Nasi bohaterowie nie są ze spiżu, są z kości i krwi…
Kiedy czytałem artykuł w DoRzeczy na temat prof. Kieżuna, było już po burzy świętego gniewu na niszczycieli ołtarzy narodowych. Ołdakowski odcina się od autorów, ba od całej gazety… wielu rzuca kamieniami w autorów artykułu. A ja? Ja biję im brawo i chylę czoła. Polacy mają tendencję do widzenia świata tylko w 2 kolorach czarnym i białym. Albo jesteś wrogiem, albo przyjacielem. Albo jestem za Ukrainą, albo za Rosją. Ja jestem za Polską. Według wizji czarno-białej bohater nie pierdzi, nie grzeszy , nie ma dylematów moralnych i zawsze postępuje tak jak ojczyzna od niego wymaga. Dla mnie bohater to człowiek który potrafi przekroczyć swoje ograniczenia, przyznać się do chwil zwątpienia i pójść dalej przekraczając swoje słabości. Piotr i Judasz - obydwaj zdradzili. Piotr zapłakał a Judasz się zabił. Piłsudski bohaterem narodowym był.. i współpracował z wywiadem austriackim. Generał Zagórski który miał prawdopodobnie dużą wiedzę na ten temat, zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Ba, lojalkę podpisał Kościuszko, deklarując że już nigdy nie będzie walczył przeciw Rosji. Wałęsa i inni podpisywali i wypierają się tego do dzisiaj.. . Bohaterowie się boją, zdradzają, pija wódkę i robią wiele różnych dziwnych rzeczy. Słabość nie umniejsza ich wielkości, jeśli potrafią ją przekroczyć. Nie pamiętam już gdzie to przeczytałem… chyba u Wańkowicza:
Jeden z żołnierzy polskich podczas natarcia dosłownie wpadł do niemieckiego bunkra i wziął do niewoli całą grupę zaskoczonych Niemców. Wszyscy go za to chwalili , aż ktoś się zapytał , co tu tak śmiedzi.. A nasz bohater po prostu z..rał się w portki ze strachu… ale potrafił przekroczyć ten strach. To jest Bohaterstwo.
Brakuje mi w postawie prof. Kieżuna tej chwili zastanowienia się, może jednak oni opisują coś co mi umknęło, coś co widziałem inaczej .. może oni po prostu piszą DoRzeczy.
Przeczytałem jego replikę w tym samym numerze. Profesor opisuje swoje kontakty z agencją amerykańską robiąc z siebie bohatera i wielkiego szpiega. Może i tak było, nie wiem. Ani jednym słowem prof. Kieżun nie poczuwa się do przedstawienia swoich relacji ze służbami PRL jako czegoś nagannego. Uważa że prowadził wielką grę z wrogiem z której wyszedł zwycięsko i bez skazy.
I to mnie razi najbardziej.
Bohaterowie mają prawo do błędów, słabości i upadków. Maja prawo się do nich przyznać i powiedzieć jak było naprawdę.
Historycy maja prawo do opisywania faktów, przedstawiania ich i wyciągania z nich wniosków.
Zygmunt Libera „Babinicz” katowany przez UB zdradził miejsce ukrycia swojego d-cy „Uskoka”. Czy był zdrajcą? Nie, skatowano go do takiego stanu, że najbliżsi go nie poznawali. Major Dekutowski „Zapora” został aresztowany podczas sfingowanej przez UB próby wyjazdu z Polski na Zachód. Zamordowany później strzałem w tył głowy. Prof. Kieżun korzystał z paszportu służbowego i prywatnego…. Nie oceniam jego postawy…
Swoje przeszedł… prawie umarł w Gułagu…. Ale współpracował ze służbami PRL i dobrze w tym PRL-u żyło się profesorowi.
Byli gorsi – ci co strzelali w tył głowy.
Byli lepsi – ci którym strzelano w tył głowy.
Świat nie jest czarno-biały……
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1022 odsłony
Komentarze
Do słów:
1 Października, 2014 - 12:30
"Brakuje mi w postawie prof. Kieżuna tych chwil zastanowienia"
Za Markiem Trojanem:
"...W teczce personalnej TW ps. Tamiza znajdują się również inne dokumenty, które rzucają odmienne światło na dominujący w dyskursie publicznym opis działalności prof. Kieżuna. Pochodzą m.in. od dwóch różnych TW, którzy odnosząc się bezpośrednio do osoby profesora, widzieli jego postawę zupełnie inaczej, niż wynikałoby to z większości materiałów operacyjnych dotyczących (i charakteryzujących) TW ps. Tamiza. Pierwszy z nich to informacja operacyjna pochodząca od TW ps. Waldemar, który spotkał się z W. Kieżunem wiosną 1978 roku, tuż po jego powrocie z USA. TW Waldemar miałby być dawnym towarzyszem broni profesora, internowanym wraz z nim po wojnie w obozie w Turkmenistanie. Określa on Kieżuna jako człowieka „bardzo interesownego” oraz ambitnego („liczył na stanowisko wiceministra finansów”), który przede wszystkim, prawdopodobnie z uwagi na wspólne doświadczenia, miał do Waldemara wielkie zaufanie. Z tego względu dzielił się z nim opiniami, które niezbyt dobrze pasują do człowieka „dobrze wyrobionego politycznie” i „lojalnego względem ustroju”. Opowiadał, że w USA nawiązał kontakt z dawnymi znajomymi z AK („Jerzykami”), którzy „odkryli mu na nowo od podstaw Amerykę”. Był przekonany o potędze USA i realnie liczył się z możliwością wybuchu światowego konfliktu. Pozytywnie wypowiadał się na temat prezydenta Cartera, natomiast bardzo negatywnie odnośnie polityki gospodarczej PRL. Charakteryzując system PRL Kieżun miał wręcz powiedzieć: „Rządzi nami banda łobuzów, która okłamuje się wzajemnie za państwowe pieniądze buduje sobie wille i używa luksusowego życia, a społeczeństwo całe przeżarte jest korupcją, kryminały pełne, pracować się ludziom nie chce i nie wystarczy wzywać do podnoszenia wydajności, gdyż nie ma siły nabywczej na rynku, cały system ekonomiczny jest postawiony na głowie, a zarządzenia wzorowane na radzieckich są wadliwe”. Zaskakuje również jego zwierzenie: „po doświadczeniach życiowych nauczyłem się ukrywać swoje myśli – muszę grać na scenie życia, grać na uniwersytecie, grać w SD – tylko do najbliższych i przyjaciół mogę być w miarę szczery”.
Bez oceny za tekst, pozdrawiam
@M3C
1 Października, 2014 - 15:08
To bardzo istotne, co napisałaś.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Prywatnie...
1 Października, 2014 - 16:23
to ja uważałem ze Jaruzela należy powiesić na Placu defilad... Te informacje pokazują tylko że prof. Kieżun był po prostu w tym okresie życia koniunkturalistą.
STAHS
Bolszewickie szambo
1 Października, 2014 - 13:20
Polska nadal tkwi w bolszewickim szambie, które jest szczelnie zasunięte przez betonową przykrywę, ponieważ nie przeprowadzono gruntownej lustracji i dekomunizacji. Dlatego bezpardonowy atak na prof. Kieżuna niewiele ma wspólnego z dociekaniem historycznej prawdy.
jan patmo
@Stahs
1 Października, 2014 - 15:10
Witam
takich właśnie głosów w dyskusji oczekiwałem.
Madrych i szczerych.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.