Rozważni i pragmatyczni

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Jeśli chodzi o hipotezy, to nic tak nie utwierdza człowieka w domniemaniu słuszności teorii spiskowej, jak apel o zachowanie spokoju w obliczu jawnego procederu niszczenia dowodów i ukrywania prawdy. Jest tylko jeden wyjątek, który jeszcze mocniej wskazuje na spisek – wykluczenie tej opcji jeszcze przed faktycznym rozpoczęciem śledztwa. Nawet kpiny i szyderstwa ze zwolenników tezy o umyślnym spowodowaniu katastrofy przez „ruskich”, chociaż podkręcają emocje, nie mają podobnej siły przekonywania, co apelowanie o zdrowy rozsądek wobec oczywistej hucpy.

Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku katastrofy smoleńskiej. Z jednej strony rosyjskie „śledztwo”, które ogromem błędów, zaniechań, zaniedbań, fałszów i monstrualną stronniczością daje tylko jedną jedyną alternatywę do rozpatrzenia – zamach lub tuszowanie własnej winy. Nie ma pewności, która strona tej alternatywy jest faktem, ale innej możliwości po prostu sami Rosjanie nam do rozważenia nie dają. Tym bardziej że dochodzenie zostało całkowicie przez stronę rosyjską zdominowane, czy wręcz zawłaszczone (za zgodą polskiego rządu) na samym początku i widać, że w pełni z tego korzystają, żeby zatuszować własny udział, jakikolwiek by nie był. Dzisiaj, po raporcie Anodiny, wiemy już to na pewno.

Zresztą „ruscy” z podejrzaną gorliwością dbają, żeby opinia publiczna w Polsce nie poszła w stronę chłodnej analizy. Jest w tym widoczna premedytacja i zamysł, o którym napiszę w dalszej części. I to jest jedna, rosyjska strona medalu, która świeci nam w oczy światłem nie do zniesienia na dłuższą metę, niczym lampa w pokoju przesłuchań na Łubiance. Ale mamy i drugą, polską stronę medalu, która tę „ruską” grę wzmacnia i nakręca na zasadzie sprzężenia zwrotnego, a którą w tytule postu nazwałem ironicznie: rozważna i pragmatyczna. Bo taka jest na pozór.

Oczywiście nie mam na myśli tej strony, która już dwa dni po „wypadku” zaśliniła się w nieprzytomnym zachwycie nad postawą braci Moskali i drukowała do nich dziękczynne adresy całymi seriami. Tej opcji nie biorę pod uwagę ze względów oczywistych, bo po nich niczego innego się nie spodziewaliśmy. W tym rachunku byli przewidywalni i faktycznie zachowali się zgodnie z tradycją i korzeniami. Wiemy przecież, że dla nich nawet twarde dowody na rosyjski zamach świadczyłyby jedynie o tym, że śp. Lech Kaczyński sam był sobie winien, skoro sprzeciwiał się polityce braci Moskali. Dlatego też ich wpływ i oddziaływanie na ludzi rozsądnych po prostu pomijam. Tak jak w równaniu matematycznym pomija się liczby o jednakowych wartościach i znakach po obu stronach równania. Skreślam ich po prostu, bo redukują się do zera.

Chodzi mi o tę opcję, która nigdy nie była związana z tradycją prosowiecką, ani dzisiaj nie jest przywiązana do Donalda Tuska und kameraden. Jednocześnie są to ludzie z kręgów opiniotwórczych dla sporej części społeczeństwa i którzy mienią się być chłodnymi, bezstronnymi obserwatorami, a często są także wpływowymi uczestnikami sceny politycznej. Ba, deklarują nawet poczucie misji i tożsamości narodowej. Wydawać by się mogło, że zrobią wiele, jeśli nie wszystko, żeby wyprostować pokracznie wykoślawiony obraz rzeczywistości posmoleńskiej, w którym o lepsze ściga się rosyjska hucpa z polskim zaniechaniem. Rosyjski fałsz z polskim ukrywaniem prawdy – mam oczywiście na myśli rządy obu państw.

Nic z tego. Ich największym zmartwieniem oraz problemem jest wizerunek - ludzi centrum. Centrum, które nie wiedzieć czemu w naszym kraju stało się synonimem obiektywizmu. Z jakiegoś kompletnie nieznanego powodu przyjęło się bowiem sądzić, że pogląd wyrazisty jest skrajny, a co za tym idzie musi być nieprawdziwy.

Taki przykład, żebym nie był gołosłowny. Kilka dni po katastrofie widzimy Rosjan z łomami, piłami, młotami, gdy w jakimś przerażającym zapamiętaniu i nieludzką zapalczywością rozbijają, miażdżą, demolują wrak Tupolewa. I właśnie wtedy odzywa się z głupia frant polski akredytowany przy rosyjskiej komisji i mówi nam, że właściwie wrak nie jest żadnym dowodem. Mówi nam, że owszem, szczątki samolotu byłyby dowodem, gdyby miał miejsce zamach, ale zamachu nie było, bo wiemy to ze stenogramów z czarnych skrzynek. Czarnych skrzynek, które zresztą cały czas są w dyspozycji tychże Rosjan, których moglibyśmy o ten zamach podejrzewać. W podobnym tonie wypowiada się premier polskiego rządu, który zaślepiony pojednaniem nie widzi żadnych powodów do narzekania na rosyjskie śledztwo. Na domiar wszystkiego odzywa się zawsze niezawodny rzecznik premiera. On też nie uważa, żeby szczątki samolotu były przydatne jako dowody w śledztwie. Zaraz potem w służalczo uniżony sposób, w nieporadnym rosyjskim, przeprasza „omonowców”, że pomylił ich z cmentarnymi hienami okradającymi zwłoki ofiar.

Czy można chcieć i zrobić więcej, żeby ludzi nawet rozsądnych rozwścieczyć i upewnić w ich podejrzeniach, że są ofiarami oszustwa zarówno ze strony rosyjskiej, jak i polskiej? I co robią wtedy ludzie, którzy prezentują nam się jako chłodni obserwatorzy z opiniotwórczych mediów i środowisk niezwiązanych z opcją „ruską” w Polsce? Co robią, żeby odkłamać tę narzuconą narrację i przywrócić równowagę w postrzeganiu rzeczywistości? Wydawać by się mogło, że dadzą twardy i jednoznaczny odpór, że będą walczyć o przywrócenie do pełnoprawności odrzuconych a priori hipotez. Bo to jest w takiej sytuacji pierwszą powinnością prawdziwych elit.

Otóż nic nie robią w tym kierunku, ponieważ zajęci są zajmowaniem pozycji neutralnej pomiędzy kłamstwem i prawdą. To się właśnie według nich nazywa centrum. Wobec całego oficjalnego ogromu fałszu i zaniechania w sprawie tragedii smoleńskiej mają tylko nieporadne stękanie i wyłgiwanie się od zajęcia stanowiska. A pierwszym zdaniem takiego stanowiska powinno być, że tylko idiota może wykluczyć hipotezę zamachu w sytuacji, gdy potencjalnie podejrzani kontrolują śledztwo. Tylko idiota może wykluczyć spisek, gdy rządy prowadzą dochodzenie we własnej sprawie. No, dobra, może przesadzam – powiedzmy, że człowiek niezbyt lotny.

A co słyszymy? - to się kupy nie trzyma, nie znaleziono dowodów na rosyjski spisek(a kto niby miał je znaleźć?), tylko szaleńcy popełniliby takie szaleństwo, jaki interes miałaby Rosja, to się w głowie nie mieści. Tymczasem potrzeba nam wyartykułowania wyraźnego sygnału i logicznego argumentu, że właśnie wykluczenie hipotezy zamachu w tej konkretnej sytuacji jest nielogiczne i głupie.

Brak racjonalnego odporu ze strony wiarygodnych opiniotwórczych środowisk nakręca jeszcze bardziej społeczną gorączkę i tu właśnie wracam do poruszonego wątku, że Rosjanom to na rękę. Bez względu na to bowiem, czy był zamach, czy tragiczne zaniedbanie, niedopełnienie obowiązków lub procedur – Rosjanom nie udało się tego ukryć. Za dużo jest niekonsekwencji, widocznego jak dłoni mataczenia, wyłączonych ze śledztwa wątków, a wreszcie rzeczy horrendalnych, jak niszczenie dowodów, wprowadzanie w błąd pilotów czy nieprawdziwy czas zdarzenia.

Rosjanie mają atut wyłączności w śledztwie, co zapewnia im bezkarność, ale w przypadku tak jaskrawych poszlak, ta wyłączność również jest dla nich obciążeniem. Brak dowodów uwalnia bowiem od formalnej odpowiedzialności, ale nie od werdyktu opinii publicznej. Zatem Rosji na rękę są nasze rozbuchane emocje i nawet najdziksze hipotezy wymyślane przez nas. Rozważni i pragmatyczni powinni mieć to na uwadze, gdy się tak pchają do centrum, żeby nie zajmować jasnego stanowiska wobec domniemanej winy strony rosyjskiej.

Jestem mocno przeświadczony, że niektóre wersje zamachu są podsunięte przez Rosjan. Bo to sprowadza kwestię do pożądanego przez nich absurdu. A jeśli przekonają o tym świat, wtedy centrum to będzie tylko środek domu wariatów.

Brak głosów

Komentarze

Swiat juz dawno zapomniał o Smoleńsku ;
A jesli ktos pamieta ,to MAK'owa panienka przpomni gienierala w pijanym widzie .
Ot co , Samossiera slowem

Vote up!
0
Vote down!
0

Maciej61

#142486

Można to odwrócić, problem tylko, że ci którzy są władni zrobić to w każdej chwili - czyli obecna nasza władza - jest umoczona w tym po uszy...

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#142579

Człowieku zastanów się! Toż to bukwojęzyczne gówno, które co najmniej od czasów PROSTYTUTKI katarzyny (imion i nazwisk bukwojęzycznych nigdy nie piszę z wielkiej litery), co to swój srom nawet psom dawała w "używanie", jest nam Polakom wrogiem śmiertelnym. Tak ich "kocham", że plułem, pluję i pluć będę na każdy grób podpisany bukwami, a zaśmiecający świętą polską ziemię. Pozdrawiam.a_127

Vote up!
0
Vote down!
0
#142508

" Miłować będziesz nieprzyjacioły swoje..."

Vote up!
0
Vote down!
0
#142535

I myślisz , że można rządzić państwem za pomoca religii? To jedź do do któregoś z państw gdzie panuje "szariat", zobaczysz jak to działa....

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#142582

,zresztą w Ewangelii jest to ostro rozdzielone: Bogu,co boskie,cesarzowi co cesarskie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#142588

Rosjanie to Rosjanie, czasem "ruscy", ale jakoś trzeba ich nazywać. Ale rozumiem frustrację...
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#142580

Bardzo emocjonalnie się do sprawy odnosisz.

Wspomniana Katarzyna nie wszystkim Polakom była wrogiem śmiertelnym. Została nawet uhonorowana Orderem Orła Białego.

Historia zatoczyła koło i nie zdziwiłoby mnie przyznanie tego orderu pani Anodinie przez jego obecną kapitułę.

I chyba to jest większym problemem niż te psy, o których napisałeś.

Vote up!
0
Vote down!
0
#142594

czego nie da się się opisać sklasyfikować  i zrozumieć w/g normalnych reguł rozumowania.Wszyscy tu blogujący i "normalna" część społeczeństwa, która nie uległa halucynacji a może i zaczadzeniu  rozumuje poprawnie całą sytuację w jakiej w tej chwili znalazła się Polska zniewalana od zewnątrz, ale w większym stopniu jeszcze od wewnątrz.

Cały czas budowana jest narracja, że jest zawsze coś ważniejszego od spraw Narodu, jego bytu i historii. Ja bym sięgnął  aż w czasy przedrozbiorowe, w których wiele symptomów współgra z dzisiejszą rzeczywistością. . To wtedy odezwały się głośne dzwony niespójności narodowej, swoistej prywaty i dezinformacji. Własnymi piersiami nieliczni patrioci próbowali osłonić Naszego Orła w koronie. Pomimo podjęcia doniosłych prób naprawczych z braku czasu / nie dali jej sąsiedzi/ Polska nie zdołała obronić swej niepodległości. Zaczęło się wynaradawianie Narodu Polskiego wszelkimi środkami, gdyż jako Naród mieliśmy już nie istnieć.

Znamy historię Powstań Narodowych i ich dwoistość ocen ze strony społeczeństwa. Brak spójności w działaniu dla Polski było inspirowane przez zaborców i w tej grze Polacy brali również czynny jakże niechlubny udział.

Okres odzyskanie Niepodległości i krótki okres międzywojenny jest jednym z największych okresów chluby narodowej w jej tysiącletniej historii.

Ale upiór historii nigdy nie schował swoich szponów. Polska wtedy i dzisiaj stanowiła i stanowi coś co jest zbyteczne w tym miejscu Europy. Sączenie komunizmu zza wschodniej granicy było jak upuszczanie krwi  przez cały okres po Rewolucji Październikowej. Jej moc poczuliśmy już niby w" wolnej"Polsce w której "wynaradawianie " przybrało postać dobrze działającej maszyny.

Czy po roku 1989 odeszliśmy zbyt daleko od tego modelu myślenia?

Nie.. Nie udało nam się odciąć tej pępowiny i to już wyłącznie za sprawą naszej nasiąkniętej części społeczeństwa.

Próbujemy  otwierać im oczy na wszystko, co jest ważne dla naszej Ojczyzny, ale gdy serce będzie zamknięte czeka nas długa droga.

Wiem, że opisywanie rzeczywistości i jej zaklinanie nie może być jedyną drogą ku naprawie Rzeczpospolitej, ale nie można tego zaniechać

Wiem, że większość Polaków ma dość już tego zakłamania, i  naszym zadaniem winno być ich skłonieni do  pójścia na wybory. .

Pozdrawiam

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

komar

#142562

"Ja bym sięgnął aż w czasy przedrozbiorowe, w których wiele symptomów współgra z dzisiejszą rzeczywistością. "

Ja też uważam, że to dobra analogia. Trzeba się starać, żeby się nie wypełniła do końca. Czasem - a właściwie najczęściej - to wołanie na puszczy, ale nie można rezygnować
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#142583