To, że sprawa jest poważna widać było od razu. Po panu dyrektorze. Wpadł podczas lekcji, krzyczał, machał rękami, a na koniec kazał spędzić całą szóstą a na korytarz pod drzwi jego gabinetu. A potem, zamiast wyjaśnić o co chodzi zamknął się w gabinecie.
- Przyjeżdża do nas pełnomocnik - wyjaśniła równie przejęta pani wicedyrektor. - Uwaga, już tu jest!
Na korytarzu pojawił się jakiś facet.
-...