Weksel pewniejszy niż dane słowo
Ale głupi ci Rzymianie! Tak mawiał Obeliks w najbardziej francuskim ze wszystkich komiksów. Biorąc drobną poprawkę, a mianowicie pamiętając, że Francuzi to de facto Germanie (zromanizowani, ale jednak) sprawa nabiera nieco innego kolorytu w obecnych czasach. Tak, głupi Rzymianie, głupi Hellenowie, głupie Kortezy… można by tak wymieniać dalej. Wszyscy wpakowali się w sidła narzucone im przez duet germańsko-germański. Myśleli frajerzy, że będzie bella vita i za wszystko zapłacą inni, a tu niespodzianka.
W socjalizmie zawsze jest tak, że każdy chce się bogacić na czyichś pieniądzach, a tymczasem to właśnie to właśnie tych najcwańszych najostrzej kiwają. W końcu ciężko jest oszukać uczciwego, a najłatwiej tych, co myślą, że są lepsi w kantowaniu. W projekcie zwanym „euro walutą” każdy chciał robić całą resztę w bambuko i (pomijając idiotyczne założenia projektu) jeden z drugim zaczęli się zadłużać myśląc, że kto inny (w domyśle Germanie) im to spłacą. Do tej pory wszyscy mieli wentyl bezpieczeństwa w postaci możliwości dewaluacji własnego pieniądza i (poza tymi co stracili pieniądze) wszyscy byli szczęśliwi i można było kręcić karuzelą od nowa. Obecnie wentyl leży zakopany głęboko niczym topór wojenny a kobyłka właśnie stanęła u płota. Tylko, cholera, nie bardzo wiadomo co z tą kobyłą teraz począć.
Parafrazując Obeliksa mogę powiedzieć: Ale głupi ci Europejczycy. Uchwalili z kilka tysięcy dyrektyw (psu na budę potrzebnych, ale to inna kwestia). Do tego ileś tam traktatów. Za każdym razem ten nowy miał być super, hiper, mega, po prostu ideał. I zawsze musiał być zastępowany nowym, który koniec końców okazywał się być nie ten-tego. Tymczasem tak idealna konstrukcja, zaprojektowana przez mędrców Europy i najświatlejsze umysły, oparta na (lipnym) fundamencie tzw. „praw człowieka” i przesiąknięta duchem oświeceniowym pada jak domek z kart. I to wszystko przez jedną, w sumie drobną kwestię. Tak, kasa misiu, kasa.
Nie trzeba być mega-mózgiem, aby wybierając się w daleką podróż samochodem pamiętać o pełnym baku, gotówce lub karcie płatniczej. Twórcy nowego, wspaniałego europejskiego raju jakoś dziwnie zapomnieli o tym. Albo… (i tu pozwolę sobie na teorie spiskową) to wszystko mogło być od początku ukartowane. Pożyczajmy wszystkim góry złota, a potem puścimy delikwentów w skarpetach, albo grzecznie ustawiamy wedle naszych poleceń i już wszyscy jak zegarki. Nic przecież tak nie gwarantuje wierności jak weksel. Ileż to małżeństw wiąże bardziej wspólny kredyt hipoteczny niźli słowo dane przed ołtarzem?
PS. Oskarżanie Radzia Sikorskiego o zdradę nie ma sensu. Aby zdradzić, należy jakieś ideały wpierw wyznawać i dopiero je można zdradzać. Analogicznie – nie można zdradzić żony jej nie posiadając. Nasz kochany rząd ma plan oddać Polskę w opiekę lepszych, mądrzejszych, światłych narodów Europy, aby to oni wzięli odpowiedzialność… bo my to wolimy sobie pograć w piłkę. Co do miejsca wystąpienia Sikorskiego, to wybrał idealnie. W Berlinie decyduje się kształt IV Rzeszy, jaka wyłania się z ruin Unii Europejskiej. Po co miałby jechać do Brukseli? Żeby spotkać się z Van Rompuyem, co to może jedynie decydować czy na spotkaniu wewnętrzgermańskim (Niemcy-Francja) podać foie gras czy też fondue?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1216 odsłon
Komentarze
Zdrajcy - nie podwładni
5 Grudnia, 2011 - 01:49
Zgoda, nie można np. byłych pezetpeerowców nazywać zdrajcami, byli to podobnie jak dzisiejsze "elity" tylko niskiej rangi podwładni, wykonujący rozkazy swoich mocodawców, może pora to zrozumieć ?
wp
wp