W Syrii ludzie nie liczą już, że świat im pomoże."Nie mamy już nic poza Bogiem"

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Niczego już nie oczekujemy od ONZ – powtarzają mieszkańcy przedmieść Damaszku, gdzie w środę nad ranem miały spaść pociski z bronią chemiczną. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka dotąd potwierdzono śmierć około 1400 osób.

ONZ, której inspektorzy są zaledwie kilka kilometrów od miejsca ataku, usiłuje rozszerzyć ich mandat, tak by mogli tam dotrzeć. Mimo apeli społeczności międzynarodowej, rząd w Damaszku dotąd nie zareagował na ten wniosek. Zamiast tego powtarza, że oskarżenia są „nielogiczne i sfabrykowane".

Działacze związani z opozycją próbują dostarczyć inspektorom materiał do przeprowadzenia badań. Zebrali m.in. próbki włosów, skóry, krwi, ziemi. Spisano też relacje świadków. Zeznania osób, które znajdowały się w miejscowości Ghouta publikuje również portal Syria Deeply. Oto niektóre z nich:

Abu Ahmed, centrum medialne Moadamijet al-Sham:

W noc przed atakiem nie było ostrzału. Wczoraj, kiedy ludzie wychodzili z meczetów po wieczornej modlitwie, usłyszeli siedem dziwnych odgłosów wystrzałów. Wybuchy miały niezwykle delikatny odgłos. Rakiety nadleciały z kierunki Mezzeh i spadły w rejonie meczetu Zeitouna, w pobliżu miejsca, gdzie znajduje się przedszkole.

Ludzie poszli tam, żeby sprawdzić co się stało. Część osób, które tam znaleziono wyglądało, jakby zasnęło [...] Zginęły 103 osoby, w tym 17 dzieci, a 305 było rannych. Niektórzy byli nieprzytomni. Jedno dziecko zmarło dzisiaj.

Ludzie nie liczą już, że świat im pomoże. Nie mamy nic poza Bogiem.

Gazwan, lat 28, lekarz

Już wcześniej mieliśmy do czynienia z atakami chemicznymi, ale nie na aż taką skalę. To było szokujące zobaczyć tak wiele dzieci i kobiet. [...] Do punku medycznego, gdzie było tylko kilku lekarzy dotarło około 800 rannych. Wentylowaliśmy mechanicznie tych, którzy nie mogli oddychać. Ważne jest, by podać w takich przypadkach atropinę, która jest antidotum na sarin. W takiej sytuacji pomocne jest też mycie rannych. Zjawiło się wielu wolontariuszy i tylko dzięki ich pomocy, skończyło się na tym, że na 800 poszkodowanych zmarło tylko 17 osób. [...]

Wczoraj wiele osób przyjechało na leczenie. Większość z nich została już zwolniona. Kilka osób miało duszności i musiało pozostać pod respiratorami. Stan ostrego zatrucia chemicznego trwa tylko 24 godziny. To jest czas krytyczny. Teraz większość ludzi wróciła już do domów. Bali się tam wracać, ale nie mają gdzie iść. [...]

Będę szczery: większość ludzi, których widziałem dziś i wczoraj nie oczekuje niczego od społeczności międzynarodowej. Wcześniej oczekiwali za dużo, więc teraz już nie dbają o to.

Abu Adel, Biuro Informacyjnego w Dżobar, na wschód od Damaszku:

Atmosfera jest bardzo napięta. Ludzie obawiają się powtórki scenariusza [z środy -red.]. Teraz trwa ciężki ostrzał ze wszystkich rodzajów broni. Z moździerzy i samolotów wojskowych. Rano eksplodował pocisk ziemia-ziemia. Okolica z kilku stron jest otoczona przez czołgi i podejmowano już próbę szturmu. Rebelianci, prowadząc ostrzał pozycji wojsk reżimowych, doprowadzili do eskalacji działań armii.

Niczego nie oczekujemy od ONZ.

http://www.rp.pl/artykul/755490,1041518-Syria--Ludzie-nie-licza-juz--ze-swiat-im-pomoze.html

Brak głosów