Bracia Ślubni

Obrazek użytkownika Rzeczy Wspólne
Kultura

Nazajutrz Fedor zbudził Zborowskiego skoro świt. Bohusz jeszcze smacznie chrapał z kulbaką pod głową, Huni nie było – nawet pijany jak bela potrafił zniknąć na całą noc niczym kot. Samuel zaś czuł we łbie zamęt po wczorajszym winie, jakby pędziła przezeń cała orda budziacka. Wstał milczący jak ryba, z wysiłkiem przełknął ślinę, przecierał oczy. Jednak Kozak nie ustępował.
– Jegomość, czas zacząć...

0
Brak głosów