Co pewien czas Amerykanie odczuwają potrzebę posiadania prezydenta, który zapowiada „zmiany". Wybierają wtedy kogoś w rodzaju Kennedyego, Cartera lub Clintona. Dlatego nie mam, niestety, żadnych wątpliwości, iż jutro zwycięży Barack Obama.
Nie będę udawał specjalnej wiary w nadzwyczajne predyspozycje Johna McCaina. Owszem, bardzo lubię tego polityka i uważam, że byłby on świetnym prezydentem -...