Eurofederaści zacierają ręce, a w Polsce… ostatni zgasi światło (1/6)

Obrazek użytkownika Anonymous
Kraj

Do zamieszczenia niniejszego tekstu sprowokował mnie artykuł „Co z niepodległością naszych europejskich narodów” z dnia 4 września br., autorstwa blogera Krzysztofjaw.

A jako że nie zwykłem tylko „liznąć” tematu, zająłem się nim gruntowniej, co przełożyło się na obszerność tekstu. Wiem, że dzisiaj w Polsce więcej ludzi pisze, a mniej czyta. I nie jest to moja wina. Ale jeśli ktoś zechce ze mną polemizować, – do czego zachęcam – to proszę o cierpliwość i o chęć przeczytania wszystkich sześciu części. Dodam jeszcze, iż nie jestem tzw. pismakiem, który dziennikarskie szlify zdobywał na uczelni pod okiem „starych, komunistycznych ramoli”. Z „poprawnym politycznie” dziennikarstwem nie mam nic wspólnego. W ogóle… nie jestem dziennikarzem. Posiadam wykształcenie politechniczne (dr inż.), mam kwalifikacje w trzech dziedzinach technicznych, a także jestem analitykiem polskiej gospodarki. Nie oznacza to, że jestem zapatrzony li tylko i wyłącznie w moją Ojczyznę, ale patrzę o wiele szerzej, niż się to może komuś wydawać. Byłem twórcą fragmentu planu gospodarczego dla IV Rzeczpospolitej (2004), a dotyczącego wykorzystania energii odnawialnej. Tak więc wiem, o czym napisałem poniżej.

Czy nie zauważyliście szalonych zapędów eurokratów chorych na „eurofederatyzm” w podboju politycznym i ekonomicznym narodów Europy, a w konsekwencji dążenia do utworzenia z Unii Europejskiej państwa federacyjnego? Jest to dla nas Polaków groźne memento i o tym musimy głośno mówić, a przede wszystkim zrobić wszystko, aby nie dopuścić do realizacji tego przedsięwzięcia.

No to może po kolei przedstawię mój punkt widzenia.

Czy europejskość to normalność?

Dziś o słuszności przestrzegania przed kolejnym już w historii rozbiorem Polski aż nadto mamy dowodów. Widzą te dowody nawet ci rodacy, którzy w pamiętnym referendum zagłosowali na „tak”. Przyznali, iż nie byli w pełni poinformowani o skutkach takiej decyzji i dziś gdy je widzą, mają „kaca moralnego”. Wówczas w większości opierali się na papce propagandowej, jaką serwowały polskojęzyczne media, albowiem ciężko im było wziąć do ręki polską gazetę czy książkę, napisaną przez autora myślącego po polsku, nie zaś tylko po…. europejsku i zapoznać się ze skutkami, jakich doświadczą po akcesji do UE. Także obsesyjna nienawiść do „Naszego Dziennika”, a przede wszystkim do katolickiej rozgłośni „Radio Maryja”, – które to media niemalże „na okrągło” głosiły o skutkach nieprzemyślanej decyzji odnośnie akcesji do UE na bardzo źle wynegocjowanych warunkach – uniemożliwiła wielu Polakom podjęcie roztropnej decyzji za pomocą kartki w referendum.

Zatem sprawdziło się odwieczne powiedzenie, iż: „stan skrajnej niewiedzy doprowadził do stanu skrajnego ogłupienia”.

Dało się zauważyć, że brukselscy eurokraci w większości przepoczwarzyli się w… „eurofederastów”. Zamarzyło się im bowiem utworzenie imperium europejskiego na wzór federacji. Zatem jeśli Europa przybierze taki kształt, to czy możemy mówić o jakiejkolwiek roli i znaczeniu państw narodowych i przysługującym im prawom do samostanowienia? Nic z tych rzeczy! „Klamka zapadnie”, a więc pozostanie nam znosić wszystkie niedogodności z tym związane i… kolejny już raz w historii walczyć o odzyskanie suwerenności i wolności, którą w sposób zawoalowany już w zasadzie wydarli Polakom „targowiczanie” w latach 1989–2011. By jednak ta walka była skuteczna, potrzebna jest nie armia, a pełna świadomość społeczeństwa, oparta na wartościach chrześcijańskich i patriotycznych – w myśl hasła: „Bóg, honor i ojczyzna”, które powinno codziennie przyświecać każdemu Polakowi.

Trzeba tu zauważyć, iż Traktat Lizboński (dawniej Konstytucja UE nieznacznie zmieniona) ma służyć porządkowaniu spraw państwa, którego podmiotem jest polityczny naród. Uchwala ją wybrana przez naród konstytuanta, a potem zatwierdzają ją, bądź nie zatwierdzają obywatele w powszechnym głosowaniu. Zatem nasuwa się pytanie: o jaki naród i o jakie państwo tu chodzi? – Czyż nie chodzi tu o naród Europejczyków i państwo zwane Europą? O ile mi wiadomo, taka narodowość nie istnieje, jak i nie istnieje takie państwo. Znana z przeszłości nieco inna metoda tworzenia i wprowadzania najwyższego aktu prawnego – to nadanie jego przez monarchę z Bożej Łaski. I jak się wydaje, narzucenie Europejczykom najwyższego aktu prawnego w bardzo niejasnym procesie nosi znamiona nadania jego przez monarchę. Któż zatem jest tym monarchą i czy to nadanie odbyło się na pewno z Bożej Łaski, a nie z łaski … masońskiej?

Konstytucja Unii Europejskiej po fiasku, jakie ją spotkało w narodowym referendum w Irlandii w roku 2008, otrzymała miano Traktatu Lizbońskiego, a zmiany w jej zapisach można było dostrzec tylko pod lupą. Ot, takie zmiany kosmetyczne. Dokonano je tylko po to, aby łatwiej było przeforsować go w krajach członkowskich, które w około 50% były jemu przeciwne. Kierunek, w jakim ewoluuje Unia Europejska, jest oczywisty. Dlatego zaskakujące wydaje się stwierdzenie, jakie można było znaleźć w broszurze „Unia bez tajemnic”, wydanej przez pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej Sławomira Wiatra („negocjatora” od siedmiu boleści a także TW), że: „(…) pomimo sporów o model i kształt przyszłej Europy – luźny związek zwany „Europą Ojczyzn” ma dziś w Brukseli wśród eurokratów najwięcej zwolenników”. Jest to oczywiście bezczelne kłamstwo „szyte grubymi nićmi”. Fakty bowiem wskazują, iż za „Europą Ojczyzn” opowiada się najmniej europarlamentarzystów i eurokratów w poszczególnych brukselskich komisjach, a przede wszystkim w Konwencie. W ciągu niespełna pięćdziesięciu lat, Wspólnoty Europejskie (z którymi Polska podpisała traktat stowarzyszeniowy) nie tylko zagarnęły dla siebie nowe koncepcje decyzyjne, ale jednocześnie wzbogaciły się o swoistą nadbudowę w postaci Unii Europejskiej. Dla wielu uważnych obserwatorów tej ewolucji jest aż nader jasne, że ostatecznym celem przywódców Unii jest utworzenie superpaństwo – europejskiego odpowiednika Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (choć nie jest to precyzyjny odpowiednik). W tym kierunku zmierzają także postanowienia traktatów z Amsterdamu i Nicei oraz decyzje kolejnych spotkań Rady Europy – konferencji szefów rządów i przywódców państw członkowskich UE. To właśnie Rada Europy wytyczyła kierunki rozwoju Unii, w których kluczowym elementem jest Traktat Lizboński, który stoi ponad konstytucjami państw członkowskich. W okresie minionych paru lat, niestety – nie doczekałem się ani jednej poważnej i merytorycznej debaty w polskojęzycznych mediach na temat projektu tego aktu prawnego. Jeśli o nim mówiono, to tylko w kontekście ratyfikowania go, bądź nie ratyfikowania przez prezydenta RP. A przeciętny Kowalski do dzisiaj nie jest świadomy, co kryje się pod płaszczykiem tego „eurogniotu” i co majstrują „eurofederaści”, także przy Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

C.d.n...

0
Brak głosów

Komentarze

Miło mi, że sprowokowałem do napisania obszernego tekstu. Trzeba pisać o tym TL i Eurokołchozie i to bardzo szczegółowo.

Odniosę się do Pana tekstu po przeczytaniu ostatniej częsci (zapewne jutro), niemniej już teraz mogę chyba wyrazić swoje zdanie na temat źródeł powstania pomysłu UE. Otóż chyba powoli dla wszystkich staje się jasne, że ten pomysł nie z Bożej Łaski a z łaski masońskiej :)

Pozdrawiam serdecznie

P.S.
Polecam też książkę nieżyjącego od kilkunastu dni ks. T. Kiersztyna: Zatrute źródło: Masoneria, http://intra-ak.pl/pdf/zatrute_zrodlo_masoneria-praca_zbiorowa.pdf

krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#287738

Dziękuję Ci Krzysztofie za "plecankę". Ponad 120 stron szybko przeczytam, tym bardziej, że tekst pisany jest czcionką chyba 18-tką. Ale już zdążyłem wyczytać, cyt.: "Mason, wstępując na stopnie administracyjne, staje się wyznawcą monizmu gnostyckiego (wiara, że Lucyfer jest bogiem) i spełnia funkcję władzy nad masonami z niższych stopni wtajemniczenia". Literatura zapowiada się na arcyciekawą. Dość szczegółowo na temat masonerii pisze dr Stanisław Krajski. Co do UE - państwa federacyjnego, zauważyłem bardzo mierną wiedzę ludzi, z którymi udało mi się porozmawiać. Mądrzą się, a g... wiedzą.  Nawet są gotowi "wydrapać mi oczy" za to, że jestem przeciwny UE i tworzeniu państwa federacyjnego. Widocznie oni wolą być... niewolnikami, bo ja nie!  

Pozdrawiam, Satyr

______________________________________

"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta"

(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#287766