Jakoś w młodości nie byłem nadmiernie zainteresowany sprawami rodzinnymi. Może z racji metod wychowawczych, gdzie kontakty stanowiły ciągle powód do różnych pretensji.
Jednak wraz z upływem czasu, założeniem rodziny i pojawieniem się dzieci – pojawiła się też potrzeba określenia swych korzeni. Choćby z racji potrzeb związanych z wychowaniem młodych latorośli.
I tu okazało się, że w zasadzie, w „...