Relacja z procesu Wojciecha Sumlińskiego. Zeznania złożył, w charakterze świadka, Piotr Bączek

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

20 lutego 2013 roku miał miejsce proces, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego pracownika kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

(...)Piotr Bączek rozpoczął swoje wyjaśnienia, mówiąc, że członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI został na przełomie lipca/sierpnia 2006 r. Praca członków komisji polegała na przeglądaniu dokumentacji WSI, oświadczeń weryfikacyjnych oraz wysłuchiwaniu żołnierzy i pracowników WSI, jak również osób trzecich, jeżeli istniała taka konieczność. Działania te były prowadzone na mocy ustawy o likwidacji WSI. Ze względu na klauzule "ściśle tajne", świadek zastrzegł, że nie może mówić o szczegółach działań, jakie prowadził jako członek komisji. Piotr Bączek dodał również, że przed powołaniem na członka komisji weryfikacyjnej, był dziennikarzem m.in. "Gazety Polskiej" oraz "Głosu", jak również innych tytułów prawicowych, lecz z chwilą powołania na członka komisji, zaprzestał pracy dziennikarskiej i publicystycznej. Do przełomu października/listopada 2006 r. Piotr Bączek był również rzecznikiem prasowym wiceministra Antoniego Macierewicza - utrzymywał w tym okresie kontakt z dziennikarzami, przekazując im, w porozumieniu z Panem Macierewiczem, informacje jawne z prac prowadzonych przez komisję weryfikacyjną ds WSI.

Na przełomie sierpnia/września 2006 r. świadek zetknął się z nazwiskiem Aleksandra L. - w tym czasie zadzwonił do niego dziennikarz "Gazety Wyborczej", Wojciech Czuchnowski, pytając, czy Aleksander L. oraz Piotr Wojciechowski są członkami czy też doradcami komisji weryfikacyjnej ds WSI. Świadek, zgodnie z prawdą, odpowiedział dziennikarzowi, że nie - bowiem Piotr Wojciechowski był wiceprzewodniczącym, ale komisji likwidacyjnej WSI, czyli zupełnie innego organu, zupełnie nie związanego z komisją weryfikacyjną, natomiast Aleksandra L. świadek w ogóle nie znał - zapytał o niego nawet wiceministra Macierewicza, czy osoba ta nie jest przypadkiem ekspertem lub doradcą komisji weryfikacyjnej, ale uzyskał od ministra odpowiedź przeczącą.

Piotr Bączek był bardzo zdziwiony, skąd dziennikarz "Gazety Wyborczej" w takim razie posiada takie informacje - jego zdaniem, z perspektywy późniejszych wydarzeń, świadczy to o tym, że już wtedy albo to sam Aleksander L. rozpowszechniał takie informacje, albo robił to ktoś inny.(...)

http://wpolityce.pl/artykuly/47609-relacja-z-procesu-wojciecha-sumlinskiego-zeznania-zlozyl-w-charakterze-swiadka-piotr-baczek

Brak głosów