O narkotykach

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Blog

Są takie zdarzenia, które wydają się bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Wygrana w totka. Globalne ocieplenie. Dobrobyt w Polsce. Mówiąc inaczej, szansa ich wystąpienia wynosi jeden do iluś tam zylionów. Ta jedynka w liczniku pojawia się często z czystej kurtuazji. Zakłada się, że raz takie zdarzenie może wystąpić, ale nikt tak naprawdę nie spodziewa się, że to nastąpi.
Właśnie coś takiego nastąpiło w lipcowe popołudnie w mieszkaniu Hiobowskich. Otóż pofatygowała się do nich mama kuzyna kontestatora.
- Przyszła góra do Mahometa - powtarzał wstrząśnięty dziadek Łukaszka. Mama kuzyna przysiadła skromnie na brzegu kanapy i po dłuższym milczeniu wyznała, że z jej synem jest chyba coś nie tak.
- Ale mi nowość, od dawna miał z deklem - wyraził swoje zdanie Łukaszek po czym został skarcony fizycznie przez babcię.
- Może do psychologa z nim - zasugerowała mama Łukaszka. - Może tłumi w sobie gejość?
- Gejość???
- Chęć bycia gejem.
- Chyba żałość - wtrącił się Łukaszek i został wyrzucony z pokoju. Po paru minutach Hiobowscy uspokoili mamę kuzyna na tyle, że przestała płakać i znów mogła mówić.
- Podejrzewam, że mój syn bierze narkotyki - wyznała mama kuzyna.
- No dobrze, ale dlaczego przyszłaś z tym do nas?! - zdziwiła się babcia Łukaszka.
- Ma nas za ekspertów w dziedzinie narkotyków - odparła z dumą siostra Łukaszka i została wyrzucona za drzwi.
- No... Coś w ten deseń... - przyznała mama kuzyna i o mało też nie została wyrzucona za drzwi. - Błagam! Zróbcie coś!
Tak długo nalegała, aż w końcu tata Łukaszka i Łukaszek pojechali do niej do domu. Kuzyn był na miejscu. Faktycznie, był nienaturalnie pobudzony. Chodził nerwowo po mieszkaniu, wzrok miał błyszczący i niewidzący, mruczał coś do siebie, machał ręką, wybuchał znienacka śmiechem.
- No czy on nie wygląda jakby coś brał?
Tata Łukaszka go obwąchał, obejrzał mu przedramiona i rozłożył bezradnie ręce. Mama kuzyna zaniosła się szlochem.
- A pytaliście go? - odezwał się Łukaszek.
- Nie.
- Ej, gościu! Bierzesz jakieś prochy?!
Kuzyn zatrzymał się i spojrzał na nich, wzrok mu się wyostrzył.
- Ja??? Narkotyki??? Muahaha... Niczego nie biorę - zadeklarował dźwięcznie.
- To czemu się tak zachowujesz? - załkała jego mama. Kuzyn spojrzał na nich z wyrazem triumfu i wyższości zarazem.
- Dobra, powiem wam. Jestem... blogerem! Muahaha!! Piszę bloga już półtora roku!! Czyta mnie jedna trzecia Polski! Mam już zylion odwiedzin!! Ostatnio wpisywał się u mnie sam minister!! A wicepremiera tak objechałem, że publicznie zobowiązał się, że zrobi to i tamto!!!
- Minister? Wicepremier? - jąkała się mama kuzyna.
- Muahaha!! - triumfował kuzyn. - No! I minister i wicepremier! Powiedzcie sami, po co mi jakieś nędzne narkotyki!
- Przyjdą po nas o szóstej rano - mama kuzyna ukryła twarz w dłoniach.
- Ale to nie byli politycy z opozycji, tylko z rządu - objaśnił kuzyn.
- To właśnie mówię, kto rządzi, ty głąbie? Rząd czy opozycja? - zezłościła się jego mama. - Ministra z opozycji to sobie możesz... Ale ci, co teraz są w rządzie kontrolują przecież różne te, no...
- Służby - podpowiedział tata Łukaszka, dziwnie rozbawiony.
- A co ty piszesz w tym blogu? - zapytał znienacka Łukaszek.
- A... Nic. Takie tam... O wszystkim...
- O mnie też?
- Y...
- Pisałeś coś o mnie, ty nędzna fiucino? - Łukaszek złapał kuzyna za kołnierz.
- Nie...
- Dawaj adres! Sam sprawdzę!
- A o mnie coś pisałeś? - spytała mama kuzyna. Kuzyn milczał.
- Podaj adres, bo ci nie dam kieszonkowego!
- Dawaj. Adres - wycedził Łukaszek i rozluźnił lekko chwyt.
- Nienawidzę-moich-starych-coś tam-pe el - wymamrotał kuzyn. Mama kuzyna usiadła na kanapie i wpatrywała się wielkimi oczami w swoją pociechę. Tata Łukaszka chichotał obróciwszy się dyskretnie w stronę szafy. Łukaszek puścił kuzyna. Kuzyn poprawił koszulkę i bąknął:
- Mama... To co będzie z tym moim kieszonkowym?

Brak głosów

Komentarze

Sprytny jaki ten bloger.. Jaki nośny temat sobie wybrał.. Te premiery, te ministry..ONI TEŻ?
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#74841