Agenci zagranicą,albo każda potwora znajdzie sobie animatora
Oto jedna z tych sytuacji, o których „nie trzeba głośno mówić” – całkiem jak o symbolach PPR na budynku sądu rejonowego w Będzinie.
17 maja 2011 r. pewnego ucznia w Piekarach Śląskich najprawdopodobniej napadło kilku bandytów w ramach wojny „kibiców” i żyletkami wycięło mu na twarzy nazwę swego klubu piłkarskiego. „Sprawa zaczęła się 17 maja, kiedy do Zespołu Szkół Specjalnych w Piekarach Śląskich przybiegł jego 15-letni uczeń. Na czole miał wycięte litery HKS (symbol Ruchu Chorzów), a na policzkach „R” i „PS”. Z ran obficie lała się krew. Chłopak płakał, był roztrzęsiony i mówił urywanymi zdaniami. - Na Jana Pawła II napadli mnie bandyci - wyjąkał nauczycielom, a ci zaraz wezwali pogotowie i policję”. Milicjanci o dziwo tym razem udali się w pościg i pojmali domniemanych sprawców. Uczeń sprawców też ponoć rozpoznał, a ci nawet mieli zdążyć się przyznać. Zresztą milicja miała dowody w postaci nagrań z monitoringu.
I co się dzieje? Ano pewnie – tak sobie wyobrażam - dzwoni telefon, a milicjanci i prokurator zaczynają przepraszać, trzaskać portkami i sapogami i hajlować do pustych ścian. Nagrania monitoringu wicie, rozumicie, cholera wie gdzie się podziały, a zresztą jakie nagrania? Jakiego monitoringu? Powołali też psychologa (to już fakt) co jął perswadować dziecku, by (to już przypuszczenie) jako sprawców wskazało kogo innego, a potem - że napis żyletką na twarzy... wycięło sobie samo! Prokurator: „Trudno cokolwiek na dziś powiedzieć odnośnie wiarygodności jego zeznań. Są po prostu niewiarygodne - ocenił szef piekarskiego ośrodka zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach prok. Janusz Sochacki” (za: Gazeta Wyborcza: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,126765,9698105,15_latek_oskarzal_kiboli_o_pociecie_twarzy__Poranil.html ) Skądinąd 15-latek miał ponoć w końcu stanąć przed sądem za... fałszywe zeznania! Gdy jednak skierowałem do prezesa sądu w Tarnowskich Górach pytanie prasowe o szczegóły i nazwisko sędziego, który wspólnie z prokuratorem tak osobliwie utrwala władzę ludową – prezes odpisał, że sprawy nie zna.
Może i rację ma ktoś kto sądzi, że tajna policja werbuje sobie i chroni prowokatorów i szpicli wśród kibiców Ruchu Chorzów by ci donosili, kto tam ewentualnie handluje narkotykami. By sparafrazować złośliwie tytuł jednego z wystąpień lewników PIS w Wannsee: „Sprawne państwo bliżej obywatela”. Ja jednak myślę, że głównie mają oni filować, czy aby ktoś z kibiców nie interesuje się Powstaniem Warszawskim i Żołnierzami Niezłomnymi. Narkotykami prędzej handlują sami prowokatorzy, co wnoszę z faktu, że w biały dzień mogli bezkarnie i pod ochroną milicji okaleczyć na ulicy dziecko.
Uważam, że w ostatnich wyborach prezydenckich z policją polityczną mieli prawie wszyscy kandydaci. Albo i wszyscy.
Totalna infiltracja policyjna i nieautentyczność, marionetkowość, kadłubowość życia publicznego jest utrwalona w krajach rosyjskiego kręgu (anty)cywilizacyjnego, jak właśnie w Polsce. Dość wspomnieć wykreowanie przez Ochranę zalążka ostatniego Rządu Narodowego Powstania 1863 r. albo przez NKWD ostatniego Zarządu WIN. Ale nie chodzi tylko o krąg rosyjski. Kilka lat temu w Niemczech wybuchła ożywiona dyskusja o granice prowokacji po ujawnieniu, że rzekomy ruch neonazistowski w połowie złożony jest z agentów policji pod przykryciem.
I po tym ponurym wstępie warto zastanowić się nad prowokacją służb (nie)polskich w czasie niedawnego meczu Legia – Dynamo w Kijowie.
Problem stadionowych bandytów – tyle że autentycznych, a nie jak w Polsce podstawionych przez policję – kilkadziesiąt lat mieli Anglicy. Do roku 1989 i tragedii w Hillsborough, gdzie zginęło prawie stu kibiców. Wtedy wdrożyli drakońskie ustawy. „Premier Margaret Thatcher działała stanowczo (…) Kary za wbiegnięcie na boisko - od 15 tys. do 120 tys. złotych (dla kibola). Kara za bójkę stadionową i niszczenie obiektu - od 22 tys. w górę i dożywotni zakaz stadionowy na wszystkie mecze. Złamanie zakazu stadionowego, niestawienie się na policji - areszt, kara 4000 zł. Kara dla klubu za niezapewnienie bezpieczeństwa - od pół miliona złotych w górę. (…) Za interwencję policji na stadionie płaci klub”[1]. I koniec. Skończyło się.
W Polsce „walkę z kibicami” zapowiadał gromko Tusk. Recepty są opisane wyżej. Ale widać ktoś go uświadomił, że to wszystko ustawki, że to „wentyle”, i co najważniejsze - że sami swoi.
Dlatego znów nikt nie stwierdzi oczywistego. Odpowiedzialność za aferę ponosi rząd i Ewa Kopacz osobiście. Chyba nietrudno wyobrazić sobie, do czego dojdzie gdy bydło wpuści się w szkodę, albo gdy bydło się tylko komuś pokaże? Czy połowa - jak nie 3/4, lub 4/5 - wyżej opisanych sekt i band nie jest założona i kierowana przez prowokatorów z tajnej policji? Czy prokuratura i sądy wedle otrzymanych niejawnych rozkazów nie hodują tych sekt od lat, nie reagując na ich zwyczajnie przestępstwa zdefiniowane w kodeksie karnym? (W czasie gdy starsze panie dostają wyroki za antypaństwowe hasła, np. „Precz z komuną”). I wreszcie, czy tym bandytom nie wydał ktoś paszportów ekspresowo, w tym samym czasie gdy dziennikarz jadący na Ukrainę na paszport czeka 2 miesiące. Bez jaj.
Swego czasu Stanisław Michalkiewicz – coraz bardziej kłopotliwe jest cytowanie tego pana; ale niech tam – retorycznie pytał, czy w Polsce może cokolwiek zdziałać ktoś, kto nie jest niczyim agentem.
Uważam, że myśl tę można sparafrazować następująco:
W Polsce każda potwora ma swego animatora.
Mariusz Cysewski
PS. Do powyższego tekstu trzeba dodać parę wyjaśnień tytułem l'esprit d'escalier. Wzmianka o „totalnej” infiltracji to literacka przesada; przed 1989 r. SB miała pod 100 tysięcy donosicieli a z tymi, których wyrejestrowała - łącznie kilka milionów. Dużo, ale wynikałoby stąd, że donosicielami nie było odpowiednio 39 mln 900 tysięcy, względnie trzydzieści parę milionów. Rekrutacja szpicli w latach 80 miała tendencję wzrostową, a po komputeryzacji lat 90 SB mogła zyskać niewyobrażalne dotąd możliwości zarządzania, ale i teraz infiltracja logicznie jest totalna lub bliska totalnej na wybranych, kluczowych odcinkach.
I dwa, część czytelników odbiera tekst jako „wreszcie powiedzenie prawdy o wrednych kibolach”. Ręce opadają. Nie „prawdy”, a przypuszczeń o tych z nich, co występują przeciw Polsce również na wojażach zagranicznych i piszą z tego raporty, a w wolnych chwilach kaleczą dzieci i być może - tu już moja zgaduj-zgadula jest totalna - handlują narkotykami. Ale i te raporty to siłą rzeczy „raporty mniejszości”. Większość kibiców np. dowaliła spektakularnie paru wrednym komuchom, a co najmniej jeden, o którym wiemy (o bardzo wielu możemy nie wiedzieć) od trzech lat siedzi w areszcie wydobywczym bez procesu. Jako zwyczajowy paranoik dodam, że jedno i drugie - dowalanie i areszty - również owszem może być ustawką, ale aż o taką finezję dzisiejszej SB nie podejrzewam, przynajmniej nie w tych sprawach. (mc)
Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
https://www.facebook.com/groups/517163485099279
https://twitter.com/MariuszCysewsk
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
http://www.facebook.com/cysewski1
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 731 odsłon