„Lotna II” czy „Człowiek z kokpitu”?

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

W czasie II wojny światowej było kilkanaście polskich szarży kawaleryjskich, w tym trzy naprawdę duże; pod Krojantami na Pomorzu, pod Brochowem w trakcie bitwy nad Bzurą i pod Wólką Węglową podczas odwrotu armii Poznań.

Żadna z nich nie była szarżą na czołgi, a wszystkie miały mocne uzasadnienie militarne. To, co do dziś funkcjonuje w światowej opinii publicznej, czyli atak szalonych „Polaczków” z szabelkami na czołgi, to bardzo nośne niemieckie kłamstwo propagandowe.

Niestety, utrwalił je w 1959 roku w filmie „Lotna” pupil PRL i III RP, Andrzej Wajda, zaprzyjaźniony dzisiaj z Platformą Obywatelską i „wiodącymi” mediami wybitny reżyser, który jak nikt inny umiał zawsze ustawić żagle pod wiatr historii.

Już tak to jest, że propagandowe wrogie ataki na Polskę z za Odry czy Bugu zawsze znajdują tu nad Wisłą gorliwych sprzymierzeńców, że wspomnę tylko wspólną berlińsko-moskiewsko-warszawską akcję atakowania i ośmieszania śp. Lecha Kaczyńskiego.

Jak wiadomo świat poszedł naprzód i dzięki raportowi ruskiej komisji zwanej MAK nasz filmowiec nr 1 dostał do ręki niemal gotowy scenariusz na kolejne wybitne dzieło, które nieśmiertelną polską ułańską fantazję przeniesie w XXI wiek pod postacią podchmielonego generała Błasika i prezydenta RP zagrzewających załogę samolotu TU-154 M nr 101 do samobójczej brawurowej szarży.

Polska to dzisiaj nowoczesny kraj i dobrze byłoby gdyby zakodowanych w światowej świadomości ułanów z pożółkłych fotografii jakiś artysta-patriota zastąpił nowoczesną kawalerią powietrzną składająca się z załogi i najznamienitszych pasażerów „jednorazowego cywilnego lotu” koszącego.

Entuzjastyczne recenzje w Gazecie Wyborczej i TVN-ie są murowane, a Daniel Olbrychski i Andrzej Grabowski czekają już zapewne na propozycje, bo to i międzynarodowe laury bardzo prawdopodobne, szczególnie w Moskwie.

Skoro na świecie modne jest numerowanie kontynuacji wielkich kinowych hitów to ja proponowałbym tytuł „Lotna II”, albo nawiązując do ściętej brzozy „Brzezina II”, ewentualnie „Człowiek z kokpitu”.

Ruska komisja i ruska pani generalica o fizjonomii i bezczelności burdel-mamy dała nam niepowtarzalną szansę na wypromowanie Polski jak nikt dotąd, dlatego nie dziwię się, że nasi najwybitniejsi dziennikarze, najlepsze media i największe autorytety postanowiły z tej okazji skorzystać.

Polski kurs na pojednanie z ruskimi szachistami -jak nazywa tamtejszych polityków Stanisław Michalkiewicz- wydaje się być słusznym, a jak działa na Donalda Tuska wdzięk ministra Ławrowa przekonaliśmy się w ostatnich dniach.

Najpierw 17 grudnia z Brukseli Donald Tusk jak młody wilczek szczerzył kły i odgrażał się, że raport w zaproponowanej formie jest nie do przyjęcia by zaraz po powrocie z Dolomitów i już po krótkiej wypowiedzi szefa ruskiej dyplomacji, wystąpić jak obity kijem pies skomlący o tym jak to zgadza się z podstawowymi tezami raportu MAK, ale mimo to będzie słał bohaterskie listy na Berdyczów.

I w ten oto sposób dochodzimy do zaskakującej zapewne dla czytelnika tego artykułu konstatacji. Otóż nieodżałowany Andrzej Waligórski okazuje się być po dziewiętnastu latach od swojej śmierci prawdziwym wieszczem, który to wszystko przewidział i zawarł w dwóch krótkich wierszykach.

W pierwszym opisał bezbłędnie polityka i „męża stanu” Donalda Tuska:

Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące

W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.

Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:

- Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!

W drugim zaś bez pudła opisał wieloletnie poczynania dzisiejszego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który na czas wrzawy związanej z raportem MAK doznał nagłej infekcji górnych dróg oddechowych, stracił głos i w bój wysłał profesora Tomasza Nałęcza z fanklubu Putina:

Chomik, zbierając plony, do swej norki ganiał,

A obok dobry niedźwiedź chomika ochraniał.

Potem zjadł mu te plony, wytarł łapą mordę,

Wydupcył biedne zwierzę i przypiął mu order

A jaki z tego wniosek dla nas wszystkich, zwykłych zjadaczy chleba?

Moim zdaniem sama dyskusja z tezami raportu MAK jest dla Polaków upokarzająca. Obraża to wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej, tak jak ofiary zbrodni katyńskiej obrażałaby poważna dyskusja na raportem Burdenki z 1944 roku.

Wiarygodność obu komisji jest podobna tak jak ilość tytułów naukowych i orderów akademika Burdenki i generalicy Anodiny. Wymieniła je wszystkie jednym tchem w odpowiedzi na „dociekliwe” pytanie jednego z dziennikarzy.

Różnica polega na tym, że wtedy nad wszystkim czuwał sam Józef Wissarionowicz Stalin, a dzisiaj tylko Władimir Władimirowicz Putin, wnuk Spirydona Putina, kucharza, który przez trzy dekady gotował dla Lenina i Stalina.

Jak z tego wynika świat wyraźnie schodzi na psy, a droga do szczytnych ideałów w fekaliach po szyję, jaką przebyli nasi główni medialni bohaterowie „Solidarności” usadowieni dzisiaj na szczytach władzy i establishmencie III RP wydaje długo oczekiwane owoce.

Jeżeli komuś z własnej rodziny próbuje się dziś dokopać przy pomocy komuchów, konfidentów i wrogich nam sąsiadów to rezultat jest łatwy do przewidzenia.

Rosół to świetna zupa, która jednak nie okazała się być polska specjalnością. Po 1989 roku zapomniano odłowić z niego szumowiny pływające zawsze na samym wierzchu i dlatego zaserwowano nam mętną lurę, zamiast klarownego bulionu i to, co powinno wylądować na śmietniku trafiło na nasze stoły.

Brak jakiegokolwiek poczucia przyzwoitości i honoru, jaki obserwujemy w polskim w społeczeństwie nie mógł nie przenieść się i do armii.

Na długo zapadnie w mojej pamięci obraz, jak honoru i zszarganego przez ruskich dobrego imienia polskiego generała broni samotnie jego zrozpaczona żona, a żadnemu polskiemu oficerowi nie starczyło na tyle tej deficytowe w dzisiejszej Polsce odwagi i przyzwoitości by stanąć u jej boku i bronić honoru polskiego żołnierza.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (3/2011)
 

Brak głosów

Komentarze

Witam,
obawiam się, iż chomików jest cała banda, a niedźwiedź nie nadąża. I tak się pozarażają nawzajem i zdechną.

Pozdrawiam

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#127624

świetny tekst,rzeczywiście nikt nie ujął się za gen.Błasikiem,żaden kolega,przyjaciel....ech ,do diabła z takimi przyjaciółmi!

Vote up!
0
Vote down!
0
#127637

kaja

czyżby wszyscy zginęli razem z Nim? Kto pozostał?

Vote up!
0
Vote down!
0

kaja

#127670

DEDAL
Tak , miały miejsce szarże na czołgi dokonywane przez ułanów , JEDNAKŻE ; szczególnie Niemcom i piewcom propagandy ośmieszania odwagi Polskiego żołnierza , ZAWSZE umyka /a raczej celowo pomijane jest / miały uzasadnienie w operacyjnej zasadzie eliminacji piechoty ochraniającej czołgi ...Zaznaczę w stricto wojskowej doktrynie klasyfikacji pojęcia piechoty ...Otóż owa formacja była w czasie II wojny uznana jak odrębna bardzo mobilna piechota , bardziej niż piechota zmechanizowana /w pojęciu nienieckim / Dlatego tak bardzo niebezpieczna dla plutonów pancernych .Niemcy bardzo obawiali się o swoje jednostki pancerne w obliczu starcia z ułanami .Oczywistym jest że bali się .... efekty szarzy ułańskiej powodowała że czołgi prowadziły ogień do ....i gdyby jakiś dureń niemiecki lub jude-histe/o/ryk zważył na bezradność załóg czołgów wobec straszliwie ruchliwych ułanów , wyposażonych w granaty ..sądzę że skryłby swój język miedzy nogi .
W mojej ocenie , popartej opowieściami mojego wuja , była to bardzo wredna dla Niemców walka z Polakami . Dodam że nieobliczalna mobilność Polskich ułanów ,miała tak ogromny skutek operacyjny ale i psychologiczny że wiele armii próbowało wprowadzić w swe struktury wyposażenie piechoty w motocykle . Śmiem twierdzić zgodnie z usłyszanymi historiami ,że gdyby nie struktura ułańska w wojsku Polskim i jej wspominana genialna mobilność , nie mielibyśmy szans na takie spektakularne osiągnięcia w walce z Niemcami.
Dodam ....CO...!!! jest bardzo ważne : Ruska swołocz też poczuła wręcz histerycznie w swym strachu, ułańską - bo Polską - siłę umiłowania Polski .
Dlatego tak bardzo się usiłuje zdyskredytować Tą formację ..
A TERAZ SAMI TO POCZUJCIE:
Jestem Polakiem ...
Jestem spadkobiercą ułanów Polskich ...nie źle krzepi...
Przypowieść : z mego pobytu swego czasu w Niemczech :
po wielogodzinnych rozmowach ,właśnie na podobne rozmowy , stwierdziłem że czuję się w swej Polskości najbardziej ułanem ...
Reakcja osób ,które miały sposobność przeżyć co nie co w okresie wojny... BYŁA WARTA... tego że jestem Polakiem.....uwierzcie mi ułan wywołuje do tej pory strach ... i podziw ....
Pozdrawiam i nich wam bliżej będzie ułanom w waszych wypowiedziach niż poetom ........

Vote up!
0
Vote down!
0

DEDAL

#127714

Bój pod Mokrą - niech będzie przykłądem tych uwag.

Wołyńska BK (w jej szeregach bił się mój antenat) - w sposób mistrzowski użyła nowoczesność i tradycje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#127861

a właśnie że bronili Honoru Polkich pilotów ... : płk. Bob Latkowski, płk. Stefan Gruszczyk, por. Monisia Olejnik i kprl. Justysia Pochanke. ...... tych dwóch pierwszych, ludzie widzieli jak latały na drzwiach od Kibla bo na drzwiach od stodoły to tylko : ARCYBOLESNY .... to sławne powiedzenie -też ukradł znakomitemu polskiemu pilotowi o nazwisku Bajan - niech Dobry Bóg ma go w opiece. pozdrawiam NP Marek

Vote up!
0
Vote down!
0
#127963