co jej płacimy, to jeszcze zerwała się ze smyczy i wykorzystując zaskoczenie i nieuwagę próbuje nami rządzić) i powołania w kilka odpowiedzialnych osób Królestwa Polskiego (ilu było Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych?). Należy tylko dopracować Konstytucję, wybrać Konstytuantę, tymczasowego Regeneta, ogłosić intronizację Chrystusa Króla i szukać sojuszników Królestwa (na razie wirtualnego, ale za zaborów czy pod okupacją sowiecką czy niemiecką to było inaczej?). W grę wchodzą jak sądzę Turcja i Chiny - ale co dalej?

Naprawdę nie widzę innego wyjścia z obecnej sytuacji, zresztą opisanej przez Ciebie dość klarownie.

 

Pozdrawiam

 

Vote up!
5
Vote down!
0

Obserwator

#1458812

Im dłużej żyję, tym coraz bardziej widzę (a może przeczuwam), iż monarchia konstytucyjna chyba byłaby najlepszym rozwiązaniem dla Polski. Ale czy jest to realny scenariusz przy takim zmanipulowaniu, spauperyzowaniu i zatomizowaniou Polaków i braku propolskich elit? Może i faktycznie wystarczyłaby ich "garstka"... Może...

Pozdrawiam

Vote up!
6
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1458872

Grzegorz Braun,
http://youtu.be/OFZNFSbZMLw

Polecam

Vote up!
4
Vote down!
-2

ah posłuchajmy:
https://www.youtube.com/watch?v=hG7gVNYAwJA

#1458827

ale na smutek z tego powodu chyba jest znacznie za późno.

Polska nie ma nic do powiedzenia co najmniej od 1.IX.1939r, a wydaje sie że i trochę wcześniej.

Od tamtego czasu podsycamy w sobie złudzenia, a to przy pomocy Państwa Podziemnego, a to przy pomocy Rządu Londyńskiego a potem 3xtak i tak dalej przez Powstanie Poznańskie, 1970, 1980 i wreszcie 1989r.

Aż w końcu otrząsamy sie ze złudzeń i nie wiemy co z nami będzie dalej.

A ci co nie mieli złudzeń nigdy i przez caly ten czas byli po drugiej stronie mają się znakomicie i nie muszą sie o nic martwić.

Słuzyli najpierw KPP, potem Gestapo potem znowu PPR i PZPR a teraz temu kto więcej płaci.

Taka nasza dola.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

cui bono

#1458840

Zgadzam się z Panem, że tak naprawdę zyjemy w zniewoleniu nieprzerwanie od 1939 roku. Tak naprawdę na przestrzeni kilku ostatnich wieków jedyny okres wolności mieliśmy w latach 1918-1939. I pomimo skólcenia politycznego posiadaliśmy propolskie elity niemalże w każdym ugrupowaniu politycznym (oprócz zdradliwej KPP). Dzięki temu odbudowalismy nasz kraj po 123 latach niewoli. Niestety od wybuchu II WŚ nie mamy niepodległego i wolnego państwa... a obecne nasze "elyty" to niemal w całości antypolskie i sprzedajne w większości ścierwa bez żadnego etyczno-moralnego kośćca ani predyspozycji (w tym intelektualnych) do bycia przewodnikami narodu. Smutne...

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1458876