Polskie media rozbrojone, a nagonka trwa

Obrazek użytkownika Apoloniusz
Artykuł

Kumulacja ataków medialnych na Polskę w światowych środkach masowego przekazu po raz kolejny unaoczniła słabość polityki informacyjnej państwa i brak zorganizowanej polityki historycznej. Efektem jest kiepski wizerunek kraju za granicą i wymuszanie na Polsce tłumaczenia się za nie swoje winy. Czy można to było rozegrać inaczej?

Zbyt długie trwanie takiej sytuacji będzie w oczywisty sposób obniżać i tak niewielki prestiż naszego państwa, co prowadzić może do kolejnych strat ekonomicznych. Czy nas na to stać? Dzisiaj tak naprawdę rodzi się pytanie nie o to, czy nas stać, aby stworzyć publiczne media, nadające w różnych językach programy radiowe i telewizyjne, czy raczej nas nie stać na to, aby nadal nie liczyć się w światowym, a przynajmniej europejskim, rynku mediów.

... We współczesnym świecie broń medialna jest bowiem uznawana za ważny oręż w rękach władz państwowych, a potencjał uzbrojenia naszego państwa wypada mizernie wobec innych. Co z tego, że mamy chwalebną historię i w wielu kwestiach politycznych rację, skoro o argumentach Polski mogą dowiedzieć się obywatele naszego kraju, a inni skazani są na to, co serwują im ich media, o czym przekonujemy się słuchając wiadomości chociażby o II wojnie światowej. Mimo upływu lat mamy w magazynach tylko bardzo dużo amunicji w postaci faktów i dowodów, ale nie mamy armat, aby tę amunicję wykorzystać w przekazie medialnym.

... Przy dzisiejszej marności językowej publicznych mediów możemy jak na niedostępne Himalaje popatrzeć na potencjał Rosji (Russia Today, Sputnik i wiele portali w kilku wersjach językowych), Niemiec (Deutsche Welle - niemiecki, angielski, hiszpański i arabski), Wielkiej Brytanii (BBC) albo Francji (France 24 - (francuski, angielski i arabski)… o Stanach Zjednoczonych nie mówiąc (prywatna CNN w kilku wersjach językowych, m.in. po hiszpańsku i turecku).

... Czy polskie media publiczne doczekają się dobrej zmiany w szybkim tempie? Na razie dostawaliśmy tylko obietnice różnych projektów, w tym szybko upadłego pomysłu powołania Telewizji Wyszehradzkiej. Dzisiaj już widzimy, że próba reakcji na zmiany w ustawie o IPN za pośrednictwem mediów trafiła do odbiorców w Polsce, ale nie do tych, których powinniśmy przekonać za granicami. Jeżeli intencją kreatorów polskiej polityki jest naprawdę zbudowanie dobrego obrazu Polski w świecie, to zmiany powinny być błyskawiczne. Ich brak będzie zawsze rodził pytanie o to, czy nam jako dużemu państwu w środku Europy naprawdę zależy na silnej pozycji i realnym udziale w polityce światowej?

Jan Bereza

Załączam (A.) opinię jednego z komentatorów do w/w artykułu"

"Aby zrozumieć międzynarodową sytuację Polski i jej obraz w mediach, należy sięgnąć do początków tzw. "transformacji ustrojowej", do pierwszych lat 90. XX w. Przejęciu aktywów gospodarczych kraju przez zachodni (często niemiecki) kapitał (tzw. "prywatyzacja") towarzyszyło zajęcie wszystkich ważnych mediów i utworzenie z nich narzędzi do zakłamywania prawdziwej sytuacji Polski (oraz do wpajania kompleksu niższości i narzucania urojonych win). Polska miała być bantustanem! W tej "zmowie założycielskiej III RP" udział wzięli: krajowi postkomuniści, lewicowe kręgi opozycji, władze Rosji, Niemiec (i paru innych krajów Zachodu), wrogie Polsce liberalne środowiska żydowskie, światowi promotorzy New World Order... etc. Kolejne wstrząsy polityczne w Polsce (rząd Olszewskiego, AWS, PiS 2005-2007) były nieśmiałymi, cząstkowymi próbami zreformowania "bezalternatywnej" polityki gospodarczej Balcerowicza i wyrwania się z "pedagogiki wstydu". Kolejna próba trwa dziś, też nieśmiała."

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)