Kolejna katastrofa w życiu Hiobowskich zacząła się od tego, że tata Łukaszka nadużył alkoholu na jakimś służbowym spotkaniu. Do domu dotarł z trudem taksówką, na piętro z trudem wjechał windą, a potem legł na kanapie z miską plastikową u boku. Leżąc walczył z własnym żołądkiem, a była to walka wyrównana, pasjonująca i pełna wielu - rzec można - zwrotów akcji. Nic więc dziwnego, że miał kibica w...