Rozmowa Wałęsy z Bolkiem w hotelu na Florydzie (pisownia oryginalna)
Po trudach 44 balu Polonii, wypoczywałem ja sobie przy butelce szampana w apartamencie prezydęckim na Florydzie. Przedtem zrobiłem sobie kilkanaście selfi, żeby je pokazać tym draniom, którzy nie potrafili tak jak ja pięknie walczyć z komuną. Bo który z nich będzie spał w takim łożu, w jakim ja się zaraz położę ? Napewno nie Kaczyński, albo Macierewicz ! Kiedy nalewałem sobie do kryształowego kieliszka kolejnego szampana (po piwie mam zgagę!) ktoś energicznie zapukał do moich drzwi.
Najsamprzód pomyślałem sobie, że to Mietek tak wali, żebym mu dał jakąś flaszkę, ale ja je już wszystkie miałem zapakowane w walizkach. Więc powiedziałem przez drzwi tak, żeby Mietek sobie poszedł, gdzie indziej szukać szampanów. Ale to nie był niestety Mietek…
Ścisło mnie w gardle, gdy zamiast głosu Mietka, zza drzwi usłyszałem głos, któren znałem z codziennego słyszenia:
- To nie żaden Mietek Lechu, tylko Bolek. Otwieraj natychmiast, bo ci przez drzwi zaraz wleze !
- Jakże to tak ? – odrzekłem wystraszony w stronę drzwi. – Ty, tak znienacka do mnie i ani me, ani be ani nawet kukuryku ?
Gdy to tylko powiedziałem, do pokoju weszedł przez zamknięte drzwi gość, o którem myślałem, że już jest skasowany…
- Jak tu się Bolek znalazłeś ? Przecież cię wykasowałem ! Bolka przecież wyrwałem z samemi korzeniamy !
- Aleś ty durny, Lechu ! Tyś nie przewidział i ci twoi, pożal się Boże – o przepraszam szatanie!!! Ci twoi durni doradcy nie przewidzieli, że mogłem się skryć przed tobą w domu generała ?!! Co za dupki !
- W domu Wojciecha się skryłeś ? – spytałem, udając jak zwykle wariata…
- W domu Czesława, tu durniu ! Przecież Czesław wszystkich pilnował, nawet Wojciecha ! – wykrzykł Bolek, siadając na fotelu.
- Tego to nie wiedziałem – odpowiedziałem szczerze.
- Tyś nic nie wiedział, bo taki głupi byłeś i nadal jesteś ! Myślałeś, że jesteś wielkim bohaterem, któren Czesława przechytrzył ?! A tu klops. Bo ja nadal jestem i ciebie Lechu przetrwam, bo mnie sam generał Czesław wysłał do ciebie…
- Ale przecież generał Czesław nie żyje… - opowiedziałem słabym głosem.
- Nie żyje ? To ty już nie żyjesz, a Czesław nadal żyje i dlatego tu jezdem ! I to z jego osobistym rozkazem ! Zrozumiano ?
- Jaki to znów rozkaz generała muszę wykonać po jego śmierci ? Przecież mnie, bohatera narodowego, co własnymi ręcami obalił komunę - ci Kaczyńscy pozbawili już wszelkiej władzy. Tylko te panie z Polonii mnie przygarnęli, żebym im poloneza zatańczył ! A tak to już nikt mnie nawet na wykład nie zaprosi, a do Pałacu mam zakaz wstępu ! Tak mnie dranie urządziły i ten ich prezydęt ! To co ja jeszcze moge zrobić, jak im na tacy dałem demokracje a one mi zrobiły wbrew?
* * *
- Przestań mi Lechu bredzić o demokracji i o tym, że coś ludziom dałeś ! Ty tylko brałeś pełnymi garściami i sprzedawałeś wszystko – nawet kolegów! Nawet „Solidarności” zakosiłeś Nobla!
- Ale w Norwegi oni mnie tego Nobla dali, za moją piękną walkę ! – odzyskałem wreszcie głos, sprzeciwiając się Bolkowi po raz pierwszy w życiu …
- Albo Lechu masz sklerozę, albo myślisz, że rozmawiasz z jakąś kretynką z tefałenu ! Opanuj się, bo rozmawiasz z Bolkiem, który zna ciebie na wylot ! – wykrzykł znowu Bolek...
- No to chyba pamiętasz, jak wygrywałem wtedy w toto-lotka, co nawet Danka potwierdziła w tej powieści, co jej napisali… - dodałem, znowu podpuszczając fałszywego Bolka, co go pewnie Kaczyński z Kiszczakiem wytworzyli…
- Co ty durniu gadasz? Myślisz, że ja jestem fałszywy Bolek, tak jak z ciebie bohater ? Ty myślisz, że ja ciebie na wylot nie znam ? Ty przecież nawet tą biedną kobiecinę przez lata oszukiwałeś, opowiadając jej bajki o wygranych w toto-lotka…. – odrzekł Bolek, dodając jeszcze:
- Ale teraz Lechu, rozchodzi się o rozliczenie z generałem. O kasie zapomnij, bo będziesz to musiał zrobić pierwszy raz w czynie społecznym. - dodał Bolek, nalewając sobie bez pytania szampana do szklanki. Wypił jednym łykiem, tak za moich najlepszych czasów, wytarł usta w rękaw i zaczął szperać w mocno przykurzonej marynarce. Wyciągł pomięte, czerwone opakowanie z napisem „Carmen”, wyjął pożółkłego papierosa i przypalił go zapałką, wyjętą z tekturowego pudełka. Bolek, patrząc na mnie bezbarwnymi oczami, głęboko zaciągnął się. Jak wtedy w Magdalence…
- Słuchaj no Lechu… - zaczął grobowym głosem. – Generał Czesław nie przysłał mnie po to, żebyś wszystko odkrakał, co mataczyłeś przez 30 lat. O to się nie martw. Możesz redaktorkom gadać, co ci ślina na język przyniesie. Czesław ma inny plan dla ciebie…
- Ale co ja mam do planów generała, jak ja jezdem tylko kapralem ? A byłem kapralem Jaruzelskiego, a nie Kiszczaka - jak pewnie pamiętasz… – próbowałem się jeszcze bronić…
- To masz do planów generała Czesława, że to on mnie – Bolka - do ciebie przysłał, żebyś czasem nie zapomniał, kto tu jeszcze rządzi i nadal ci rozkazuje ! – odpowiedział Bolek pociągając szampana z gwinta i znów zaciągnął się „Carmenem”. Potem Bolek znowu wytarł usta rękawem, aż się pył z marynarki posypał na marmurowy stolik i dokończył:
- Generał Czesław teraz ci rozkazuje, żebyś także jego na swoim pomniku postawił…
* * *
- Ja mam być razem z Czesławem na pomniku ? To się przecież w pale nie mieści ! – odpowiedziałem zdecydowanie licząc, że to jakiś sen…
- A kto ten bardak stworzył, jak nie ty Lechu razem z Czesławem ? – odpowiedział Bolek, stawiając butelkę na stoliku...
Minęła dobra chwila, zanim odpowiedziałem wiedząc już, że to nie są żadne przelewki:
- A jak to ja mam teraz zrobić, jak mnie funduszy Kaczyński pozbawił, nie mam już wykładów, a banki co mnie wynajęli też marnie płacą ? A poza tym w jakiej pozycji ja mam być razem z generałem na tym pomniku? I kto ten pomnik teraz zbuduje, jak rządzi Kaczyński? – dodałem z zaskoczenia…
- Generał wie, że jesteś chytry na kasę. Ale wystarczy mu, gdy powiesz tym swoim przydupasom z tefalenu, albo z Adama gazety, że także generałowi pomnik się należy za tą Magdalenke. Ktoś może kiedyś taki pomnik dla jaj zbuduje…
- No dobra….Ale w jakiej pozycji ja mam być razem z generałem Czesławem na tym pomniku ? No i do kiedy mam ten rozkaz Czesława wykonać ? – dopytywałem Bolka, żeby go zbić stropu …
- Macie stać razem na pomniku z kieliszkami w rękach, jak opijacie powstanie III RP….- odpowiedział Bolek, podnosząc się z fotela…
- No dobrze, już dobrze ! Powiedz generałowi, że tak powiem w tefałenie ! Tylko do kiedy ten rozkaz generała mam wykonać ? – ponownie zapytałem Bolka, który już powstał z fotela, kierując się do drzwi:
- Masz to wykonać do dnia, gdy ostatnią kolendę usłyszysz….
Drżącą ręką sięgłem po szampana, żeby go sobie nalać do kryształowego kieliszka, ale butelka była już pusta… Bolka też już nie było w pokoju hotelowym na Florydzie. Pozostał tylko smród rozkładających się chryzantem. I te cholerne teczki w Warszawie…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2814 odsłon