Kres romantycznych iluzji PiS. Zaczyna się decydujące starcie.

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

Iluzja romantycznego patrzenia na polską politykę wreszcie znika i ustępuje chłodnej kalkulacji. Rzecz dotyczy oczywiście wiary, że przeciwko interesom własnego państwa nie wolno występować bo to zbrodnia i zdrada. A to tylko jedna z wersji postrzegania Polski – tradycyjnej, niepodległej i demokratycznej – w przeciwieństwie do iluzorycznej dziś demokracji zachodniej. Nie tylko politycy PO i .N wyznają zupełnie inną Polskę, podobne wizje mają ich wyborcy: fajna, kolorowa, chwalona w Brukseli, Berlinie, z której wybitni aktorzy tacy jak Jerzy Stuhr będą pędzić do prawdziwej Europy i śmigać przed kamerą w kolejnych scenach demitologizujących ponurą i antysemicką historię Polski w kasowym filmie, na przykład Spielberga. Sieć reaguje emocjonalnie na brednie reżysera o tęsknocie jakiejś kobiety do SS, ale na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia w wielu polskich miasteczkach, nie przeżartych jeszcze konsumpcjonizmem i zgnilizną Zachodu, ich mieszkańcy żywo interesowali się efektami specjalnymi i sztuką kadrowania, o czym bardzo chętnie dyskutowali po angielsku z amerykańską ekipą filmową. Polska Platformy Obywatelskiej nie może mieć własnej  wizji  rozwoju, bo każdy polski punkt widzenia stoi w sprzeczności z punktem widzenia Niemiec i Brukseli. A takiej sprzeczności być nie może. Nie jest więc to spór o kształt demokratycznych rządów w obrębie jednego państwa, tylko starcie dwóch zupełnie odmiennych wizji Polski. To romantyczne trwanie w przekonaniu, że tak nie można, że nie wolno w Strasburgu głosować przeciwko polskiemu rządowi tylko dolewało oliwy do ognia, wywoływało gwałtowne reakcje, a tymczasem opozycja traktowała to i traktuje nadal jako część realizacji wizji Polski, jaką wykreowała w 2007 roku.
 
 
Koniec iluzji przyszedł niestety dość późno, więc Prawo i Sprawiedliwość ponosi konsekwencje swojej naiwnej wiary, że przecież gdzieś jest koniec tej postępującej radykalizacji żądań PO i N, bo przecież oni tacy sami jak my – z tej samej gliny ulepieni. Gołym okiem widać, że jednak nie, że to jest narastająca nienawiść, tym większa, im większa jest bezsilność na zachodzące w kraju zmiany. To są ponoć nic nie znaczące drobiazgi, ale kiedy słyszymy tembr głosu posła Sławomira Neumanna (pomińmy mimikę twarzy), wymawiającego słowo „pisowski”, to chcąc nie chcąc nachodzą człowieka najgorsze skojarzenia: zaraza, obrzydliwość, coś co trzeba zgładzić. Ta narracja nienawiści znakomicie udziela się części wyborców opozycji, szczególnie tych, którzy trawią jedynie proste komunikaty, zawierające głównie „antypisowskie” inwektywy. Nie jest to wcale jakiś straszny podział Polaków, jak można by sądzić, raczej przejaw głupoty i trwania w złudzeniu, że PO ciągnęła Polskę w stronę prawdziwej Europy, złudzeniu podbudowanym do tego niezwykle silnym kompleksem wobec Zachodu.
 
 
Za to przemożne przekonanie obozu władzy (z pewnością niecałego), że ta agresja się kiedyś skończy, że ktoś tam się opamięta i zacznie normalnie rozmawiać o tym, jaka ma być ta nasza Polska, Prawo i Sprawiedliwość płaci dziś wysoką cenę i nie chodzi u wcale o sondaże. Opozycji udało się narzucić narrację, że PiS jest łasy na kasę, że tej kasy nie chce dać niepełnosprawnym, że w ogóle to ten PiS jest gorszy od nas i nie pomaga biednym ludziom. Ale efekt jest marny, poprawę swojej sytuacji odczuło wielu Polaków, wale to tym gorzej dla Jarosława Kaczyńskiego i jego partii. Będą więc kolejne oskarżenia, prowokacje, kłamstwa, protesty, nic nie zatrzyma Platformy, ponieważ ona ma swoją wielką misję doprowadzenia Polski tam, gdzie była do wyborów w 2015 roku. To jest bardzo konkretny i prosty cel, któremu podporządkowane są wszystkie działania polityczne. Nie będzie żadnych kompromisów, bo nie po to powstała PO, żeby budować silne niepodległe państwo. Tym bardziej nieudany klon o nazwie Nowoczesna, który miota się w konwulsjach pożerany smacznie przez Grzegorza Schetynę.



Wydaje się, że późno bo późno, ale po stronie rządzących jest już ta powszechna świadomość, że tę batalię trzeba rozgrywać na chłodno, wręcz z zimną krwią, bez emocji, bez tych wpisów oburzenia, że zdrajcy i Targowica. Niech to ocenią historycy za 50 lat. Tu i teraz potrzebna jest profesjonalna ekipa, która precyzyjnie wytrąci opozycji wszystkie narzędzia, którymi chce dokonać przewrotu. No bo jak nie wybory, to ulica, zagranica, protesty, antysemityzm, faszyzm, Europa płacze, a Berlin załamany dyktaturą. Wbrew pozorom ta machina agresji, fejków, kłamstw, nie jest wcale taka groźna jak się wydaje. Groźny jest przede wszystkim bezwład komunikacyjny obozu władzy, który trwa, trwa i trwa. I druga rzecz, wręcz fundamentalna: pycha. Nie taka jak u poprzedników, może nawet za wcześnie o niej mówić, może to było (bo już nie jest) wszechogarniające samozadowolenie, że ludzie idą za nami, że trochę więcej nam już wolno. Nic z tych rzeczy. Prawu i Sprawiedliwości wolno znacznie mniej, bo takie było credo wyborcze PiS, bo poza wyborcami prawicy nie ma wokół zbyt wielu sojuszników. Załóżmy jednak dziś optymistycznie, że PiS wyszedł z tej romantycznej iluzji, że oni się uspokoją, opanują, że sięgną po własny program i będą go głosić po całej Polsce. Celem PO jest anihilacja PiS, a jeśli tego nie zrobi Tusk i Schetyna, nadejdzie kolejna antypolska formacja, która będzie trwała tak długo, jak długo Europa nie wyjdzie z chaosu, w jakim tkwi od czasu, kiedy szaleńcy postanowili zamienić ją we własny beznarodowy folwark.  

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (9 głosów)

Komentarze

w postaci ustawy 447 od Najlepszego Przyjaciela Polski to PIS-owi nie będzie potrzeba totalnej opozycji, aby został przeklęty na wieki wieków.

Dotychczas na "nic nie robienie" pisowskiego rządu w celu zablokowania poczynań  Żmijowego Plemienia była wymówka, iż rzad nie ma możliwości ingerencji w poczynania senatu (w zasadzie słuszna), natomiast obecnie piłka jest w posiadaniu"rządu" czyli prezydenta USA więc wymówka psu na buty.

Czekamy na zaangażowanie pana premiera, prezydenta i wszystkich świętych Rzeczypospolitej celem zażegnania zagrożenia egzystencji wielu przyszłych pokoleń Polaków.

Vote up!
4
Vote down!
0

Apoloniusz

#1563058

Bo na ubite pole to nie staną, tylko wszyscy, jako łyki zwykły pyskują z kątów albo na rynku szabli nie dobywając. Jakem Zagłoba wiem co mówię, ale skąd wiem nie powiem aby zanadto stentoru głosu mego nie umniejszać. Kiedyś ojciec Joachim Badeni znalazł się w przedsieniach hostelu episkopatu. Poczłapał w stronę spisu mieszkańców i wracając uchachany wyszeptał niechcący tubalnie raczej niż scenicznie(krew!): ale się chłopstwo poprzebierało. Jeśli taki jest kościół hierachiczny to co dopiero lud świecki. Znałem osobiście jakimś losu zrządzeniem rodów rozlicznych przedstawicieli. Z całym szacunkiem dla historii obecnie to zpsiała ruina jest z pobłyskującą gdzieś za mgłą sybiirską pyłem bitewnych pól i cieniem sowieckich kazamat z ubeckimi włącznie. I z naciekami w londyńskich czy nowojorskich zmywakach. tan księciunio którego szczególnym sentymentem darzę wspaniale charkał(spluwał obfitą, gęstą, zielonożółtą flegmą) i klął  wulgarnością i artykulacją przebijając wszystkich znanych mi szoferaków i furmanów. Nic nie pomagała oxfordzka sportowa marynarka i białego złota sadzone diamentami spinki i klamra do krawata oraz takaż papierośnica. Dlatego Piłsudski był socjalistą a teraz Kaczyński (sic) jest pisowcem. Na pierwszym planie jest poszerzenie elektoratu, najlepiej jak w PO i N zostałby tylko sam agenturalny szkielet. A potem odbudowa elit. Bez nich nie tylko jak bez autostrad i elektroniki. Bez tych harcerzy-harcowników jak bez dachu nad głową.

Vote up!
0
Vote down!
0

Onufry Zagłoba

#1563373