Milicjant wiecznie chory

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Jeden ze skazanych za zbrodnię lubińską beztrosko żyje na wolności, kpiąc z bólu rodzin ofiar.(...)
- Te wyroki to jest po prostu kpina z Polaków, z naszego sądownictwa. To nie są wyroki za ludzkie życie. Pan Maj w żywe oczy drwi sobie z tej tragedii, która m.in. przez niego stała się naszym udziałem - mówi Stanisława Trajkowska, wdowa po jednej z ofiar tej tragedii, matka czworga dzieci.

Jak relacjonuje, kiedy niedawno spotkała Jana Maja w urzędzie pocztowym, powiedziała do niego: "Morderca chodzi na wolności". W odpowiedzi miała od niego usłyszeć: "Zamknij gębę".

Na szczęście "nie zamykają gęby" mieszkańcy Lubina, a szczególnie działacze tamtejszej "Solidarności". Szef NSZZ "Solidarność Zagłębia Miedziowego" Bogdan Orłowski, który od samego początku jest mocno zaangażowany w działania mające na celu sprawiedliwe osądzenie sprawców tej zbrodni i brał udział we wszystkich dotychczasowych rozprawach sądowych, zaznacza, że w procesie, który trwał bez mała 15 lat, skazano trzech figurantów, którzy wykonywali tylko odgórne rozkazy.

Główni mocodawcy tych tragicznych wydarzeń dzisiaj otrzymują spore emerytury, piją spokojnie schłodzone piwo i czekają w domu na beztroski koniec swojego ziemskiego żywota.(...)

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/8673,milicjant-wiecznie-chory.html

Brak głosów