Gdy proste rozwiązania są niedopuszczalne

Obrazek użytkownika Don Basil
Gospodarka

Gdy po raz kolejny usłyszałem reklamę kredytu "rodzina na swoim" tylko westchnąłem z rezygnacją. Państwa dziś nie stać na dofinansowanie, ale wycofać się nie ma jak. A przecież można to było zrobić całkiem inaczej. W sposób który od państwa nie wymagałby żadnych nakładów, dodatkowo wspomógłby gospodarkę a w realizacji byłby prosty. Wystarczyłoby oddać obywatelom trochę wolności.

W Polsce jest masa gruntów leżących odłogiem, tylko dlatego, że dawno temu jakiś plan zagospodarowania przestrzennego uznał je za grunty "rolne". Nie są uprawiane, bo uprawa 3 hektarów po prostu się nie opłaca. Ponadto często są to gleby klasy V-VI, na których ciężko cokolwiek hodować. Ale plan zagospodarowania przestrzennego uznaje je za grunty rolne i koniec. Budować tam nie wolno.

Gdyby nagle w ogóle zrezygnować z planów zagospodarowania przestrzennego i pozwolić właścicielom gruntów robić z nimi co im się żywnie spodoba, uprościć do tego zasady uzyskiwania pozwoleń na budowę itp, nagle na rynku pojawiłaby się cała masa tanich działek na których spokojnie rodziny mogły się budować. Automatycznie spowodowałoby to spadek cen domów a rodziny na dorobku brałyby dzięki temu mniejsze kredyty. Dodatkowo potężnego kopa w górę dostałaby cała branża budownictwa mieszkaniowego. (tu moglibyśmy z jednej strony zaobserwować wzrost cen w przypadku tradycyjnych technologii budowy, jak i większą popularyzację i spadek cen w systemach mniej popularnych)

W rezultacie osiągnęlibyśmy następujące wyniki:
- Państwo nie musiałoby finansować rodzin poprzez różne programy = państwo oszczędza
- Większy ruch w branży budowlanej = państwo zarabia na podatkach, spada bezrobocie, zarabia też ZUS
- Rodziny brałyby mniejsze kredyty => więcej zostaje w portfelu = rodziny więcej kupują, nakręcają gospodarkę, państwo zarabia na podatkach

A wszystko to wymagałoby jedynie tego, by Państwo przestało się interesować tym, co ja buduję na mojej działce. Tylko to by znaczyło, że państwo przestaje nas kontrolować. A dla "liberalnego" rządu Tuska (jak i jego równie liberalnych poprzedników) takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia.
Dlatego rząd wymyśla pseudo programy pomocowe (jak wspomniana "rodzina na swoim") i podnosi podatki by je sfinansować.

Brak głosów

Komentarze

(straciły wazność) a nowych prawie nie ma.
Zaś uwolnienie fantazji ludu skutkuje tym, że... ludziska z uporem godnym lepszej sprawy walczą o prawo wybudowania się na osuwisku lub w środku lasu (dodając przy tym, że do tego to trzeba wyciąć droge, przesiekę dla mediów i jeszcze z pół hektara pod dom).
Wiedząc o w/w faktach ja bym jednak obstawała za jakimś minimalnym uporządkowaniem zagospodarowania przestrzennego (np. możesz się wybudować w swoim lesie, ale nie na pół hektarze, tylko np. 5 arach i sam se radź z mediami; możesz się wybudować na polu dziadka, byle nie na gruntach do 3 klasy bonitacyjnej i byle nie był to drapacz chmur; itp).

Vote up!
0
Vote down!
0
#139531