Redaktorzy Gmyz i Lisicki w Okęckiej Sali Widowiskowej

Obrazek użytkownika elig
Kraj

  W środę 19.12 w Okęckiej Sali Widowiskowej przy ul. 1-go sierpnia 36 w Warszawie odbyło się spotkanie z redaktorami Cezarym Gmyzem i Pawłem Lisickim. Zaczęło się ono o 18:10, a prowadził je młody pan, który się niestety nie przedstawił. Dotąd taką rolę pełniła Dagmara Siemieńska. Dziś spróbował swoich sił ktoś nowy. Było zdumiewająco mało ludzi, ok 30 osób, a sala była w stanie pomieścić cztery razy tyle. Wszyscy narzekali, że nie było żadnej informacji, nawet przy wejściu do Domu Kultury i o imprezie można się było dowiedzieć tylko przypadkiem /w Internecie pisał o niej tylko Blogpress.pl/.

  Na początku prowadzący zadał pytanie: Czy czują się Panowie moralnymi zwycięzcami?. Paweł Lisicki przyznał się do pewnej satysfakcji wywołanej faktem, ze po zastąpieniu go przez Pińskiego sprzedaż "Uważam Rze" gwałtownie spada najpierw do 100 tys. , a przy drugim numerze do 80 tys. Przewiduje się, iż spraedaż trzeciego numeru nie przekroczy 50 tys. /Za Lisickiego sprzedaż wynosiła 130-150 tys./. Dodał, że Hajdarowicz jest albo facetem nie mającym pojęcia o prasie, albo agentem wykonującym czyjeś polecenia. Cezary Gmyz powiedział, ze dla niego najważniejsze jest, że na posiedzeniu komisji sejmowej prokurator wojskowy Jerzy Artymiak potwierdził iż urządzenia wykazały obecność trotylu na wraku Tupolewa, co świadczyło o tym, iż dziennikarz napisał prawdę.

  Lisicki powiedział jednak, że Hajdarowicz oświadczył, że czy trotyl był, czy nie, on nie życzy sobie, by Gmyz publikował w "Uważam Rze". Lisicki się na to nie zgodził i wyleciał z pracy /dyscyplinarnie/, a w ślad za nim odszedł prawie cały zespól redakcyjny. Zostało tylko sześć mało znanych osób.

  Potem rozmowa zeszła na reklamy i okładki. Mówił o nich zwłaszcza Lisicki. Okazało się, że jeśli "Urz" uzyskiwał z reklam 7 mln zł rocznie, to mainstreamowe "Polityka" , "Newsweek" i "Wprost" miały wpływy 2-4 razy większe, a to dzięki "kroplówce" od firm skarbu państwa /czyli pomocy rządu/. Powiedział też, że największą trudność w pozyskiwaniu reklam sprawiali nie prezesi, ale różni dyrektorzy do spraw marketingu, uformowani przez "Gazetę Wyborczą" i uważający ten dziennik za wzór "normalnego pisma". Lisicki powiedział, że nazwa "Uważam Rze" została wymyślona przez pracownika jednej z agencji reklamowych pracujących dla Presspubliki. Wdał sie potem w rozważania na temat okładek pisma, co zostało przerwane przez jednego ze słuchaczy.

  Oświadczył on, ze okładki są nieważne, ludzie kupiliby taki tygodnik jak "Urz" nawet gdyby miał tylko kleks na okładce. Stwierdził, że pismo powinno należeć do czytelników i zaproponował by 100 tys. z nich złożyło się po 20 zł i sfinansowało periody. Zapytał też o plany na przyszłość. Redaktorzy odparli, że okładki są jednak potrzebne. Odpowiadają za 10-15% sprzedaży. Cezary Gmyz podał przykład Ewy Stankiewicz, próbującej zbierać na niezależną telewizję. Przez 4 miesiące zebrała tylko 9 tys. zł. Lisicki oświadczył, że jest już właściwie zupełnie pewny, iż nowy tygodnik nazwany roboczo "Tygodnik Lisickiego" ukaże się na przełomie stycznia i lutego. Istnieje juz strona internetowa Tygodniklisickiego.pl /TUTAJ/. Cezary Gmyz poinformował natomiast, że on, Terlikowski oraz Wildstein utworzyli spółkę, która chce już w kwietniu uruchomić satelitarny telewizyjny kanał informacyjny. Należy tylko trzymać kciuki, by się to im udało.

  Była mowa jeszcze o wielu innych rzeczach, m.in. o tym, czy papierowe gazety, zwłaszcza codzienne ulegną zagładzie, wyparte przez Internet. Lisicki sądzi, że nie, lecz, że zmienią one swą funkcję na porządkowanie wiadomości i utrwalanie ich. Staną się też raczej dobrem luksusowym. Dyskutowano tez o tym, czym różni się dziennikarz od blogera. Lisicki stwierdził, że blogerzy uprawiają często dobra publicystykę, ale nie są w stanie zajmować się n.p. dziennikarstwem śledczym. Do tego bowiem potrzebne jest wsparcie ze strony redakcji. Spotkanie zakończyło się tuż przed 19:30.

  Szkoda, że wzięło w nim udział tak mało ludzi. Było ono jednak filmowane i mam nadzieję, iż relacja wideo wkrótce znajdzie się w sieci. Jeśli na nią natrafię - podam link

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)