Danie wyboru, który go odbiera

Obrazek użytkownika glowiak
Idee

Wczoraj czekając na autobus, zauważyłem to:

(kawałek zamazałem, bo gdy robiłem zdjęcie odbijałem się w tym, ale cały tekst widać)

Już abstrachując od tego, czy można umieszczać plakaty wyborcze (czym niewiątpliwie jest ten gniot) w miejscu na reklamy na przystanku autobusowym (swoją drogą chciałbym wiedzieć, czy tak można), to jest po prostu absurd.

Po pierwsze, co bardzo rzuca się w oczy, oPOzycya na poważnie wzięła możliwość, że ich wyborcy po prostu nie pójdą na wybory, więc chcą ich zmotywować.

Po drugie, co jest znacznie w tym kontekście ważniejsze, powraca temat klauzuli sumienia.

Aby zacząć, klauzula sumienia to w uproszczeniu możliwość, by lekarz nie wykonał aborcyi, jeśli jest to sprzeczne z jego wartościami.

Oni chcą to zlikwidować, argumentując "dobrem kobiet".

Jednak prawda jest taka, że nikły procent ciąż okazuje się śmiertelny, i taki zabieg ma na celu legalizacyę mordowania dzieci w szerszym zakresie tylnymi drzwiami.

Oni mówią, że to wszystko kwestia wyboru kobiety.

A gdzie wybór dziecka, które ma zostać zamordowane!? A gdzie wybór lekarza, któremu nakazują zabić, albo pożegnać się z pracą!?

Zresztą, klauzula sumienia nie obowiązuje jak pamiętam właśnie w przypadku zagrożenia życia matki.

Przypominam jeszcze, że tzw "aborcya" to wstrzyknięcie jakiegoś świństwa (trucizny; chlorowodorku siarki czy czegoś takiego o ile pamiętam) do serca nienarodzonego jeszcze dziecia, aby umarło.

Jak człowiek słyszy coś takiego, to od razu na myśl przychodzi towarzysz doktor mengele i jego chore eksperymenty, i to jest właśnie to!

Ciekaw jestem, co by odpowiedzieli zwolennicy abrocyi (zwykli ludzie, nie działacze peło), gdyby im to przedstawić, i zapytać, co gdyby ich rodzice zdecydowaliby się "abortować" ich.

Jedni na pewno wzorem posła Gduli odparliby "ale tego tematu nie ma", jednak inni by się zastanowili, i co rozsądniejsi pogląd zmienili.

Powinno się o tym mówić prawdę, bo debata w tej sferze jest bardzo płytka i oparta na emocjach.

 

ilustracja: ]]>https://www.gazetapolska.pl/26798-obcy-czyli-swiete-krowy-iii-rp]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

w łonie matki to stężony roztwór soli kuchennej, czyli chlorku sodu (nie chlorowodorku siarki).

Mam okropne uczucia nawet gdy o tym myślę i piszę.

Zabijanie to zawsze zabijanie, a dyskusja na temat "humanitarnych" metod aborcji to coś sprzecznego z rozsądkiem i zdrowym moralnie sumieniem.

Znam, niestety historie, gdy naciski lekarskie doprowadziły matkę do zgody na aborcję, co wcale nie uratowało jej życia. I znam historie, w których bohaterstwo matki uratowało życie jej dziecka, a matka - mimo choroby - przeżyła jeszcze szereg lat.

Jedną z historii zapamiętałam szczególnie: była to matka czterech dorosłych córek, sama w wieku czterdziestu paru lat, mąż w wieku lat 56.

Matka cierpiała na nadciśnienie nerko-pochodne, więc gdy zaszła w piątą ciążę - lekarze usiłowali niemal zmusić ją do aborcji. Dzielna niewiasta "uciekła" od tych specjalistów, przeleżała znaczną część ciąży, córki też dzielnie się nią opiekowały. Urodziła zdrowego synka, doprowadziła go jeszcze do I-wszej Komunii Św. co było jej wielkim marzeniem.

Aborcji prawdopodobnie nie przeżyłaby, bo taką historię innej niewiasty znam również. Lekarze aborcjoniści wówczas "wygrali".

I może jeszcze inna historia.

Młoda dziewczyna z SMA1 (zespołem Werdniga-Hoffmanna - rdzeniowym zanikiem mięśni), w odróżnieniu od czwórki swojego rodzeństwa z tym zespołem, dożyła wieku dojrzałości płciowej i weszła w relację z młodym sąsiadem. Gdy okazało się, że spodziewają się dziecka - rodzice dziewczyny zapowiedzieli, że mimo iż jest ich jedyną dziedziczką - oni ją wydziedziczą.. Chłopak zerwał wówczas związek z dziewczyną, a jej matka wywarła bardzo silną presję - wymuszając zabicie dziecka. Mimo iż znalazła się rodzina, która chciała zaopiekować się dziewczyną do czasu rozwiązania, a potem adoptować dziecko, mimo iż ciotka dziewczyny także obiecywała pomoc i była przeciwna aborcji - przeważyła "opcja dzieciobójstwa".

Po latach - bo dziewczyna mimo choroby żyła dłużej niż zdarza się to w chorobie na którą cierpiała - młoda kobieta, będąc w małżeństwie, bardzo ubolewała, że nie uratowała swego dziecka, gdyż w ciążę już później nie zachodziła. Ubolewał także jej mąż, z zawodu ratownik medyczny, pochodzący, podobnie jak ona - z gospodarstwa.

Te tzw. "wskazania zdrowotne" do dzieciobójstwa są w mojej ocenie bardzo problematyczne.

A ogólnie - co do zagrożeń życia - można śmiertelnie zachłysnąć się wodą czy zadławić kęsem pokarmu. Jednak nie oznacza to, że powinniśmy przestać pić wodę, czy spożywać posiłki stałe.

Epatowanie "zagrożeniami ciąży dla zdrowia i życia kobiety" to wielokrotnie fałszywa akcja, podejmowana przede wszystkim ze względów politycznych.

I takie jędze jak słynna "baba Kaśka" walczą jedynie o własną "sławę" (złą sławę), a nie o żadne "prawa kobiet". Warto zauważyć.

Pozdrawiam,

Vote up!
7
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1654435