TUSK GAZEM ŁUPKOWYM NAPĘDZANY

Obrazek użytkownika Arnold Parszawin
Kraj

Z okazji zbliżających się wyborów platformiani pijarowcy wsadzili Donaldowi Tuskowi końcówkę rury z gazem łupkowym w tylną część ciała i hajda do przodu! Okazuje się, że p.o. premiera jest (ba zawsze był!) entuzjastą gazu łupkowego i energetycznej niezależności Polski. W ocenie Tuska zasoby tego paliwa szacowane ostrożnie na ponad 5 bln m3 są wielką szansą na uniezależnienie się od dostaw gazu od „wschodniego sąsiada”. No cóż, z umowami negocjowanymi i podpisanymi przez Waldemara Pawlaka, które w sposób bezdyskusyjny poddały polski rynek gazowy monopolowi Gazpromu premier z Kaszub oczywiście nie miał nic wspólnego, a poza tym Pawlak tak naprawdę też niewiele mógł zrobić, bo przecież kontynuował tylko rozmowy rozpoczęte przez rząd PiS-u.

Rzecz jasna entuzjazm Tuska dla gazu łupkowgo to jego kolejna prymitywna ściema. Do wyborów pozostało raptem trzy tygodnie i z góry wiadomo, że instytucje Unii Europejskiej troszczące się o interesy Rosji, Niemiec i Francji (kolejność nieprzypadkowa) nie zdążą wypowiedzieć się jednoznacznie przeciwko tej metodzie eksploatacji gazu ziemnego. A co będzie z łupkami potem, po wyborach? A kogo to obchodzi. „Sorry, ale znacie, wicie, rozumicie, ja jestem Donald Tusk NIC NIE MOGIE. No przecież Unia nam zabrania! I co ja mogie?”.

No chyba że p.o. premiera przegra wybory – a to wtedy będzie mógł znowu wszystko.

Brak głosów