Klauzula sumienia przeszkadza? To spie... stąd.

Z lewej strony znowu rozlega się lewacki bełkot protestujący przeciw klauzuli sumienia, co mnie nie dziwi, bo jeżeli uzna się marchewkę za owoc, ślimaka za rybę, to czemu nie uznać aborcji za terapię leczniczą a środków antykoncepcyjnych za lekarstwo. W umysłach tych ludzi chciejstwo jest wartością naczelną.

Można zrozumieć,że przymyka się oko na skutki uboczne leków ratujących zdrowie czy życie. Każda sztuczna, cząstkowa ingerencja w organizm z uwagi na niedostatek wiedzy i nieznajomość uwarunkowań wszystkich przypadków chorobowych musi mieć swoje skutki uboczne, ale taki wybór mniejszego zła w tym przypadku jest dobrze umotywowany.

Natomiast przymykanie oka na skutki uboczne środków antykoncecyjnych to już paranoja do potęgi. Mamy do czynienia z medialną hałasliwą hucpą nie liczącą się z faktami. Po pierwsze, ciąża to nie choroba a środek antykoncepcyjny to nie lekarstwo i to jest podstawowy szczebel zafałszowania. Po drugie, środek antykoncepcyjny stanowi ingerencję w prawidłowo przebiegające procesy biologiczne i je celowo zaburza. Tak więc, z definicji i z natury, środek antykoncepcyjny jest środkiem szkodliwym, a lekarz go polecający jest szkodnikiem i zabójcą. Lekarz przepisujący środki antykoncepcyjne łamie przysięgę Hipokratesa i przestaje być lekarzem. Trudno mieć zaufanie do tego rodzaju ludzi, a to rodzi poważne konsekwencje społeczne.

A jak zachowują się promotorzy środków antykoncepcyjnych i aborcji ? Jak typowy złodziej, który dla odwrócenia uwagi od siebie woła: "Łapaj złodzieja" by skierować ją na prawdziwych lekarzy stosujących klauzulę sumienia. Miejsce złodzieja w pierdlu jest.