Wojciech Sumliński: Historia pewnego senatora

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Artykuł

To było wiosną 1999. Skontaktował się ze mną Aleksander Gawronik,

którego poznałem przez wspólnego znajomego – nazywał się Drecki

– i powiedział, że chce otworzyć strefę wolnocłową, że nam to będzie pasowało,

bo skupimy w swoich rękach cały handel papierosami w Polsce.

Sprawa mnie przerastała, więc poszedłem z tym do „Pershinga”,

ale on już znał temat i był sceptyczny.

Uważał, że Gawronik jest niewypłacalny i nic sensownego z tego nie będzie.

A powiedział tak, bo tak powiedzieli mu ludzie z wywiadu, którzy też już znali temat.

Trudno zresztą, żeby nie znali, skoro Gawronik był jednym z nich

– odstawionym na bocznicę, to fakt, ale jednak jednym z nich.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)