Precz ode mnie wiedźmy! Przebrzydłe maszkary!
Przecież przyrzekłyście: „Póki las nie ruszy”…
Chyba że… Możecie? Znacie takie czary,
bym zasnął snem twardym i bez lęku w duszy?
Weźcie stąd te szmery, te szepty na wietrze,
szelest spod podłogi, bęben, co gra w trzewiach.
Zmyjcie z dłoni plamę, której nic nie zetrze,
zabierzcie spod okien te milczące drzewa!
Słaniam się na nogach raptownie osłabłych...